Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy depresja jest dziedziczna?


ewaryst7

Rekomendowane odpowiedzi

Mój tata chorował na depresje.Po wielu latach koszmaru , popełnił samobójstwo.powiedzcie mi , prosze jak jest w waszym przypadku?Bardzo boje się o moje dzieci..

 

 

Uważam że jest dziedziczna w jakimś stopniu ale bardziej chodzi mi o skrypt roddzinny który dostaliśmy od rodziców - niekonstruktywne sposoby zachowań.

To problem na terapię.

Walczę z tym - moi obydwoje rodzice mieli i mają depresją

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od dawna choruja? I czy ich rodzice tez chorowali?

 

 

Jak byłem młodszy jako dziecko - to nie wiedziałem ze są chorzy - myślałem tak ma być.

Jak rozpocząłem terapię - to zobaczyłem że oni mają depresję - wcześniej chodzil do psychologa z problemami małżeńskimi - alkohol, hazard, przemoc, kłótnie- i ja też trafiłem do tej pani ale po 5 wizytach przerwałem i zmieniłem terapię. Ona to potwierdziła - ze obydwoje mają nieleczoną depresję. Od kliku lat widziałem u mamy leki przeciwdepresyjne - ale to była zawsze tajemnica poliszynela. Ja z nimi nie mieszkam od 10 lat.

 

Ich rodzice? Babcia miała próbe samobójczą od strony matki a od storny ojca - wujek popełnił samobójstwo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Depresja wystepuje w kilku postaciach: F30-F39. W sumie to chyba najwazniejsze jest wlasciwe zdiagnozowanie: jesli rozpoznano egzogenna, to nie ma podstaw do podejrzenia o dziedziczeniu, natomiast endogenna w jakims stopniu jest przekazywana, o ile nie przez geny to chociazby przez wzorce zachowania (czynniki srodowiskowe). Postac endogenna (przewlekla, chroniczna) ma przebieg najgorzej rokujący, ale nie mozna wykluczyc zaleczenia. W kazdej postaci deprechy istotne są wplywy otoczenia, nieoceniona w terapii jest zmiana tych warunkow (np. przeprowadzka, rozwod, zmiana szkoly, slub itd) i wlasciwa terapia, zwlaszcza psychoterapia, ktorej nie mozna nie docenic.

Zeby byc scislym to dodam, ze jest jeszcze postac sezonowa depresji (poza klasyfikacją ICD10) ktora tak sie ma do prawdziwej depresji jak krzeslo do krzesla elektrycznego. Zakladam, ze sezonówką bys sie nie przejmowala, doradzam w takim razie jakas grupe terapeutyczna. Powodzenia :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli , jesteś w pewnym sensie obciążony.Podejrzewam jednak , że miałeś niełatwe dziecinstwo , i to właśnie one uruchomiło u Ciebie depresję..

 

Dziećństwo to piekło na ziemi. Awantury, alko, hazard, przemoc. Nie rozumiem ludzi jak mówią że dom rodzinny to przystań, i ostaja. Ja tak nie mam.

Na moja depresję i nerwicę może i miało wpływ dzieciństwo ale również przewlekły stres - pracowałem 10 lat w korporacji. I po kilku spotkaniach z psychologiem doszliśmy do wniosku ze ja już w pracy miałem stany depresyjne, nerwicowe, lęk, stany urojeniowe i dlatego spadłem ze stołka - co pogłębiło to wszystko.

 

Ale nic - walczę i wygram - tak już mam - z uzależnieniem też wygrałem jak narazie - 10 lat to kawał czasu nie wszyscy mieli tyle szczęścia.

Tobie też życzę determinacji i cierpiliwości w pracy nad sobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Temat niezwykle ciekawy ale w mojej ocenie źle umieszczony, powinien być w dziale "depresja" bo co mają "miasta" do dziedziczenia depresji, dlatego proszę moderatora o przeniesienie do odpowiedniego działu by ułatwić odszukanie tematu.

 

W jakimś nikłym procencie myślę że depresja może być przenoszona genetycznie, ale największą "winę" za dziedziczenie przypisałbym czynnikom środowiskowym czyli braku okazywania miłości i chorobą psychicznych w rodzinie (niekoniecznie depresji).

Przedstawię to na swoim przypadku - matka chora na schizofrenie w domu nie okazywało się uczuć bo matka mogła to "wykorzystać przeciwko nam"(jak zobaczyła że się przejmujesz tym co powiedziała, a mówiła straszne rzeczy pod naszym adresem to było jeszcze gorzej) i w taki sposób żyło się prze wiele lat. Teraz matka jest zdrowa a ja tkwię w tym gównie po czubek głowy. Obawiam się też o ewentualną własną rodzinę (choć się nie zanosi) jakie wzorce jej przekaże, czy będę w stanie okazywać tyle miłości na ile zasługują na chwile obecną wiem że nie będę w stanie tego zrobić, ale życie (leczenie) pokaże.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie miałes lekko.Jestem jednak pewna , ze gdybyśw dzieciństwie dostał odpowiednią dawkę miłości , akceptacji i troski -byłbyś dzisiaj innym człowiekiem.Myślę tez , że niepotrzebnie masz obawy , co do swojej ewentuanej rodziny.Ja tez tak sie bałam.A kocham moje dzieciaki.I okazuje im miłość na każdym kroku.Mówię im miłe rzeczy , chwalę...Widzisz ? Wcale nie musimy być złymi rodzicami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę tez , że niepotrzebnie masz obawy , co do swojej ewentuanej rodziny

Rozumiem że chcesz mnie podnieść na duchu i chwała Ci za to, ale moje dotychczasowe życie nie potwierdza twoich opinii. Faktem niestety jest, że z nikim nie mam więzi emocjonalnych (rodzina,przyjaciele a raczej to co z nich zostało, dosłownie z nikim) i wątpię żeby to się od tak zmieniło, jak spotkam jakaś dziewczynę czy urodzi się dziecko. Wielką niewiadomą jest psychoterapia a raczej to do jakiego stanu mnie ona doprowadzi, jeśli do dobrego to OK ale jeśli nie to rodzinę trzeba będzie sobie odpuścić bo nie wyobrażam sobie życia z przeświadczeniem że wyrządziłem komuś taką krzywdę a brak uczuć to wielka krzywda i ból.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz racje.Paradoksalnie , to ja tez z nikim ( oprócz moich dzieci) nie odczuwam więzi.Czasem wydaje mi sie , że kogos lubię, że jest mi bliski ale...No własnie .I tu sie zaczynają schody.Boję się bliższych kontaktów.Boję sie zranienia , i tego , że sama zranie.A poza tym , nosze w sercu jaką olbrzymia , ziejącą dziurę.Cokolwiek to jest , idealnie izoluje mnie od ludzi.Cholernie trudno to wytłumaczyć.Jestem pewna , że rozumiesz o czym myślę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ewaryst7 - coś w tym musi być... Wydaje mi się, że osoba będąca potomkiem chorego lub chorującego (kiedyś) na nerwicę, czy depresję ma większe prawdopodobieństwo zapadnięcia na jedną z nich. Ja dostałam "bonusa od losu" - nn, nl i depresję. Moja mama chorowała na depresję powiązaną z agorafobią i nerwicą wegetatywną. Zauważyłam też, że ma natręctwa - wyłączanie gazu i innych urządzeń (sprawdzanie czy na pewno wyłączyła), wizje strasznych wydarzeń, że na pewno się coś złego stanie itd. Niestety moja nn to już inna historia... ale i te czynności wykonuję, a także ciągle myślę o nadciągającej - domniemanej katastrofie.

 

PS: Poza tym nerwica i depresja zawsze musi trafić na podatny grunt i tu niekoniecznie rolę odgrywają geny. Pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×