Skocz do zawartości
Nerwica.com

osobowość unikająca = cień mnie


kasjana

Rekomendowane odpowiedzi

Osobowość unikająca (lękliwa) (łac. personalitas anxifera, ang. avoidant personality) - zaburzenie osobowości, w którym na pierwszy plan wysuwają się trudności w kontaktach społecznych i unikanie ich (skrajna introwersja), mimo dążenia do bycia akceptowanym i pragnienia relacji interpersonalnych oraz zaniżona nieprawidłowa samoocena (większość przypadków). W odróżnieniu od osobowości schizoidalnej i osobowości schizotypowej, w przypadku osobowości unikającej przeżywane jest cierpienie z powodu braku umiejętności wiązania się z innymi ludźmi i wycofywania się.

 

Osoby dotknięte tym zaburzeniem wykazują chroniczną postawę unikającą wobec ludzi, ryzykownych sytuacji i wyzwań, popadają w społeczną izolację. Wynika to z nadmiernej wrażliwości, zwłaszcza z nieradzenia sobie z przejawami odrzucenia, upokorzenia lub poczuciem wstydu. Unikanie związków z innymi ludźmi jest konsekwencją przewidywania, że zostanie się upokorzonym lub odrzuconym; jedynie przejawy bezwarunkowej akceptacji umożliwiają nawiązanie bliższych relacji interpersonalnych.

 

W przeżywaniu na pierwszy plan mogą wysuwać się objawy depresji, lęku, fobii (szczególnie fobii społecznej - niektórzy znawcy określają osobowość unikającą wręcz jako skrajny przypadek tej fobii), a także gniewu, który wynika z niepowodzeń w relacjach społecznych. Zachowania podobne do przejawów osobowości unikającej spotyka się u dzieci (zespół unikania), czasami rozwój osobowości prowadzi jednak do utrwalenia cech osobowości o analogicznej formie, co w słabszym nasileniu należy traktować jako typ osobowości, a nie zaburzenie osobowości.

 

Osoby z zaburzeniem osobowości unikającej mogą nie zdawać sobie sprawy co jest rzeczywistym źródłem ich zahamowań. Mogą też wydawać się pozornie oziębłe emocjonalnie, ponieważ boją się okazać swoje uczucia.

 

Spełnione ogólne kryteria diagnostyczne zaburzeń osobowości (F60), i dodatkowo co najmniej cztery z następujących:

 

1. stałe napięcie i niepokój,

2. poczucie nieatrakcyjności indywidualnej,

3. koncentracja na krytyce,

4. niechęć do wchodzenia w związki,

5. ograniczony styl życia – zapewnianie sobie fizycznego bezpieczeństwa,

6. unikanie kontaktów społecznych z obawy przed krytyką, brakiem akceptacji, odrzuceniem.

 

Kryteria diagnostyczne DSM-IV [edytuj]

 

1. unikanie działalności zawodowej, która wymaga znaczących kontaktów interpersonalnych, spowodowane obawami przed krytyką, dezaprobatą lub odrzuceniem,

2. niechęć do wiązania się z innymi ludźmi, z wyjątkiem niektórych lubianych osób,

3. powściągliwość w związkach intymnych spowodowana obawą przed zostaniem zawstydzonym lub wykpionym,

4. zaabsorbowanie krytyką lub odrzuceniem w sytuacjach społecznych,

5. powstrzymywanie się przed wchodzeniem w nowe relacje interpersonalne z powodu poczucia niedopasowania (ang. feelings of inadequacy),

6. postrzeganie siebie jako społecznie niekompetentnego, niepociągającego lub gorszego od innych,

7. niezwykła niechęć do podejmowania osobistego ryzyka lub do angażowania się w jakiekolwiek nowe działania, ponieważ mogą one okazać się kłopotliwe.

 

To jestem ja, a właściwie mój cień. Jestem dokładnie taka sama jak ten opis powyżej, trwa to już od 7 lat. Zmarnowałam tak całe gimnazjum, liceum a teraz marnuję pierwszy rok studiów. Wcześniej przed tym byłam zupełnie inna i tak naprawdę nie wiem co się stało, że taka jestem. Mieszkam z rodzicami, których małżeństwo rozpadło się zanim pojawiłam się na świecie, zawsze czułam się niekochana, nieszczęśliwa, samotna, nie wiem co to jest prawdziwa rodzina. Wiem tylko, że chcę z tym skończyć raz na zawsze. Chcę żyć wreszcie jak człowiek, a nie jak cień. Nie wiem gdzie mam się udać, ani kto mógłby mi pomóc, bo sama sobie nie potrafię pomóc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nic dodać, nic ująć... Cały opis pasuje do mnie :roll: Odkąd pamiętam unikam jak ognia stresowych dla mnie sytuacji, czasami one są bardzo błahe, że, aż wstyd o nich pisać :( A żeby się z nich wybronić, to oczywiście kłamię, co potem doprowadza mnie do strasznych wyrzutów sumienia :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

większość z tego co napisałaś idealnie przedstawia moje zachowania społeczne, sposób w jaki tworzę relacje z ludzmi [poziom leku, skoncentrowanie na krytyce, wycofanie]. niestety, aby wyjść z tego impasu 'niezdrowych' zachowań podejmuję rożne próby, które przynoszą jedynie krótkotrwaly rezultat. osobiście lubię ryzyko i angażowanie siebie w coraz to nowe wyzwania, ale zawsze uczucie niedopasowania przeważa. mam osobowość chwiejną emocjonalnie ale też wiele cech z osobowości unikającej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pasuje do mnie w większości. niestety, tak było zawsze, odkąd pamiętam problem z nawiązywaniem znajomości, stres przed pójściem do szkoły (od zerówki począwszy), właściwie denerwowałam się przed każdym wyjściem z domu.. teraz jest lepiej, ale gdy mam wykonać jakiś telefon "służbowy" (na szczęście nie zdarza się to często),trudno mi opanować nerwy i wyrzucam z siebie słowa z prędkością karabinu maszynowego.. :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gdybym ja taka była od zawsze to pogodziłabym się z tym być może, a może nie, ale byłam inna pewna siebie, uśmiechnięta, nikogo się nie wstydziłam, bardzo lubiłam spędzać czas z ludźmi, do każdego potrafiłam zagadać, ale już 7 lat taka nie jestem :( i też chciałabym głośno krzyknąć POMOCY! ale się wstydzę i nie wiem do kogo miałabym krzyknąć żeby ktoś mnie usłyszał, zrozumiał i mi pomógł się uwolnić z tej klatki :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale pewnie byłabym mniej nieszczęśliwa niż jestem teraz, bo nie wiedziałabym jak to jest kiedy jest normalnie, czego oczy nie widzą tego sercu nie żal...

Była byś jeszcze bardziej nieszczęśliwa,bo nie umiała byś wrócić do poprzedniego stanu.Tak masz jeszcze szanse,bo wiesz jak to jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to i ja muszę się chyba zapisać do tego klubu... Opis pasuje do mnie idealnie, niestety. Zdiagnozowali mi to 2 lata temu dopiero, a tak sobie myśle, że gdyby to się stało 10 lat temu, to może miałbym siłę, chęć, motywację, odwagę do tego,żeby walczyć. Dziś..chyba już mi się nie chce, to już przybrało takie rozmiary, że nawet mi się próbować nie chce. Tzn ja próbuje, ale rezultaty są żadne... I już chyba nie wierze, że z tego wyjde.

Przykład unikania z ostatnich dni: wizyta dalszej rodziny z zaproszeniem na wesele-dobrze, że była zapowiedziana, mogłem się ewakuować. Tyle, że potem szwendałem się po mieście i nie wiedziałem, czy mogę już wrócić do domu. Idiotyczne! Jeszcze z tego wesela się muszę wymiksować...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychoterapią behawioralno-poznawczą się to leczy podobno. Nie wiem, byłem, efekt żaden (nie licząc załamki). Trudno się to leczy, a im człowiek starszy, tym pewnie trudniej. Tak się mi wydaje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O, Roberrrto :mrgreen: opowiedz proszę coś więcej o tej terapii. Czy to terapia indywidualna, czy grupowa, jak przebiega, co się porusza na niej i jak długo trwa i dlaczego nie pomogła Tobie :?::cry: i co Ci jeszcze przyjdzie n/t do głowy też chętnie poczytam sory wścibska jestem fiemXD

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To było w klinice nerwic w Wawie. Więc była i indywidualna i (przede wszystkim) grupowa, i psychodramy, i muzykoterapie i mnóstwo innych. Mówi się o wszystkim właściwie, o swojej przeszłości, teraźniejszości, o swoich trudnościach, lękach, obawach i objawach.. O wszystkim co jest ważne. W sumie to byli tam ludzie z różnymi nerwicowo- osobowościowymi historiami, unikający byłem tylko ja. Zresztą, tam mi to dopiero zdiagnozowali-ja wcześniej nawet pojęcia nie miałem, że jest coś takiego, w sensie, że to choroba-nazwana, opisana, a nie moje dziwactwo.

Czemu mi to nie pomogło? Nie wiem, mam kilka hipotez:

1.Jestem już stary i nie reformowalny

2.Generalnie w tej terapii chodzi m.in. o to, że w bezpiecznych warunkach można sobie poćwiczyć radzenie sobie z lękiem, popróbować, posprawdzać, potrenować-ale trzeba o tym wiedzieć. Ja nie wiedziałem..

3.Byłem b.nieaktywny na terapii, bo mam fobie społ-też tam zdiagnozowaną. I też nie wiedziałem, że coś takiego istnieje...

Ja nic wtedy nie wiedziałem. A to podstawa-żeby z czymś walczyć to raczej trzeba wiedzieć z czym się walczy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To idź na do innego psychoterapeuty poznawczo-behawioralnego. Polecam także książki A. Ellisa - "Głębokie uzdrawianie emocji" i inne. Poza tym książkę J. Wolpe "Wolni od lęku". Dodatkowo - koniecznie naukę jakiejś metody relaksacyjnej - np. relaksacji progresywnej wg Jacobsona.

 

Ludzie, psychoterapia poznawoczo-behawioralna jest nurtem coraz bardziej dominującym w psychoterapii. Więc najpierw uderzajcie do terapeutów z tego nurtu!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:papa: Witam. Kasjana, chcę Ci bardzo podziękować za artykuł. Jest o mnie. Wszystko mnie w nim dotyczy. Ostatnio ten problem bardziej mnie przenika. Narobiłam głupstw, czując się zaszczutym zwierzęciem, wydawało mi się stanęłam we własnej obronie. Ale od początku. Twój wpis streścił moje zbłąkane myśli, niepoukładane. Czytam książki i artykuły psychologiczne. Znalazłam odpowiedzi na parę innych pytań. Kiedy się TO zaczęło. Po rozwodzie. Przedtem byłam beztroską dziewczyną, "serce na talerzu". Lubiłam spędzać czas wśród ludzi. Nie obawiałam się wścibskich spojrzeń czy pytań. Nie myślałam tak intensywnie, że ktoś za cokolwiek może mnie zkrytykować - choćby za plecami. Pierwszy raz obuchem w łeb dostałam od teściowej. To podły człowiek, dla wielu innych, jak się okazało. Piekło jeszcze większe urządzili mi rodzice. Żałuję, że nie wynajęłam wtedy mieszkania. Dlaczego głupia pozwoliłam im na to unicestwienie mnie jako istoty. Już nie chodziło nawet o rozwód, ale o całą mnie. Do tego gadanie "rodziny", sąsiadów i tych wszystkich, którzy zadzierali nosa, a mają dziś podobne problemy. Praca, a właściwie okresy bez pracy. Lubię pracować fizycznie. Ale często ją...porzucałam. Ludzie. Ich nieprzyjacielskie, w pośpiechu rzucane słowa i spojrzenia. Wścibstwo, chęć poczucia się lepszym przez znajdowanie słabych stron u innych. Zamknęłam się w domu z Kochanym, spodziewam się dziecka. Nie potrzebuję ich, boję się, unikam. Drżę przed spotkaniem z mamą ukochanego, przed pobytem w szpitalu, w pokoju z innymi kobietami, przed ponownym pójściem do pracy i tym, że moje dziecko zasługuję na kontakt z innymi. Chcę pracować, nie jestem leniem, a taka krążyła opinia. Jutro idę do poradni psychologicznej. Dziękuję Wam wszystkim, że mogłam się tu otworzyć. :D Kamień z serca. Chciałabym was zrozumieć wszystkich, jednak różnimy się odrobinę. Co do Ciebie Kasjano. Czy to, że małżeństwo Twoich rodziców nie istniało już przed Twoimi narodzinami, nie miało na Ciebie wpływu. Może czułaś, że przeszkadzasz. Przepraszam za śmiałość. Nie jestem ekspertem. Zbagatelizuj to. Ale taka myśl mi się nasunęła - może prostacka. Nie silę się na pomoc, ot taki odruch. Dzięki koledze, który opisał terapię na której był w klinice. Ja mam tylko nadzieję, że będę bardziej odporna na ciosy ze strony rodziców, których kocham, i dlatego tak boli. Polecam książkę Karen Hornej Neurotyczna osobowość naszych czasów (jaką jestem i ja). Życzę sił. Słyszałam, że zablokowana czakra serca i zablokowana czakra splotu słonecznego ma wpływ na te emocje - zablokowane, i dlatego nie umiemy sobie sami z nimi radzić. Trądzik i żylaki oraz cukrzyca to główne przypadłości tej blokady. Pomoże koloroterapia, ćwiczenia, medytacja, relaks i...bioenergoterapeuta od nerwic. Dobranoc. Będę tu wpadać, tylko mnie nie...oceniajcie. :nono:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie wyglada sytuacja tak:

Boje sie ludzi,bardzo ciezko jest mi sie otworzyc przed innymi.Ten strach bardzo mi przeszkadza w pracy z ludzmi.

Kiedy jakims cudem jednak nie boje sie ludzi w jakiejs sytuacji(tak mam ostatnio ze stazem w nowym miejscu) to i tak jakos osoby

na ktorych mi szczegolnie zalezy nie odbieraja mnie dobrze,pomimo tego,ze naprawde sie staram...

Nie umiem sie wypowiedziec publicznie (np w czasie zajec rzadko sie zglaszam,a jak juz mam cos czytac,powiedziec to oczywiscie cisza....albo jakanie sie)

Nie mam jakichs tam znajomych,czy przyjaciol na realu- sa mi nie potrzebni to raz,a dwa to kolejne osoby ktorych bym musial sie bac przed kazdym spotkaniem...

Mam niska samoocene...mimo to i tak czuje sie czasem lepszy od innych :mrgreen:

oczywiscie mam stwierdzona depresje i nerwice lekowa(w tym fobie spol)

Cale zycie szukalem akceptacji u innych....niestety nie czesto jej doswiadczalem,gdyz nie bylem wesolym,zajebistym kolesiem co chodzi na imprezy z ludzmi,co ma super kontakty ze wszystkimi...

Najgorsze jest to,ze nie potrafie zrozumiec ludzi,ich zachowan,dlaczego cos robia i po co,i dlaczego inaczej niz ja(chodzi mi o relacje miedzyludzkie)

Oczywiscie lepiej mi sie gada z facetamii niz z kobietami w podobnym do mojego wieku.

Im bardziej osoba jest starsza,tym jest wieksza szansa na to,ze sie dogadam i nie bede sie bal takiej osoby...to takie moje wyniki obserwacji siebie.

Mam olbrzymia niechec do wchodzenia zwiazki- oczywiscie wiadomo chyba dlaczego...no dobra powiem,chodzi o lek iwszystkie czynnosci zwiazane z wejsciem w zwiazek z kims,bycie z kims...ja nie potrafie zyc wsrod ludzi.

Tak to u mnie wyglada.Sorry za bledy ortograficzne ale alt minie dziala

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To tylko w naszej głowie tkwi taka myśl, że wszyscy nas źle odbierają. Myślę, że jesteś fajnym facetem. Ja po dwóch miesiącach spotykania się z partnerem, zamieszkałam z nim. Nie racjonalizowałam za i przeciw i jest dobrze. Rozumiem wszystko o czym piszesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć.

U mnie też zdiagnozowano osobowość unikającą, mam za sobą psychoterapię grupową na oddziale dziennym i szczerze mówiąc nie zauważyłam żadnego efektu. Potem skierowano mnie na dalszą terapię - już indywidualną, ale nie jestem przekonana co do metody, jaką mi zaproponowano: psychotarapia psychodynamiczna (oparta na psychoanalizie).

Mam pytanie własnie o to, jak się leczycie - jaką terapie zalecali Wam lekarze i terapeuci w leczeniu tego zaburzenia? Czy ktoś z Was korzystał z psychoterapii w tej metodzie albo czy znacie kogoś kto jest/był na tego typu psychoterapii?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×