Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia osobowości (cz.I)


Słowianka

Rekomendowane odpowiedzi

sunset, nie znają mnie wszyscy, ale jednak jest za dużo tych co mnie zna i lubi buntować towarzystwo w okół mnie albo mnie przezywać.

 

Jak byś się czuła gdybyś wyszła na miasto i by Cię wyzywali a nawet może chcieli bić.

Mnie często wyzywali na mieście jak jeszcze miałem kolegów pod koniec gimnazjum...

 

Kilka razy mnie pobili.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vi., nie wiem jak bym się czuła, nigdy nie byłam w takiej sytuacji. Aczkolwiek dziwnie się czułam, gdy w liceum byłam w ciąży i szłam korytarzem. Wszyscy na mnie patrzyli jak na jakieś dziwne zjawisko. Nie było to miłe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vi., eeee :) koksy, siekiera...? hm... Nie no, ja uważam, że po prostu jesteś wrażliwy i może nie pasujesz do tego co Cię otacza. :) Ale się nie zmieniaj. I najlepiej rzeczywiście, gdybyś się za jakiś czas przeprowadził. Moim zdaniem to nie będzie ucieczka, ale dorosła decyzja. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wróciłam z terapii.

Dzisiaj pytała mnie o naszą relację. Jak ją postrzegam z perspektywy czasu. Co się zmieniło wg mnie. Na początku nie zrozumialam pytania. Chcę to przetrawić.

Ale tak na szybko to odpowiedziałam jej,że na początku oczekiwałam wielkiej pomocy od niej, wsparcia, mówiłam o tym,że byłam oburzona kiedy zaproponowała mi sesje raz w tygodniu, zamiast dwóch. Żena dzień dzisiejszy postrzegam ją jako specjalistę, który patrzy na mnie obiektywnie. POwiedziałam jej,że dziś już wiem po co do niej przychodzę. Powiedziałam jej także,że nasza relacja wg mnie nie jest na zasadzie,że ja jej nienawidzę czy kocham ją. Poprost traktuję ją jako terapeutę. Przypomniałam jej jedno wydarzenie, było ono na początku terapii, pochwaliłam jej lakier na paznokciach, powiedziałam,że jest bardzo ładny,że mi się podoba. Pamiętam do dzisiaj, miała pomalowane paznkcie na piękny fioletowy kolor. Nie powiedziała nawet dziękuję, odsunęla rękę. Poczułam wtedy dystans. I tak już zostało. Powiedziałam jej,że napewno ten dystans ma znaczenie terapeutyczne.

Dzisiaj rozmawiałam o pewnej sprawie, w jakiej podjęłam decyzję,że trzymam się swojego zdania. A sytuacja była o tyle dla mnie trudna,że dotyczyła osoby, która poleciła mi moją terapeutkę. Tą osobą jest moja pracownica. Terapeutka powiedziała,że świadczy tylko to o tym jak bardzo pracuję nad sobą,nad decyzyjnością. Widziałam zadowolenie na jej twarzy, sama byłam zadowolona, ale i spięta. Zapytała mnie czy miałam obawy opowiadając jejo swojej pracownicy, a jej koleżance. Odpowiedziałam,że raczej nie. A ona odpowiedziała,że obawiałam się w jakiś sposób jej reakcji skoro chciałam o tym opowiedzieć. Ja powiedzialam terapeutce,że darzę ją zaufaniem,że nie zastanawiałam się nad tym czy ona to powtórzy swojej kolezance, a mojej pracownicy. Mówiłam,że podjęłam taką decyzję i będę liczyła się z konsekwencjami, obojętnie jakie by nie były skutki. Wyczułam,że spodobało się to terapeutce.

Teraz sobie myślę,ze chyba oczekiwałam nieświadomie oceny z jej strony. Ale teraz, na zimno, jak tak siedzę.....to sobie myślę......a co mi przyjdzie z jej oceny? Nie chcę być od oceny uzależniona. Oczywiście, miło jest, jeśli pochwaliłaby mnie. Ale tu nie chodzi o pochwały. Chodzi o moje samopoczucie.

Czuję,że coś się zmienia. Jeszcze nie wiem co.

Opowiadałam o Sylwestrze, jak go spędziłam, o tym jak postrzegałam G. Przedstawiłam go w świetle pozytywów. Odpowiedziała z uśmiechem na twarzy,że wnioski mam sama wyciągnąć.

Znowu sesja przeleciała jak z bicza strzelił.

Wyszłam zadowolona.

Ale cóż z tego........mam napięcie w sobie.

 

Sesja pouczająca i wartościowa jak dla mnie.

 

Vi. Ty chodzisz prywatnie do psychologa? Płacisz tylko 30 zł? Czy dopłacasz do jego usług w ramach NFZ?

Ja od dzisiaj płacę 80 zł. za sesję.

 

Joasiu, Chodziłaś kiedyś do takiej babeczki, która Cię leczyła patrząc na Ciebie całościowo. Chodzisz jeszcze do niej? Bo tak sobie pomyślałam,że może ona by coś poradziła na tą boreliozę? Ja jak pójdę do swojego naturoterapeuty, to zapytam go jeszcze w Twojej sprawie, chodzi mi o wspomaganie się ziołami. On zapisuje zioła, 7ziół, kiedyś Tobie opowiadałam o nim. Zobaczę jak on podejdzie do tematu. On leczy wiele chorób w oparciu o mieszankiz ziół. NIe jest laikiem. Ciężko sie do niego dostać. Ja leczę się u niego od 2009 roku, od czerwca. Zna mnie bo jestem stałą pacjentką jego. Zapytam go.

 

Kasiu z napięcia niestety mogą boleć plecy. Dobrze powiedziałaś,że jaki stan psychiczny, taki stan fizyczny.

Mi właśnie najpierw siadła somatyka, ból pleców, zaktywizowała się moja dyskopatia.MOzesz nie wierzyć, ale zrobiła mi się w marcu 2009 r. wypuklina między kręgami. Lekrze wysłaliby mnie pewnie na operację. Bo ichzabiegi na nic sie nie przydały. Wypuklinę zlikwidowałam chodząc na codzienne manualne masaże do takiego niewidomego masażysty. Leki tu na nic się nie zdały, nawet pogarszały sprawę , zwłaszcza te przeciwzapalne, rozluźniające. To tylko tak doraźnie działa.

Wypukliny nie mam. Chodzę sobie do niego raz na pół roku na 10 zabiegów codziennie, pod rząd. Tak zapobiegawczo. Zawsze pyta...co robię,ze mam tak spięte mięśnie. Pyta co ja robię z tym kręgosłupem. Ja mu mówię,ze nic,że to stress. On doskonale to wie.

Najlepsze jest pływanie.Ja niestety pływać nie umiem. Poważnie mówię.

MOże kiedyś się przełamię. Boję się wody.

Fajnie by było gdybyś miala takiego masażystę jak ja.Jestrewelacyjny. To stara szkoła. Dzisiejsi masażyści, niechcę na nich najeżdżac, ale niewielkie mają pojęcie o manualnym leczniczym masażu. Kończą jakieś kursy paromiesięczne,aż mi sie włosy jeżą na samą myśl.

Dobrego masażystę można poznać chociażby po tym,że jak sie do niego przychodzi, to nie robi masażu z biegu, na nieprzygotwanym kręgosłupie. Chodzi o to,że najpierw całe plecy powinny byc naświetlone, rozgrzane, trwa to minimum 20 minut by móc nanich wykonywać masaż. ierwsze wizyty są delikatne, rozmasowywanie zakwasów na wszystkich mięśniach pleców, ramion, szyji na leżaco, na brzuchu, potem na plecach, potem na siedząco i takie tam........

I jeszcze jedno.Masaz na gołym ciele, a nie w ubraniu. Ja nawet nie mam na sobie biustonosza. Jestem w samych majtkach.

MOze to co napisałam powyzej brzmi jak przechwałki. Ale ja się nie przechwalam.

Przeszłam juz wiele "świetnych" masażystów, kręglarzy itp. Wiem jak to wygląda wszystko.

MI sam masaż relaksacyjny nie pomaga. Musi być manualny, leczniczy.Musi opoerac się o masaż wszystkich mięśni przykręgosłupowych, drenaż, nastawianie. Jest też podczas takiego masażu wiele ćwiczeńoddechowych bo moj masażysta nastawia kręgi odpowiednio na wydechu, w odpowiedniej pozycji. Szkoda,że nie mieszkasz bliżej. Zaprowadziłabym Cię do niego. Nie jest drogi. Ma stałych pacjentów. Masuje ludzi po wylewach, przygotowuje do operacji nap. wymian stawów biodrowych, masuje po operacjach.Masuje wszystko-cały uklad ruchowy człowieka. Ma na swoim koncie liczne osiągnięcia.

MOże popytaj u siebie o taki masaż manualny Kasiu?

I w ogóle to jak się czujesz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vi., Nie no, ja uważam, że po prostu jesteś wrażliwy i może nie pasujesz do tego co Cię otacza. :) Ale się nie zmieniaj

 

SSRI mogą pozamiatać na jakiś czas sprawe troche odwrażliwiają na rzeczywistość.

 

Nie zmieniaj się? Musi się chłopak zmienić, żeby jakoś móc funkcjonować w rzeczywistości bo takto nigdy z przed kompa nie wyjdzie..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kasia - z napięcia naprawdę potrafią BARDZO boleć plecy. Nie wiem jaka przyczyna u Ciebie, ale u mnie kręgosłup i barki to praktycznie całe napięcie mięśni wynikające ze stresu.

 

Ma Ci kto zrobić porządny masaż pleców/kręgosłupa? Sprawdź. Jak pomoże to kontynuuj. Jak nie to szukaj dalej.

 

 

 

Monika1974, zazdroszczę Ci takiego obiektywizmu spojrzenia na swoją sesję.

 

 

 

Vi., sama przeprowadzka nic nie zmieni. Zapewne robisz coś co powoduje, że nie jesteś tolerowany przez innych, lub łatwo stajesz się ich kozłem ofiarnym. Zastanów się jak bardzo Tobie zależy by tak nie było. Czy naprawdę warto uciekać? A jeżeli tak to co zrobić by tak nie było? Udawać kogoś innego? Nauczyć się tak wyrażać swoje przekonania by nie dać się mieszać z błotem? Znaleźć wielkie i anonimowe miasto? A może grupę podobnych Tobie osób wśród których dobrze się poczujesz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974, zazdroszczę Ci takiego obiektywizmu spojrzenia na swoją sesję.

 

Ja też... :105: Myślisz bardzo rzeczowo i obiektywnie, to bardzo procentuje jeśli chodzi o postępy w terapii. :brawo:

Moniko, chodzę do babki od medycyny chińskiej, ona mi daje różne zioła i leczy dietą. Ale o boreliozie powiedziała, że do szpitala i antybiotyki. :evil::roll: Z kolei wcześniej chodziłam do innej Pani i ona również boreliozę chciała leczyć naturalnymi specyfikami, tyle że od niej odeszłam, bo poczułam się odtrącona, gdy ona się do mnie długo nie odzywała kiedy miałam paraliż i bardzo potrzebowałam jej pomocy, nie odpowiadała ani na telefony, ani na maile, ani na smsy, a ja nie wiedziałam co robić w związku z lekai chemicznymi itd. No i odeszłam...

Zapytaj proszę tego swojego naturoterapeuty, co on o tym sądzi Nie chciałabym się pakować od razu w te silne antybiotyki, bo już dość się nasłuchałam od pacjentów, którzy wybili nimi wszystko co dobre, a borelia i tak została, a z nimi jest jeszcze gorzej. :( Ja mam bardzo słaby układ odpornościowy... Normalnie czuję się bezradna, podstawiona pod ścianą, ślepy zauek, jedno leczenie wyklucza mi drugie, ja się czuję coraz gorzej, no nic tylko się pochlastać. :pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_Joasiu_, zapytam, tylko muszę najpierw zadzwonić,żeby sie umówić na wizytę. Są kolejki do niego, a ja zamiast po wyjściu umówić się, dzwoniąc (bo on nie umawia), żona prowadzi ewidencję, wyszłam i zapomniałam.

Dziś chyba nie wypada,żebym tam dzwoniła, jest święto. A zioła mi wystarczą może na ponad tydzień.

Zapytam co on o tym sądzi. Co sądzi na temat leczenia boleriozy za pomocą antybiotyków i ziół.

Bo sobie teraz tak myślę,że jeśli okaże się,że antybiotykoterapia jest nieunikniona, to po niej możesz wzmocnić się ziołami. Zapytam go napewno i dam Ci znać Joasiu.

Ja teraz mam taką mieszankę:

poziewnik 50 g

nagietek 50 g

łopian 50g

bazylia 50g

krwawnik ziele 50 g

ruta 25 g

fiołek trójbarwny 50 g

Wszystkie zioła wsypuję do wielkiej puszki mieszając je ze sobą. 3 razy dziennie zaparzam zioła 15 minut sypiąc dwie łyżki ziół i piję przed posiłkami. Teraz jak jest sezon grzewczy mam strasznie suchą skórę. Polecił mi zakupić olej z rokitnika i pić małą łyżeczkę wieczorem po posiłku. NIe chciałam oleju lnianego. POprostu nie umiem go przełykać, nie smakuje mi i zbiera mnie na wymioty.

Zapisuje mi te zioła i objaśnia jakie zioło ma zastosowanie i jak będzie na mnie wpływało. Skarżyłam się na nieregularne wypróżnianie się. Ważne jest jelito, jego stan.

On jest niezadowolony kiedy mu mówię,ze palę i piję kawę,że zajadam się słodyczami , zwłaszcza czekoladą.

Przy moich problemach emocjonalnych nie wskazane sa cukry. Czekoladę mogę zjeść w ilości kostka-dwie na miesiąc. Jak mam chęć na słodycze to mam sobie kupić suszone owoce, zjeść np. dwa do pięciu orzeszków, nie pić kawy z mlekiem. W ogole mam nie pić mleka. My dorośli już nie mamy enzymu, który trawi mleko. Najlepiej jest jeść produkty z przetworzonego mleka tj. kefiry, jogurty, maslankę, sery itp. No i mam się wyciszać, Tylko nie wiem jak. Jestem osobą energiczną, zywą, taką,która gestykuluje, dużo mówi. Odnoszę wrazenie,że muszę coś robić, byc w ruchu, zajęta. Tak przynajmniej było przed moimi problemami, które ujrzały światło dzienne.

Naturoterapeuta powiedział,że dieta ma być bogata, urozmaicona. Mam chodzić na spacery, do lasu, na rower, wyciszać sie, parzyc te ziółka.

Czasem mu opowiadam o moich problemach, zawsze mi to wszystko wytłumaczy od innej strony, zawsze mi mówi o tej równowadze między psychiką , a fizycznością, o tym,że należy najpóźniej kłaść się przed 23-cią godziną, wstawać przed siódmą, o szóstej. Pić zioła rano, później zjadać śniadanie. Często mówi o oddzieleniu pracy od życia osobistego. Ma rację. Mówi o dystansie. Madry facet, naprawdę.Zawsze pyta i ogląda stan śluzówek, bada tętno, pyta o prace serca, o sen, o wypróżnianie się. Patrzy jakie ziola piłam przez ostatni miesiąc, zapisuje inne zioła, czasem powtarzają się skladniki-jeden, dwa. Potem wskakuję na łózko i mi robi masaż uciskowy. Mi akurat zawsze uciska punkty naszyji, ramionach, masuje łydki, uciska punkty na ośladkach, to miejsce gdzie daje się zastrzyki, uciska punkty na stopach. Potem masaż twarzy, uszu, jelit, potem oklepuje plecy, potem siadam i w odpowiedniej pozycji chwytając mnie w określony sposób robi coś,że moje kręgi wskakują na odpowiednie miejsce. Słychać to. Potem ubieram się i wychodzę.Wizyta trwa do 45 minut.

Ostatnio zauważyłam,ze jak siusiam to zaczął mi się nie podobac zapach mojej urynki. Sorry,że o tym piszę, ale nie wiem czy może ziola mogą mieć na to wpływ. Zapytam go o to.

A tak w ogóle to kazał mi pić czarną herbatę, nie za mocną, wodę niegazowaną. Rozwodnione kompoty, soki bez konserwantów.

Ja chyba za mało piję.

Asiu co myślisz na temat tych siuśków moich? :oops:

 

namiestnik, Kiedys inaczej patrzyłam na te sesje. Muszę wyciągać wnioski. Bo to proces terapeutyczny. POwiedziałam jej wczoraj,że czasem miałam chęc zapytać ją o terapię grupową, ae tylko dlatego,żeby przyspieszyc cały proces.Po tym dodałam,że sobie uświadomilam,że to nie skaleczony palec, złamana noga czy rana, które sie zagoją. Ze tu mam do czynienia z psychiką, że wiem,że to wymaga czasu.Bo niestety tak jest.

Na poczatku terapii oczekiwalam pomocy od terapeutki. Nie dopuszczałam prawdy do siebie. A to, co ujrzało światło dzienne bardzo źle się z tym czułam. Do dzisiaj jest tak,że ciągle "coś" wychodzi. No, ale nikt nie jest idealny. A ja chcialam być idealna. Wrażliwa na ocenę.

Teraz jestem od wpływem terapii. Trochę optymistycznie nastawiona. Ale dobrze wiesz bo napewno czytasz czasem moje wypociny,że są i takie dni,że nie mam już sił.

Utkwiły mi też słowa terapeutki,że jak jej mówie czasem,ze nie mam sił, to ona odpowiada "Pani Moniko, życie jest właśnie takie, czasem trudne i ciężkie". Pamiętam też jak mnie zapytała na początku naszych sesji kiedy czulam się szczęśliwa, to ja jej odpowiedziałam,że wtdy, kiedy dowiadywałam się np. ze jestem zdrowa, ze wyniki po operacji były ok,że nie mam raka.

Teraz patrzac z perspektywy czasu widzę na czym się skupiałam. Oczywiście....zdrowie jest ważne. Ale ja nie dostrzegałam innych rzeczy i spraw, Nie cieszylam się z tego,ze np. moge sobie wyjść na taras, zaparzyc kawkę, posedzieć, poopalac się, poodpoczywać. Cieszyc sie z drobnostek. Teraz staram się dostrzegać też takie momenty wmoim życiu. Ale jest to cholernie trudne dla mnie. No....zobaczę co będzie dalej.

Cieszę sie,ze trafilam na taką terapeutkę. Wcześniej trafiłam na faceta, na NFZ. Był bardzo otwaryt, ale walił prosto z mostu. Wystraszylam się bo nie pasowało mi to co mówił. Niestety...wszystko co mówił było prawdą. Zostałam pry tej terapeutce bo w sumie nic innego, nowego nie dowiedziałam się porównując początki terapii u niej i u niego.

Chcę się trzymać czegoś. Nie wiem, moze tez tu chodzi o pewną stabilność, stałość, moze o poczucie bezpieczeństwa.

Nie mogę powiedzieć,że terapia nic nie daje. To byłoby nieprawdą. Fakt jest taki,że jest ciężko. Ale obiecałam sobie,że będę chodziła nadal.

Wczoraj mi się nie chciało iść, to była sesja przesunięta. Bo zawsze mam w poniedziałki na 15-tą. No, ale ubrałam się , wsiadłam do samochodu i pojechałam.

Acha....no i wczoraj jej powiedziałam,ze zauważyłam,ze to ja decyduję o tematach na sesji,że do takiego wniosku doszłam.Uśmiechnęła się. Zapytała co w związku z tym, a ja odparłam,że napewno w życiu wiele zależy ode mnie. To tak jak na sesjach. Mówię o tym co mnie dręczy, z czym mam problem.

Ech...........................rozpisałam się jak zwykle.

A Ty jak się czujesz namiestniku? Jak terapia? jakieś efekty? Dopatrujesz się pozytywów? I w ogóle to możesz mi powiedzieć jak masz na imię? :oops:

 

Kasiu...coś Cię długo nie ma. Zaczynam się niecierpliwić.

Jestem też ciekawa co z Hanią, co u niej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Helvetti, w Lubinie

New-Tenuis, tak, tylko że rodzice chcą się przeprowadzić na inne osiedle a nie do innego miasta a mi to nic ie zmienia bo to się rozsiało i w każdej szkole są ich znajomi, albo na mieście się znajdą.

 

Napewno jest coś we mnie, że jest jak jest, robię często z siebie głupka opowiadając głupoty, tylko ja tego nie kontroluję, tak mam i później się zaczyna.

Byłem w szkole z internatem to po 2,5 miesiąca byłem już w szpitalu, a po miesiącu zaczęli się ze mnie nabijać, gdzieś około 2 tygodni później chcieli już mnie bić.

 

Pod koniec też chcieli...

 

Nie wiem co jest we mnie takiego, że wszędzie mam kłopoty ale często tak się dzieje...

Niestety.

Dlatego nawet co nie mam iść do szkoły, wczoraj mama powiedziała, że jestem jej problemem od momentu urodzenia.

Wszystkim sprawiam kłopoty i wszędzie się pcham, powiedziała że jak nie na podwórku to w internecie znajdą się kłopoty.

 

To bardzo przykre, w dodatku ojciec coś zmyśla, że ciągnę od babci pieniądze a tak nie jest.

 

Mówią, że jestem łatwowierny i pewnie tak jest bo jakaś dziewczyna z wybrzeża kości słoniowej mówi, że ma 6,5 mln $ w europejskim banku a ja w to uwierzyłem.

Powiedziała, że pewnie chce mnie na organy wziąść i żebym skończył z nią pisać.

 

Śniła mi się dziś w nocy Hania, brakuje mi jej tu, czy mógłby ktoś mi wysłać do niej e-maila albo telefon na pw ?

 

[Dodane po edycji:]

 

Zadziwia mnie to, że wam się coś chce i cieszycie się z postępów i drobnostek. Ja mówię, że to i tak nie ma znaczenia. Na prawdę to nie wiem co ze mną będzie.

Dzisiaj mam gorszy dzień, czuję złość i przytłoczenie, może po tym co usłyszałem wczoraj od mamy i taty.

 

Haniu !

Wróć :( <3

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vi., Twoje wypowiedzi są jakieś takie nieskładne, szybko zmieniasz mysli i przeskakujesz z tematu na temat.. a czy łatwowierny jesteś, to nie mam pojęcia...

Co oznaczają te <3 serduszka w Twoich postach?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paradoksy, że Hania jest w moim sercu.

Przeanalizuję posta i może edytuję go

 

[Dodane po edycji:]

 

Dla mnie niezrozumiałe może być to :

" Napewno jest coś we mnie, że jest jak jest, robię często z siebie głupka opowiadając głupoty, tylko ja tego nie kontroluję, tak mam i później się zaczyna.

Byłem w szkole z internatem to po 2,5 miesiąca byłem już w szpitalu, a po miesiącu zaczęli się ze mnie nabijać, gdzieś około 2 tygodni później chcieli już mnie bić.

 

Pod koniec też chcieli..."

Po dwóch i pół miesiąca byłem w szpitalu, ale problemy zaczęły się po miesiącu pobytu a bić mnie chcieli 2 tygodnie albo miesiąc później.

 

Pod koniec mojego pobytu tam czyli 4 dni przed szpitalem też chciał mnie jeden chłopak bić...

 

Czy teraz da się to zrozumieć ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Da się zrozumieć teraz tego mojego posta czy całego napisać jeszcze raz innym językiem ?

 

[Dodane po edycji:]

 

Mówią, ( brat z mamą) że jestem łatwowierny i pewnie tak jest bo jakaś dziewczyna z wybrzeża kości słoniowej mówi, że ma 6,5 mln $ w europejskim banku a ja w to uwierzyłem.

Mama, Powiedziała, że pewnie chce mnie na organy wziąść i żebym skończył z nią pisać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×