Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nadmierne objadanie się


Sorrow

Rekomendowane odpowiedzi

Adamo, JA brałam.

Jeśli chodzi o apetyt to fakt, skutecznie mnie wyhamował ( w ogromnej dawce) ale niestety m. in skutki uboczne doprowadziły mnie do szpitala z psychozą. Nie jestem od polecania ani odradzania, na mnie zadziałał tak a nie inaczej.

 

Ja dzisiaj pierwszy raz od wielu wielu tygodni pomyślałam żeby znów zwymiotować. Nie dałam się.

Staram się jeść w miarę normalnie, zacząć traktować jedzenie jak przyjaciela a nie wroga, ale to się tak tylko łatwo mówi. Dziewczyny, jak potrzebujecie otuchy albo rady to ciocia chojrakowa służy pomocą ;) Pw, albo gg, chętnie porozmawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

powiedzcie mi proszę, czy to jest jakiś postęp?

 

po tygodniu jedzenia normalnie miałam napad. ogólnie - w okresie między napadami nie jadam słodyczy (brak wartości odżywczych, mam po nich brzydką cerę, cellulit itd...). pomyślałam sobie jednak- są święta, mogę zjeść kawałek ciasta. i zjadłam. było ok, poszłam na rolki, spotkałam się ze znajomymi. jednak kiedy wróciłam do domu, pomyślałam sobie - "skoro już zjadłam ten kawałek, coś jeszcze mi nie zaszkodzi. skoro już się 'zatrułam' słodyczami (sic!) to i tak nic z tym nie zrobię... ". pomyślałam jeszcze o smaku słodyczy... w efekcie zjadłam naraz 2 tabliczki czekolady, kilka kawałków ciasta, marcepan, kilka kromek chleba z rózymi rzeczami...

doczołgałam się do łóżka i poszłam spać.

na czym ma polegać owy postęp? zwykle, gdy zaczynał się napad, nienawidziłam siebie. myślałam - trudno zawaliłam to mogę żreć dalej. opychać się. trwało to zwylke tydzień (opamiętywałam się, gdy sobie pomyślałam, że warto jednak spotykać się z ludźmi a nie zdychać na łóżku z pełnym brzuszyskiem no i że... warto ładnie wyglądać dla mojego chłopaka). miałam gdzieś moje ciało zdrowie. teraz było inaczej. na drugi dzień pomyślałam: ok - przejadłam się, ale co z tego? przecież to dalej ja, moje ciało! przecież były świeta! mimo uczucia sytości zaczęłam dzień zdrowym, niewielkim śniadankiem. poćwiczyłam. wykąpałam się i posmarowałam ciało balsamem (wcześniej myśli typu: "o to obżarte cielsko nie opłaca się dbać"). coprawda na wadze 3 kg więcej (o matko, aż tyle na raz zjeść...), ale przecież dalej warto żyć!

i po tym jednodniowym wyskoku wszystko w normie, norlamna dieta i wogóle:)

 

na tej podstawie myślę, że zmierzam w dobrym kierunku. jedno co mnie martwi - że nie mogę przestać. gdybym wogóle nie ruszyła tego ciasta nie byłoby napadu. nawet nie czułam takiej potrzeby - poprostu wydało mi się, że jestem już na tyle zdrowa (taa, jasne) że mogę jak norlamny człowiek zjeść jeden kawałek dla smaku i na tym zakończyć. niestety pomyliłam się. to tak jakby alkoholik wypił jeden kieliszek wódki (choć nie mogę tak powiedzieć, bo nidgy alkoholikiem przecież nie byłam).

ale przecież bez słodyczy można żyć. nie będę próbować - nie będzie napadu.

co o tym sądzicie???

 

 

muszę wreszcie iść do tego psychologa. tylko nie umiem się to tego zabrać - mam dopiero 18 lat, nie łapię się w tym wszystkim, nie mogę powiedzieć rodzicom, nie wiem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od dwoch lat borykam się z jedzeniem kompulsywnym. Z tym, że wystepuje u mnie naprzemienne głodzenie się (lub pozwalam sobie tylko na jeden posiłek w ciągu dnia) które trwać może kilka miesięcy lub kilka dni, a potem zwykle następuje kryzys jakiś impuls i zaczynam batalię z obżarstwem.

Jestem tym już wykończona, moje ciało jest rozciągnięte jak worek z piaskiem , patrząc w lustro samej siebie nie poznaje :cry: Od dziecka zawsze byłam chuda a wręcz moja matka musiała mnie zachęcać(lub zmuszać) do jedzenia i tak było do czasów liceum wsród znajomych byłam uważana za osobe o "normalnych" rozmiarach.

Ciągłe efekty jo-jo sprawiły, że całkiem mam rozchwianą wagę nie mówiąc o chwiejności psychicznej.

Brzydzę sie samej siebie, najgorsze sa te napady niepochamowanego głodu kiedy moj mozg zdaje sie byc odseparowany od reszty ciała i staje sie jedna wielka czarną otchłanią....Kiedy spotykam sie ze znajomymi ciągle myśle o tym że oni widzą jak bardzo przytyłam i czy zauważyli że stałam sie zamknieta. Wydaje mi sie że wszyscy udają ze patrzą na mnie tak samo( lub poprostu mnie nie zauważaja).

Od miesiąca biorę fluoxetyne (rok temu przerwałam jej stosowanie)raz dziennie, raczej sprawiła efekt placebo bo faktycznie jem znacznie mniej i zanotowałam moze dwa napady w tym jeden dzisiaj niestety.....jednakże mniejszy apetyt nie zniwelował myśli powracających na temat jedzenia lub niedopuszczenia do siebie żadnych mysli na ten temat, co powoduje ze mam w głobie tykająca bombe ktora w każdej chwili grozi wybuchem.

Zastanawiam się w ogóle na skutecznosci jakichkolwiek tabletek na zaburzenia odzywiania, ktore sa jednym z OBJAWOW innych zaburzen psychicznych. Dlatego dobija mnie ta myśl że najpierw musze sobie poradzic z depresją i zaburzeniami osobowości a wtedy kompulsje przestaną stanowic dla mnie problem :evil:

Straciłam kontrole nad swoim umysłem i ciałem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:(

Ja też objadam się kompulsywnie. Nie nawidzę tego..a jednak robię.

Najlepiej się czuję gdy trzymam się zasad zdrowego odżywiania.

Gdy mam napad potrafię zjeśc na jednym posiedzeniu nawet 8000-10000kcal.

Wczoraj miałam kolejny napad...Jadlam aż do maksymalnego bólu żołądka:(

Uch mam też nerwicę natręctw(myśli). Czasem mysli tak mnie niepokoją,że wolę się obeżreć i martwic wagą niż dalej bać się samej siebie:(

 

Chciałam napisać,ze cieszę się iz są tu osoby z podobnym problemem...jednak po chwili refleksji widzę,że mnie to nie cieszy ponieważ tak dużo osób tak bardzo cierpi:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też mam z tym problem. Jestem uzależniona od słodkiego, nie umiem najczęściej powiedzieć sobie stop, a dodatkowo nerwy, stres i nieszczęśliwe momenty staram się zajeść czekoladą.

 

:( tulę...

Ja jak już zacznę jesć słodkie to nie potrafię skończyć...Lepiej mi w ogóle nie zaczynać.

Plus jedzenie często wydaje mi się być najmilszą rzeczą w ciągu dnia...nagrodą, pociechą, lekiem na nudę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

polećcie mi proszę jakieś miejsce/konkretną osobę gdzie mogę szukać pomocy na Śląsku!!!

najlepiej kogoś, kto zajmuje się zaburzeniami odżywiania.

jak tylko dostanę namiary, umawiam się na wizytę. potrzebuję pomocy specjalisty i nie chcę marnować już ani dnia dłużej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na śląsku nikogo dobrego od zaburzeń jedzenie nie znajdziesz.

A jak są - to nie przyjmują nowych pacjentów ;)

 

Google: psychoterapeuci polskiego towarzystwa psychiatrycznego (lub p t psychologicznego).

Próbuj.

 

-- 16 maja 2011, 21:19 --

 

Na śląsku nikogo dobrego od zaburzeń jedzenie nie znajdziesz.

A jak są - to nie przyjmują nowych pacjentów ;)

 

Google: psychoterapeuci polskiego towarzystwa psychiatrycznego (lub p t psychologicznego).

Próbuj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×