Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia osobowości (cz.I)


Słowianka

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć Kochani!

 

Wrócilam. Dzisiaj około 16-tej.

NIe umiem się zaaklimatyzować w domu. Jak tylko wróciłam pojawiło się napięcie. NIe......napięcie to już miałam w drodze powrotnej do domu...obgryzłam swoje długie, pomalowane na fioletowo paznokcie. A może to świadomość,ze jutro do pracy? Kierat?

Przeczytałam wszystko, tzn. to co u Was słychać.

Asiu...trzymaj się! Zasmucił mnie Twój stan zdrowia.Dasz radę, musisz radę dać!

 

Kasiu.....gdy przejeżdzałam przez Żywiec to myślalam o Tobie. Kojarzyło mi się,że byłaś tam na święta u siostry.

 

A ja......odpoczęłam trochę. Na basenach, na oglądaniu filmów, na bywaniu w restauracjach i pizzeriach....tak spędzilam czas. Trochę opiłam się wina. Zaspiałam na lekkim rauszu. Spałam do zwyciestwa. Nic nadzwyczajnego. Zawsze to jakieś oderwanie od rzeczywistości.

Czy mam jakieś przemyślenia? Napewno tak.

 

Ale narazie to rzygać mi się chce. Poważnie mówię. Podnosi mnie.Od piątku do dzisiaj rano wypaliłam tylko paczkę.

Ale od popołudnia do teraz........paczkę. Wszystko jasne. Stress związany z przyjazdem do domu. Cieszy mnie tylko myśl,że zaraz pójdę się wykąpac i położyć w swoim łózku.

 

G mi powiedział,że jestem jego całym życiem. Robił mi kawkę, śniadanie, zawozil wszedzie, troszczył się o mnie. Jak oglądalam film przykrywał kołdrą,żebym nie zmarzła. Dobry chłopak z niego.

Tylko dlaczego ja zachowywałam się jak obłożnie chora?

Właśnie teraz dzwonił, powiedział mi,że już teskni za mną. A ja odpowiedziałam,żeby nie przesadzał. Qr.a, na tyle mnie stać.

Boję się......i nie wiem dokładnie czego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uwierzcie mi, że moja diagnoza wcale mnie nie fascynuje. Pier... bym nią w cholere bo wiem jak ta choroba zjeba.. mi życie. I uwieżcie, ze chyba wolałbym nie mieć nogi czy oka niż żyć z tym dziadostwem. Dlatego Vi. uwierz mi, nie pragnij tak mieć tego bordera bo to niesamowicie niszczy zycie. Moze niektóre historie które tu opisujemy wydaja sie fascynujące, ale dla nas są tylko i wyłącznie raniące. Pozdro

 

Czuję , myślę podobnie niestety dosyć często . Dzisiaj była trochę zmienna pogoda , może to trochę też wpływa ujemnie na niektórych .

 

Pozdrawiam Wszystkich

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiedział mi że się bardzo martwi.

Powiedziałam, że obiecałam, że nie zrobię sobie krzywdy, a dla niego jestem w stanie bardzo wiele zrobić.

Powiedział, że on dla mnie też.

 

Płaczę.

Ja zawsze płaczę - ze szczęścia, smutku, bólu, złości, strachu.

Czyżby naprawdę mnie kochał?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aniu, myślę, że kocha i to bardzo...

Moniko, uważam tak jak Kasia. Wsłuchaj się w głos Twojego serca. Wydaje mi się, że boisz się zdeklarować, boisz się być zależna od kogoś, chcesz mieć kogoś u swojego boku, a jednocześnie być wolna, boisz się przywiązania, zależności, dlatego starasz się szukać dziury w całym. Być może też marzysz w podświadomości o partnerze idealnym, a G. taki nie jest. Bo nikt nie jest. Nie wiem, to tylko moje przypuszczenia, w każdym razie zastanów się co do niego naprawdę czujesz...

 

Ja wstałam, praktycznie całą noc nie mogłam spać, bo wczoraj za dużo chodziłam i teraz kręgosłup, kolana i klatka piersiowa bolą mnie tak, że ciężko mi leżeć. :(:why: Znowu myśli samobójcze. Przestać istnieć. Skończyłaby się ta męczarnia, pod każdym względem, bo już naprawdę mam dosyć. Nie dam rady jechać do promotorki, kolejna porażka. :( Wiecie co? Ja naprawdę nie mam już siły. Skończyły się pokłady mojego wmawiania sobie, że wszystko będzie dobrze i się jakoś ułoży. :(

Kasiu, pewnie za jakiś czas powtórzę badania na tą boreliozę oraz koinfekcje, bo one niestety często wraz z nią występują. :pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Asiu, nadejdą jeszcze dobre dni, uwierz w to. A przecież już za kilka dni spotkasz się z P. (tak? dobrze pamiętałam?) Musi Cię o coś zapytać. A może to pytanie całkowicie zmieni Twoje nastawienie do życia? Być może będziesz szczęśliwa u jego boku. Ja w to wierzę i życzę Ci tego z całego serca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sunset, staram się wierzyć, że nadejdą, tylko kiedy? już tak bardzo długo czekam, żeby było choć trochę lepiej...

tak, dobrze pamiętałaś, P. przyjedzie pojutrze :smile: , tylko ja nawet nie mam siły, żeby się jakoś przy nim trzymać, bardzo źle się czuję, już dziś udało mi się umówić z dobrym lekarzem od boreliozy, mam wizytę o 14tej, zobaczymy co powie... raniutko dzwoniłam do mojej lekarki, kazała zgłosić się do szpitala zakaźnego... to mnie wszystko przerasta, nie mam siły, jestem słaba, moja siła uleciała, wszystko mnie boli, chciałabym, żeby to się wszystko skończyło. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Asiu, wydaje mi się, że ta diagnoza jeszcze bardziej Cię dobiła. Przecież ta choroba to nie jest wyrok. To nie jest rak. Fakt, słyszałam, że nie jest przyjemna i często lekarze mylą ją właśnie z nerwicą. Być może to ona jest przyczyną wszystkich Twoich nastrojów, złego samopoczucia. Pomyśl o tym, że może gdy zaleczą Ci boreliozę Twój stan znacznie się poprawi i dojdziesz jakoś do dobrego stanu. Ja wierzę w Ciebie! I trzymam kciuki!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sunset, tak, ona mnie jeszcze dobiła, bo ja dalej walczę z grzybem i bakteriami, a teraz jeszcze to??? boję się leczenia, bo mój organizm nie przyjmuje żadnej chemii, zobaczymy co powie ten lekarz. fakt jest faktem, że przynajmniej wyjaśniła się przyczyna mojej nasilającej się z roku na rok fibromialgii... mam nadzieję, że jakoś to będzie.

dziękuję za wsparcie. :*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kasiu, ja mam chyba jakiś bardzo zły czas, wszystko mnie przytłoczyło... Jeśli postarasz się nie mieszać leków z alkoholem i bardziej dbać o siebie to ja postaram się mimo wszystko nie poddawać, choć mi się wydaje, że już się nie cofnie tych zmian i szkód w moim organizmie i nie ma o co walczyć. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

coma, tak. Wiesz, czasem chyba trzeba bardzo upaść, na samo dno, żeby się otrząsnąć i podnieść. Ja niestety bywałam wiele razy na tym dnie. Podnosiłam się, ale chyba tak na pół gwizdka. Muszę więcej z siebie dać. Chcę. Dzisiaj tak jest i strasznie się boję, że mnie machnie w drugą stronę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, Nie bój się, myśl o tym co chcesz osiągnąć, o tym że w tej chwili ta motywacja się pojawiła u Ciebie, skup się na tym. Jeżeli się coś wydarzy, jeżeli się zachwiejesz to będziesz się martwić później. Będziesz się martwić o to jak to się już wydarzy. Ważne, żeby tego gówna nie ściągnąć na siebie z powrotem na siłę, nie myśl o tym, że może Cię ściągnąć na drugą stronę...

 

Wiem, łatwo się mówi. Ale musimy sobie to jakoś przetłumaczyć, musimy sobie jakoś z tym poradzić. Musimy znaleźć jakiś sposób... Bo nikt nas nie uratuje, musimy się same ratować...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Asiu, ja myślę, że lata miksowania swoje już zrobiły w moim organizmie. Ale każdy moment jest dobry, żeby coś odmienić. Już muszę przestać. Nie chcę stracić tego, co mi zostało - pracy. Więc piszę całkiem serio - będę z tym walczyć. Od zaraz.

 

Kasiu, TAK TRZYMAJ!!! Takimi słowami i mi dajesz motywację... Walcz o siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_asia_, Mnie Kasia też bardzo motywuje tymi słowami , wiesz? Umacnia chęć wyjścia z tego dziadostwa, i wiarę, że damy radę.

 

 

Seryjnie wierzycie w te wasze słowa, które nijak da się przełożyć na rzeczwistość? W końcu niestety i tak się wszystko jebie.. i nic nie pomaga a już w ogole słowa :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 miesięcy bez autoagresji poszło się jebać.

Ale nie mogę pokazać teraz, że jest źle. To nie czas na to.

Koleżanka z pokoju przeżywa naprawdę ciężkie chwile, ma bardzo silne myśli 's' i nie jest w stanie funkcjonować. Jak zgłoszę, że ja też czuję się źle, to pewnie pomyślą że po niej papuguję, że też chce być w centrum zainteresowania. A tak kurwa nie jest. Więc muszę siedzieć cicho, ciekawe jak długo.

Ja pierdole.

:why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zapytałam dzisiaj psychologa jakie leczenie może zaproponować mojemu synowi w ramach NFZ. Odpowiedź mnie powaliła. Godzina raz na miesiąc. Przecież takie leczenie to o kant tyłka rozbić! A ten tit tit tit, mój były mąż twierdzi że alimentów większych nie zamierza płacić bo zaburzenia można leczyć za darmo a w ogóle to młody ściemnia i uczyć mu się nie chce. Od półtora roku z synem nie rozmawiał a wie lepiej. Kogoś chyba uduszę, nie wiem kogo ale uduszę, jestem wściekła!!!!!!!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×