Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nadopiekuńcza matka - toksyczna matka !


Rekomendowane odpowiedzi

mark123, Podaj jakieś przykłady bo nie kumam.

Wyręczanie w czynnościach mam na myśli wyręczanie w sprawach wymagających zaangażowania fizycznego, np. obowiązki domowe. Wyręczanie w rozwiązywaniu problemów mam na myśli wyręczanie w sprawach wymagających zaangażowania głównie psychicznego, np. napisanie za dziecko wypracowania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mark123, W takim razie byłem głównie wyręczany w sprawach fizycznych chociaż w psychicznych też często i gęsto się zdarzało, np. matka w podstawówce odrabiala za mnie lekcje, robiła prace różne na plastyke itd. Ona bardziej była zaanagazowana w proces edukacji i bardziej martwila się o to wszystko niż ja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie zarówno w sprawach fizycznych jak i psychicznych wyręczała chyba w prawie wszystkim, co się da.

 

-- 06 paź 2014, 13:31:27 --

 

Najgorsze, do czego się częściowo przyczyniła moja matka, starając się dbać o to, bym czuł się dobrze, to bardzo duże problemy stomatologiczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja matka chce być pomocna, przydatna, miła. Moja matka chce wszystkich odciążyć, wyręczyć. Ona pomyliła chyba profesje matki ze sprzątaczką i kucharką. Przecież funkcja matki ma również inne zdania do wykonania, a nie tylko usługiwać. Jej pomoc ogranicza się tylko do kwestii fizycznych, te emocjonalne nie istnieją. Nie ma praktycznie żadnych uczuć, jest chłodna, nigdy od niej nie usłyszałem, że mnie kocha, a jak już zbierze się na jakieś czułości to widać, że robi to z przymusu, jest zakłopotana, zawstydzona. Wygląda to sztucznie, nienaturalnie. Baa nigdy nawet ze mną nie rozmawiała. Inne dzieci zadają mnóstwo pytań, dostają odpowiedzieć itd. W tym domu nikt ze mną nigdy nie rozmawiał, pomijając szybką wymianę 2 zdań. Dlatego ja dzisiaj w ogóle nie potrafię rozmawiać, a po powiedzeniu tych 'przysłowiowych' 2 zdań następuje we mnie blokada, odczuwam lęk. Moja matka jest chorą osobą, tak samo jak mój ojciec, który jest jeszcze bardziej chorą osobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak można próbować 25-letnią osobę przeprowadzić przez ulicę za rękę, facepalm.

Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. No chyba, że osoba przeprowadzana jest skrajnie upośledzona psychicznie, np. z Zespołem Down'a.

 

moja przestała mi gasić światło w pokoju jak miałam 28 lat, po namowach i jeszcze potem przychodziła przez kilka dni, żeby się upewnić, że trafię do łóżka.

Twoja matka ma nierówno pod sufitem. Każda średnio rozgarnięta kobieta wie, że takie patologiczne zachowanie jest zamachem na własne dzieci. Nawet moja matka, która też należy do nadopiekuńczych zdaje sobie z tego sprawę. Nawet gdybyś miała 18 lat to już wyglądałoby to na coś BARDZO dziwnego, ale 28???!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To może sprawiam wrażenie upośledzonego. W sumie jest to prawdopodobne, bo nawet przeciętne 10-letnie dziecko umie więcej niż ja.

10- letnie może nie ale przeciętny 18 latek zwykle jest bardziej doświadczony seksualnie niż ja no i często ma prawko i auto w przeciwieństwie do mnie. Czsami myślę czy do mnie by nie pasowały jakieś 16-18 latki no ale która spojrzy na takiego starucha jak ja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Np. umie radzić sobie z niektórymi konfliktami, umie trochę pomóc w domu.

Akurat to i ja potrafię. Chociaż takie 10-letnie dziecko jest przeważnie ode mnie lepsze w kontaktach społecznych.

 

-- 27 lut 2015, 09:55 --

 

Czsami myślę czy do mnie by nie pasowały jakieś 16-18 latki no ale która spojrzy na takiego starucha jak ja.

Nie jesteś jeszcze taki stary... Poza tym zawsze możesz zainteresować się sponsoringiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Np. umie radzić sobie z niektórymi konfliktami, umie trochę pomóc w domu.

Akurat to i ja potrafię. Chociaż takie 10-letnie dziecko jest przeważnie ode mnie lepsze w kontaktach społecznych.

Ode mnie w kontaktach społecznych też i pewnie w jeszcze jakichś innych aspektach. Taka ciapa jak ja, to się chyba trafia raz na milion. No ale po części sam jestem temu winien już od wczesnego dzieciństwa. Nigdy nie wykazałem prawie żadnych pożytecznych form aktywności, żeby się czegoś nauczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mark123, Ja też. Przypomniało mi się, że kiedyś ojciec chciał mnie zapisać na karate lub inne zajęcia, np. boks bo jego kolega to prowadził ale ja nie chciałem. Byłem chyba wtedy gdzieś w podstawówce. Już w tak młodym wieku byłem negatywnie nastawiony do takich form aktywności, w których trzeba obcować z innymi dziećmi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skąd ja to znam... Wychowanie pod kloszem, żadnych pozalekcyjnych aktywności, niechęć do kontaktu z rówieśnikami... Dopiero od liceum "wyszłam na ludzi". Da się! :) Wiele dało mi mieszkanie w innym mieście. Mam początkowo dzwoniła po 3 razy dziennie, żeby spytać, czy zjadłam i ciepło się ubrałam. Teraz rozmawiamy raz na kilka dni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skąd ja to znam... Wychowanie pod kloszem, żadnych pozalekcyjnych aktywności, niechęć do kontaktu z rówieśnikami...

Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że byłem wychowywany pod kloszem. Zawsze myślałem, że nie ale jednak prawda jest inna. W moich młodych latach życia (chyba okres gdzieś do połowy podstawówki czyli do około 10 roku życia) rodzice przetrzymywali mnie w domu jak jakieś dzikie zwierzę, bardzo rzadko wychodzili ze mną na spacery (1x w tygodniu może), a tak to tylko siedziałem w domu. Kazali mi spać na siłę mimo, że nie chciałem, zapętlali w kółko te same bajki na tv. Mało tego, ojciec chciał abym w ogóle zachowywał się jak dorosły, abym nie rozrabiał, abym nie krzyczał, abym cicho i grzecznie bawił się zabawkami ponieważ 'on jest chory i potrzebuje dużo spokoju'. Miałem zero aktywności, zero kontaktów z rówieśnikami i kisiłem się ze starymi pod żyrandolem, gdy rówieśnicy w moim wieku już od paru lat biegali po podwórku. Pominę już szczegóły ale działo się jeszcze więcej 'ciekawych' rzeczy. To co się działo i jak wyglądało moje dzieciństwo jest dla mnie nie do pomyślenia. To skandal. Zostałem wychowany na nieżyciową, uległą, fobiczną ciotę. Zostałem wychowany na kosmitę. W dzieciństwie to bardziej ja zajmowałem się chorym ojcem alkoholikiem, robiłem mu za słuchacza, pomagałem mu itp. niż on mną się zajmował. Widziałem wszystkie stadia upojenia alkoholowego - od rozmowy z pralką, przez wzywanie pogotowia bo zmieszało się psychotropy z alko i miało się wrażenie, że zaraz się zejdzie z tego świata, po ciężkie zgony i to już jako gówniarz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znam bardzo dobrze temat z autopsji :( Mam taką samą matkę, ale w moim wypadku raczej nie siedzę cicho, lecz staram się walczyć o swoje. W taki sposób już ponad pół roku ze sobą nie rozmawiamy, a jak już dojdzie do rozmowy, to nie jest to kulturalna wymiana zdań. Mam do niej wielkie żale o całe dzieciństwo i myślę, że mam do tego prawo. Ona ciągle zasłania się tym, że przecież mnie karmiła, dała dach nad głową, itp. Nie potrafi jednak zauważyć tego, że oprócz tego, robi mi też wielką krzywdę :( W zasadzie nie mogłam mieć koleżanek, bo wszystkie były jej zdaniem złe...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety, moja matka też jest nadopiekuńcza. Momentami wręcz traktuje mnie jak upośledzoną... czasem pyta, czy umyłam ręce przed jedzeniem :roll: albo jak szłyśmy przez miasto i spotkałyśmy jej znajomą to spytała się mnie "powiedziałaś pani >Dzień dobry<?" (przy tej znajomej)! Ogólnie wyraża się o mnie, często przy obcych ludziach, jak o małym dziecku. Do tego jak widzę jej dziwny uśmieszek to autentycznie mam ochotę po prostu przyłożyć. Nigdy bym tego nie zrobiła, nie jestem agresywną osobą, więc wyobraźcie sobie jak denerwować mnie muszą zachowania mojej matki...

Swego czasu, jak wychodziłam gdzieś ze znajomymi, potrafiła dzwonić do mnie kilka razy i dopytywać się gdzie jestem, z kim, co robię i kiedy wrócę. Gdy jestem w domu to cały czas podsuwa mi jedzenie, proponuje zrobienie kanapek itp., jak nie zjem całego obiadu to teksty typu "czemu wszystkiego nie zjadłaś?", "zjedz, przecież to dobre" to standard.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety, moja matka też jest nadopiekuńcza. Momentami wręcz traktuje mnie jak upośledzoną... czasem pyta, czy umyłam ręce przed jedzeniem :roll: albo jak szłyśmy przez miasto i spotkałyśmy jej znajomą to spytała się mnie "powiedziałaś pani >Dzień dobry<?" (przy tej znajomej)! Ogólnie wyraża się o mnie, często przy obcych ludziach, jak o małym dziecku. Do tego jak widzę jej dziwny uśmieszek to autentycznie mam ochotę po prostu przyłożyć. Nigdy bym tego nie zrobiła, nie jestem agresywną osobą, więc wyobraźcie sobie jak denerwować mnie muszą zachowania mojej matki...

Swego czasu, jak wychodziłam gdzieś ze znajomymi, potrafiła dzwonić do mnie kilka razy i dopytywać się gdzie jestem, z kim, co robię i kiedy wrócę. Gdy jestem w domu to cały czas podsuwa mi jedzenie, proponuje zrobienie kanapek itp., jak nie zjem całego obiadu to teksty typu "czemu wszystkiego nie zjadłaś?", "zjedz, przecież to dobre" to standard.

Jakbym słyszała o swojej matce.

Moja nie jest tyle o ile nadopiekuńcza tylko próbuje uniezależnić od siebie. Zabiera pieniądze co do grosza, potem gada że nas utrzymuje, a my spłacany pożyczki które były na dom, ale jej zdaniem jak dojdzie co do czego to nasze czyli moje i brata. Jak chciałam się wyprowadzić to mówiła że się powiesi. Jak ostatnio coś powiedziałam że chcę do szkoły, to schowała głowę pomiędzy ramiona i że wszystko się ostatnio wali. Głupio wychodzi bo nie mogę decydować nigdy o sobie bo dużo spraw wiąże się z finansami a ich nie mam, ale kończę z tym, przy następnej zgarniam działkę dla siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Infinity, Twoje własne zarobione pieniądze zabiera? Nieciekawie... I jeszcze ten szantaż emocjonalny z wieszaniem się :( Moja matka czasem w przypływie złości wygarnia mi, żebym "wzięła się do roboty" i jak to jest ciężko z pieniędzmi... stawia za wzór moją siostrę, która już od kiedy była nastolatką imała się różnych dorywczych prac. Trochę boli nazywanie mnie "nierobem", w momencie kiedy cierpię na fobię społeczną i wszelka praca wymagająca kontaktu z ludźmi jest źródłem niesamowitego stresu i napięcia (moja matka o fobii nie wie). Zresztą to nie jest tak, że nigdy nie pracowałam, parę razy byłam czy to na ulotkach, czy to jako hostessa, w sklepie jako ekspedientka - nie trwało to długo, ale zawsze coś. Ile nerwów kosztował mnie każdy dzień w pracy to tylko ja wiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mark123, Ja też. Przypomniało mi się, że kiedyś ojciec chciał mnie zapisać na karate lub inne zajęcia, np. boks bo jego kolega to prowadził ale ja nie chciałem. Byłem chyba wtedy gdzieś w podstawówce. Już w tak młodym wieku byłem negatywnie nastawiony do takich form aktywności, w których trzeba obcować z innymi dziećmi.

Ja nie przejawiałem nie tylko społecznych form aktywności, lecz także innych. Np. z pracami domowymi z przedmiotów humanistycznych często szedłem do matki, żeby odrobiła za mnie, bo nie chciało mi się odrabiać przedmiotów, których nie lubiłem. Wykorzystywałem nadopiekuńczość matki dla swojej wygody w prawie każdej dziedzinie życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam 27 lat , gdybym miał z powrotem 18 i ten rozum co teraz , uciekłbym z domu. Wychowywała mnie toksyczna matka , od której cala młodość słyszałem tylko , ze jestem i będę zerem i będę jej na garbie siedział , w domu ciągłe darcie papy i wyzwiska. Zabiła mnie psychicznie , zabrała radość z życia , randki , spotkania z dziewczynami , spotkania towarzyskie . Na obecna chwile jest to dla mnie głupia pizda której szczerze nienawidzę . Obrzydza mnie jej wzrok , kiedy patrzy na mnie . Ostatnio pierwszy raz od x czasu wybrałem się na imprezę , wróciłem o 4 rano a ona na mnie czekała ( mam 27 lat ). Potrafi wrócić w nocy i wejść do mojego pokoju , zobaczyć czy jestem i czy spie . Miesza mi za pośrednictwem swojego znajomego w moim miejscu pracy. Grzebała w moich rzeczach i grzebie do dzisiaj . Raz chciała przeciąć kabel od przedłużacza nożyczkami ponieważ stwierdziła , ze za długo przesiaduje nad komputerem , na szczęście tata ja powstrzymał. Potrafiła mi zaszyć kieszeń w moim spodniach , bo myślała, ze to dziura . I mógłbym tak wymieniać i wymieniać...

 

A najgorsze jest to , ze brak mi odwagi , żeby się od niej uwolnić , żeby jechać gdzieś i zacząć nowe życie , chociaż samotne ale nowe bez niej . Tak własna matka potrafi mózg przekopać . Na obecna chwile mam zaburzenia nerwicowe , emocjonalne , osobowości i odżywiania .... Nienawidzę głupiej pizdy.

 

Namawiam wszystkich młodych , jak widzicie , co się święci , pakujcie się i wyjazd z domu. Na początku może być ciężko , ale w perspektywie czasu wyjdzie Wam to na zdrowie . Ja nie wiem , czy coś dobrego mnie czaka w życiu , chyba przy niej zgnije i zdechnę .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×