Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zniekształcenia poznawcze w Depresji


montechristo

Rekomendowane odpowiedzi

Witam

 

Byłem niedawno o psycholog na kolejnej sesji - przerabialiśmy znieształcenia poznawcze które występują w depresji( i nie tylko) i utrudniają ocenę ianalize rzeczywistości co z kolei powoduje coraz to gorsze samopoczucie.

 

Jestem przekonany że dużo z Was zna te ,,kłamstewka" naszego mózg - to dla tych w celu utrwalenia i dla tych którzy mogli nie słyszeć jako pomoc w diagnozowaniu tych myśłi i nie brania ich serio:)

1. Myślenie w kategoriach "wszystko albo nic" (zwane tez myśleniem czarno-białym, spolaryzowanym albo dychotomicznym). Takie myślenie polega na patrzenie na sytuację w kategoriach dwóch skrajności, a nie kontinuum, np. "jeśli nie odniosę sukcesu to jestem nieudacznikiem".

2. Katastrofizacja (zwana tez przepowiadaniem przyszłości) polega na przewidywaniu negatywnej przyszłości, bez brania pod uwagę innych bardziej prawdopodobnych możliwości.

3. Lekceważenie lub pomijanie pozytywnych informacji – nie opierając się na żadnych rozsądnych przesłankach, mówimy sobie, ze pozytywne doświadczenia, uczynki lub cechy się nie liczą, np. "dostałam ocenę bardzo dobrą, ale to nie znaczy ze byłam dobra, po prostu miałam szczęście".

4. Uzasadnianie emocjonalne - jeśli coś czujemy, to myślimy, że to musi być prawda i pomijamy dowody przeciwne – "czuję, że mi to nie wyszło".

5. Etykietowanie – polega na przyklejaniu sztywnych, ogólnikowych etykietek sobie i innym, np. "jestem gamoniem".

6. Wyolbrzymianie/umniejszanie - wyolbrzymiamy negatywne aspekty i/lub umniejszamy pozytywne, zamiast opierać się na rozsądnych przesłankach w ocenie siebie, innych osób lub sytuacji.

7. Filtr mentalny (zwany selektywna uwagą) - polega na nieumiejętności uwzględnienia pełnego obrazu w ocenie sytuacji, a skupianiu się na jednym negatywnym szczególe.

8. Czytanie w myślach - polega na nieuzasadnionym przekonaniu, że wiemy co myślą inni, bez uwzględnienia wielu różnych możliwości, np. "on myśli, żze ja nic nie rozumiem".

9. Nadmierne uogólnianie - to wyciąganie ogólnego, negatywnego wniosku, dalece wykraczającego poza bieżącą sytuację, np. "czułam się źle na zebraniu, więc nie nadaję się do bycia z ludźmi".

10. Personalizacja - to wiara w to, ze jesteśmy powodem negatywnych zachowań innych ludzi, a nie bierzemy pod uwagę innych, bardziej prawdopodobnych powodów ich zachowania, np. "mechanik był dla mnie niemiły - widocznie zrobiłam cos nie tak".

11. Nadużywanie imperatywów: "muszę", "powinienem", wskutek posiadania nazbyt precyzyjnej i sztywnej koncepcji tego, jak my sami lub inne osoby powinny się zachowywać.

12. Myślenie jednotorowe (efekt lornetki) – to widzenie jedynie negatywnych aspektów sytuacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

montechristo

 

Fajne wywody.

Myślisz,że gdybyśmy pracowali codziennie nad jednym weszloby nam to w krew? Zaczelibysmy inaczej postrzegać? Kijarzy mi się to z widzeniem w sytuacjach krytycznych i trudnych dobrych stron, wyszykiwania zawsze tych pozytywów.Czyli co? Kłania sie pozytywne myślenie? Zmiana nastawienia względem sytuacji?

 

To tak jak z dzieckiem. Często rodzice lub nauczyciele nie skupiają się na mocnych i dobrych stronach dziecka, ciągle szukają wad. Bez urazy dla nauczycieli i rodziców, ale sa to najczęsciej spotykane błędy wychowawcze. Wpojone w dzieciństwie ewaluują w przyszłosci, ciągną sie za nami jak smród po gaciach bo innych nie znamy i przyczyniają się do naszych błędnych schematów mysleniowych.

Montechristo? co Ty na to?

 

[Dodane po edycji:]

 

Mnie sie to podoba Majstrze. To kawał ciężkiej roboty do odwalenia.Niby proste w zastosowaniu, ale jednak trudne.

Często zastanawiamy się co pomyślą o nas inni, albo myślimy,że oni myślą o nas w ten, albo w tamten sposób, projektujemy sobie. No właśnie. Bo tak często przejmujemy się pierdołkami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem przekonany że dużo z Was zna te ,,kłamstewka" naszego mózg - to dla tych w celu utrwalenia i dla tych którzy mogli nie słyszeć jako pomoc w diagnozowaniu tych myśłi i nie brania ich serio:)

większośc znam i wiem, ze biore udzial w tych klamstewkach, wiem, ze to sa klamstewka (no,moze nie wszystkie z tych podpunktow - jak dla mnie w tej chwili), jednak i tak nadal siebie oklamuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A moze jakis experyment przeprowadzimy? ;-)

 

MOże zgodzą sie ochotnicy, ja tez mogę nim byc. Zaczniemy wcielac w życie powyższe kłamstewka naszego mozgu, które tak przyjmujemy z latwością bo przeciez po co sie wysilacj ak i tak nic nie ma sensu;-)

 

Montechristo jak przyjdziesz z kolejnej sesji to proszę o następne mądrosci :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nasza głowa nas oszukuje sczególnie w depresji.

Ja mam instrukcję zeby nauczyć sie tych kłamstewek, i je wyłapywać poto żeby mieć kontakt z rzeczywistościa taką jaka jest a nie zniekształconą i nieprawdziwą.

 

Żyjmy w prawdzie i świadomie. nie dajmy sie oszukać.:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nerwica i depresja są blisko ze sobą powiązane...zresztą pierwsza może wywołać drugą. Jednak myśle że nerwicowcy nie czują się tak do końca beznadziejni, bardziej probują walczyć ze sobą, starać się osiągnąć ideał siebie, a że po drodze się zamęczają to inna sprawa.Ogólnie jestem zdania że nerwica to wstęp do depresji....także mechanizmy które nimi rządzą są bardzo podobne.Tylko że nerwicowy jeszcze walczą, a depresyjni juz przestali i czują się z tego powodu kompletnie beznadziejni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Montechristo ...ja juzkopiuję i drukuję, następnie zawieszam gdzies w pobliżu mnie :-)

W ten sposób będe analizowała swój dzień czy obym sie nie okłamywała :-) albo ile razy okłamałam się ;-)

 

Ja uważam że błędy w dzieciństwie to podstawa wszystkiego, czesto rodzice nieswiadomie/co gorsza świadomie dają dziecku przekaz zabarwiony negatywnie i my jako dorśli już ludzie wierzymy w ten stworzony nam świat.

Ważne też jest im przebaczyć - dla samych siebie to też krok w zdrowieniu.

 

A jeśli chodzi o zaburzenia w postrzeganiu świata co powodują m in zniekształcenia poznawcze to kazdy tak ma - problem polega na tym że cześć ludzi ma to cześciej i mocniej niż inni a ludzie z depresją i nerwicą mają tego na ,,pęczki" - tylko jest tak, że człowiek w silnej depresji szczególnie nienazwanej nie zdaje sobie z tego sprawy i żyje w świecie który sobie niejako sam wymyślił przez fałszywe postrzeganie. Mało tego - podejmuje czesto decyzje które mu szkodzą na podstawie fałszywych przesłanek nie mających potwierdzenia w rzeczywistości i koło się zamyka. Błędne koło.

Ja postrzegam to tak leki żeby ruszyć i utrwalić biochemię w mózgu - step one.

step two - równolegle - terapia która nam pokaże cały ten chory światek rozebrany na kawałki pierwsze, pokaże mechnizmy do walki z tym, mechanizmy wyzwalające myśli depresyjne, nauczy odróżniać fikcję od realu, zmieni nasze postrzegani siebie, świata, nauczy racjonalnie funkcjonowac majac nieustanny kontakt z rzeczwistością co spowoduje że staniemy się lepszymi ludźmi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

... podejmuje czesto decyzje które mu szkodzą na podstawie fałszywych przesłanek nie mających potwierdzenia w rzeczywistości i koło się zamyka. Błędne koło.
Dokladnie tak jest. Ale trzeba by to rozwinac na CHAD - tam oba stany sa bardzo ryzykowne bo stwarzaja to samo ryzyko, o ktorym piszesz. Podobnie w czasie odstawiania lekow, gdy jestesmy w euforii ozdrowienia, rozsadza nas energia - to tez niesie ze soba podobne ryzyko.
Ja postrzegam to tak leki żeby ruszyć i utrwalić biochemię w mózgu - step one.
Ja bym dodal ze kluczowa role w tym odgrywa rowniez odzyskanie zdrowego snu jaki daje regeneracje i wypoczynek. Bez tego ani rusz.
step two - równolegle - terapia która nam pokaże cały ten chory światek rozebrany na kawałki pierwsze, pokaże mechnizmy do walki z tym, mechanizmy wyzwalające myśli depresyjne, nauczy odróżniać fikcję od realu, zmieni nasze postrzegani siebie, świata, nauczy racjonalnie funkcjonowac
Trzeba dodac tez o zewnetrznych przyczynach deprechy - jesli sa to silne czynniki sprzyjajace chorobie, to bez ich usuniecia, zmiany, cala walka nie na wiele sie zda, bo nawrot bedzie tylko kwestia czasu. Deprecha jest sygnalem, ze cos trzeba w zyciu zmienic, naprawic cos w otoczeniu, najczesciej siebie, to oczywiste, ale nie zawsze to wystarczy.
...co spowoduje że staniemy się lepszymi ludźmi.
Ja nie wiem czy lepszymi, ale zdrowszymi na pewno ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tez poznalam znieksztalcenia na terapii i to bylo jedno z przelomowych momentow

identyfikowanie ich na kazdym kroku w swoim zachowaniu duzo mi dalo

takie przebudzenie ze snu - z koszmaru w sumie :smile:

przylapywac sie na nich to raz a dwa to starac sie ich unikac

no i jeszcze nie wrocic w stare buty po terapii :>

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

step two - równolegle - terapia która nam pokaże cały ten chory światek rozebrany na kawałki pierwsze, pokaże mechnizmy do walki z tym, mechanizmy wyzwalające myśli depresyjne, nauczy odróżniać fikcję od realu, zmieni nasze postrzegani siebie, świata, nauczy racjonalnie funkcjonowac majac nieustanny kontakt z rzeczwistością co spowoduje że staniemy się lepszymi ludźmi.

 

 

Hmm, a mój psychiatra powiedział że przed psychoterapią muszę odstawić leki (a mam je brać minimum pół roku ażeby trwale poprawić nastrój itd...) Pewnie dlatego że mogłyby przytłumić niektóre emocje - czy wasi lekarze też tak zalecają ? W końcu to znaczy że muszę poczekać kilka miesięcy żeby rozpocząć terapię, a nie wiem czy to takie dobre ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

montechristo, Twój post od dzisiaj staje się moją biblią - dziękuję, stosuje autosugestię sobie dosłownie wydrukuję i powieszę nad łóżkiem. Nie naśmiewam się - kurde przypomniałeś mi o tym o czym zapomniałam. Dziękuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

montechristo, Twój post od dzisiaj staje się moją biblią - dziękuję, stosuje autosugestię sobie dosłownie wydrukuję i powieszę nad łóżkiem. Nie naśmiewam się - kurde przypomniałeś mi o tym o czym zapomniałam. Dziękuję.

 

 

Polecam sie na przyszłość:)

Ja też o tym zapomniałem tzn. ja ,,wpadłem" w deprechę a nie wiedziałem że to deprecha przez długi czas - to moje myślenie było choreEEEEEEEE, i stąd brały sie m in. kłopoty z komunikacją z ludzmi, niewłaściwe ich interpretowanie, i smutny obraz samego siebie i swoich osiągnieć - wszystko było deprecjonowane - i było widać tylko czarny kolor bez przyszłości.

 

Teraz za każdym spotkaniem na terapi dostrzegam coraz więcej i uczę się od nowa życia, leki równolegle i jakoś musi być

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Montechristo

 

Dzisiaj na terapii opowiadalam terapeutce o tych zniekształceniach poznawczych.

Poczytam je sobie zaraz, zanim się polożę...i przemyślę.

Dzięki.

 

 

Acha......Zapytała mnie,żebym wymieniła momenty w moim życiu kiedy byłam szczęsliwa. Nie napiszę teraz o tym. Ale powiem Tobie,ze miałam z tym problem,żeby odpowiedzieć.

Wiem,że każdy inaczej pojmuje szczęscie.

 

Napisz mi proszę o soich szczęsliwych momentach, wymień trzy. Chcę coś sprawdzić ;-)

Idę się położyc.Jutro pobudka5:30.

 

:-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę że u mnie poczucie szczęścia - takie namacalne, było silnie związane z zakochaniem sie. 2 razy na pewno.

i było np. też zakochanie np. w asystentce szefa - nie wiem kto pierwszy w kim :) ale z tym wiązało się uczucie leku i strachu.

 

Był też okres w życiu kiedy b. dobrze wychodziło mi w pracy na początku - to wtedy byłem szczęśliwy ale też i zakochany.

 

Myśle że jak wspinałem sie coraz wyżej to miałem coraz to większe spięcie i poczucie lęku i strachu, nawet jak to się wiązało z większymi gratyfikacjami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzisz montechristo....a ja nie potrafiłam odpowiedzieć kiedy czułam się szczęśliwa.

Czyżby tak dawno to było? Albo byłam w takim błogostanie,że traktowałam to jako normalnosc i nie potrafiłam wyodrębnicz całości szczęscia. Wiesz co ja jej powiedziałam? Że szczesciem dla mnie byl dzień, w którym dowiedziałam się,że mam dobre wyniki po operacji...kiedy przyszły z laboratorium po badaniu histopatologicznym.

Widzę u mnie moje przeżycia zwiazane ze zdrowiem od dziecinstwa, to sie ciągnie, ciagle podswiadomie ta obawa przed chorobą, utratą zdrowia ciągnie się.

O swoich podbojach miłosnych raczej nie mówiłam bo na dzień dzisiejszy chyba sama przed sobą nie chcę się przyznać,ze nie były to dobre wybory. Zresztą zawsze będąc w zwiazku myślałam,że mi sie wszystko należy, nie umiałam docenić tego co miałam, myślałam,że tak musi być. Faceci pełnili role ojców. Egoistka, prowadzona za rączkę przez mamę z ambicjami. Tak naprawdę to z niczego nie umiałam się cieszyc chyba. Wszystko co chciałam miałam.

Ten rok uswiadomił mi,że dalej tak bycnie może. jenda operacja, potem znowu druga, potem problemy z dyskopatią, potem rozczarowanie w zwiazku..........i bach......wrzesien i sie zaczelo.

Nie chce mi sie nawet o tym wszystkim wspominać. Dobiłam sie sama poczuciem winy, które w sobie rozbudziłam, od tego się zaczęło.

Nie mam lęków typu...ze nadchodzi atak jakiś....nie, tego nie mam.

We mnie jest jakaś obawa, lęk taki niezidentyfikowany, głęboki...napewno nie uświadomiony. Na ten lęk zlożyło się pewnie miliony małych lęków, które łączą sieze sobą.To sąnapewno pewne wzorce myśleniowe i wzorce w zachowaniu, które muszę zmienic. Nie jest łatwo, sam wiesz.Dlatego postawiłam na terapię. Tematy na sesji powtarzają się , ale zawsze rozwiązywane są czy omawiane pod innym kątem. Zawsze przychodzi czas zadumy po terapii z pytaniem "dlaczego?" Dlaczego tak myślałam, co mną kierowało, co mi to miało dać? Widzisz te pytania zadaję sobie teraz, a dotyczą przeszłości.

Dlaczego cholera jasna nie zadawałam sobie ich wcześniej?

Czy ja w ogóle mogę miec jakiś żal do siebie? MIałam......we wrześniu dobijałam sie myślami, które sobie w głowie projektowałam.

 

Mówię teraz,że człowiek ma prawo do błedu, wiem,że ma.....ale wcześniej nie brałam tego pod uwagę zwłaszcza u innych, u siebie nie.

Wszystko takie skompilikowane się wydaję , nie do przejscia na chwilę obecną ...bo tyle się tego nazbierało.

Ale dzien po dniu, krok po kroczku chcę się nauczyć tak jak dziecko ucząc się najpierw raczkować....normalnego chodzenia, stąpania.

Nie czuję się komfortowo sama ze sobą.

Nastawiłam się na okres dwóch lat terapii, chcę jąprzejść, nawet gdyby po drodze okazało się,że już jest lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam do Was pytanie: czy jak już znacie swoje zniekształcenia poznawcze, to zazwyczaj analizujecie się pod ich kątem? Np. przyjdzie Wam do głowy myśl: "jestem beznadziejny, bo zrobiłem to i to" a Wy tej myśli na to: "Niee, nie jestem beznadziejny, to nadmierne uogólnianie albo widzenie czarno- białe" ??? Cały czas trzymacie taki kontrol myśli?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

whiteblackchocolate

 

Dobrze by było gdybysmy świadomie myśleli , ale to niemozliwe. Wyobrażasz sobie jakby to było, gdyby każde zdanie analizować tak,żeby obracać je w pozytyw?

Mnie sieto nie zawsze udaje.

Dlatego chodzę na terapię,zeby się dowiedzieć jakie wzorce moich zachowań spowodowały poczucie choroby.

Są dni,że zastanawiam sie, a są też takie,ze nie myślę o tym.

Mam świadomośc,ze istnieje pojęcie"zniekształceń poznawczych"......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika o filtrach umysłu i modalnościach dość dużo już wiem, teraz mam po prostu określenie na tą grupę, która uczyniła z nami takie rzeczy.

 

Poruszyliście w tym wątku ciekawy temat, może niech ktoś rozwinie go w nowym wątku, albo da linka do istniejącego, chodzi mi mianowicie o leki i biochemie mózgu. Jestem sceptycznie nastawiony do leków psychotropowych i podobnych, dlatego że - tak sobie myślę - nie są rozwiązaniem, do takiego a nie innego stanu moich neuroprzekaźników doprowadziły mnie moje wzorce i schematy zachowań, ergo zmiana tych wzorców może dać prawdziwą zmianę która się utrwali. Nie chcę brać jakiś leków przez długie miesiące. Ostatnio kolega poczęstował mnie Fevarinem i podziałał na mnie genialnie, od razu zachciało mi się działać, poczułem że jestem sobą, przestałem analizować. Problem w tym, że jak przestał działać miałem zjazd jeszcze bardziej w dół. Poradźcie mi, iść do psychiatry po ten fevarin czy jakiś inny antydepresant? Nie chcę brać cały czas jakiegoś leku. Odzyskanie siebie jest kuszącą perspektywą, ale jaka będzie tego cena, czy to rozwiąże podstawowy problem - czyli zachowania które wpędzają mnie w depresje i nerwice? Czy może jak się zmieni ta biochemia mózgu to pozytywne działania bedą miały lepsze warunki rozwoju?

 

[proszę o przeniesienie postu jeśli nie jest zgodny z tematem do innego]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja dostałem info na terapii że jak się pojawi jakieś zniekształcenie i ja je świadomie ,,wyłapie" to nie myślę o tym, ucinam tą myśł, i staram się myśłeć ze to nieprawda bo to jest nieprawda.

Taki sposób pozwala nam żyć bardziej świadomie i zbliża do rzeczywistości - a nie pozwala odpływać gdzieś myślami, w jakieś niefajne rejony o nas czy o naszych osiągnieciach.

 

Na początku jest trudno, ale potem to wchodzi w krew i staje się naszą naturą czyli likwiduje na stałe ,,czarne myśłi" na prawie na stałe ale już je jesteśmy w stanie rozpoznawać i wiemy że to fikcja nad którą nie ma co się rozwodzić.

 

Leki na początku terapii są wskazane mówie o ciężkiej depresji, bo tzw ,,dołki" kiedyś likwidowałe czymkolwiek - sportem, kinem, rozmową, restauracją, itd. Na ciężką czy dużą depresję to nie działa jak cały czas myśli sie o samobójstwie, nic a nic nie cieszczy, nie ma żadnej, ale to zadnej aktywności, nie ma żadnych zainteresowań i sie tylko leży - to tylko leki żeby się ,,ruszyć" a potem terapia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tego co piszecie wynika, że to "wchodzi w krew", to likwidowanie negatywnego myślenia. Tylko, że jest jedna rzecz: u większości z nas negatywne jest pierwotne. I trzeba z nim walczyć każdego dnia. Każdego dnia.... się pozytywnie nakręcać. I to nakręcanie jest wtórne- sztuczne. Nie przeczę, że pomaga. Dopóki ma się siły...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja to rozumiem tak:

 

Masz rację ze cześć z nas ma naturalne tzw. ,,czarne myślenie" ale to też nie do końca jest prawda - wystarczy poobserwować małe dzieci - one są pogodne, cieszą się, nawet jak coś się stanie przykrego szybko odzyskuja humor. Natomiast u wielu ludzi którzy byli optymistami, mieli dobre samopoczucie, pozytywna aurę itd. i nagle lub powoli to się zmienia - to jest coś nie tak, nawet jak jest okres tzw ,,żałoby" po stracie czegoś (praca, miłość, przyjaciel, status lub odejście kogoś bliskiego) to powinniśmy wrócić do normalności za jakiś czas - jeśli tak się nie dzieje to jest problem. Zazwyczaj depresja, nerwica i wtedy potrzebne jest wsparcie. Najpierw leki żeby ,,ruszyć z miejsca" a potem praca z psychologiem z którym to weryfikujemy swoje myśli, postrzeganie świata i różnych sytuacji. No i zaczyna się rozpoznawanie tych zniekształceń poznawczych tzn w świadomy sposób ich obserwacja, dostrzeganie i ucinanie lub zmienianie je zgodnie z rzeczywistością.

 

I powoli te zmienione myśli stają się naszą drugą naturą a może pierwszą którą zgublilismy przez chorobę.

Ja mam tak że od myśli samobójczych przechodze do tego że nie jest tak źle, daje na to dowody, i potem że życie jest super, i tak się stanie, i że ja je kocham

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

I powoli te zmienione myśli stają się naszą drugą naturą a może pierwszą którą zgublilismy przez chorobę.

Ja mam tak że od myśli samobójczych przechodze do tego że nie jest tak źle, daje na to dowody, i potem że życie jest super, i tak się stanie, i że ja je kocham

 

Gratuluję Ci pracy nad sobą i motywacji. Jednak problem w tym, że Ty NADAL masz myśli samobójcze. Potrafisz z nimi walczyć, co najważniejsze dla Ciebie. Ja jestem idealistką i chciałabym przeżyć jeden dzień bez myślenia negatywnie o sobie (odkąd jestem chora). :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×