Skocz do zawartości
Nerwica.com

Depresja -ile trwa wychodzenie z depresji?


montechristo

Rekomendowane odpowiedzi

to jest indywidualna sprawa dla każdego, jedni szybciej, inni dłużej. Jest też często tak, że leki trzeba brać do końca życia i to nie jest czymś złym, czym należy się martwić. Z różnych wypowiedzi, czasami kretyńskich, orientuję się, że ludzie bardzo często zbyt szybko odstawiają lek, jak tylko lepiej się poczują lub mają na początku jakieś objawy uboczne, które często mijają po paru tygodniach stosowania leku.

 

 

Ja odstawiłem za szybko CITAL po 3 miechach i bach!!! Nawrót.

Teraz tego błędu nie zrobie. MAm brać 9 miechów. I już ,,przebieram nogami" żeby mnie puściła deprecha. Dlatego szukam info - ile to trwa?

Z tym braniem do końca życia to chyba przesada?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie przesada .. choć zapewne będą być okresy remisji... coraz częściej wydaje mi się że depresja to skutek zaburzenia metabolicznego organizmu a konkretnie niedoboru czynnych bioamin jak serotonina,dopamina i noradrenalina i jak w przypadku cukrzyków czy ludzi chorych na tarczyce w inny rzecz jasna sposób leczona i manifestująca sie zdaje sie mieć charakter przewlekły a więc i leczenie musi być trwałe -pisze o depresji endogennej i to jest chyba jedyna depresja która powinno sie tak nazywać !!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tym braniem do końca życia to chyba przesada?
Przy endogennej to nie jest przesada. Ale jak sie Ciebie czyta to mozesz byc spokojny, raczej nie masz endogennej, masz w sobie sporo temperamentu i energii. U Ciebie to ja bym sie bardziej obawial ze wejdziesz w drugi biegun.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tym braniem do końca życia to chyba przesada?
Przy endogennej to nie jest przesada. Ale jak sie Ciebie czyta to mozesz byc spokojny, raczej nie masz endogennej, masz w sobie sporo temperamentu i energii. U Ciebie to ja bym sie bardziej obawial ze wejdziesz w drugi biegun.

 

??? mówisz o CHAD - rozumiem że żartujesz:)

Chyba tego nie mam ale jest już lepiej - wraca chęć do życia, psycholog mi powiedziała że przez 2 tygodnie zrobiłem megaduże postępy i że lek trittico napewno działa i to konkretnie.

Może i tak ale nie pogniewałbym się jakby było jeszcze konkretniej.

To co wróciło:

- lepsza koncentracja,

- motywacja

- myślenie

 

czasem kłopoty z pamiecią, i z siłą woli

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tym braniem do końca życia to chyba przesada?
Przy endogennej to nie jest przesada. Ale jak sie Ciebie czyta to mozesz byc spokojny, raczej nie masz endogennej, masz w sobie sporo temperamentu i energii. U Ciebie to ja bym sie bardziej obawial ze wejdziesz w drugi biegun.

??? mówisz o CHAD - rozumiem że żartujesz:)

Chyba tego nie mam ale jest już lepiej - wraca chęć do życia, psycholog mi powiedziała że przez 2 tygodnie zrobiłem megaduże postępy i że lek trittico napewno działa i to konkretnie.

Może i tak ale nie pogniewałbym się jakby było jeszcze konkretniej.

To co wróciło:

- lepsza koncentracja,

- motywacja

- myślenie

czasem kłopoty z pamiecią, i z siłą woli

Niestety tym razem nie zartuje. Owszem, taki ze mnie czasem Dyl Sowizdrzal Kpiarz, ale tym razem mam mine kamienna.

Przeczytaj jeszcze raz swoje posty. Popatrz: gdzie Ty widzisz depreche? Przeciez Ty jestes juz teraz na maksa nakrecony na to zdrowienie. To oczywiscie bardzo dobrze, ja tego nie krytykuje i jak najbardziej popieram, ciesze sie razem z Toba. Ale tak sie sklada, ze tez ten etap przerabialem i zdarzalo mi sie palnac kilka glupot. Mam dla Ciebie rade: jesli masz kogos bliskiego, dziewczyne, jakiegos dobrego przyjaciela, kumpla, kogos zaufanego w rodzinie - staraj sie wszelkie wazne decyzje konultowac z tym kims. Moze to pomoze uniknac klopotow. Moze w ogole nie bedzie zadnych klopotow? Tego zycze, ale to roznie jest: rozumiesz - moze wcale nie ma łyżki? Pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To prawda - mam dużo większy napęd.

Ale to chyba o to też chodziło.

Troche mnie zaniepokoiło to co piszesz - tzn. że np mógłbym zadecydować źle?

że analiza faktów była by błędna?

 

Rozmawiałem o tym z psycholog ale pod kątem tzw. zniekształceń poznawczych w depresji - ale to chyba dwa różne tematy.

 

Natomiast to Twoje zabrzmiało ciekawie...tzn. ze za dużo jakiś neurohormonów?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To prawda - mam dużo większy napęd. Ale to chyba o to też chodziło.
No oczywiscie ze tak, ale aby nie przedobrzyc.
Troche mnie zaniepokoiło to co piszesz - tzn. że np mógłbym zadecydować źle?

że analiza faktów była by błędna?

Moze tak sie zdarzyc. Mi sie zdarzylo pare razy. Zwlaszcza jak mnie ulanska fantazja poniosla.
Rozmawiałem o tym z psycholog ale pod kątem tzw. zniekształceń poznawczych w depresji - ale to chyba dwa różne tematy.
Jesli masz szanse - skonsultuj to z psychologiem, to calkiem inezly pomysl. Zapytaj co mysli o takim upewnianiu sie w decyzjach? Oczywiscie uslyszysz ze jako zdrowy sam odpowiadasz za to co robisz iponosisz konsekwencje wlasnych decyzji. I to bedzie prawda, ale mimo to warto czasem przefiltrowac wlasne pomysly pod katem jakiejs idei fix.
Natomiast to Twoje zabrzmiało ciekawie...tzn. ze za dużo jakiś neurohormonów?
Ja nie wiem czy czegos za duzo, ale afektywne tak maja, ze jak Twoj mozg odzywa i zaczyna prawidlowo ustawiac wszelkie neuroprzekazinki to dopalacz w postaci leków podbija Ci naped do gory. To moze nie jest typowe CHAD ale objawy podobne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jesli masz szanse - skonsultuj to z psychologiem, to calkiem inezly pomysl. Zapytaj co mysli o takim upewnianiu sie w decyzjach? Oczywiscie uslyszysz ze jako zdrowy sam odpowiadasz za to co robisz iponosisz konsekwencje wlasnych decyzji. I to bedzie prawda, ale mimo to warto czasem przefiltrowac wlasne pomysly pod katem jakiejs idei fix.

 

 

ZDROWY to do końca nie jestem...tam wyszły inne sprawy z którymi się godzę - jakies z osobowścią - nie do końca dojrzałą, i skrajny konsumpcjoniczm, połaczony z degrengoladą moralną. Stałem się złym człowiekiem w jakimś sensie, dużo spie....w relacjach z ludzmi, potem była podejrzliwość, agresja, i koło sie zamykało...kilka silnych ciosów od życia i tu jestem.

 

Ale mam ogromna chęć zmiany się na lepszego człowiek, z pokorą, żeby znów być magnesem dla ludzi...

A ten stan który mam jest ok nawet łapie się na tym ze nieraz nie mogę myśleć pesymistycznie, nie da rady!!! to jest niezłe:)

są też dołki...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja kuracja wychodzenia z depresji/nerwicy trwa już 2 miesiace.

W dniu wczorajszym byłem na kolejnej wizycie u psychoterapełty.

I dostałem zwrot że jest zdecydowana różnica od momentu kiedy mnie pierwszy raz pani p widziała.

 

jest lepiej z:

- myśleniem i koncentracją

- jestem bardziej stabilny emocjonalnie

- bardziej optymistyczny

- bardziej wyedukowane od strony rozpoznawania całej masy zniekształceń poznawczych co wpływa na moje samompczucie

- jestem bardziej aktywny

 

Wiem że to nie jest jeszcze to co czy kim byłem kiedyś ale jest postęp. Leki i terapia działa no i moja praca.

 

Pozdrawiam Wszystkich walczacych z tymi chorobami

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciesze sie ze Ci dobrze idzie :) Trzymaj sie tej terapii bo widac ze trafiles na fachowcow ;)

 

 

Dzięki Majster. To prawda i psychiatra i psycholog wiedzą co robią.

Nabieram pokory do choroby i w końcu godzę się z tym że ja naprawde to mam że to nie było moje lenistwo - tylko naprawdę mi się to przydażyło.

Ale ok, dzień za dniem staram się nad tym pracować, i powoli powoli zaczynam widzieć światełko w tunelu.

Może jeszcze niedługo dosatnę propozycję pracy - to już wogóle było by lepiej, i już wiem że teraz bym miał większą szanse się utrzymać, ja widze jak sie zmieniam i w stosunku do ludzi i wewnetrznie.

 

Terapia dział. Powoli ale działa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z moich ostatnich doświadczen wynika, że własnie psychoterapia jest najważniejsza, dobry kontakt z psychoterapeutą.

Taki, że np. płaczesz na sesjach, lub po sesjach, zlościsz się, wsciekasz, czujesz katarsis, uwalniasz wszystko, co w Tobie siedzi. W domu długo myślisz nad tym, co zostalo powiedziane / odkryte.

 

Miesiąc temu zmieniłam terapeutę - z kognitywno behawioralnego na klinicznego.

Na mnie CBT nie dzialała, choć sesje były sympatyczne, ale podejście quasi-naukowe i rozumowe zupełnie do mnie nie trafiało. Wielu ważnych rzeczy się dowiedziałam o nerwicy i depresji, o ich mechanizmach, ale to nie było TO. Minęły 3 miesiące, a ja nadal czułam się kiepsko

 

Obecny terapeuta, koncentruje się na uwalnianiu tłumionych emocji.

Usłyszałam, jaka jestem biedna, i jaką mam podeptaną duszę... i zaczęłam płakać nad sobą.

Płaczę od miesiąca, prawie codziennie. Ten płacz to takie oczyszczanie duszy, czuję jak zmywa ze mnie ból, lęk, stlumioną rozpacz.

 

Zdałam sobie sprawę, jak dużo żalu, rozpaczy stłumiłam w sobie. Efekt - zaburzenia somatyzacyjne, nerwica i stan depresyjny.

 

Moim zdaniem psychoterapia musi boleć, ale też przynosić ulgę. To trzeba poczuć.

Jeśli 'czujesz' to znaczy, że jesteś na dobrej drodze.

 

Dużo zależy od naszej pracy. Trzeba też umieć się otworzyć. Ja na sesjach staram się wprowadzić się w coś w rodzaju transu.

 

Powodzenia 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja miałem epizod w życiu gdzie byłem cały czas w terpaii wiel lat temu i jestem przetrenowany w niej.

Wybrałem terapie p-b ponieważ uwazam że on jest ok na wychodzenie z depresji i na zaburzone reakcję spowodowane moze i niedojrzałością.

Ja widzę że ja idę do przodu....że inaczej zaczynam widzieć pewne sprawy i u mnie to działa

jak dojdę do wniosku że jestem już ,,silny" to kończę jak że potrzebuję czegość silnieszego to pójdę na psychoanalizę

 

[Dodane po edycji:]

 

Po wizycie u pani p.

 

Dodane do trittico 250 mg - cital 10mg rano

 

ma to wzmocnić efekt - zobaczymy.

Ale mam pierwsze spostrzeżenie - jak ten lek(tego typu lek wziąłem 1 raz w życiu) wziałem w lutym 2009 rok temu - to w pierwsze dni myślałem ze zwariowałem.

Tak mnie ,,skosił" że szok, napady lęku, przygody z żołądkiem, panika, koszmar...

A teraz, dzisiaj prawie nic - dziwne....

czyli kolejny etap....czuje że to optimum w lekach....za jakiś czas 2-3 miechy lekarka powiedziała że będziemy myśleć o redukcji...zobaczymy

 

[Dodane po edycji:]

 

Po wizycie u pani p.

 

Dodane do trittico 250 mg - cital 10mg rano

 

ma to wzmocnić efekt - zobaczymy.

Ale mam pierwsze spostrzeżenie - jak ten lek(tego typu lek wziąłem 1 raz w życiu) wziałem w lutym 2009 rok temu - to w pierwsze dni myślałem ze zwariowałem.

Tak mnie ,,skosił" że szok, napady lęku, przygody z żołądkiem, panika, koszmar...

A teraz, dzisiaj prawie nic - dziwne....

czyli kolejny etap....czuje że to optimum w lekach....za jakiś czas 2-3 miechy lekarka powiedziała że będziemy myśleć o redukcji...zobaczymy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

W nawiązaniu do topicu - moje leczenie lekami i psychoterapią trwa ponad 70 dni.

I obserwuje postępy. Aktualnie biorę trittico 250 mg plus 10 mg citalu.

 

Zwiększyła mi się percepcja, mam mniej lęków, wracają mi powoli zdolności intelektualne, jeszcze walcze z motywacją i aktywnością, ale może na to potrzeba więcej czasu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A tak szczerze,czemu ma sluzyc ta tzw.motywacja i aktywnosc i intelektualne sprawy?.A gdzie jest i nie piszesz nic o emocjach i uczuciach na troche glebszym poziomie.

 

 

Od strony emocjonalnej staje sie stabilny, i odpornieszy na różne przeciwności losu.

A po co motywacja i aktywność? chociażby po to żeby (jak znajdę pracę, a chyba znajdę) dać sobie radę, być efektywnym, kontynuowac naukę itd - to chyba istotne

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Napisales-stabilniejszy i odporrniejszy.Uwarzasz ze to za pomoca lekow zawdzieczasz ten swoj obecny stan.

 

 

Tak - oczywiście. Efekty psychoterapi będą widoczne za kilka miesiecy oczywiście bedzie jakaś mikro poprawa w diagnozowaniu myśłi, zmianie schematów myślowych depresyjnych itd.

Ale to początek dopiero - do pełnego zaleczenia jest potrzebne ok 1 roku farmakoterapi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie,

 

 

W dniu jutrzejszym mam rozmowe o pracę ostatni etap - i na 99% dostanę propozycje.

Szukałem jej 5 miesiecy.

Jestem od 2 miesięcy i 12 dni na forum.

Lecze depresję 2 miesiące i 14 dni.

Wychodzę na prostą mam małe obawy jak to będzie jak sobie poradzę - wiem że bardzo chce dać radę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pytanie bardzo ogólne. Są 3 duże nurty w psychoterapii:

 

1) psychodynamiczna (dla cięższych zaburzeń lub tych co mają sporo kasy i niezbyt naglące problemy)

2) poznawczo- behawioralna (praca z zaburzeniami myślenia, z przekonaniami, ogólnie z myśleniem i zachowaniami)

3) humanistyczna (zajmuje się rozwojem człowieka, idzie bardziej w kwestie egzystencjalne, wartości, wyborów, śmierci itp.)

*4) wolny eklektyzm (róbta co chceta, byle pomogło)

Często terapeuci łączą różne techniki. W placówkach NFZtu najczęściej jest psychiatra (leki) + terapia grupowa lub indywidualna. Grupowa jest chyba najbardziej używana.

Co do leków.. masz cały dział. Ale mam nadzieję, że nie będzie Ci potrzebna szczegółowa wiedza na temat terapii ani leków. Obyś szybko z tego wyszła, czego Ci życzę z całego depresyjnego serca

 

[Dodane po edycji:]

 

monte christo

 

Dasz radę. Patrząc na Twoje nastawienie i poprawę to "jak nie Ty, to kto?" :) trzymam kciuki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmm, chodzę raz w tygodniu do psychologa/psychoterapeuty i to ja mam przez większość czasu mówić, na mój wybrany temat. Pierwsze spotkanie było wyjątkowe. Kobieta była rzeczowa i wyszłam od niej strasznie podirytowana, podenerwowana, skłonna do samodzielnego myślenia nad moimi niezbyt dobrymi wyborami. Teraz wydaje mi się, że wiem co ona chce mi przekazać, natomiast ja wiem swoje lepiej. Tzn. gdy jestem u niej to podejmuje niby wyzwanie, że coś tam się zmieni, niestety podczas wdrażania tego w życie zawsze jest po staremu. Co do leków, to wole zbyt dużo nie czytać. Biorę już Coaxil jakieś 5 tygodni i nie widzę najmniejszej zmiany. Zdaje mi się, że jest gorzej. Dzięki za wyjaśnienie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miniaa

 

Nie spodziewaj się, że od razu zmienisz swoje zachowanie, ale pomyśl, czemu ona doradza Ci zmianę. Chce dla Ciebie dobrze, prawda? Nie daje Ci zadań domowych? Spróbuj zrobić choć w jednej sytuacji to co Ci "przekazała". Zobaczysz, pomoże czy nie...

A efekty leków często występują po miesiącu albo i dłużej, so relax, take it easy... Wytrzymasz jeszcze troszkę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie może do mnie dotrzeć to, że to ja mam zmienić sposób np reagowania na zachowanie mojej matki. W dalszym ciągu uważam, że to ona rujnuje mi wszystko i jest temu winna, to czemu ja mam cokolwiek robić jak to nic nie da. Nie mam żadnych zadań domowych. Staram się być bardziej 'obowiązkowa', ale zawalanie moich obowiązków nie wynika z lenistwa, tylko z takiej nie wiem jak to określić, niemocy. Chyba jestem za głupia na spotkania u psychologa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×