Skocz do zawartości
Nerwica.com

ESCITALOPRAM(Aciprex, ApoExcitaxin ORO, Betesda, Depralin, Depralin ODT, Elicea, Elicea Q-Tab, Escipram, Escitalopram Actavis/ Aurovitas/ Bluefish/ Genoptim, Escitil, Lexapro, Mozarin, Mozarin Swift, Nexpram, Oroes, Pralex, Pramatis, Symescital)


Martka

Czy escitalopram pomógł Ci w Twoich zaburzeniach?  

413 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Czy escitalopram pomógł Ci w Twoich zaburzeniach?

    • Tak
      251
    • Nie
      122
    • Zaszkodził
      59


Rekomendowane odpowiedzi

"na własną rękę"?

biore na właśną rękę ( góra pól tabletki, to jest chyba 125 mg ) i tylko wtedy jak mnie nosi i mam nerwówę . Pomaga przetrwać najgorsze ,zupełnie bez uboków . Nie choruje na CHAD .

Węglan litu . Wydaje mi sie subiektywnie ,że optymalizuje i zwiększa antydepresyjną siłę Escitalopramu .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze chciałem dopisać apropo tej stabilizacji. Psychiatrzy i psychologowie podkreślają bardzo ważną rzecz, że ludziom chorym na depresje wydaje się, że być zdrowym to być w ciągłym poczuciu szcześcia i stabilizacji. Co jest mylne bo zdrowy człowiek naturalnie miewa dobre dni i złe. To byłoby coś nienaturalnego jakby wiecznie byli szczęsliwi.Więc nie dajmy się złudnym przekonaniom, że nasze szczęście w ciągu dnia definuje nasze zdrowie. Możemy, mamy prawo, a wręcz musimy czasami czuć się gorzej. Ważne jest, żeby wyrobić mechanizmy obronne aby to przetrwać i przejść płynnie w lepszy stan.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chada,

Ja tez mam z tym problemy...Nawet nie staje na wadze....sporo przytylam.

Po paro moja waga nic sie nie zmueniala,nie mialam problemow z dodatkowymi kg.

Kiedys czytalam wontek o esci i ludzie,tez pisali,ze tyją po tym leku.Niektorzy wlasnie przez tycie,odstawiali lek lub zmieniali na inny...

 

Ja biore juz rok i przytylam okolo 15 kg... masakra jakas... jem tyle ile jadlam, pracuje w ciaglym ruchu, praktycznie nie siadam w ciagu dnia... szafa z ciuchami poszla do wymiany...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze chciałem dopisać apropo tej stabilizacji. Psychiatrzy i psychologowie podkreślają bardzo ważną rzecz, że ludziom chorym na depresje wydaje się, że być zdrowym to być w ciągłym poczuciu szcześcia i stabilizacji. Co jest mylne bo zdrowy człowiek naturalnie miewa dobre dni i złe. To byłoby coś nienaturalnego jakby wiecznie byli szczęsliwi.Więc nie dajmy się złudnym przekonaniom, że nasze szczęście w ciągu dnia definuje nasze zdrowie. Możemy, mamy prawo, a wręcz musimy czasami czuć się gorzej. Ważne jest, żeby wyrobić mechanizmy obronne aby to przetrwać i przejść płynnie w lepszy stan.

 

Psychiatrzy w ten sposób tłumaczą swoją nieudolność w leczeniu depresji. Ja nie oczekuję w ogóle szczęścia, a już na pewno nie euforii. Chcę zachowania podstawowych funkcji organizmu: w miarę stabilnego nastroju, braku somatów (bóle głowy), w miarę prawidłowego snu (bez koszmarów i intensywnych snów), braku uniemożliwiającej życie ospałości, zaistnienia pewnego elementu motywacji do działania w miejsce apatii, wycofania i autyzmu. Chcę zwrócić uwagę, że gros z tych objawów, to objawy stricte fizyczne (np. bóle głowy, ospałość) i absolutnie oczekuję, że antydepresanty te symptomy powinny wyeliminować. Niestety one je wręcz indukują.

 

Stare TLPD w świetle moich wspomnień wyrywały depresję z korzeniami. SSRI nawet się do nich nie umywają . Niestety nie wyobrażam sobie łykania np. Anafranilu, bo stałem sie z biegiem lat zbyt wrażliwy na ciężkie skutki uboczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychiatrzy w ten sposób tłumaczą swoją nieudolność w leczeniu depresji. Ja nie oczekuję w ogóle szczęścia, a już na pewno nie euforii. Chcę zachowania podstawowych funkcji organizmu: w miarę stabilnego nastroju, braku somatów (bóle głowy), w miarę prawidłowego snu (bez koszmarów i intensywnych snów), braku uniemożliwiającej życie ospałości, zaistnienia pewnego elementu motywacji do działania w miejsce apatii, wycofania i autyzmu. Chcę zwrócić uwagę, że gros z tych objawów, to objawy stricte fizyczne (np. bóle głowy, ospałość) i absolutnie oczekuję, że antydepresanty te symptomy powinny wyeliminować. Niestety one je wręcz indukują.

 

Stare TLPD w świetle moich wspomnień wyrywały depresję z korzeniami. SSRI nawet się do nich nie umywają . Niestety nie wyobrażam sobie łykania np. Anafranilu, bo stałem sie z biegiem lat zbyt wrażliwy na ciężkie skutki uboczne.

TCA źle, SSRI źle, NaSSA pewnie też źle (bo tycie i zamuła), ale żarcie na potęgę benzo (później uzależnienie) i to na własną rękę już tak? Moje jeszcze leki powinny znajdować pracę i kupować mieszkanie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, taki jest poziom medycyny w XXI wieku, stąd takim zainteresowaniem cieszy się tutejsze forum. Niewiele potraficie zrobić dla chorych, inne dziedziny nauki odnotowują postęp większy o lata świetlne.

 

A co do benzodiazepin - od dealerów nie kupowałem, tylko z przepisu lekarza, i to jednego, który zaszkodził mi poważnie tym, że nie poinformował o zgubnych skutkach łączenia fluwoksaminy i alprazolamu (o czym już wiesz - zwiększenie stężenia benzo o sto procent w takiej kombinacji). Lekarz o tym nie wiedział, a ulotka zawierała nad wyraz skąpą informację jedynie zahaczającą o ten temat. Gdybym zażywał inną benzodiazepinę do fluwoksaminy, miałbym dziś problem o połowę mniejszy.

 

Po gruntownym, wielomiesięcznym przemyśleniu wielu spraw, zgadzam się z Tobą, że brak rezultatów w leczeniu w moim przypadku wynika z ciężkiego uzależnienia od benzodiazepin, ale obok swojej winy dostrzegam też odpowiedzialność lekarzy i po części uważam, że zaserwowano mi schorzenie jatrogenne. Nie kontrolowano tego, ile tych leków zażywam, nie wypytywano mnie, nie zwracano uwagi, a o istnieniu interakcji między fluwoksaminą a alprazolamem NIE MIELI ŻADNEJ WIEDZY. Co więcej, kiedy sam do tej wiedzy doszedłem i ją wyłożyłem, spotkałem się najpierw z mechanizmem zaprzeczenia. Dopiero po pewnym czasie mój lekarz rodzinny przyznał, że mam rację.

 

Teraz niestety jestem ćpunem benzosowym, tolerka rośnie, stan jest coraz gorszy, rodzina na mnie nie może patrzeć, bo tylko leżę, a jak coś chcą, to krzyczę jak wariat. Myślę nad zmianą psychiatry, myślę nad szpitalem, ale nie mam siły.

 

A kiedyś tak nie było. Przyjmowałem Fevarin i Trittico, benzo jedynie doraźnie. Nie miałem anhedonii, pisałem wiersze, blogi, ukończyłem studia, odnosiłem sukcesy, uczyłem się języków obcych. Benzo wszystko zniszczyło. O wódzie nie wspomnę, bo to były ekscesy 2-4 razy w tygodniu i mam już ten etap za sobą.

 

Nie wiem, co mam zrobić, mam myśli samobójcze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A kiedyś tak nie było. Przyjmowałem Fevarin i Trittico, benzo jedynie doraźnie. Nie miałem anhedonii, pisałem wiersze, blogi, ukończyłem studia, odnosiłem sukcesy, uczyłem się języków obcych. Benzo wszystko zniszczyło. O wódzie nie wspomnę, bo to były ekscesy 2-4 razy w tygodniu i mam już ten etap za sobą.

 

Nie wiem, co mam zrobić, mam myśli samobójcze.

 

Może po prostu choroba postąpiła? Ludzie uważają, że depresja to jest jakiś chemiczny imbalance, który o wzięciu cudownych leków znika i wszystko wraca do normy. Tak niestety nie jest. Potem winny lekarz, to tamto siamto. Jest choroba, trzeba z nią walczyć tak długo jak się da i nie narzekać. Nawet jak zostały popełnione błędy i coś można było zrobić lepiej, trzeba patrzec do przodu.

 

Benzo dobrze zrzuca się tegretolem 200-800mg, gdybyś kiedyś o tym chciał pomyśleć :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, chciałbym pomyśleć o tegretolu. Moja psychiatra chyba nigdy nie słyszała o tym leku. Nie zaproponowała nigdy go, ani pregabaliny, ani niczego innego. Powiedziała, żeby sobie powoli we własnym tempie schodzić z benzodiazepin. Żadnego rozpisania schematu, żadnej sugestii, aby zamienić chociaż część alprazolamu na diazepam. Nic. Wręcz powiedziała, aby zostać przy alprazolamie i już nie kombinować z żadną inną benzo. Myślę, żeby zapisać się do kogoś innego.

 

Właśnie wróciłem od lekarza rodzinnego. Poświęcił mi chyba mniej niż pięć minut. Powiedział, żeby przejść na alprazolam SR, co akurat wydaje mi się bardzo sensowne. Potem powiedział, że za jakiś czas warto zmienić na diazepam albo klorazepat. Ja na to, że przecież przelicznik alprazolam/diazepam jest taki, że musiałbym zażywać 14 tabletek Relanium na dobę. On na to, że wcale tak nie jest - że mniejsza ilość Relanium by wystarczyła - "zrobiłby pan sobie taki dwutygodniowy detoks, pił dużo płynów i po 2 tygodniach by było znacznie lepiej". Nie dałem temu wiary, może jestem głupi, ale wydaje mi się to nieprawdopodobne, by kilka tabletek Relanium mogło zastąpić 3 mg alprazolamu. Wspomniałem o tegretolu, odpowiedział, że "to już by pan musiał z psychiatrą". Potem dał mi recepty i tyle.

 

Mówiłem jeszcze, że mnie ciągle boli głowa i nie wiem, czy to od uzależnienia (podejrzewam, że występują wahania dobowe w stężeniu alprazolamu w organizmie, bo choć zażywam go 2 razy na dobę, to, gdy zbliża się godzina przyjęcia dawki, mam wrażenie, że już dopadają mnie objawy odstawienne), czy od escitalopramu. Tę wypowiedź zlekceważył już kompletnie, jako bredzenie nerwicowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

[...]

Teraz niestety jestem ćpunem benzosowym, tolerka rośnie, stan jest coraz gorszy, rodzina na mnie nie może patrzeć, bo tylko leżę, a jak coś chcą, to krzyczę jak wariat. Myślę nad zmianą psychiatry, myślę nad szpitalem, ale nie mam siły.

 

[...]

 

Nie wiem, co mam zrobić, mam myśli samobójcze.

 

Iść do szpitala, odwyk od benzo, zaczęcie terapii. To jest jedyna droga, żeby znaleźć ulgę. Owszem, jest to ogromny wysiłek w depresji, ale ten wysiłek jest niczym w porównaniu z wysiłkiem i cierpieniem, które będziesz ponosił trwając w uzależnieniu i chorobie. Wiem, bo tego doświadczyłem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, taki jest poziom medycyny w XXI wieku, stąd takim zainteresowaniem cieszy się tutejsze forum. Niewiele potraficie zrobić dla chorych, inne dziedziny nauki odnotowują postęp większy o lata świetlne.

Depresja, zaburzenia lękowe, to choroby przewlekłe, branie leków nie zawsze powoduje wyleczenie, nierzadko trzeba przyjmować je bardzo długo. Masz bardzo roszczeniową postawę wobec leków i lekarzy, być może nie ma leków, które ci pomogą, czy to wina lekarzy lub firm farmaceutycznych? Na pewno nie. Leczenie depresji to nie tylko zażywanie leków, ale psychoterapia i indywidualna praca nad sobą.

 

A co do benzodiazepin - od dealerów nie kupowałem, tylko z przepisu lekarza, i to jednego, który zaszkodził mi poważnie tym, że nie poinformował o zgubnych skutkach łączenia fluwoksaminy i alprazolamu (o czym już wiesz - zwiększenie stężenia benzo o sto procent w takiej kombinacji). Lekarz o tym nie wiedział, a ulotka zawierała nad wyraz skąpą informację jedynie zahaczającą o ten temat. Gdybym zażywał inną benzodiazepinę do fluwoksaminy, miałbym dziś problem o połowę mniejszy.

Fakt występowania interakcji fluwoksamina-alprazolam, nie jest powodem twojego uzależnienia, powodem jest duża częstotliwości przyjmowania benzo, czyli coś, co było całkowicie zależne od ciebie.

 

Nie kontrolowano tego, ile tych leków zażywam, nie wypytywano mnie, nie zwracano uwagi, a o istnieniu interakcji między fluwoksaminą a alprazolamem NIE MIELI ŻADNEJ WIEDZY. Co więcej, kiedy sam do tej wiedzy doszedłem i ją wyłożyłem, spotkałem się najpierw z mechanizmem zaprzeczenia. Dopiero po pewnym czasie mój lekarz rodzinny przyznał, że mam rację.

Ja również brałem fluwoksaminę i alprazolam jednocześnie i nie uzależniłem się, nie wiedząc wtedy o interakcji.

 

Teraz niestety jestem ćpunem benzosowym, tolerka rośnie, stan jest coraz gorszy, rodzina na mnie nie może patrzeć, bo tylko leżę, a jak coś chcą, to krzyczę jak wariat. Myślę nad zmianą psychiatry, myślę nad szpitalem, ale nie mam siły.

Tobie potrzebny jest przede wszystkim odwyk, najlepiej w szpitalu, przy okazji może uda się wdrożyć skuteczne leczenie przeciwdepresyjne.

 

A kiedyś tak nie było. Przyjmowałem Fevarin i Trittico, benzo jedynie doraźnie.

To dlaczego nie zostałeś przy fluwoksaminie i trazodonie, przyjmując benzo tylko w najgorszych momentach? odnoszę wrażenie, że obwiniasz za swój zły stan zdrowia psychicznego wszystkich wokół (lekarza, firmy farmaceutyczne) tylko nie siebie. Głównym powodem twojej sytuacji jest uzależnienie od benzo, którego, odnoszę wrażenie wcale nie chcesz przerwać (brak decyzji o odwyku, nie zmieszanie dawek).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A dlaczego jesteś taki niedobry, że chcesz mnie z nerwicą lękową zabrać od mamy i taty i wysłać do szpitala, gdzie są same najgorsze przypadki, straszne warunki i gdzie odstawia się leki w tempie ekspresowym, co musi wywoływać ogromne cierpienie? Nie byłem jeszcze u żadnego innego psychiatry, ani nie próbowałem jeszcze redukować benzo. Może nie trzeba zaczynać od najbardziej drastycznych rozwiązań? :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A dlaczego jesteś taki niedobry, że chcesz mnie z nerwicą lękową zabrać od mamy i taty i wysłać do szpitala, gdzie są same najgorsze przypadki, straszne warunki i gdzie odstawia się leki w tempie ekspresowym, co musi wywoływać ogromne cierpienie? Nie byłem jeszcze u żadnego innego psychiatry, ani nie próbowałem jeszcze redukować benzo. Może nie trzeba zaczynać od najbardziej drastycznych rozwiązań? :(

Teraz już wiem dlaczego trwasz w tym stanie, jest ci po prostu tak wygodnie. Najlepiej nic nie robić i obwiniać lekarzy i leki za ten stan.

A jeżeli już tak bardzo się obawiasz się oddziału zamkniętego, to możesz starać się o przyjęcie na oddział półotwarty lub dzienny (tzw. oddziały nerwicowe).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba dokładnie tak jest. Nie rozumiem, czemu niektórzy tyle czasu, energii trwonią na jęczenie, obwinianie innych, mnożeniu teorii, szukaniu jakiś alternatywnych sposobów itp. itd. Ale niektórzy tak mają, trwają w tym, jednocześnie przedłużając swoje cierpienie.

 

Achino jedynym ratunkiem dla ciebie jest odwyk od benzo. Nigdy nie uzyskasz postępów w leczeniu, jeśli tego nie zrobisz. Wszystko inne co robisz jest absolutnie bezcelowe, bezproduktywne. Nikt ci nie pomoże, sam sobie nie pomożesz, nikt ci nie będzie współczuł, nie ulżysz sobie i będziesz trwał w cierpieniu. Więc albo chcesz sobie pomóc albo nie. Jeśli tak, to wiesz co robić. Jeśli nie to użalaj się dalej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A Kalebx to mówi, że moim problemem nie jest wcale żadne uzależnienie. Mówi to jako osoba, która miała ciągi alkoholowe i która całe swoje życie jedzie na bdz. On nie tylko pisze, że problem uzależnienia jest demonizowany (Jego słowa "Uzależnienie nie trwa całe życie"), ale podkreśla, że to raczej sama nerwica i LĘK niszczy życie i wywołuje objawy chorobowe. Nie zgadzam się z nim, moim zdaniem uzależnienie od bdz niszczy zdrowie (i życie), ale przyznaję mu rację w tym, że kiedy zabrać bdz, pozostaje nierozwiązany problem lęku i wtedy trzeba będzie w niego uderzać tegretolem, pregabaliną, baclofenem czy czymś innym. Innymi słowy, redukcja alprazolamu to za mało, konieczna jest modyfikacja całego leczenia. Dlatego zapisuję się do jakiegoś innego psychiatry.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A Kalebx to mówi, że moim problemem nie jest wcale żadne uzależnienie. Mówi to jako osoba, która miała ciągi alkoholowe i która całe swoje życie jedzie na bdz. On nie tylko pisze, że problem uzależnienia jest demonizowany (Jego słowa "Uzależnienie nie trwa całe życie"), ale podkreśla, że to raczej sama nerwica i LĘK niszczy życie i wywołuje objawy chorobowe.

Żaden uzależniony nie przyzna się do nałogu, czy będzie to alkoholik, heroinista czy benzodiazepiniarz, zawsze znajdzie powód, żeby zażyć substancję od której jest uzależniony i zawsze znajdzie racjonalne tego wytłumaczenie.

80% obecnych tutaj ludzi bierze benzodiazepiny w celach rekreacyjnych, a nie w czasie rzeczywistej potrzeby, stąd późniejsze uzależnienia i nieskuteczność późniejszych terapii przeciwlękowych/przeciwdepresyjnych (chociażby z powodu tzw. "lęku z odbicia" po zmniejszeniu/zaprzestaniu brania benzo.)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Żaden uzależniony nie przyzna się do nałogu, czy będzie to alkoholik, heroinista czy benzodiazepiniarz, zawsze znajdzie powód, żeby zażyć substancję od której jest uzależniony i zawsze znajdzie racjonalne tego wytłumaczenie.

80% obecnych tutaj ludzi bierze benzodiazepiny w celach rekreacyjnych, a nie w czasie rzeczywistej potrzeby,

Grabarz666, za bardzo jedziesz po stereotypach ,,, ale mniejsza o to .

Lęk z odbicia , a lęk z choroby ( jest jeszcze lęk podczas wchodzenia z nowym lekiem , ew. manerwrowanie jego dawkami ) ,,, ot bądż mądry i weż rozpoznaj , który lęk jest który ,,, przez ostatnie 2 lata jakoś to rozpoznawanie słabo mi idzie .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fakt jest faktem, że kiedyś, aby wyłączyć lęk, wystarczyło mi zażyć alprazolam. A teraz codziennie biorę 3 mg i lęk się nie zmniejsza. A jeżeli chcę go zabić, to muszę brać tak ekstremalnie wysokie dawki (5 mg), że po prostu potem źle się czuję. Uzależnienie odebrało mi możliwość efektywnego korzystania z benzodiazepin jako lekarstwa. Leki te przestały mi pomagać. Biorę je już tylko z konieczności. To nie jest normalne.

 

Czy mogłby ktoś uprzejmie napisać, jakie leki by widział w moim przypadku, aby ograniczyć benzo? Tylko tegretol? Bo może znowu trafię na jakiegoś psychiatrę niedouczonego i będę sam musiał mu sugerować, co ma pisać!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

achino2017, nie wiem , ale chyba tylko powolne zmniejszanie dawek i trzymanie się tego (konsekwentnie) do granic wytrzymałości . Jedno jest pewne , nie obędzie się bez cierpienia . Ja też posuwam benzo codziennie prawie od trzech lat , ale u mnie dawki zdecydowanie mniejsze . Chciałbym to również rzucić w diabły , ale sam na sam w domu nie dam rady . A do psychiatryka się nie wybieram , bo mnie wyśmieją z takim błahym ( porównywalnie )"problemem " ,ba nawet nie przyjmą .

Kiedyś , tak czy siak pierdyknę to w odległy kąt , ale teraz czuję ,że jeszcze na to nie pora ;) Jeszcze mi benzogówno pomaga ,,, więc w razie potrzeby ( dorażnie , jak nakazał lekarz) wpinam w siebie tę trutkę , no bo cóż zrobić .

Poradziłem sobie z Bożą Pomocą z jeszcze gorszymi gównami , to i z zafajdanym benzo dam sobie spokojnie radę ,,,tylko wszystko w swoim czasie .

Ty Achino musisz się jednak spieszyć w miarę :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

achino2017, nie wiem , ale chyba tylko powolne zmniejszanie dawek i trzymanie się tego (konsekwentnie) do granic wytrzymałości . Jedno jest pewne , nie obędzie się bez cierpienia . Ja też posuwam benzo codziennie prawie od trzech lat , ale u mnie dawki zdecydowanie mniejsze . Chciałbym to również rzucić w diabły , ale sam na sam w domu nie dam rady . A do psychiatryka się nie wybieram , bo mnie wyśmieją z takim błahym ( porównywalnie )"problemem " ,ba nawet nie przyjmą .

Kiedyś , tak czy siak pierdyknę to w odległy kąt , ale teraz czuję ,że jeszcze na to nie pora ;) Jeszcze mi benzogówno pomaga ,,, więc w razie potrzeby ( dorażnie , jak nakazał lekarz) wpinam w siebie tę trutkę , no bo cóż zrobić .

Poradziłem sobie z Bożą Pomocą z jeszcze gorszymi gównami , to i z zafajdanym benzo dam sobie spokojnie radę ,,,tylko wszystko w swoim czasie .

Ty Achino musisz się jednak spieszyć w miarę :?

 

Zdenerwowałeś mnie tylko. To wszystko, co napisałeś, brzmi tak, jakbym był już kompletnie beznadziejnym przypadkiem, z którym nic już nie można zrobić. Płakać mi się chce tylko. A tak w ogóle to kłamałem, że 3 mg alpry. Nie 3, a od miesiąca 3,5 mg. Mam nadzieję, że te dodatkowe 0,5 w miarę łatwo odstawię, skoro biorę je tylko od miesiąca. Żyć mi się nie chce!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest możliwe. Ja w ogóle już nie toleruję SSRI, w szczególności tego leku też.

 

-- 24 lut 2017, 19:43 --

 

Zdenerwowałeś mnie tylko. To wszystko, co napisałeś, brzmi tak, jakbym był już kompletnie beznadziejnym przypadkiem, z którym nic już nie można zrobić. Płakać mi się chce tylko. A tak w ogóle to kłamałem, że 3 mg alpry. Nie 3, a od miesiąca 3,5 mg. Mam nadzieję, że te dodatkowe 0,5 w miarę łatwo odstawię, skoro biorę je tylko od miesiąca. Żyć mi się nie chce!!!!!!!!!!!!!

 

Być może depresję potęgują benzodiazepiny. Po tranxene 20mg mogę płakać cały dzień. Czasem trudne rozwiązania mogą okazac się proste, trzeba tylko wziąć sprawy w swoje ręce. Do sprawdzenia jest tylko ewentualna interakcja escitalopramu z tegretolem. Widziałem, było jedno z badań, gdzie 17 pacjentom odstawiono nagle benzo na rzecz 800 tegretolu. Udało się wszystkim. Więc i Ty też gdybyś chciał, mógłbyś odstawić :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zdenerwowałeś mnie tylko.

przykro mi ,że tak to odebrałeś . Nie miałem zamiaru ,żeby Cię dotknąć .

Tak czy siak , masz problem z benzo i musisz w końcu jakoś się z tym uporać . Być może one blokują pozytywne działane SSRI ,,, i wtedy w dupę z takim leczeniem .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zdenerwowałeś mnie tylko.

przykro mi ,że tak to odebrałeś . Nie miałem zamiaru ,żeby Cię dotknąć .

Tak czy siak , masz problem z benzo i musisz w końcu jakoś się z tym uporać . Być może one blokują pozytywne działane SSRI ,,, i wtedy w dupę z takim leczeniem .

 

Nie no, wiesz, że cię kocham i iże to tylko takie histeryczne brednie.

 

 

[quWidziałem, było jedno z badań, gdzie 17 pacjentom odstawiono nagle benzo na rzecz 800 tegretolu. Udało się wszystkim. Więc i Ty też gdybyś chciał, mógłbyś odstawić :D

 

Wczoraj czytałem badanie, że karbamazepina (Tegretol) zbija koncentrację alprazolamu w osoczu do 50%. Było to na portalu o interakcjach. No i jak tu być spokojnym, jak nagle w organizmie zabraknie polowy substancji, od ktorej jest się uzależnionym. To nie wzbudza zaufania, ani entuzjazmu.

 

-- 25 lut 2017, 12:22 --

 

A tak w ogóle to kłamałem, że 3 mg alpry. Nie 3, a od miesiąca 3,5 mg.

 

 

To jest właśnie powód dla którego powinieneś się spieszyć z rozpoczęciem odstawiania benzodiazepin, achino2017. Bo wp*eprzysz się w jeszcze gorsze bagno z większą dawką, z którego jeszcze ciężej będzie Ci wyjść.

 

Od poniedziałku mam mieć alprazolam o wydłużonym działaniu w dawce 1 mg. I do tego Relanium od babci. Muszę to wszystko poprzeliczać. Problemem jest brak dostępu do niskich dawek alprazolamu (0,25 podzielne na pół) aby można było powoli schodzić. Kosztuje to wszystko masę kasy. Wczoraj obliczałem, że gdyby schodzić o 0,125 (połówka 0,25 mg) co 2 tyg. to zajęłoby to w sumie 11 miesięcy. (chyba przesadnie asekuracyjne tempo, można szybciej). Jestem zdany sam na siebie, wszystko muszę sam rozpisać, choć w cywilizowanych krajach pacjent dostaje rozpiske od lekarza i zapas leków. W Polsce olew totalny, brak zrozumienia, zirytowanie, a nawet kpiny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×