Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica natręctw, a praca zawodowa


etien

Rekomendowane odpowiedzi

Hej! Mam pytanie, czy Wasza nerwica natręctw nie przeszkadza Wam w pracy, w codziennych obowiązkach? Czy macie problemy w ogóle ze znalezieniem pracy, szukaniem jej?

 

Ja jestem już dość długo bezrobotna i właśnie mam problem z szukaniem pracy.

Ciagle skupiam się jedynie na swoich obsesjach, problemach, zmartwieniach - które nie mają akurat z pracą nic wspólnego. Ciągle odczuwam przymus aby rozmyślać, analizować swoje zmartwienia. Tracę na to strasznie dużo czasu i energii. Ciągle się boje i martwie - ale te moje problemy są jakby niedorzczne, bo przejmuje się np. tym co będzie kiedyś w przyszłości w odniesieniu do rzeczy, na kóre i tak często nie mam wpływu. A zaś odnośnie tego co mogę faktycznie zmienić np. praca - nic nie robię! I to jest cały absurd. Tzn. szukam pracy - ale jakby mało efektywnie, okresami. Np. przez jakiś okres szukam bardzo intensywanie, a potem dół! :(

Kiedy dopadają mnie złe myśłi, zmartwienia to one wydają się być wtedy najważniejsze, najpilniejsze. W obliczu tych moich zmartwień szukanie pracy jakby wydaje się być mniej ważne i spada na plan dalszy. A mam świadomość, iż patrząc na to wszytsko realistycznie to szukanie pracy jest obecnie, w mojej sytuacji bardzo ważne. Moje obsesje przeszkadzają mi aby się skoncentrować nad tym co faktycznie istotne.

 

[Dodane po edycji:]

 

Widzę, iż nikogo tu nie obchodzi temat, który napisałam. Miło tak zostać zepełnie zignorowanym.

No chyba, że nikt z Was nie pracuje i ogólnie praca też Was nie obchodzi. Miłego dnia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj !

 

Przeczytałem etien twój post i nie mogłem wręcz uwierzyć, że jest osoba, która znajduje się w sytuacji identycznej do mojej.

Ja również obecnie nie pracuję i już niespełna rok przebywam na bezrobociu. Przez miniony rok 3 razy podchodziłem do pracy, ale niestety zaburzenie lękowe z jakim się borykam skutecznie uniemożliwiło mi to, po prostu przerwałem pracę i pokrętnymi drogami załatwiałem, żeby nie dostać zwolnienia dyscyplinarnego. Mam identyczny problem do twojego, obsesyjne myśli wchodzą na pierwszy plan, szukanie pracy strasznie odwlekam choć jak sama wiesz praca zawodowa w naszym przypadku jest zbawienna.

Wręcz lepiej nie mogłaś opisać stanu w którym oboje się znajdujemy, sam lepiej bym tego nie ujął. Bardzo zależy mi na kontakcie z osobami, które są w identycznym położeniu co ja, więc proszę odezwij się na priva.

 

Pozdrawiam - natrętek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tez tak kiedys mialem, że obsesyjne mysli i analizowanie swoich zmartwien utrudnialy mi normalne funkcjonowanie a w pracy bylo mi ciezko. Naszczescie sobie z tym poradzilem.

Polecam wam obojga udac sie do psychiatry aby zapisal wam leki na Zaburzenia kompulsywno obsesyjne. Spytajcie o RISPOLEPT albo TIAPRIDAL, bierzcie jeden z tych lekow ale w bardzo malej dawce bo bedziecie odłuzeni i ospali. Dodatkowo musicie zrozumiec ze leczenie nie ma polegac wylaczenie na braniu leków. Trzeba zajac sie czym np. jakąs pasją, wyjsciami do znajomych, sportem + do tego codziennie brac witaminy z szczgolnym uwzględnieniem MAGNEZU + B6. To i lek wzmocni wasz uklad nerwowy i bedzie wam latwiej radzic sobie ze swoja chorobą. Pozdrawiam, w razie nie jasnosci proszę pytac. ;-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki eksajter za twoje rady, do psychiatry chodzę regularnie i od roku jestem na Rexetinie 20 mg. Dodatkowo od maja chodziłem na psychoerapię indywidualną, którą zakończyłem 2 tygodnie temu ze względu na wyczerpany limit w NFZ, a prywatnie mnie nie stać. W minionym roku jako, że miałem bardzo dużo wolnego czasu to zacząłem się więcej ruszać (ćwiczenia fizyczne, biegi, rower, rolki). Niestety niemożność podjęcia pracy strasznie dobija, jak napisaa etien próby szukania zajęcia są odwleczone w czasie, przez to, że natręctne myśli mają priorytet przed życiowymi sprawami, czyli głównie pracą zawodową. Dlatego też chętnie poznam osoby, które są w podobnej sytuacji, może wspólnie jakoś sobie pomożemy. Ja np. próbuję się po raz 4-ty dostać do grupy terapeutycznej do kliniki leczenia nerwic na ul. Lenartowicza 14 w Krakowie, rozmowę wstępną mam w połowie stycznia przyszego roku, więc jakby ktoś chciał dołączyć to zapraszam, udzielę porad i cennych informacji no i oczywiście będzie raźniej niż w pojedynkę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

natrętek: ja wiem co przezywasz bo sam mialem to co ty... ciezko mi bylo sie zabrac i skoncentrowac nad życiowymi sprawami bo mialem natretne mysli. Pogadaj sobie z psychiatrą na temat zmiany leku jesli tamten ci nie pomaga. ja radze ci brac RISPOLEPT ale malutką dawkę bo inaczej bedziesz senny. Do tego codziennie witaminy szczegolnie MAgnez +B6. Do tego PP i B12 nalpiej zastrzyki. Szczerze to wiekoszci ludzi to radzę ale wiekoszosc lekrzy znający się na nerwicach zaleci Ci to samo... Co do psychtropów to wiadomo ze one strasznie otępiają i lepiej za duzo ich nie brac. Dziwi mnie jak niektporzy potrafia brac 3-4 leki dziennie.

Co do terapii terapeutycznej to sam mozesz byc swoim psychologiem. Psycholog tak naprawdę bedzie radzil Ci zabrac sie za cos... czyli sport, taniec, jakas pasja, znajomi. Do tego próbuje znajsc przyczynę twojej dolegliwosci. Ty sam dobrze wiesz przez co sie dorobiles ZOK i raczej wiesz jak spedzac wolny czas. Co do szukania pracy to nie jest latwo ale na początek znajdz sobie jakąs lekka prace za srednia kase.. a nie odrazu nie wiadomo ile bys chcial. Ps. W szukaniu pracy trzeba byc wytrwalym chyba ze ma sie znajomosci. pozdro

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

eksajter, naprawdę wielkie dzięki za słowa otuchy, zapewne zapoznałeś się z moją historią, którą zamieściłem na forum - to dość długi post, ale właśnie na moim przykładzie chciałem jako kolejna tutaj osoba uswiadomić ludziom, że z tym da się żyć choć czasem jest bardzo ciężko. Naprawdę powiem Ci, że bardzo ważnym czynnkiem w procesie leczenia jest wiara innych ludzi w to, że damy radę sobie z tym poradzić i wyjdziemy na prostą. Ja przez to, że na początku studiów nie trafiłem na własciwego lekarza, odwlekłem leczenie w czasie. Bardzo dugi okres czasu, ok. 5 lat swoje zdrowie zawierzyłem wyłacznie farmakoterapii i to często łączonej ze sporymi ilościami alkoholu. I to wszystko przez to, że 7 lat temu lekarz nie powiedział mi, że tego problemu tabletkami nie da się wyleczyć, dopiero to usłyszałem rok temu z ust mojego obecnego psychiatry i to dopiero skłoniło mnie do refleksji nad swoim życiem. A powiedz mi, Ty długo się leczysz, jak sobie radzisz w życiu? Powiem Ci jedno, że te gówniane natręctwa myślowe lubią przy dużym nasileniu wytwarzać bardzo depresyjny stan i to on potrafi nam zniszczyć życie jeśli długo trwa. Dziś własnie miałem taki dzień, po prostu bombardowałem swój umysł negatywnymi myślami, ale jak wiem z doświadczenia do niczego to nie prowadzi. Stosuję od niespełna roku część twoich metod, może czas na ten magnez faktycznie i witaminy. Poza tym jako, że teraz mam dużo czasu, to czytam sporo książek o tematyce związanej z naszymi zaburzeniami lękowymi, a następnie staram się te nowe scematy myślowe wprowadzać w konkretnych życiowych sytuacjach, czasem jest cholernie ciężko, ale na prawdę nie mam już nic do stracenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmm faktycznie pozno się dowiedziales ze leczenie nie powinno opierac sie wyłącznie na lekach :/ ale lepiej pozno niz wcale. Ja mialem objawy takie jak ty, czyli natrętne mysli, analizowania... do tego dochodzil jeszcze lęk przed ludzmi. cholernie bylo mi ciezko, lecze sie juz od 5 lat ale dopiero od 1,5 roku czuje sie naprawdę dobrze i chętny do życia. Obecnie pracuje juz 3 lata, studiuje i spedzam aktywnie czas. Co najwazniejsze pewnosc siebie wzrosła i poznalem wartosc samego siebie. My nie jestsmy gorsi od innych, bo ci inni moga miec bardziej ciezkie zycie od naszego. Ja juz wiele sie naczytalem na temat nerwicy i tez rozmawialem na ten temat z lekarzami wiec troche wiem na czym to wszystko polega i jak sobie z tym radzic. Zgodzę sie z tobą ze natretne mysli wprowadzaja nas w depresje, bo my nerwicowcy mamy problem z wydzielaniem sie serotoniny (hormon szczescia).. antydepresanty sprawiaja ze jej wydzielanie jest wieksze, ale ja bym bardziej radzil wlasnie wysilek fizyczny który tez wplywa na jej wydzielanie. Przyznam ze na początku psychiatra zapisal mi RISPOLEPT i powiem ci ze natretne mysli zaczelu ustępować... lęki rowniez. Fakt jest taki ze ten lek stosuje sie tez na leczenie schizofrenii ale na ZOK tez jest skuteczny. Ale mala trzeba brac małą dawkę, bo inaczej bedziesz nie do zycia w dniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurcze, widzisz - otworzyłes mi jeszcze szerzej oczy na nasz problem. Ja po prostu zacząłem się poddawać chorobie i na skutki nie trzeba było długo czekać. Naprawdę jak się czyta twoje posty to wraca chęć do życia i nadzieja, że są ludzie tacy jak Ty, czyli cieszący się życiem i normalnie funkcjonujący. Masz rację, nie jesteśmy gorsi od innych, po prostu inaczej odbieramy pewne rzeczy. A prawda jest taka, że inni mogą mieć jeszcze gorsze od naszych problemy, tylko, że my nie potrafimy tego dostrzec zamknieci w swoim przeklętym kręgu lęku. Wiesz, jakoś tak raźniej mi się zrobiło jak określiłeś, że uświadomiłem sobie pewne fakty późno, ale lepsze to niż jakbym nadal się truł prochami w nich jedynie upatrując ratunku. Masz rację, zacznę szukać na początek jakiegoś mniej ambitnego zajęcia, bo lepsze to niż siedzenie w domu i umartwianie się nad sobą, już mi nie zależy na większych pieniądzach, na początek dopóki nie dojdę do lepszej formy dobre i takie zajęcie. A Ty czym się zajmujesz zawodowo i co studiujesz? Raz jeszcze wielkie dzięki za słowa otuchy !!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

powiem Ci ze nie tylko ty sobie to tak pozno uswiadomiles. Wiele ludzi dopiero jak wejdzie na tą strone uświadamia sobie ze jest sie chorym i powinno zaczac sie leczyc i nie tylko lekami. Jesli chodzi o powod naszej choroby to moge Ci powiedziec ze sa to czynniki zewnętrzne czyli stres, jakies traumatyczne przeżycia,porazki. Ale wiekoszc z nas genetycznie juz sa skazani na problemy nerwicowe, do tego jeszcze dochodzi nasza osobowosc. Na nerwice głownie chorują ludzie ktorzy są perfekcjonistami (idealistami) ci ludzie sa szczegolnie wrazliwi i bardzo przezywaja porazki i zlo ktore ich otacza. Mala stresogenna sytuacja jest dla nich czyms ogromnym. Do tego warto zauwazyc ze czesciej kobiety choruja na nerwice niz faceci, a to dlatego ze one sa juz szczegolnie wrazliwe... nie wszystkie ale na pewno wiecej ich jest niz facetów. Jesli chodzi o to czym sie zajmuję to mozemy o tym popisac na privie. Mam takie pytanie do Ciebie, czy masz lub miales objawy zwiazane z tikami albo ciezkim odychaniem (ciezarem w klatce piersiowej)???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, z tikami nie miałem problemów, z ciężkim oddychaniem również. Fizycznymi objawami mojej nerwicy jest zwiększona potliwość (mimo iż nie jest specjalnie ciepło ja potrafię się w chwilach zwiększonego lęku porządnie spocić na twarzy, głównie czole) oraz uczucie guli w gardle, tak jakby mnie coś uciskało w krtań, poza tym drżą mi ręce. Chętnie porozmawiam z tobą na privie, ale nie dzisiaj bo już jestem zmęczony i kładę się spać, tak więc możesz mi napisać czym się zajmujesz, na pewno odpiszę.

A to moja historia: oto-moja-historia-walki-z-chorob-krakow-t17921.html

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dawno nie odwiedzałam tego forum - dlatego piszę tu dopiero dzisiaj.

Natrętek jeśli masz jakieś konkretne do mnie pytania to pisz na priv.

 

W każdym razie ja na nerwicę choruję od 4 lat. Przez pierwsze pół roku wariowałam nie zdając sobie sparwy z tego co mi jest. W końcu zaczełam dużo czytać i się szybko zorientowałam, że to ZOK. Zaczełam się leczyć jakiś 2,5 lata temu z przerwami. Brałam kilka leków (każdy osobno przez jakiś okres). Odbyłam także 1,5 roczną terapię z psychologiem, ale tez ze względu na limity w NFZ musiałam ją zakończyć. Raczej zawsze byłam bardziej skłonna do terapii niż do brania leków (zwyczajnie boje się, nie ufam do końca tym wszytskim lekom).

Terapia myślę, że mi dużo dała. Obecnie obserwuje u siebie poprawę. Już nie mam tak silnych obsesji - leków. Moje obsesje nie są już tak abstrakcyjne, straszne, odrealnione. Po mału czuje, że wracam do normalności, poza właśnie tą pracą i nie umiejętnością nie znajdywania sobie nowych zmartwień. Dzięki terapii myślę, iż dokładnie wiem co u mnie było przeczyną powstania tych zaburzeń. Z demonami przeszłości też już sobie poradziłam. Na terapii też omawiałam moje trudności z pracą, moim podejściem do pracy i wiążącymi się z tym lękami. Jednak kiedy tam chodziłam byłam ogólnie w na tyle kiepskim stanie, że praca wtedy była jednak wciąż wątkiem pobocznym moich problemów.

 

Teraz w zasadzie czuje się prawie OK. I teraz myślę, iż jest czas aby włąśnie zmierzyć się z pracą. Tym bardziej, iż właśnie jej mi barkuje aby moje życie mogło być uporządkowane. Brakuje mi pracy jako zajęcia, jako możliwości do samorealizacji, jako środka do samodzielności, niezależności. Jak również brakuje mi pieniędzy. I co się z tym wiąże brakuje mi włąśnie tej niezależności oraz możliwości realizowania innych pasji, bo dziś wszytsko coś tam kosztuje.

 

Jestem bezrobotna prawie już dwa lata i to mnie bardzo przeraża. Boje się, że w ten sposób z każdym dniem zmniejszam sobie szanse na jej znalezienie. Codziennie obiecuje sobie, że powysyłam nowe oferty itp. i ciągle kończy się to na planach. U mnie problem jest jeszcze taki, że boje się bycia poddawanym ocenie w pracy. Co powoduje we mnie, że podświadomie unikam sytuacji z tym związanych.

Ale najtrudniejsze jest właśnie to, że codziennie znajduje sobie nowe zmartwienia, które analizuje całymi dniami. Chciałabym mieć kontrolę nad całym światem to wtedy może czułabym się bezpiecznie, i to bezsensowne analizowanie daje mi złudne poczucie, że coś jednak kontroluje, dlatego to tak wciąga.

 

eksajter też się zgadzam z tym, że osoby o skłonnościach do perfekcjonizmu mają większe skłonności aby zapaść na ZOK. Ja zawsze chciałam być doskonała, wszytsko robić najlepiej, wszytsko dokładnie, sumiennie, idealnie - i dokąd mnie to zaprowadziło...? Wydaje mi się też, iż osoby o temperamencie melancholika oraz flegmatyka mają większe predyspozycje aby mieć ZOK.

 

Każada nie udana rozmowa kwalifikacyjna i tym samym utrata możliwości zatrudnienia zazwyczaj powoduje u mnie depresje i kolejne odwlekanie szukania pracy.

 

Jeśli chodzi o jakieś szczegóły to już na priv - zachęcam do pisania! :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do leków to na każdego inne leki działają w inny sposób. Na przykład na mnie Rispolept zadziałał tak, że w pewnym momencie chciałem popełnić samobójstwo poprzez zagłodzenie ;) teraz mi się to już wydaję śmieszne, ale wtedy było strasznie.

Każdy musi trafić na swój lek. Ja niestety na razie na swój nie trafiłem.

Pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No kiedy odstawiłem Rispolept to od razu mi się polepszyło i zacząłem normalnie jeść. Ale to mogło być od łączenia dwóch neuroleptyków bo piłem też do tego Zolaxę.

 

no własnie, możliwe ze to Zolaxa to powodowała. A jesli nie to uczucie najedzenia moglo byc objawą na początku stosowania leku... mozliwe ze po tyg. bylo by wszystko ok.

ja podczas brania rispoleptu mialem ogromy apetyt.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×