Skocz do zawartości
Nerwica.com

NIE POTAFIE ZROZUMIEC


Rekomendowane odpowiedzi

Witam.. Bardzo bym prosiła o pomoc w zrozumieniu mojego chłopaka... jestesmy ze soba od 2 lat... a od 3 miesiecy ze soba mieszkamy... gdy rozpoczoł sie nasz zwiazek bardzo steptycznie podchodzilam do kazdego bledu ktory uczynil.. tylko i wylacznie dlatego ze mialam ciezki zwiazek przed zapoznaniem mojego dotychczasowego chlopaka.... mowiac kolokwialnie trzymałam mojego chłopaka na smyczy i kazde jego zle postepowanie np. upicie sie na imprezie ... malo zainteresowania ... za czeste spotykanie z kolegami... doprowadzaly do klutni z mojej strony .. obrazaniem sie i byłam bardzo stanowcza i konsekwentna .... zawsze powtarzalam sobie ze nie bede z chlopakiem ktory ma problemy z zachowanie i nie postepuje tak jak powinnien ...po kazdej naszej awanturze on przepraszał , załowal a nawet i łza mu poleciała ... kiedy spotykalam sie z kolezankami slyszalam tylko ,, Bo ty go trzymasz na smyczy ... bo ty o wszystko sie czepiasz i tym podobne.... zbiegiem czasu czułam sie bardziej przywiazana do niego i czułam ze nie moge go stracic... dlatego stwierdziłam ze tak dalej nie moze byc i przestałam sie czepiac ...zwracac mu uwaga ..oczywiscie w drodze rozsadku .az przyszedl taki moment gdy mu zwrocilam uwage on zaczol byc odporny na to co mowie .,.. gdy mi sie cos nie podobało on mowil ze przesadzam ... ze tak nie jest ... ze on napewno nie bedzie siedzial w domu ... ale ja nadal swoje ... lecz bez zadnego poparcia z jego strony ...i tu juz sie zaczynaja problemy ... poniewaz on sie stawia ze ma prawo wychodzic do kolegow tak jak on to mowi na meskie spotkanie ..owszem tez podzielam ten układ ale jezeli ktos zna umiar ... bo siedzenie ze soba 24 na dobe nie da nic dobrego ...ale jezeli to wyglada tak ze moj chlopak codziennie ma u siebie kolege... w ciagu tygodnia bywalo tak ze wychodzil do kolgow 3 do 4 razy na meskie spotkania... teraz ma duzo czasu poniewaz jest na chorobowym po wypadku... tak jak juz spomnialam mieszkamy ze soba od 3 miesiecy i gdy jedziemy do jego rodziców a bywa tak ze jestesmy tam codziennie ja siedze u niego w domu a on siedzi w garazu i rozmawia z kolegami ... bywa nawet ze koledzy odjada a nastepni przyjada.... gdy jeszcze nie zamieszkal u mnie jego mama mi kiedys napomniala , ze jak wracal od mnie to jeszcze koledzy przyjechali i siedzial z nimi rozmawiail.. juz wtedy poruszalam ten temat ...ale oczywiscie bez zadnej zmiany...bo jak to nie kolega przyjechal to zaraz kuzyn zawital z przeciwka... w momencie gdy zamieszkal u mnie moglam dopiero wtedy zobaczyc jak to naprawde wyglada... i sie dopatrzylam tego ze on do kolegi ..kolega do niego i tak wkolko.... jest bardzo otwarta osoba ale uwazam ze az przesadnie... wiem tyle z naszych rozmow , ze brakuje mu wolnej przestrzeni ... bo ja mieszkam w bloku a on mieszka w spokojnej okolicy przy lasie gdzie mieszkaja same rodziny tzn. jego rodzina .. potrafie to zrozumiec , bo zmiana otoczenia bywa ciezka... nastepny moj problem to taki ze ciezko mi go wyczuc... teraz zaczol sobie robic kompleksowe badania i ma dosc wysokie cisnienie i bardzo jest nerwowy ... nie chce tego na chorobe zwalac , ale jego czasmi zachwanie jest wobec mnie nie fer ... bywaja takie sytulacje ze mam inne zdanie niz on i wynika awantura ..ja tez nie dam sobie mowic jezeli cos jest nie tak jak powinno ..ale potrafie odpuscic i przyznac mu racje dla swietego spokoju ... ale on tego nie ptrafi... potrafi wyjsc z domu i nie odzywac sie do mnie przez caly dzien .. i sa ta klutnie o byle co ze nie zrobilam mu kanapki ... to sobie pojedzie do mamy i nie rozmawia ze mna przez caly dzien o to ze ja sie czepiam , ze go nie rozumie ... i takie typowo codzienne sprawy.... jestem bardzo uczuciowa osoba bo klutnie mnie doprowadzaja do placzu a jego do strzelenia dzrzwiami i nierozmawiania ze mna.. sa to przeciwna dwa zachowania .. bo ja nie potrafie nawet juz sie bronic ... bo to co on powie tak musi byc ... gdy mi przyzna racje i tak po jakims czasie bedzie robil inaczej.. ja juz powoli nie mam sil.. ciezko mi sie bronic.. waznym problem jest tez to ze nie potrafi wyczuc sytulacji.. gdy mielismy rocznic poszlismy na kolacje ...spedzilismy romantycznie wieczor i było pieknie... naprawde sie czulam dobrze ... ale gdy nastaly walentynki czar prysl ...jak by zapomnial co to swieto znaczy ... prezenty wreczylismy sobie szybciej poniewaz tak bylo nam wygodniej ..ale to chyba zepsol wszystko ...bo 14 lutego o 11 poszlismy z kolega na kawe do knajpy i gdy wracalismy kolega wprosil sie do nas... nie mialam nic przeciwko ..ale nie wiedzialam ze wyjdzie o godzinie 22 dopiero od nas... nie zrecznie bylo mi go wyprosic a moj chlopak sie przeciez swietnie bawil zobaczyli sobie 2 filmy pograli w gre a ja siedzialam w pokoju obok... o godzinie 20 zaprosil swojego kuzynka z dziewczynna na wino i wszyscy wyszli dopiero o 22 od nas... gdy dzrzwi sie zamknely wkoncu odsapnelam ..a co moj chlopak zrobil usiadl przed komuterem i gral do 24 ... PIEKNY DZIEN AZ SIE CHCE PLAKAC ... gdy juz sie wkoncu polozyl do lozka zaczol do mnie cos mowic i dopeiro wtedy zorjetowal sie ze jestem zla i nie chce z nim rozmawiac ... gdy mu wytlumaczylam o co mi chodzi to sie bardzo zdziwil i powiedzial ty wes sie zastanow co ty mowisz i sie obrazil i poszedl spac ... a ja nawet nie maialm sily sie obronic ... ani na niego nakrzyczec bo to przeciez nie ma sensu ... ja swoje a on przeciez i tak swoje... czemu mu tak ciezko wyczuc sytulacje ... mowi ze mnie kocha.. ale czy to naprawde jest milosc przy przyzwyczajenie ...prosila bym aby ktos mi to wytlumaczyl bo ja nie potrafie sobie juz nic wytlumaczyc ... prosze o jakas pomoc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć.

Po przeczytaniu tego wszystkiego mam wrażenie, że to kpiny jakieś są. Jak w ogóle można żyć w takim związku. Wy w ogóle budujecie razem jakiekolwiek fundamenty? Nie piszę tutaj by skrytykować Cię Kamilkana102, lecz by naświetlić to co rzuciło mi się w oczy. Po pierwsze - czy Twój facet jest w ogóle Tobą zainteresowany? Ale tak mentalnie, a nie fizycznie. Bo rzuciło mi się w oczy, że nie spędza z Tobą czasu. Wygląda to jak by był z Tobą dla innych celów. (Tutaj już nie wiem, mogę tylko zgadywać że może chodzić o Twoją urodę, seks, status, czy pracę - nie wiem.) Bo skoro nie spędza z Tobą czasu, tylko jak "musi" np. podczas tej rocznicy, to raczej nie widzę zbytniego zainteresowania Tobą - a takowe być powinno. Moim zdaniem związek to nie tylko bycie razem, trzymanie się za rączkę, dzielenie łóżka czy mieszkanie razem. To połączenie życia Twojego i Twojego faceta (i jeszcze wiele więcej), a Wy wspólnego życia nie macie za bardzo (bynajmniej z w/w wypowiedzi wynika). Jego spotkania z kolegami są megadziwne - to po pierwsze - bo nie rozumiem w ogóle o czym można debatować tak długo? A nawet jeśli jest o czym, to czy nie uważa, że to lekko niesprawiedliwe, że swojej kobiecie (drugiej połówce) poświęca mniej czasu niż kolegom? Co ja mówię - lekko niesprawiedliwe? W moim mniemaniu to przegięcie jest. Zainteresowało mnie to całkiem całkiem, te jego spotkania z kolegami. Mógłbym pomyśleć, że ma z nimi jakieś interesy, być może nielegalne, dlatego nie chce o tym mówić, czy przyznać się - ale uważaj to tylko moje przypuszczenia, osoby, która nic o Was nie wie. Dodatkowo, akcja z grami, która przysparza mnie tylko o myśli, że chłopak niestety nie jest za dojrzały (oczywiście nie mam nic do graczy, bo to nie o granie chodzi, lecz o przesadzanie z tym, kosztem czegoś ważniejszego, ponadczasowego), co oczywiście nie musi być prawdą.

Mimo, że nie jestem żadnego rodzaju dobrym duszkiem naprawiającym związki, bo pewnie sam się na tym nie znam, to postaram się kilka moich opinii-rad przybliżyć Tobie, może spróbuj którejś z nich (wszystkie) w stosunku do Twojego chłopaka.

1. Spokojna rozmowa bez unoszenia się jest bardzo cenna i może być wiele warta. Mam tutaj na myśli poważne podejście do sprawy, ale na spokojnie, bez specjalnego podnoszenia tonu, (nawet jeżeli on podniesie, to dla zachowania stylu rozmowy, a nie kłótni). Rozpoczęcie rozmowy w stylu "muszę z Tobą porozmawiać, to bardzo ważne jest dla mnie" i oczywiście oczekiwanie na stuprocentową uwagę na to co mówisz (a nie np. że on sobie gra a Ty nawijasz).

2. Wyjaśnienie problemu, czyli co Cię gnębi - czyli stosunek czasu jaki poświęca Tobie do czasu jaki poświęca kolegom. Możesz zapytać czy woli grę komputerową od Ciebie. Wyjaśnij, że nie chodzi Ci o cały czas, który on ma, tylko o odrobinę więcej tego czasu dla Ciebie. Zaznacz, że chcesz z nim dzielić więcej momentów w życiu, że znaczy dla Ciebie dużo, ale...

3. Kategoryczne (może ultimatum to zbyt duże słowo) postawienie sprawy, że jeżeli on nie zamierza zmienić podejścia (ale na stałe, nie na chwilę !!) do Ciebie, to (tutaj tylko moja sugestia, bowiem zrozumiałem, że jesteś bardzo wstrząśnięta, zaniepokojona o swój związek) będziecie musieli się rozstać. Sugeruję tylko dlatego, że wspólne życie i współdzielenie chwil poprzez spędzanie je razem, buduje więzi pomiędzy kobietą, a mężczyzną. Facet jest po to facetem żeby kobieta miała w nim oparcie (i nie tylko bo tutaj jeszcze wiele innych cech). Napisałem o rozstaniu, ponieważ, jeżeli on ma Cię tak olewać przez resztę Waszego życia, to ja Ci współczuję dziewczyno, szczerze. Mimo, iż na pewno jest to duży i srogi krok dla Twoich uczuć i serduszka.

Jeżeli, stało by się tak, że w pewnym momencie by wyszedł, nie wytrzymał itp. spróbuj ponownie. Nie lituj się, że skoro on ma ciśnienie, to Ty musisz go "głaskać" i nie obarczać ważnymi rozmowami. Ta rozmowa jest Wam obydwojgu potrzebna, dla dobra waszego związku.

 

Przemyśl jeszcze dokładnie co napisałem, zastanów się nad tym. Nie śpiesz się z rozpoczęciem tej rozmowy, ale nie zwlekaj również.

Życzę wyprostowania spraw i mam nadzieję, że usmiech w końcu powróci na Twoją twarz, prędzej czy później. Trzymaj się ciepło.

Daj znać proszę jak przebiegła rozmowa, jak efekty itd.

 

Pozdrawiam,

isso

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że Twój chłopak ucieka od Ciebie. A ściślej od tego, w jaki sposób go traktujesz - awantury, kontrola, "wychowywanie", "testowanie", a więc wszystko, co działa na mężczyzn odpychająco.

Najprawdopodobniej główną przyczyną jego ucieczek do kolegów, gier komputerowych dlatego, że w "takim towarzystwie" nikt nie traktuje go w taki sposób. Dodatkową przyczyną może również być jego brak umiejętności radzenia sobie z trudnościami (np. konflikty w związku).

 

Rozumiem, że u podstaw takiego Twojego zachowania, leżała trauma z poprzedniego związku i z domu rodzinnego. Jednak jak sama się przekonałaś, Twoje próby opanowania sytuacji, nic nie dały - wręcz przeciwnie, spowodowały zaognienie sytuacji, sprawdzenie się "złych scenariuszy".

Jeśli koniecznie chcesz "wychowywać" swojego chłopaka (co i tak nie jest najlepszym wyjściem), rób to w najlepszy znany sposób - nagradzaj za dobre zachowanie (a tego najprawdopodobniej nie robisz) i adekwatnie "karaj" za złe.

 

Tym niemniej byłoby Ci znacznie łatwiej, gdybyś pogodziła się z tym, że nie wszystko i wszystkich da się kontrolować oraz gdybyś w większej mierze zaczęła spodziewać się od życia spełniania "dobrych scenariuszy", a nie tych "złych", które spełniały się przy nałogu mamy.

Polecam Ci pomoc specjalistów po tym kątem.

A gdyby istotnie przyczyna Waszych konfliktów również leżała w tym, że chłopak nie radzi sobie z trudnościami, warto by i on poszukał specjalistycznej pomocy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakiś dziwny ten Wasz związek. Coś trzeba zrobić z nim na pewno. Albo isso miała rację, że on nie jest tak naprawdę Tobą zainteresowany. Albo God's Top, to znaczy, że jest, ale go czymś "sparzyłaś". I teraz Cię unika. Jednak bardziej bym się skłaniał do wersji isso, niestety.

 

Nie mogę się absolutnie z kolei zgodzić z jej wersją, że wspólne długie przebywanie z kolegami oznacza jakieś interesy, i co gorsza ciemne. Facet po prostu wśród kolegów dobrze się czuje. I tu ważna rzecz. Moim zdaniem on jest niedojrzały. (Co absolutnie nie musi oznaczać, że Ty jesteś dojrzała). Bo takie długie spotkania z kolegami, luźny psychiczny kontakt z dziewczyną, z którą mieszka (i którą traktuje jak żonę), długie granie w gry komputerowe... mnie to wygląda na osobowość gimnazjalisty/licealisty. (Nie ma w tym absolutnie nic złego, drodzy gimnazjaliści/licealiści ;) . To jest po prostu dobry etap w życiu na takie właśnie zachowania). Podejrzewam natomiast, że on metrykalnie już nie jest tym nastolatkiem.

 

Radziłbym Ci zastanowić się nad Waszym związkiem. Co Was trzyma razem, co w sobie lubicie, czego nie, czego oczekujesz od partnera, czy on spełnia te oczekiwania, po co tak naprawdę razem ze sobą jesteście, czy macie wspólne tematy do rozmów, czy lubicie ze sobą przebywać, rozmawiać...? Tego typu pytania. Wydaje mi się, że ten związek nie ma zbyt mocnych podstaw. I że obecnie jest w kryzysie. Przykro mi za tę gorzką prawdę.

 

Jeszcze jedna rzecz. Może on po prostu jest dodatkowo (oprócz podejrzewanej przeze mnie niedojrzałości) człowiekiem, który lubi towarzystwo, wychodzenie, otwarte życie? Też tacy się zdarzają. I to nie jest absolutnie wada. Po prostu tak lubią i już.

 

Warto może spróbować zasięgnąć opinii psychologa, doradcy rodzinnego w sprawie kłopotów, o których napisałaś na forum.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie ... Wasze rady sa dla mnie bardzo cenne... Kiedy przeczytałam to co napisał mi isso przyznam , ze łza mi poleciała .... ale to dobrze ... bo mogłam przeczytac opinie osoby trzeciej... ktora nie patrzy na to wyliczajaca ile razy kto co zrobił... Poprosiłam mojego chłopaka wczoraj o rozmowe... i przyznam , ze zrobiłam tak jak isso napisał... moze nie w słowo w słowo ... ale powiedziałam ze musimy szczerze porozmawiac bo nie wyobrazam sobie tak dalej z nim zyc.. ze w momencie kiedy wprowadził sie do mnie to nie był krok po to aby fizycznie ze soba przebywac i mowi a bo ja mieszkam z chlopakiem... tylko to był dla mnie bardzo wazny krok naszego zwiazku.. i wiem ze sa rzeczy ktore mnie w nim denerwuja... ale jezeli jest w nas miłos to musimy tez zakceptowac nasze wady.... Poprosiłam go o szczere powiedzenie co go we mnie denerwuje i dlaczego tak ucieka od zycia w rodzinnie ... ja dzieki temu wytlumaczylam mu jak ja sie czuje gdy on mnie tak traktuje ... co mnie boli ... wszystko co jest nie tak... wytlumaczylismy soebie wszystko i tak jak napisal God's Top 10 nie była to tylko jego winna... kazdy medal ma dwie strony....on mi wytlumaczyl czym bylo spowodowane jego zachowanie a ja moglam tez sie przyznac do tego ze w pewnych sprawach ma racje... co do wspomnianych gier to moze zabrzmialo groznie ..ale jest poki co na etapie fajnej gry...od pewniego czasu ma komputer i nauczyl sie w nim obslugiwac ... brzmi moze dziwnie w tych czasach ..ale jego cale zycie nie odgrywalo sie na grach z kolegami ale na jezdzie konnej...

Cała ta rozmowa była nam potrzebna ale nie bede obrastac teraz w piorka... teraz musi byc czas na poprawe naszych bledow w zwiazku... aby ta rozmowa nie stala sie zwykla rozmowa ...a nauka na przyszlosc ...

DZIEKUJE BARDZO ZA POMOC ..I POSTARAM SIE O OPISANIE POSTEPOW

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×