Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lęk przed przeciwstawieniem się komuś.


Ethard

Rekomendowane odpowiedzi

Witam.

Jestem nowy na forum i może był podobny temat, ale nie znalazłem.

 

Od zawsze jak ktoś ma do mnie pretensje, oskarża mnie o coś itp. to poprostu siedzę cicho.

Często się z nim nie zgadzam, chciałbym się bronić, ale brakuje mi słów, lub poprostu mnie zatyka i nie mogę powiedzieć ani słowa. Do tego dochodzi jeszcze gorsze - do oczu odrazu napływają mi łzy (trochę obciach zważając na to, że mam 26 lat), z tym ostatnio jest trochę lepiej - umiem częsciowo powstrzymać łzy.

W szkole jak ktoś mnie o coś oskarżał, to nie umiałem obronić swoich racji, i ze szklanymi oczami odchodziłem.

Oczywiście sytuacja nie dotyczy każdej wymiany zdań, ale kłutni (nawet tych spokojnych).

Żyłem z tym i nic nie robiłem, bo jakoś mi to niebardzo przeszkadzało, czasem zamknąłem się w sobie (w młodości gdzieś na uboczu popłakałem) i żyłem dalej nie zwracając uwagi na to co inni sądzą - choć oni często nie znali mojego podejścia do sprawy, moich poglądów.

Sytuacja zaczęła mi dokuczać, jak nie potrafiłem stanąć w obronie mojej narzeczonej.

Za każdym razem jak była jakaś kłutnia pomiędzy nią, a kimś innym, to stałem jak cep i nie robiłem nic, nie potrafiłem stanąć w jej obronie, nic powiedzieć, nic zrobić.

Po takich sytuacjach obiecywałem sobie, że następnym razem zareaguje, zrobię cokolwiek, "stanę w jej obronie". I za każdym razem było tak samo.

Nie wiem jak walczyć ze swoim tchurzostwem, bo to chyba tylko z tego wynika. Moja luba ma do mnie pretensje, że nie potrafię zareagować, "bronić jej" - i moim zdaniem ma rację.

 

Nawet gdy z ukachoną o coś się "posprzeczamy", to ja milczę, nie umiem wycisnąć z siebie słowa, za to wyciskają się ze mnie łzy.

Mam do siebie pretensje, że Ona musi patrzeć jak jej (badź co bądź dorosły) facet ryczy.

Przez to zaczęliśmy się od siebie oddalać, a mnie doprowadza to do coraz większego doła.

W takich dołach czasem zaczynam myśleć, że życie jest bez sensu, a po co żyć bez sensu...

 

Nie wiem, czego od was oczekuje, chyba poprostu chcę się wyżalić - ostatnio często się użalam nad sobą i płaczę. :cry:

 

Pozdrawiam

Ethard

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 sprawa to jest to że naturalnie reagujesz i nie tłumisz tego (choc to i tak dziwne)

2 sprawa dotyczy że nie stajesz w obronie narzeczonej i tu powiem tak: sory ale tu jest kompromitacja na maxa

nie wiem jak jej nie bronisz czy tylko słownie czy nie daj boże nie obroniłeś jej fizycznie, facet swoją rodzine powinien zawsze chronic bez względu na wszystko .

 

na lęk przed przeciwstawieniem proponuje się skontaktowac z psychologiem ,pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trudno coś w tej sytuacji doradzić, szczerze mówiąc. Jesteś dorosłym człowiekiem, o ukształtowanej przez lata psychice. Czeka Cię wiele pracy z dobrym psychoterapeutą, który powinien Cię odpowiednio pokierować, jak z tego problemu wybrnąć. Nie będzie to proste, ale jak najbardziej możliwe. Im szybciej zasięgniesz rady wykwalifikowanego specjalisty tym lepiej dla Ciebie i dla Twojej dziewczyny.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

vanderlei: chodzi o obronę słowną, choć nigdy nie było konieczności obrony fizycznej i przyznam, że nie wiem jak bym się zachował w takiej sytuacji.

Od jakiegoś czasu myślałem, by iść do jakiegoś psychologa, lecz jak wszystko było wporządku, to nie znajdowałem czasu (zawsze jest coś "pilniejszego"), choć to tylko wymówka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

trochę Cie rozumiem. ja mam wiele lęków. czasami jest lęk przed konfrontacją z ludzmi, ktorzy maja do mnie pretensje. tylko w moim wypadku płacz jest wtedy jak zostane zle odebrana. Nie potrafie sie klocic z ludzmi, co jest troche meczace. moge sie obronic, jesli, np ktos mnie bedzie wyzywal na ulicy. pewnie krzywo spojrze, albo odszczekne podobnie, ale to nie znaczy, ze zaraz o tym zapomne. mysle pozniej, dlaczego ludzie szukaja zaczepki, sa niemili, krzywo patrza, itp.

zastanawiales sie kiedys skad biora sie łzy u ciebie? co wtedy myslisz? u mnie pojawiaja sie jak jestem zmeczona,slaba psychicznie, ktos sie czepia, mam wszystkich dosyc i dlatego

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ethard, ja też miałem podobnie z wizytą u psychologa. Zawsze było tłumaczenie w stylu 'to tylko gorszy dzień był, dzisiaj jest spoko', albo 'jutro pójdę, bo dzisiaj nie po drodze'. I tak przeciągnęło się w męczarniach parę miesięcy. Poszedłem dopiero jak było już naprawdę źle. Nie popełnij takiego błędu jak mój ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To co opisałeś Ethard , to jest klasyczny przykład kompletnego braku asertywności.

Wiele osób ma takie problemy.

Ale mam dla Ciebie dobrą wiadomość: z tym można walczyć!

Nie wiem , czy wiesz, ale psychike i nasze zachowania można tak samo trenować, jak nasze ciało od strony fizycznej.

 

Polecam Ci przede wszystkim, na początku poszukać i poczytać stronki związane z asertywnością.

Jeśli "nie ruszysz z miejsca" to wtedy może jednak znaleźć dobrego terapeutę ( niestety ciężko o takich, moze ktoś poleci).

 

Polecam równiez mój darmowy kurs. Jest pisany na bazie własnych i nie tylko doswiadczeń, z życia wziętych z odrobiną wyjaśnień naukowych.

 

Pamiętaj jeśli uda Ci się powiedzieć napastnikowi NIE - to będzie początek Twojej drogi do sukcesu.

I uwierz mi - nikt ( napastnik) Cie za to nie zabije. W większości przypadków TY wygrasz! On sie przestraszy, że ktoś go zastopował. Oczywiście jeśli będziesz grał w słusznej sprawie, i racja po Twojej stronie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest brak asertywności, też z tym walczę, jak ktoś chce niech mi piszę PW to wyślę na email poradnik. Pamiętaj, że Twoje zdanie jest tak samo ważne a nawet ważniejsze niż innych. Nie wolno dawać się manipulować bo każdy chce w tym odnieść jakiś zysk Twoim kosztem. Warto być sobą i mówić to co się myśli (wiadomo, że grzecznie i obrażając nikogo). Trzeba polegać na sobie, a nie, że ktoś stanie w Twojej obronie. To wszystko da się wypracować.

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też mam taki lęk. Boję się konfrontacji z ludźmi, boję się ich odwetu, tego, że mnie ,,zjedzą'', gdy zacznę wyrażać co mi się nie podoba. Często mi wbijali szpilę i dzisiaj też się to zdarza a ja po porostu prawie zawsze nie umiem się obronić. A potem czuję żal, gniew, złość na tych ludzi często taką, że miałabym ochotę wziąć karabin i ich wszystkich powyszczelać w piz..u, ale i wstyd z to, że taka jestem. Dręczy mnie potem to co mi powiedzieli i wysysa ze mnie energię niczym pasożyt.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ethard

Dlaczego sie boisz przecwstawic ludziom ,miec wlasne zdanie wysmiania?braku akceptacji?tego ,ze nie beda Cie lubili?musisz miec niska samoocene to z czegos wynika.

 

-

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też boję się przeciwstawiać komuś, bo uważam się za gorszego, głupszego od innych. Już od dzieciństwa tak mam że nie wyrażam prawie nigdy( może poza internetem) sprzeciwu gdy się na coś nie zgadzam, bo inny mogą mnie zjechać i powiedzieć a kim ty jesteś nie masz pracy, albo masz beznadziejną, nie masz dziewczyny itp i się nie mądruj.( parę razy takie coś usłyszałem w życiu). Poza tym bezwzględne posłuszeństwo np w pracy było moim prawie jedynym atutem a w szkole tylko dzięki temu co niektórzy utrzymywali ze mną kontakty bo mogli po mnie jechać do woli bez odzewu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja niestety nadal nie umiem mówić o tym, co mi się nie podoba ze strachu przed upokorzeniem. Właściwie to i tak zwykle ludzie ignorują to co mówię, albo mnie wyśmiewają, więc stwierdziłam, że nie warto, bo tylko przez to się denerwuję. :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No, zdarza się taki lęk. Nazywają to brakiem asertywności.

Pierwsze pytanie, to czy chce się zmienić w ogóle tę cechę.

Jak ktoś chce to rozwiązanie takie, że trzeba być bardziej świadomym swoich praw oraz racji. Żeby nie bać się reakcji drugiej osoby warto wyrażać swoje zdanie w taki sposób, by nikogo nie urazić. Wtedy mamy czyste sumienie i ewentualny "naskok" ze strony rozmówcy nas nie skrzywdzi, bo będziemy wiedzieli że jesteśmy w porządku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zupełnie nie jestem asertywny, a chciałbym być. Kiedyś, jeszcze w liceum, byłem znany z tego że mam swoje zdanie i nie boję się go bronić. Jednak z wiekiem było coraz słabiej, coraz łatwiej poddawałem się opinii innych... Teraz często sam nie wiem jakie mam zdanie, co myślę o danej rzeczy. Dochodzi do tego że myślę inne rzeczy w zależności od sytuacji/towarzystwa... I jak tu się nie powiesić..?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×