Skocz do zawartości
Nerwica.com

przyjaciel z depresją


Annia

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie,

Mam na imię Ania, jestem tu nowa ale przyznaję, że czytam to forum z zapartym tchem od kilku miesięcy i bardzo Wam wszystkim kibicuję i wspieram myślami. Niestety sama mam problem którym postanowiłam się z Wami podzielic.

Mój problem dotyczy nie tylko mnie ale przede wszystkim osoby, którą kocham od ponad 2 lat, a która to osoba ponad 2 miesiące temu odepchnęła mnie od siebie.

Byliśmy razem ponad 2 lata, od początku wiedziałam, że mój M choruje na depresje, że jest pod trzech próbach samobójczych. Brał swego czasu mnóstwo leków, które niestety nie przyniosły rezultatów. Odstawił je na krótko po naszym poznaniu gdyż był przekonany, że pokocha mnie i nasza miłość go uleczy. Nic bardziej mylnego prawda??? Niestety przez te ponad 2 lata wspaniałego związku to jedynie ja pokochałam a On niestety nie choć bardzo tego pragnął. Często cieszył się jak dzieciak, że czuje coś więcej ale za chwilę odsuwał się i znowu stawał się obojętny. Nie mam do Niego o to pretensji bo widziałam jak bardzo mu na mnie zależało, jaki był czuły, delikatny wobec mnie, jak bardzo się mną opiekował i starał żebym była szczęśliwa. Niestety po okresie takiej emocjonalnej euforii przychodziły tygodnie ciszy, braku kontaktów gdzie ja dostawałam na głowę z troski o NIego, z tęsknoty. Nie mieszkamy w jednym mieście więc tym bardziej kontakt mieliśmy utrudniony. Nie odbierał telefonów, nie odpisywał na e-maile, sms-y. NIC, czasami takie sytuacje trwały ok 2-3tyg. po czym z dnia na dzień przyjeżdżał i znowu było jak dawniej. Nie ukrywam, że z czasem stawałam się kłębkiem nerwów, płakałam, pytałam do czego właściciwe jestem mu potrzebna? Czemu zachowuje się jak egoista, że jest tylko wtedy gdy On tego potrzebuje...Przepraszał, zawsze wielokrotnie przepraszał i tłumaczył że nie wie dlaczego tak się zachowuje...Nadal jednak mówił że chce byc ze mną bo wierzy, że miłość przyjdzie....Nie przyszła...

Myślę, że powodem tej pustki emocjonalnej jest fakt, że M zyje z ogromnym poczuciem winy za rozpad małżeństwa, za to że kiedyś miał romans a przez który niestety jego rodzina rozpadła się. Ma syna u którego jest niemalże każdego dnia i ciagle powtarza, jakim jest złym ojcem, że syn i ex zona nienawidzą go i obwiniają za rozpad rodziny..Nie raz widziałam jak płakał po wizycie u syna..

Pomimo tego że było nam cudownie, że staralismy się bardzo o nasz związek to niestety nie udało nam się razem....Odszedł ode mnie tłumacząc brakiem uczucia i jednocześnie tym, że nie zasłużył na mnie, że nie nadaje się do bycia w związku...od tamtej pory jakoś pozbierałam się choć nadal bardzo cierpię.

Mamy obecnie kontakt bo jestem jedyną bliską mu osobą i M prosi mnie o to żebym się odzywała gdyż jak stwierdził, chce żyć ze świadomością że ktoś o nim myśli. Ja jednak jestem potwornie rozdarta bo nie wiem co robić? Próbowałam na wiele sposobów pomóc mu, chodziłam do psychologa, psychiatry, pytałam jak pomóc, jak reagować na jego doły. M był za moją prośbą na 3 spotkaniach u psychologa ale odpuścił gdyż stwierdził, że jemu nic i nikt nie jest w stanie pomóc. Teraz zamknął się w swoim świecie, odsunął od ludzi, nie wychodzi nigdzie poza pracą....POwiedział, że chce wegetować bo jest beznadziejny, bo nie zasługuje na nic dobrego. Cierpi że mnie nie kocha choć wiem, że tęskni bo mówił mi to, ale uznał, że rozstanie będzie najlepsze zwłaszcza dla mnie....

Kochani poradźcie mi proszę, co robić? Czy nadal wspierać, delikatnie jak do tej pory czy odpuścić, zapomnieć i żyć swoim życiem? Niestety wszelkie próby związane z podjęciem leczenia przez M spełzły na niczym....jestem bezradna, niestety.

z góry dziękuję za wszystkie wpisy.

pozdrawiam serdecznie - ania

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aniu moze to zabrzmi brutalnie ale moje zdanie jest takie ze lepiej byloby zakonczyc ten rozdzial zycia, chyba ze widzisz jeszcze jakis sposob. Jak widac Twoj pratner nie chce robic nic zeby bylo lepiej, i dlatego bez wzgledu jak bardzo go kochasz mysle ze powinnas sie zastanowic nad swoja przyszloscia w tym zwiazku, czy dasz rade znosic te wszystkie hustawki i depresje Twojego partnera?Ostateczna decyzje podejmiesz sama:)powodzenia i pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czas tutaj po raz kolejny jest najlepszym lekarstwem.. Nic nie zdziałasz to jest poważny facet i wie co mówi.... Sam jestem ojcem i mężem w nie łatwym związku coś o tym wiem.. Po świecie chodzi wiele świetnych wolnych chłopaków, nie zadręczaj się czymś na co nie masz wpływu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Muszę przyznać, że podobnie jest u mnie. Sam cierpię na depresję i dziwnie się zachowuję. Bywało, że nie chciałem z nikim gadać, nawet z moją ukochaną, że chciałem skończyć to co jest pomiędzy nami ze względu na to, że jestem beznadziejny. Były chwile, kiedy nic nie czułem, złości, smutku, a nawet miłości do niej. Potrafiłem żyć w takiej apatii nawet kilka dni. Najbardziej boję się tego, że to nie koniec, że to się będzie jeszcze powtarzać, ale na razie dalej jesteśmy razem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Muszę przyznać, że podobnie jest u mnie. Sam cierpię na depresję i dziwnie się zachowuję. Bywało, że nie chciałem z nikim gadać, nawet z moją ukochaną, że chciałem skończyć to co jest pomiędzy nami ze względu na to, że jestem beznadziejny. Były chwile, kiedy nic nie czułem, złości, smutku, a nawet miłości do niej. Potrafiłem żyć w takiej apatii nawet kilka dni. Najbardziej boję się tego, że to nie koniec, że to się będzie jeszcze powtarzać, ale na razie dalej jesteśmy razem.

witam jestem tutaj nowy dzisiaj się zalogowałem

u mnie było podobnie w związku aż w końcu dziewczyna mnie rzuciła i wtedy przeżyłem załamanie i zacząłem szukać przyczyn takich swoich zachowań poszedłem do psychiatry który zdiagnozował depresję. Ale dla nas było już za późno ona szybko znalazła sobie innego i teraz jest naprawdę ciężko ale jakoś żyć trzeba choćby dla rodziny. Głupia sprawa niby człowiek ma wszystko czego potrzebuje a nie umie się tym cieszyć, dręczy się jakimiś głupimi myślami itd. A druga osoba odbiera to jako przejaw egoizmu i niestety kończy taki związek. Trudno widocznie musiało tak być (staram się tak myśleć ale... nie chcielibyście wiedzieć jakie inne mi myśli przychodzą do głowy). Jakoś się trzymam raz lepiej raz gorzej.

Pozdrawiam

G

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie,

bardzo dziękuję, że kilka osób zechciało napisać kilka słów. Zdaję sobie sprawę z tego, że najlepiej byłoby odpuścić, zająć się własnym życiem i zapomnieć ale nie potrafię....Nie wyobrażam sobie pozostawienia go samemu sobie tym bardziej, że wiem, że czeka na mój telefon czy sms. Na pewno udało mi się w jakimś stopniu uśpić swoje uczucie do M i funkcjonuję zupełnie normalnie jednak jest coś co nie pozwala mi zamknąć się na tę przyjaźń. Wczoraj zamieniliśmy kilka słów na gg. Gdy zapytałam o jego nastrój odpisał, że jest kiepsko a więc ma doła. Najgorsze jest jednak to, że nie mam już pomysłów na to w jaki sposób nakłonić go na terapię. Wykorzystałam juz chyba wszystkie możliwości i niestety nic one nie dały. Ostatnio zaproponowałam mu wspólną wizytę u psychologa i gdy już wydawało mi się, że przyjmie moja propozycję powiedział, że terapia i tak nic mu nie da, że sam musi się z tym uporać! I znowu koło się zamknęło... M. nie ma przyjaciół, są jedynie jacyś znajomi z pracy ale oni nie wiedzą o jego chorobie. Maskowanie swojego nastroju opanował do perfekcji. Odizolował się od wszystkich, zamknął w swoim mieszkaniu...Tylko na co On czeka? Co sobie myśli? Boję się o Niego.... Ostatnio bardzo rzadko odzywam się do niego, staram się napisać krótkiego smsa max raz w tygodniu żeby wiedział, że jest ktoś kto o nim myśli. Nie chcę się Mu narzucać...

Macie rację, niektóre zachowania osób chorych na depresję można odebrać jako przejaw egoizmu. Nie ukrywam, że czasami trzeba wykazać się anielską cierpliwością ale zawsze tłumaczę to sobie, że tak już jest, że to nie wina osoby tylko objaw tej cięzkiej choroby. Bywacie opryskliwi, nieznośni, często chcecie być sami i odsuwacie nas od siebie. Nie raz zastanawiałam się czy ja w ogóle cokolwiek znaczę dla M ale teraz widzę, że on chyba tak naprawdę odszedł bo chciał mnie przed sobą uchronić. Zawsze powtarzał, że nie umie dać mi szczęścia, że lepiej będzie mi bez niego, że jest beznadziejny itp itd. Boże, skąd to się bierze i jak pomóc????????????????????????????????

pozdrawiam, ania

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Ania (ciężko będzie mi się pisać moja lady ma tak samo na imię i te same można powiedzieć problemy przechodziliśmy)

 

Być może będę krytyczny lub ekscentryczny ale znam sposób jeden który wymaga odwagi z twojej strony.

Otóż moja kochana Ania aby mnie wyciągnąć z tego dziwnego barłogu życiowego postawiła ultimatum. Oznajmiła mi iż jeśli nie przestanę się ciąć i użalać jak jakaś dziewczynka to mnie zostawi. I po 3-cim razie faktycznie tak zrobiła!! Miałem na początku doła ale ze względu że ją kochałem pomyślałem iż zmiana przecież mi nie zaszkodzi i że mogę popracować nad sobą. Już nie tylko co dla niej ale dla siebie. Najpierw lekarz, tabletki i po miesiącu już czułem się i wyglądałem lepiej. Oczywiście nie ma cudów bo pewnie zejdzie mi z parę lat aby się uwolnić od depresji, lecz co bądź pozbyłem się nawyku wykonywania komend mojego chorego mózgu. Już rok się nie tnę, nie łykam tabletek aby się zabić. Moja Ania rozumie jak mam doła i np jestem milczący ale zawsze mnie jakoś podejdzie gilgotki wskazane :) lub nawet namowa na jakieś wyjście itd. Będziesz musiała się na gimnastykować ale warto. Ultimatum a później ciężka praca jeśli ci na nim zależy. I nie słuchaj kolegów którzy radzą abyś odeszła. Bardzo ciężko w depresji zauważyć co się robi źle, dlatego zdaje ci się że on jest obojętny a w jego myśleniu jest tak samo. Daj mu szansę zmieni się ok jak nie to wtedy możesz pomyśleć nad zmianą swojego życia. Sprawdź czy mu naprawdę zależy i nie bój się prawdy!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×