Skocz do zawartości
Nerwica.com

chcę znów być sobą


Gość rysa

Rekomendowane odpowiedzi

Witam Was wszystkich.

Nie wiem czy dobrze robię pisząc tutaj ale dłużej nie wytrzymam sama ze sobą. Chcę aby ktoś wkońcu mnie zrozumiał, chcę to wszystko z siebie wyrzucić. Chcę rozmawiać z ludźmi, którzy czują podobnie, o ile to mozliwe.

Trwa to już długo. Za długo. I choć bardzo chciałam poradzić sobie z tym sama, już wiem że chyba nie dam rady.

Tkwię w jakieś okropnej prózni, jestem przekonana że nic dobrego mnie już w życiu nie spotka, czuję się beznadziejnie, szaro, bezwartościowo. Nie mam siły na nic, wygladam okropnie, najchetniej przespałabym to wszystko. Codzienne czynności sa dla mnie trudne do wykonania, zmuszam się ale opadam z resztek sił jakie posiadam. Czuję się załosna, brzydka i nic nie warta.

Boję się ludzi. Nie cierpię wychodzenia z domu. Unikam wszystkich, ograniczyłam kontakty. Boję sie wyśmiania, politowania. Wstydze się. Okropne uczucie. Nie lubie też być sama w domu. Po stokroć sprawdzam czy drzwi zostały zamkniete. Nie wiem czy to chora wyobraźnia ale boję się, czuję starch przed tym że kogoś zobaczę w lustrze bądź jak otwiera drzwi, dlatego unikam patrzenia na drzwi czy w okno-to zwykle gdy jest ciemno. Zdaję sobie sprawę że to niemozliwe, ale strach nie mija. Głowa mnie boli. Być może od wciąz nawracających myśli, typu że nagle okaże się że jestem śmiertelnie chora albo ktoś z bliskich mi osób. I od tych wizji, że coś złego się stanie. Że to co sobie wyobrażę, co tak natretnie wraca do mnie stanie się w rzeczywistości. Boję się, że przez to że przemkneło mi to przez myśl to sie po prostu ziści. Analizuję, wyobrażam sobie po milion razy. Meczy mnie to i wykańcza.

najdrobniejsza sprawa wyprowadza mnie z równowagi. Kiedy coś jest nie tak myślę o tym że zawsze mam wyjście, mogę ze sobą skończyć. Bałabym się tego ale biorę to pod uwagę. Jako pewnego rodzaju ratunek. Przed upokorzeniem, przed dalszą męczarnią.

Gdy mam straszny kryzys w ramach "ukojenia" drapie się nawet do krwi. Potem cierpie jeszcze bardziej. Mam wyrzuty sumienia. Chciałabym jak najlepiej dla wszystkich nie zważając na to co jest dla mnie ważne, na to czy mam czas, czy mam ochotę-czesto swoim kosztem. A jak już odmówię to katuje się, że tak zrobiłam. Nawet kiedy postąpie słusznie.

Nie mówię o tym nikomu. Nie jestem dzieckiem, jestem dorosła. Ale czuję się jak dziecko. Potrzebuje zrozumienia....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Cię vasques.

Ja mam opory nawet przed tym aby pisac o tym TUTAJ. Boje się, że ktos mnie zwyczajnie wysmieje i zmiesza z błotem, wyzwie od leniuchów i nienormalnych. Byc może jestem nienormalna, ale po to tu jestem aby rozmawiac o tym z innymi ludźmi. Już nie chce tkwic w tym sama dłużej. Nie potrafię już. Nie mogę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Donkey.

Przechodzi mi to przez myśl. Nie wiem jednak jak pokonać wstyd. I strach. jak otwarcie mówić o takich sprawach. A jak juz się otworzę i usłyszę że sobie wmawiam? Wtedy będę czuła sie jeszcze gorzej. Nie chcę dopuścic myśli, że to depresja czy coś w tym rodzaju, ale obawiam sie tego że tak wlasnie jest :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Donkey.

Przechodzi mi to przez myśl. Nie wiem jednak jak pokonać wstyd. I strach. jak otwarcie mówić o takich sprawach. A jak juz się otworzę i usłyszę że sobie wmawiam? Wtedy będę czuła sie jeszcze gorzej. Nie chcę dopuścic myśli, że to depresja czy coś w tym rodzaju, ale obawiam sie tego że tak wlasnie jest :(

No to juz nie musisz sie obawiac - tak wlasnie jest - masz depreche. Nagle spadlo wszelkie napiecie, uslyszalas wyrok. I nie jest wazne co bylo przedtem, liczy sie co z tym zrobisz teraz. Ja rozumiem. Wielu ludzi na forum rozumie. Psycholog i psychiatra tez zrozumieja. Jesli bedzie Ci ciezko dac wywiad lekarzowi (tak sie fachowo nazywa badanie) to masz mozliwosci alternatywne:

- napisz wszystko i wydrukuj, pokaz kartke przy badaniu.

- popros aby zadawano Ci pytania na ktore mozesz odpowiedziec "tak" lub "nie".

 

Lekarz po badaniu wystawi Ci diagnoze, prawdopodobnie dostaniesz jakies leki, nie boj sie ich. To bardzo wazne: nie wolno bac sie leków, zapewne juz sie naczytalas o psychotropach i masz pewnie obawy - musisz wiedziec, ze psychiatria operuje nieco inną "chemią" niz interna czy onkologia. Nie trzeba sie jej bac, 90% ludzi z forum bralo lub bierze rozne psychotropy i jakos z tym zyja. Jak juz bedziesz na lekach - poszukaj jakiejs terapii, najlepiej grupowej. Poczytaj sobie ten wątek:

zniekszta-cenia-poznawcze-w-depresji-t19135.html

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rysa, rozumiem Cię, bardzo Cię rozumiem, czuję się jak Ty - kompletnie do niczego, boję się wszystkiego, boję się nawet spojrzec w lustro, w obawie że nie zobaczę tam swojego odbicia. 12 lat temu przydarzyła mi się podobna depresja, próbowałam się zabić, byłam przekonana, ze nic juz się w moim życiu nie zmieni. Po długotrwałym leczeniu w szpitalu psychiatrycznym jakoś podniosłam się. Skończyłam studia, wyszłam za mąż, urodziłam dziecko, pracowałam, podróżowałam. Od kilku miesięcy znów choruję. Depresja lubi wracać, ale nie jest wieczna. Wierzę, że straszne dni miną, ze wreszcie sie obudzę z tego przerażającego koszmaru. Wiem też, ze to będzie bardzo trudne. Uwierz, że wyjdziesz z tego, musisz się leczyć, zmusić się pójsc do psychiatry, psycholga, poproś o pomoc najbliższym, musisz walczyć, życie to największy dar, szkoda byłoby go stracić. Wierzę, że sobie poradzisz, jest w Tobie siła, o której jeszcze nie wiesz, obudź ją. Pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Was wszystkich.

Nie wiem czy dobrze robię pisząc tutaj ale dłużej nie wytrzymam sama ze sobą. Chcę aby ktoś wkońcu mnie zrozumiał, chcę to wszystko z siebie wyrzucić. Chcę rozmawiać z ludźmi, którzy czują podobnie, o ile to mozliwe.

Trwa to już długo. Za długo. I choć bardzo chciałam poradzić sobie z tym sama, już wiem że chyba nie dam rady.

 

Dobrze, że tu trafiłaś. To początek Twojej drogi. To miejsce nie musi Ci pomóc, ale może wskazać kierunek dalszego marszu. A to juz dobry start do sukcesu... :)

 

Tkwię w jakieś okropnej prózni, jestem przekonana że nic dobrego mnie już w życiu nie spotka, czuję się beznadziejnie, szaro, bezwartościowo. Nie mam siły na nic, wygladam okropnie, najchetniej przespałabym to wszystko. Codzienne czynności sa dla mnie trudne do wykonania, zmuszam się ale opadam z resztek sił jakie posiadam. Czuję się załosna, brzydka i nic nie warta.

Kwitnie tu jakiś zalążek depresji, wielu z nas czuje się tak, zwłaszcza na początku. To najlepszy moment, aby zasięgnąć fachowej opinii. Nie zastanawiaj się długo. 3mam kciuki.

Boję się ludzi. Nie cierpię wychodzenia z domu. Unikam wszystkich, ograniczyłam kontakty. Boję sie wyśmiania, politowania. Wstydze się. Okropne uczucie. Nie lubie też być sama w domu. Po stokroć sprawdzam czy drzwi zostały zamkniete. Nie wiem czy to chora wyobraźnia ale boję się, czuję starch przed tym że kogoś zobaczę w lustrze bądź jak otwiera drzwi, dlatego unikam patrzenia na drzwi czy w okno-to zwykle gdy jest ciemno.

 

Fobia społeczna? ...

Boisz się ludzi, bo podświadomie boisz się, że mogą Cię skrzywdzić, że jak się przed nimi otworzysz oni wykorzystają to przeciw Tobie. I masz niestety rację, ludzie nie znający problemu często to robią. Ale robią to nieświadomie... Jednak mimo wszystko warto mieć jakąś przyjaciółkę/przyjaciela/chłopaka, z którym możesz pogadać zawsze gdy Ci źle.

 

Meczy mnie to i wykańcza.

najdrobniejsza sprawa wyprowadza mnie z równowagi. Kiedy coś jest nie tak myślę o tym że zawsze mam wyjście, mogę ze sobą skończyć. Bałabym się tego ale biorę to pod uwagę. Jako pewnego rodzaju ratunek. Przed upokorzeniem, przed dalszą męczarnią.

 

Słysząc te słowa z ust bliskiej mi osoby bałabym się o nią. Myśli samobójcze, to bardzo poważny objaw. Warto z tym wybrać się do specjalisty. Wiem, jak one potrafią człowieka "męczyć". Postaj się w tych chwilach odprężyć i pomyśleć o czymś miłym, to czasem pomaga :)

 

Pozdrawiam i 3maj się ciepło, pamiętaj, że nie jesteś sama ze swoim problemem. :)

 

[Dodane po edycji:]

 

Witam Cię vasques.

Ja mam opory nawet przed tym aby pisac o tym TUTAJ. Boje się, że ktos mnie zwyczajnie wysmieje i zmiesza z błotem, wyzwie od leniuchów i nienormalnych. Byc może jestem nienormalna, ale po to tu jestem aby rozmawiac o tym z innymi ludźmi. Już nie chce tkwic w tym sama dłużej. Nie potrafię już. Nie mogę.

 

Jedno czego możesz być tutaj pewno, to tego, że nikt Cię nie wyśmieje. Tu jest wielu takich jak Ty, i każdy z nas ma podobne obawy, więc nie zrobi tego nikomu obok.

 

Nie tkwij w tym, wybierz się do psychologa, spróbuj porozmawiać, daj sobie pomóc. Potrzebujesz tej pomocy. Znajdź w sobie siłę i idź. 3mam kciuki :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Wam: majster, lamia, tup_tup za tak obszerne odpowiedzi, dobrze wiedziec ze ktoś rozumie i nie uważa mnie za skończoną nieudaczniczkę.

Nie zaglądałam kilka dni bo nie sadziłam, że ktoś jeszcze napisze, poza tym miałam pogorszenie samopoczucia.

 

Majster

Dziękuję za linka i za wskazówki, są dla mnie bardzo cenne.

 

Lamia

Bardzo bym chciała znaleźć w sobie tą siłę o której piszesz, chciałabym uwierzyć że może być inaczej, lepiej. Boję się spróbować aby się nie roczarować. Aby nie było gorzej :( Wiem też że depresja potrafi wracać i podziwiam Cię za to, że stawiasz temu czoło poraz drugi. Życzę Ci wszystkiego dobrego.

 

tup_tup

Dziękuję, cieszę się że tu trafiłam. Czytając Wasze słowa poczułam naprawdę wielka ulgę, świadomość że nie jest się samej wiele znaczy. Wiem też że dobrze radzicie mi dnośnie wizyty u specjalisty, wiem że muszę się zdecydować. Dziękuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rysko jak czytałsm Twoją pierwszą wypowiedź to łzy stanęły mi w oczach tak wiele z siebie zobaczylam w Tobie. Ta sprawa z patrzeniem w lustra - dla mnie to też bardzo krępujące bo mam 25 lat i samej mnie wydaje się to paranoidalne, a jednak tak jest - tylko, że ja mam lęk, że zobaczę w nim odbicie kogoś zmarłego, albo swoją twarz ale jakąś przepotworzoną np. z pustymi oczodołami, z zakrwawionymi ustami itd, albo, że zoboaczę, że jest za mną jakiś napastnik i że zaraz zadźga mnie nożem... - wiesz, czasami boję się, że to jakiś zalążek schizofrenii, ale od razu odpycham tę myśl. Nie mam tego zawsze. Najczęściej gdy inni już śpią, lub jak jestem sama w domu, lub jak jest straszna cisza. Ja chyba nie boję się ludzi tylko samotności. Nawet chwilowe bycie samemu w domu to dla mnie cierpienie (choć nie zawsze, nie wiem od czego to zależy), czuję wtedy pustkę, która po prostu zżera mnie od środka, trawi - nie umiem opisać tego dziwnego uczucia. Ja te objawy mam odkąd pamiętam. Rodzice myślą, że już wyrosłam, ale to po prostu ukrywam, bo się przed nimi wstydzę. Mam też ten okropny lęk, że mogę myślami sprawić, że coś złego się stanie, a często myślę o złych rzeczach. Z drugiej strony boję się też pomyśleć o czymś dobrym, bo mam wrażenie, że złośliwy los jak tylko zobaczy, że mi na czymś zależy, to mi to odbierze. Przez co są chwile, kiedy każda myśl jest mordęgą, kiedy boję się sama siebie. Też mam myśli samobójcze, ale jeden z moich największych lęków to właśnie lęk przed śmiercią. Często mam też dziwne uczucie zagubienia. Jakbym nie była z tej planety. Np. idę przez centrum handlowe patrzę i nic nie widzę, niby o czymś myślę, ale nie wiem o czym, jakbym przez moment była w innej rzeczywistości. To jest coś w rodzaju odlotu, tylko nie wiem gdzie. Mam też gigantyczny, ale to gigantyczny problem z podjęciem jakiejkolwiek decyzji (nawet w tak kuriozalnych sprawch, jak wybór jogurtu w sklepie), przez co często na głupie sprawy tracę ogromną ilość czasu i potem mam wrażenie, że życie ucieka mi przez palce. Ja sie nie kaleczę ale tylko dlatego, że mam obsesję na punkcie idealnego wyglądu - co wynika z mojego obnizonego poczucia własnej wartości. Ja mam za soba jeden półroczny pobyt w psychiatryku i terapie psychotropami, ale to było wiele lat temu, byłam nastolatką i to wszystko objawiło się w postaci jadłowstrętu. Teraz nic nie biorę i nigdzie nie chodzę, ale mój narzeczony zaczynam mnie przyciskać, by znów iść do psychologa, bo jest teraz coraz gorzej pod wieloma względami, których już tu nie bedę wywlekać. Trzymaj się cieplutko!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

miki, MR dziękuję.

 

Ione Saldana

Witam Cię. Wszystko, dosłownie wszystko co napisałaś pasuje do mnie. Onośnie "lęków z lustrem" to mam to od paru lat, ale w dzieciństwie też miewałam takie lęki choć teraz, kiedy jestem już dorosła zdecydowanie się nasiliły. Też boję się, że zobaczę zmarłych albo za oknem jakiegos zakrwawionego potwora. Ja mam prawie 30 lat, rozumiesz? Strasznie to dla mnie krepujące.

Aż mnie ciarki przeszły jak czytałam Twojego posta. Na pewno nie napisałaś tego za mnie? Ja często mam wrażenie jakbym była nie z tej planety, jakbym przebywała czasami w innej rzeczywistości albo...jakbym patrzyła na siebie z góry i obserwowała to co sie dzieje. Często się czuję tak jakby "mnie nie było". Wiem, że to głupie i nie potrafie tego racjonalnie wytłumaczyć bo to niest racjonalne... Często czuje sie też tak jakbym sama dla siebie była obcą osoba, jakbym zyła nieświadomie. Tak cięzko mi to wytłumaczyć :( Albo tak jakby były we mnie dwie osobowości. :( Jak to wszystko brzmi, prawda?? Jestem nienormalna... :(

Czesto mam też tak że mówię coś i w środku zdania zapominam co...albo wiem co chcę powiedzieć ale jakbym zapomniała słów. Okropność. Patrza na mnie jak na ograniczoną, W sumie nie dziwię się.

Też mam niskie poczucie własnej wartości choć kiedyś tak nie było. Byłam odważną osobą, pełną uśmiechu i radości. A może to nie byłam ja???

Pozdrawiam Cie serdecznie. Dziekuję że napisałaś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rysa, wydajesz się być sympatyczną osobą. Naprawdę. Ujmujące jest to, że każdemu, kto się do Ciebie odezwał, podziękowałaś.

 

Nie ma się co wstydzić i krępować, że psycholog Cię wyśmieje lub powie, że sobie wmawiasz. Masz typowe objawy nerwicy i/lub depresji. To dokładnie sprawa dla psychologa. Na pewno Cię nie odeśle z kwitkiem, bo same objawy, o których piszesz w pierwszym poście są realne i wymagające usunięcia. Lęk przed psychologiem może być też jeszcze jednym objawem nerwicy, zauważ.

 

Tak czy siak, zachęcam do wizyty u psychologa. Prawdopodobnie już na pierwszej wizycie odczujesz ulgę, gdy przed kimś się otworzysz i wyrzucisz wszystko z siebie. Twe lęki nie są dziecinne, nawet te z lustrem i drzwiami. Są tak samo irracjonalne jak lęki przed pająkami, wysokością itp., na które cierpią inni dorośli. Po prostu lęk akurat u Ciebie "przyczepił się" do tego typu myśli.

 

Zrób sobie sama największą przysługę i zwróć się o pomoc do specjalisty. Będzie dobrze. Powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Jestem tutaj nową. Im dłużej zagłębiam się w forum, tym większą odczuwam ulgę, ponieważ w obcych słowach i opisywanych odczuciach znajduję słowa i sytuacje, które dotyczą również mnie. To jakaś pociecha, a właściwie duża ulga, bo wydaje mi się, że zrozumieć i wesprzeć, mogą tylko Ci, którzy sami zmagają się z podobnymi przeżyciami i problemami. Tak trudno jest patrzeć w oczy najbliższych, którzy z niedowierzaniem i lękiem starają się pogodzić z rzeczywistością, z tym kim staliśmy się po chorobie.... Ale jeszcze trudniej spojrzeć sobie w twarz widząc ,,martwe" odbicie źrenic w lustrze. Pozdrawiam Wszystkich serdecznie ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rysko jak będziesz miała chwilę to wrzuć sobie w Google hasło "osobowość borderline". Masz wiele odczuć podobnych do moich, a moje wszystkie problemy, tzn stany depresyjo-lękowe oraz nerwicowe prawdopodobnie wynikają właśnie z takiej konstrukcji psychicznej.

 

POZDRAWIAM!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny, nie jesteście same. To fatalne uczucie nierealności, nie bycia sobą, poczucia nieistnienia też mnie nęka. Wiem, ze głupio to zabrzmi, ale świadomość, że nie tylko ja mam taki problem nieco pociesza...tzw. derealizacja to podobno bardzo typowy objaw w nerwicach i depresjach. Wiem, że to uczucie strasznie nakręca lęk, lęk z kolei doprowadza do tych "odlotów". Błędne koło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja tez borykam sie z nerwica raz jest lepiej raz gorzej zaraz kiedy sie obudze to dostaje jakis zlych mysli i zaczyna mi serce kolatac wiem jedno o nerwicy niewiadomo jak strasznie sie bedziesz czuc to pamietaj ze jest to tylko wymysl twojej fantazji to nie jest rzeczywistosc ale czasami myslimy ze te mysli sa prawda i w tedy jest zle :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×