Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samobójstwo...czyn wzniosły, czy tchórzostwo...


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Daj spokój to nie jest jedyne wyjście łykanie piksów!!!!! Naprawde powiem vci tak skoro ona cie zostawiłą wyraźnie nie była ciebie warta!! Wiem ze to boli etc i jest ci smutno ale musisz to wytrzymać!!!! Każdy z nas ma raz lepsze dni raz gorsze \. PAmietaj nie szukaj na siłe i bez tego sie znajdzie zobaczysz trzeba byc tylko cierpiliwym a i jeszcze jedno pamiętaj ze po każdej nocy jest dzień. Głowa do góry razem damy rade!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie poddawaj się, wiem że jest nie łatwo, ale trzeba żyć nadzieją. Spróbój podzielić się swoimi problemami, głupimi myślami z kimś bliskim i nie zwlekaj. Na pewno ci pomogą, rozmowa z kimś obiektywnym zawsze przynosi efekty. Kiedy najdą cię paskudne myśli, przypominaj sobie dni kiedy życie było piękne, super się czułeś i dąż do tego aby odzyskać sens życia, bo przecież nie jest ono takie złe. Jesteś jeszcze młody znajdziesz drugą połówkę, nic na siłę . Skoro cię zostawiła, nie byłeś jej wart. Jest wiele super wartościowych dziewczyn, tylko trochę cierpliwości. Powodzenia, pamiętaj nie jesteś sam z swoimi problemami.!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najsubtelniejszy i oczarowujący duszę jest "Nocturn w b-molu" i nikt mi nie powie, że jest inaczej... czy warto jest żyć, czy warto tobie o tym rozważać, o sensie życia można dyskutować w nieskończoność, myśleć, osądzać... trzymać się klamki, gdy drzwi są zamknięte, jedno ci powiem... twój czas jeszcze nie nadszedł, skup się na sobie, masz jeszcze kilka wiosen aby o tym myśleć, zawsze to powtarzam tak młodym, zdesperowanym osobom jak ty... macie swoje lata, które dają wam przewagę, swój młody wiek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no ja mam tylko nadzieję,że Piotreksz nic sobie nie zrobił.Wiem,że niewiele ktoś ci tu pomógł,bo sami jesteśmy bezradni.Ale trzymaj się,każdy musi z nas umrzeć,ale nie warto tego przyśpieszać,życie jest nieprzewidywalne.Ja nieraz w chwilach zwatpienia myślałam o śmierci,że nic dobrego już mnie nie czeka i zawsze wtedy coś dobrego się wydarzało.Myślałam wtedy-jeszcze spróbuję,może będzie lepiej.

Bardzo cie proszę-odezwij się,bo bardzo się martwię o ciebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Nie napiszę, jak się nazywam, ile mam lat i skąd jestem. Chcę być w 100% anonimowa.

 

Mogę tylko napisać, że jestem uczennicą gimnazjum.

 

Zawsze miałam problemy z moim 'ja'.

 

Rodzice, a dokładnie mój ojciec, bardzo chciał, abym była idealna. Chciał, abym była jego w struprocentach udanym dzieckiem. Nie pomyślał, że nikt nie jest idealny...

 

Mój główny problem to problemy z rówieśnikami. Nigdy nie mogłam nawiązać z nimi kontaktu. W wcześniejszym dzieciństwie byłam przezywana i wyśmiewana przez moje starsze koleżanki. Mówiły na mnie 'strojnisia', z racji tego, że często zmieniałam ciuchy. W przedszkolu moje kontakty nieco się poprawiły. W podstawówce znów zeszłam na psy. W 1 klasie byłam praktycznie sama. Dobrze się uczyłam, byłam chwalona przez moją wychowawczynię. W 2 klasie poznałam trzy dziewczyny. W 3 klasie nie chodziłam już do podstawówki, chodziłam do ''swojej'' SP, niedawno wybudowanej podstawówki koło mojego miejsca zamieszkania. Nie stresowałam się, w końcu miałam blisko. Byłam szczęśliwa. W 4 klasie poznałam dziewczynę, która została moją naukochańszą przyjaciółką. W 5 klasie byłyśmy nierozłączne. Aż do tej pory, gdy pojawiła się Anka, moja była przyjaciolka z lat dzieciecych. Zapytala sie mnie, czy moge sie z nimi zakolegowac. Odpowiedzialam 'tak' a czemuz nie? W 6 klasie zaczelam sie klocic z Anka. Najczesciej na gg. Dostalam kare- za moje oceny z matematyki. Nie moglam wychodzic na dwor. Anka to swietnie wykorzystala. Zaczela sie spotykac z Goska (moja przyjaciolka). Pod koniec grudnia oswiadczyly mi, ze niechca juz sie ze mna przyjaznic. Moge ich byc tylko dobra kumpela. Wiecie, jak ja wtedy przezylam bol? Plakalam.

Bardziej lubie Anke niz Goske. Tak. Jednak teraz mam ochote popelnic przez nia samobojstwo. Niedawno poklocilysmy sie za to, ze nie moglam wyjsc na dwor! Przepraszam bardzo, musze sie tez uczyc, a dzisiaj konczylam o 16.10, a dojezdzam. Zreszta napisze Wam w innej partii tego tematu.

Od roztania pory mam depresje. Nie mam dla kogo zyc. Chcialabym popelnic samobojstwo, ale strasznie sie boje. Jestem tchorzem po prostu.

Niedawno poszlam gimnazjum (tak, mam rocznikowo 14 lat) i znowu mam problemy. Z klasa, w ktorej dzieci pija juz 7 piw. To gimnazjm nie jest polozone na moim osiedlu, wiec musze dojezdzac. jade do szkoly z 7-10 minut. To osiedle nie jest zbyt bezpieczne, tak samo jak szkola. wiele razy spotkalam sie z przemoca. niedawno pewna dziewczyna chciala mi zabrac czapke, ale jej odebralam. rowniez ona popchnela mnie, gdy wchodzilam do szkoly. podobno ta dziewucha ma problemy z prawem.

Mam juz dosc. Mam nerwice, z powodu dojazdu i ludzi ze szkoly. Mama ciagle na mnie krzyczy, ze jestem beznadziejna, ojciec zreszta tez. Nie mam wyboru. Samobojstwo to jedno rozwiazanie.

prosze, poradzcie mi...

 

przepraszam za bledy i niedociagniecia w tmy poscie, ale sie spieszylam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim-samobójstwo nie jest wyjściem.Ja też mam problem ze swoimi kolegami,zresztą zawsze miałem problemy z kolegami.Wszystkie te problemy wynikneły z nieśmiałości.W przedszkolu stałem cały czas w kącie bo nie chciałem się z nikim bawić,w szkole podstawowej zaczął się koszmar.Koledzy zaczeli wymyślać o mnie jakieś głupoty,obrażali mnie,denerwowali,bili ale jakoś ten etap wytrzymałem.W Gimnazjum było piekło..tam poznałem ludzi przez których zaczeła się rozwijać moja nerwica...miałem naprawde "super kolegów".Koledzy bili mnie,poniżali,obrażali,okradali,oczywiście pili po siedem piw i byli notowani.W Liceum było troche lepiej,koledzy "tylko"śmali się ze mnie.

Teraz jestem na studiach i jest lepiej.Jest duzo ludzi fajnych >Posłuchaj!!!Nie możesz pozwolić na to aby jacyś głupi ludzie decydowali o twoim życiu!!!....Olewaj ich,jak będa cię przezywać to ty też ich przezywaj,jak będa cie próbowali poniżać też to olewaj!!Jeżeli będą próbowali cie okraść to nie bój się i idż do dyrektora czy do kogoś innego i powiedz mu o tym!!!Powiedz sobie:mam gdzieś tych idiotów którzy chcą mnie skrzywdzić!!!.W końcu pamiętaj o tym,że zawsze możesz wyżalić się na forum.Tu wszyscy Cię rozumiemy.Trzymaj się :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem , jestem... Przepraszam że sie nie odzywałem , ale szkoła daje wycisk... 12 godzin dziennie... Ogólnie ze mną każdego dnia jest gorzej... Wczoraj doszło już do tego że napisałem list , i trzymalem w ręce nitrogliceryne... ale coś mnie jeszcze powstrzymało... Wiem , że to i tak sie prędzej czy później stanie , bo jestem wykończony psychicznie... Pozdrawiam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ty głupi p**********y p******e!!!!!

to ja żałuję, że w ogóle w sylwestra wszedłem na to całe forum... bo jakaś niepewna sytuacja się wyworzyła...a ty k****wa nie masz czasu odpowiedzieć ludziom!

Ty myślisz że co my jesteśmy ? psycholodzy policyjni szkoleni do pertraktacji z terrorystami? Mamy dosyć swoich problemów.

Nie przeczytałem twojego maila wysłanego już po północy, bo zwyczajnie poszedłem spać. NIe myślałem, że ty tak na poważnie.

Ale to w niczym cię nie usprawiedliwia, że nie dawałeś żadego znaku. Tu nie jest forum, na którym ludzie się wymieniają przepisami na sałatkę ziemniaczaną - my tu mamy poważne problemy ze sobą. Zatem następnym razem proszę trochę wyczucia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zwyczajnie nie ma czasu... Wychodze z domu 5:40 a przychodze po 20 , zanim dopcham się do komputera to minie troche czasu... wiem ze ludzie maja tu problemy , ja tez mam , dlatego tu jestem... i to chyba nie jest powod zeby na siebie wzajemnie najezdzac...

Myślałem że , przynajmniej tu , u ludzi z podobnymi problemami znajdę zrozumienie i wsparcie... niestety... I po co komu żyć , jak i tak nikt nie potrafi zrozumieć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To Miłosz napsał:

"nie ten najlepiej służy kto rozumie"

 

nie zawsze rozumienie jest najważniejsze. Często musi wystarczyć sama obecność. Nie zawsze i nie wszystko można rozumieć.

Czy muzykę Chopina można rozumieć? Na jakimś poziomie pewnie tak, ale analizy zapisu nutowego koncertu f-moll, obserwacja i fizyczna analiza ruchów palców pianisty czy ruchów smyczka skrzypka do niczego szczególnego nie prowadzi. Tego koncertu trzeba słuchać wiele razy. A na pewno o wiele więcej razy trzeba go zagrać, no ale tu już moje "rozumienie" się kończy.

(no trzeba przyznać że masz niezły zapierdziel - może ty sie przemęczyłeś trochę?)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dorzucę swoje trzy grosze,bo z kilkoma postami które tu przeczytałam nie zgodzę się zdecydowanie.Dla mnie to ani jedno,ani drugie.O samobójstwie jako czymś wzniosłym i pięknym rozwodzić się,nie będę z oczywistych powodów.

 

Dziwi mnie natomiast postrzeganie samobójstwa jako tchórzostwa i na ten temat chciałabym napisać więcej.

Problemów nie można porównywać,jakie mamy prawo oceniać,ile ktoś może znieść?To,że my pokonaliśmy własne problemy ,z pewnością nam takiego prawa nie daje.

Depresja wykrzywia rzeczywistość.Ktoś czuje się osaczony,męczy się jak w potrzasku,nie widzi dla siebie innego wyjścia niż śmierć i robi to.Nie dorabiałabym do tego zbędnej ideologii.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zalezy jak to interpretowac, ja np zawsze chciałem umrzec popełniając samobójstwo z miłości poprzez otrucie się. To dla mnie nie jest tchórzostwo tylko chęć dołączenia do bliskiej osoby po tamtej stronie.

 

Czasem mysle ze samobójstwo nie jest ani dobre ani złe, człowiek z tego czy innego powodu po prostu odbiera sobie życie.

 

Z drugiej strony może walczyć ze swomi słabościami, jeśli samobójstwo popełnia dla tego że nie radzi sobie w życiu.

Z drugiej strony poco silić się na odwagę i siłę woli skoro nie przedstawia ona wartości dla tego ,który chce się zabić, to tylko inni mówią, że to tchórzliwe, dla niego śmierć to zbawienie, czasem na prawdę tak jest, czasem gdy zacznie walczyć udaje się wyśc na prostą.

 

Ogólnie lubię samobójstwa, czytać o nich i dowiadywać się z wiadomości itp. Szczególnie gdy samobójstwo popełniają młodzi ludzie. Bo to takie romantyczne i szare. Życzę ci więc udanego samobójstwa, żeby było tak jak to sobie zaplanowałeś co do joty. Przyżekam ci ze ja bede przy twoim grobie jesli nie ciałem to myślami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem cie, ja w szkole tez bylem bitt, ponizany i przezywany. MIalem takie szczescie ze zakolegowalem sie z pewnymi chuliganami i sam pilem kradlem tip co zmniejszalo troche moja niedole, bo w pewnym stopniu bylem akceptowany, co nie zmienia faktu ze to juz nie sa jakies szkolne wyglupy. Przemoc psychiczna i fizyczna rozciagajaca sie na przestrzeni 3 lat gimnazjum moze trwale uszkodzic ci psychike. Sle ci wiec gorace caluski i trzymam kciuki, zebys to jakos przezyla, lepiej czy gorzej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że trudno rozpatrywać samobójstwo w kategorii zła czy dobra... Pewnie trudniej mają ludzie wierzący, którym jasno nakreślono stosunek kościoła do samobójstwa.

Uważam, że każdy jest zdolny do zrobienia tego... Wyobrażam sobie, że to jest trochę tak jak z bolącym zębem. Nikt nie lubi dentysty... Ale kiedy ból jest nie do zniesienia... hmmm...

Różnica polega na tym, że po wizycie u dentysty odczuwamy ulgę (zazwyczaj, heh). Trudno zaś mówić o jakichkolwiek uczuciach w przypadku trupa...

Krótko mówiąc - jeśli chcesz poczuć ulgę - nie zabijaj się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Załóżmy,że trafia tu osoba,która faktycznie rozważa samobójstwo..

 

Wklejam tekst znaleziony w sieci:

 

Jeżeli właśnie teraz odczuwasz chęć popełnienia samobójstwa przeczytaj najpierw ten tekst. Zabierze Ci to pięć minut. Nie mam zamiaru analizować tutaj szczegółów Twojego złego nastroju. Nie jestem terapeutą, ani psychiatrą - jestem tylko kimś, kto wie co się czuje, gdy się cierpi.

 

Nie wiem kim jesteś i dlaczego odwiedziłeś tę stronę. Wiem tylko, że tutaj jesteś. To dobrze. Mogę przypuszczać, że znalazłeś się tutaj, ponieważ jest Ci źle i zastanawiasz się nad zakończeniem życia. Gdyby to było możliwe wolałbym być z Tobą w tej chwili, siedzieć obok Ciebie i móc szczerze porozmawiać. Ale ponieważ to niemożliwe skorzystajmy z tego, co mamy.

 

Znałem wielu ludzi, którzy chcieli się zabić, dlatego uważam, że mogę się domyślać co czujesz w tej chwili. Wiem, że możesz nie mieć ochoty na czytanie grubej księgi, dlatego będę się streszczał. Ponieważ mamy spędzić razem pięć minut, chciałbym podzielić się z tobą pięcioma prostymi myślami. Nie będę się z Tobą sprzeczał, czy masz się zabić, czy nie. Przypuszczam jednak, że skoro o tym myślisz musisz się czuć kiepsko.

 

Cóż, nadal tutaj jesteś. To bardzo dobrze. Chciałbym Cię prosić, abyś pozostał ze mną do końca tej strony. Oznacza to (mam nadzieję), że jesteś chociaż w jednej cząstce niepewny, gdzieś głęboko w środku, czy rzeczywiście chcesz kończyć swoje życie. Ludzie często czują tę niepewność, nawet w najgłębszej rozpaczy. Ta niepewność to coś najzupełniej normalnego. Fakt, że w tej minucie wciąż żyjesz oznacza, że masz ją w sobie. To znaczy, że - mimo pragnienia śmierci - część Ciebie chce żyć. Trzymajmy się zatem tej części i spędźmy razem jeszcze parę minut.

 

Zastanówmy się takim stwierdzeniem:

"Samobójstwo nie jest kwestią wyboru, następuje, gdy cierpienie przekracza siły do walki z nim"

 

Otóż to. Nie jesteś złym człowiekiem, szaleńcem, czy osobą niepełnowartościową ponieważ masz nastrój samobójczy. To nawet nie oznacza, że chcesz umrzeć - to tylko mówi, że Twoje cierpienie jest tak silne, że nie możesz go opanować. Jeżeli zacząłbym wieszać Ci na ramionach ciężarki i tak w którymś momencie musiałbyś upaść.. niezależnie od tego jak bardzo chciałbyś stać dalej. (To właśnie dlatego bez sensu jest pocieszać Cię teraz słowami "głowa do góry, nie trać ducha" - oczywiście, że nie traciłbyś ducha, gdybyś tylko mógł.)

 

Nie zgadzaj się, jeżeli ktoś mówi Ci: "Twój problem jest zbyt mały, aby myśleć o samobójstwie". Są różne rodzaje cierpienia, które mogą prowadzić do samobójstwa. U każdego człowieka ten sam problem znaczy co innego. To, co jest do zniesienia dla innego, może być nie do zniesienia dla Ciebie. Punkt krytyczny, za którym cierpienie staje się nie do zniesienia, zależy od Twojej siły do zwalczania go. W tym też ludzie różnią się znacznie między sobą.

 

Kiedy cierpienie przekracza Twoje siły pojawia się myśl o samobójstwie. Samobójstwo nie jest ani dobre, ani złe, nie jest wadą charakteru, jest moralnie neutralne. Jest po prostu efektem stanu nierównowagi pomiędzy cierpieniem, a siłami obrony przed nim.

 

Możesz pozbyć się myśli o samobójstwie na dwa sposoby: [1] znajdując sposób na zmniejszenie cierpienia, lub [2] znajdując sposób na zwiększenie swojej "odporności". Oba są możliwe.

 

Teraz chciałbym przekazać Ci kilka rzeczy do przemyślenia:

 

1. Pierwsze, o czym powinieneś się dowiedzieć, to to, że ludzie są w stanie sobie z tym poradzić - nawet ci, którzy czuli się tak źle, jak Ty teraz. Statystycznie patrząc, jest bardzo duża szansa, że będziesz dalej żył. Wierzę, że ta informacja doda Ci trochę nadziei.

 

2. Chciałbym Cię namówić na danie sobie trochę czasu. Powiedz sobie: "Poczekam 24 godziny, zanim coś zrobię". Albo tydzień. Pamiętaj, że odczucia i czyny to dwie różne rzeczy - to, że czujesz potrzebę samounicestwienia wcale nie znaczy, że masz to zrobić w tej chwili. Pozwól, aby między Twoją decyzją, a realizacją upłynęło trochę czasu. Nawet 24 godziny. Możesz wliczyć w to 5 minut, które spędziłeś czytając tę stronę. I następne 5 minut, które jeszcze tu spędzisz. Zdaj sobie sprawę z tego, że mimo Twoich odczuć nic nie robisz w tej chwili, aby je zrealizować. To dla mnie bardzo zachęcające - mam nadzieję, że także dla Ciebie.

 

3. Trzecia sprawa: ludzie często decydują się na samobójstwo, bo szukają ulgi od cierpienia. Nie zapominaj, że ulga jest odczuciem. A Ty musisz być żywy, aby móc z niej skorzystać. Jeżeli będziesz martwy, nie będzie żadnej ulgi.

 

4. Sprawa czwarta: niektórzy ludzie zareagują negatywnie na Twoją decyzję o samobójstwie ponieważ będą źli, lub przestraszeni. W efekcie mogą pogłębić Twoje cierpienie zamiast Ci pomóc poprzez bezmyślne słowa. Musisz zrozumieć, że ich złe reakcje to efekt ich obaw, a nie Twoja wina.

Są jednak także ludzie, którzy mogą być z tobą w tym okropnym czasie, nie będą Ciebie osądzać, czy kłócić się z Tobą, wysyłać do szpitala, czy próbować na siłę wywlec szczegóły Twojego złego samopoczucia. Po prostu będą się o Ciebie troszczyć. Znajdź jednego z nich. Teraz. Wykorzystaj Twoje 24 godziny, lub Twój tydzień i powiedz komuś co się z tobą dzieje. Nie ma nic złego w prośbie o pomoc. Zadzwoń do psychologa, ostrożnie wybierz jednego z przyjaciół, czy księdza, kogoś, kto będzie chciał Ciebie wysłuchać. Nie dokładaj sobie jednak dodatkowego brzemienia chcąc poradzić sobie z tym wyłącznie samemu. Nawet samo opowiedzenie komuś , jak znalazłeś się w tym położeniu wyzwoli mnóstwo energii, energii potrzebnej Ci do odbudowania równowagi sił w Twojej psychice.

 

5. Ostatnia rzecz, którą chcę Ci przekazać: myśli samobójcze powracają. Po tym, jak odejdą musisz nadal się o siebie troszczyć. Dobrym pomysłem będzie psychoterapia.

 

 

Zobacz, minęło już kilka minut i wciąż tu jesteś. Naprawdę się cieszę.

 

Jako, że doszliśmy aż tutaj, czas na nagrodę. Uważam, że powinieneś dać sobie prezent. Tym prezentem będzie siła wewnętrzna. Pamiętasz, na początku tej strony wyjaśniałem, że receptą na sukces jest taka siła wewnętrzna, która pozwoli Ci przezwyciężyć cierpienie. Spróbuj zwiększyć swój opór, aż będzie go więcej, niż cierpienia.

 

Teraz, kiedy ta strona mogła dać Ci pewną ulgę. Najlepszym źródłem siły wewnętrznej będzie inna istota ludzka, z którą możesz porozmawiać. Jeżeli znajdziesz kogoś, kto będzie chciał Cię wysłuchać i opowiesz mu o swoich odczuciach oraz o tym, jak znalazłeś się w tej sytuacji, od razu wzrośnie Twój opór przeciw cierpieniu.

(Tekst pochodzi ze strony http://www.przyjaciele.org/pomoc/)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Probowalam juz raz, nie udalo sie.

Chce umrzec, nie potrafie wytrzymac tego cierpienia. Cale cialo mnie boli, nie potrafie spac, nie umiem jesc. Dziwie sie ze jeszcze oddycham. Nie ma juz Kornelii, nie ma czlowieka - jest tylko chodzacy bol :((((((

 

Jak to zrobic zeby sie udalo ????????

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×