Skocz do zawartości
Nerwica.com

KOMU UDAŁO SIĘ WYLECZYĆ?


IwciaZeschizowana

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, z nerwica i okresami depresyjnymi zmagam się przez całe życie. Mam 21 lat, brałam kiedyś seronil i fevarin ale szczerze mówiąc nie widziałam poprawy. Doszłam więc do wniosku, że spróbuje z psychoterapią. I bardzo teraz proszę o konkretne odpowiedzi na moje pytanie. Czy jest na tym forum ktoś kto chorował dłużej niż rok, ukończył psychoterapie i wyzdrowiał? Prawdę powiedziawszy nie znam żadnej osoby która by się z tych paskudztw wyleczyła. A przynajmniej nie na zawsze. I proszę o nie podawanie przykładów typu "słyszałam że ktoś daleki z mojej rodziny się wyleczył" albo "moja sąsiadka się wyleczyła". Obawiam się, że chyba sami nabijamy się w butelkę z tym leczeniem. Na pewno leczenie pomaga nam, ale choroby które nas dręczą moim zdaniem nie są do wyleczenia, doszłam do takiego wniosku po 20 latach zmagania się z choroba :( kiedys panicznie bałam się że zwariuje, kiedy w końcu udało mi się ten lęk pokonać zaczełam bać się śmierci, kiedy pozbyłam się lęku przed śmiercią powrócił lęk przed schizofrenia. A teraz przytocze fragment z wikipedi, słowa psychiatry "Freud uważał leczenie lęków neurotycznych za bezcelowe, ponieważ na miejsce wyleczonych pojawią się inne. Negował także skuteczność leczenia samych tylko objawów za pomocą farmakologii lub perswazji"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz jak to brzmi "mówi, że to możliwe?" Możliwe to jest to, że bez leczenia z tego wyjdę. Chodzi mi o to, że człowiek łazi i płaci za wizyte np 70zł przez pół roku po to, żeby to cholerstwo wróciło za rok czy dwa? Jesli chodzi o psychologów ze służby zdrowia to w ogóle pomine ten śmieszno-żenujący temat. Oczywiście mówię na podstawie swoich doświadczeń a mam ich sporo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz jak to brzmi "mówi, że to możliwe?" Możliwe to jest to, że bez leczenia z tego wyjdę. Chodzi mi o to, że człowiek łazi i płaci za wizyte np 70zł przez pół roku po to, żeby to cholerstwo wróciło za rok czy dwa? Jesli chodzi o psychologów ze służby zdrowia to w ogóle pomine ten śmieszno-żenujący temat. Oczywiście mówię na podstawie swoich doświadczeń a mam ich sporo

 

 

 

 

Wiem jak to brzmi- ale niestety nikt gwarancji nie da rpzeciez.

70 zl za wizyte to jeszcze nie tak zle- ja place 120 zl. a Co 2 tygodnie chodzę na wizytę.

Nie myślę już nawet o tym ile mnie to wszysko kosztuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie jak sie ktos wyleczyl z tego forum, to juz tu nie zaglada, bo i po co? Moj psychiatra tez mowi ze sie z tego mozna wyleczyc, ale moze i wrocic. Najwazniejsze to zaczac cos robic, nie tkwic w bezczynnosci i nie myslec ciagle o nerwicy, a zaczac cos robic z tym :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie jak sie ktos wyleczyl z tego forum, to juz tu nie zaglada, bo i po co? Moj psychiatra tez mowi ze sie z tego mozna wyleczyc, ale moze i wrocic. Najwazniejsze to zaczac cos robic, nie tkwic w bezczynnosci i nie myslec ciagle o nerwicy, a zaczac cos robic z tym :)

 

 

Zgadzam się z Toba. Przecież żaden lekarz nie da nam gwarancji że nas wyleczy ani że to nie wróci. Gdyby to leczenie byłoby takie proste to na tym forum nie byłoby tylu osób.

 

Też mi się wydaje że osoby które się wyleczyły to po prostu nie zaglądają na to forum tylko nadrabiają zaległości i robią wszystko z czego musieli zrezygnować dzięki nerwicy!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To współczuje wam serdecznie....ja nie płacę ani złotówki za wizyty u psychiatry i u psychologa - albo mam szczęście i trafiłam albo...sama nie wiem.....i naprawdę nie narzekam, psycholog jest młodą kobietką, co prawda nie ma doświadczenia -a le też nie jest "starym rutyniarzem" i interesuje ją to co mam do powiedzenia. Co do psychiatry też narzekać nie mogę - jedna wizyta zwykle trwa ok 40 minut więc mogę się wygadać jakby co. Czy można sie wyleczyć....pewnie, że tak...ale to chyba tak ak z alkoholizmem, będzie w nas siedziec do końca życia i od nas samych zależy, czy po rozwiązaniu przyczyn choroby ( bo bez tego nie ma mowy o wyleczeniu) zaczniemy żyć na nowo - czy dalej będziemy tkwić w swoim własnym bagienku niezdrowych emocji... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mam zamiar właśnie zacząć pierwszą w życiu psychoterapie gdyż nerwica dała mi tak w kość, że albo zacznę się leczyć albo popełnię samobójstwo. No wiec babka do której mam zamiar iść bierze właśnie siedem dych i wydaje sie byc dobra gdyż kilka osób na necie już ją polecało. W swoim życiu miałam 2 przygody z psychologami. Pierwsza Pani z kasy chorych u której byłam wydawała się sama niezrównoważona, kazała mi czytać książki o tematyce która w ogóle mnie nie interesuje. Kazała mi sie wyciszać i w ogóle chciała zrobić ze mnie taką osobę bardzo spokojną, wyciszoną itp. Z reszta to nie była nawet żadna terapia tylko jedna wizyta. Ja nie spotkałam się z czymś takim jak terapia z kasy chorych (mam na myśli taką raz na tydzień lub na 2 tyg) A druga moja przygoda to kiedy podjęłam decyzje o psychoterapii, ktos polecił mi osłaiony w katowicach instytut ericsonowski czy jakos tak to się pisze. Na wizycie facet stwierdził, że jego zdaniem moja nerwica wynika z tego, że nie umiem się usamodzielnić od rodziców co jest kompletna bzdurą gdyż wtedy mieszkałam sama i facet do tego zaproponował mi, że powinnam przyjść z domownikami. Powiedziałam mu, że jest to niemożliwe gdyż ojciec ma problemy z nogami i nie da rady dojeżdżać tak daleko a mama pracuje a poza tym znam moich rodziców i wiem że oni by sie nie otworzyli przed obcą osobą. Więc facet bez ogródek powiedział że bez nich mam więcej nie przyjeżdżać. Jaka jest różnica czy z rodzicami czy bez? Otóż indywidualna terapia kosztuje chyba 70zł z tego co pamietam a rodzinna 150. Więc po co koleś ma zarabiać ochłapy jak można wyciskać kokosy? Dodam, że nie jestem zbyt bogatą osobą. Więc wg instytutu ericsonowskiego jeśli nie możesz z rodzicami to jesteś skazana na nerwice. Żenada

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem takim wyjątkiem! Korzystam z darmowej psychoterapii raz na tydzien ,czasem trwa godzine lub 1,5.Terapeuta jest psychiatra ,wiec mam ,,pełen pakiet,,Ale na tym plusy sie konczą.Uczestnicze w terapii juz kilka lat (oczywiscie nie u tej samej osoby)I niestety efekty sa niewielkie.Moge napsac tak jak Ty,bylam juz w takim zlym stanie ze jedynym wyjsciem wydawalo mi sie zejscie :)Ale z psychoterapią to tez nie jest taka łatwa sprawa. Początkującym wydaje sie to takie proste;ze porozmawiaja,zrozumieją ,zastosują i bedzie dobrze!A wcale tak nie jest! Zrozumienie nie pomaga pozbyc sie choroby,my (nerwicowcy)mamy niewyksztalcone cechy charakteru ktore nie pozwalaja nam funkcjonowac tak aby organizm ,,nie wytwarzal,,objawow.A wyksztalcic je w sobie ,gdy cale zycie funkconujemy bez nich,nie jest łatwo,a niewiadomo czy w ogole mozliwe!

Konkludując :mrgreen:

Niestety jestem sklonna stwierdzic ze nerwice mozna tylko oswoic aby pozwalala nam jako -tako zyc :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja niestety gdy nerwica mnie zaatakowała nie byłabym w staie czekać jeszce dłuzej na panstwowa wizyte wiec udalam sie do poleconego lekarza, o ktorym duzo osob na tym forum wyraza sie pozytywnie. Widze efekty, wiec u niego dalej bede sie leczyla. Na czym jak na czym ale na zdrowiu nie można oszczędzac poniewaz ma sie je tylko jedno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

(oczywiscie nie u tej samej osoby)
To znaczy, że im więcej terapeutów się zaliczy tym lepiej? Nie wydaje mi się. Zmiana terapeuta oznacza rozpoczęcie wszystkiego od nowa, a to chyba nie w tym rzecz żeby zaczynać po raz któryś, lecz skończyć to co się raz zaczęło.

 

A wyksztalcic je w sobie ,gdy cale zycie funkconujemy bez nich,nie jest łatwo,a niewiadomo czy w ogole mozliwe!
Ogólnie podoba mi się co napisałaś w swoim poście, lecz skąd ten pesymizm? Oczywiście, że możliwe!

 

W życiu nie ma nic stałego, kompletnie nic, wszystko się zmienia. Nawet człowiek jako forma jest zmienny (wszystkie komórki ciała zmieniają się co ok. 7 lat). Czy jest więc coś, czego można by było się uchwycić? Tak, jest to nasze wewnętrzne "ja". Od urodzenia do śmierci niezmienne, niezłomne - stanowi korzeń bytu, jest esencją duszy.

 

My nerwicowcy zapominamy o sobie, swoich prawdziwych cechach, uczuciach i emocjach, a wykształcamy takie, które potrzebne są nam do obrony naszego wyobrażenia o sobie. Proces odbywa się latami, cegiełka po cegiełce powstają niesamowicie subtelne i sprawne "nadbudowy" na mechanizmy obronne - ba, powstaje cały system defensywny oparty na skrajnościach, sprzecznościach i konfliktach !!!! Objawy wskazują jak bardzo jesteśmy sprzeczni sami z sobą.

 

To nic, że całe życie funkcjonujemy bez właściwych cech osobowości. Nie znaczy to, że ich nam brakuje! One są, czekają cierpliwie aż pozwolimy im się wynurzyć z cienia i w pełni rozwinąć. Nie jest to możliwe, póki się tak kurczowo trzymamy siebie, "ja" nieprawdziwego.

Jaka jest strategia? Poznać siebie jako "ja" nieprawdziwe, odrzucić a jednocześnie przyjąć siebie takim, jakim się naprawdę jest. Brzmi prosto, ale wymaga wielu ciężkich lat pracy.

 

Podsumowując, więcej optymizmu aldara.35.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiscie ze nie jest korzystne zaczynac terapie wciąz od nowa.Ja napisalam to tylko dlatego aby ustrzec sie przed ewentualnymi radami -abym zmienila terapeute-Więc z gory zaznaczylam ze ta,jest moja kolejną i ze to nie wina terapeuty ze nadal mam objawy choroby :)

Co do Twojego listu, LucidMan ,masz oczywiscie duzo racji.Podsumowując-uwazam ze nam ,chorującym brakuje po prostu odwagi aby to wszystko co juz wiemy wprowadzic w czyn! Za bardzo boimy sie ewentualnych problemow związanych z czyms nowym i nieznanym i kurczowo trzymamy sie utartych ,znanych i szkodliwych dla nas rozwiązan.

Jesli chodzi o optymizm,hmmm duzo go utracilam po ostatnich przezyciach związanych z uzaleznieniem od benzo,czuje ze utknęłam w chorobie i do jednego zaburzenia (nerwicy)doszlo kolejne

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

LucidMan bardzo do rzeczy i bardzo pozytywnie ;) chcę w to wierzyć, bo jeszcze gdzieś w głowie kłębią się myśli podobne do aldary. Ale zaraz chyba właśnie wymyśliłam rozwiązanie łączące Wasze podejścia ;)

Pierwszy etap: oswoić się z nerwicą podać jej rękę aby móc normalnie żyć, następnie to podanie ręki owocuje poznaniem podświadomego mechanizmu, którym posługiwaliśmy się przez lata i które uwypukliło nerwicę, jednocześnie powoli poznajemy nasze prawdziwe Ja, prawdziwe potrzeby.

Kolejnym etapem jest stopniowe odrzucenie starego postępowania na rzecz nowego, który może prowadzić do życia bez lęków i ograniczeń. Ale faktem jest, że ludzie z natury boją się zmian nawet tych, które dają szanse na lepsze życie, łatwiej nam tkwić w starych przyzwyczajeniach nawet jeśli powodują ciężkie dysfunkcje a tym samym utrudnienia w funkcjonowaniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmm .. witam! ja leczyłam sie na nerwice 3 lata i sie z niej całkowicie wyleczyłam:). Brałam różne leki na schizofrenie przeciwdepresyjne na pamięć iItd .. i juz Długo nie biore leków i czuje sie Ok. Niestety wiekszosc z NAs nie wie ze leki uzależniają i czasem człowiek nie odróżnia objawów choroby od skutków ubocznych leków. Ja głównie mialam problemy z lękami.. trzęsłam sie jak galareta .. i te bóle głowy .. naszczescie mam to za soba. Pozdrawiam:P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mi TO Naprawdę MOŻLIWE :). zdrówka zycze. Jak? ułozyłam sobie zycie od nowa.:) :mrgreen: Nadszedl taki dzień i wszystko się odwrociło na lepsze trwa do tej pory :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chcialabym zwrocic uwage na bardzo istotny ,,szczegół,,ktory napisala karolina22,mianowicie o uzaleznienie od lekow.Sama wpadlam w taką pulapke mimo ze swietnie wiedzialam o uzalezniajcych wlasciwosciach mojego leku.Ale dlatego tak sie stalo,poniewaz z czasem przestalam odrozniac lęk nerwicowy od lęku ktory występiwal z powodu braku leku w organizmie.I łykalam kolejne tabletki myśląc ze to nadal nerwica.Bardzo ciężko sie polapac ,poniewaz lęk to lęk,niczym sie nie rozni, poza przyczyną która go wywołuje.Zjawisko to nazywane jest -efektem odbicia-tzn.ze objawy po odstawieniu leku są jeszcze silniejsze,niz byly wtedy gdy zaczynalismy go zazywac :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlatego trzeba się leczyć pod ścisłą kontrolą lekarza i najlepiej chodzac na terapię. życze duzo siły, wytrwalości, mimo, ze bywa cięzko, i jeszcze cięzej :(, to mimo wszystko możliwe pozdrawiam cieplutko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A Ty myslisz ze ja kupowalam sobie tą benzo bez recepty w aptece???????

Zapewniam Cię ze leczę sie pod kontrolą lekarza,oraz uczęszczam na terapię.Co niestety nie jest zadną gwarancją ze nie przyplacimy tego kolejnym zaburzeniem,jakim jest uzaleznienie :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, z nerwica i okresami depresyjnymi zmagam się przez całe życie. Mam 21 lat, brałam kiedyś seronil i fevarin ale szczerze mówiąc nie widziałam poprawy. Doszłam więc do wniosku, że spróbuje z psychoterapią. I bardzo teraz proszę o konkretne odpowiedzi na moje pytanie. Czy jest na tym forum ktoś kto chorował dłużej niż rok, ukończył psychoterapie i wyzdrowiał? Prawdę powiedziawszy nie znam żadnej osoby która by się z tych paskudztw wyleczyła. A przynajmniej nie na zawsze. I proszę o nie podawanie przykładów typu "słyszałam że ktoś daleki z mojej rodziny się wyleczył" albo "moja sąsiadka się wyleczyła". Obawiam się, że chyba sami nabijamy się w butelkę z tym leczeniem. Na pewno leczenie pomaga nam, ale choroby które nas dręczą moim zdaniem nie są do wyleczenia, doszłam do takiego wniosku po 20 latach zmagania się z choroba :( kiedys panicznie bałam się że zwariuje, kiedy w końcu udało mi się ten lęk pokonać zaczełam bać się śmierci, kiedy pozbyłam się lęku przed śmiercią powrócił lęk przed schizofrenia. A teraz przytocze fragment z wikipedi, słowa psychiatry "Freud uważał leczenie lęków neurotycznych za bezcelowe, ponieważ na miejsce wyleczonych pojawią się inne. Negował także skuteczność leczenia samych tylko objawów za pomocą farmakologii lub perswazji"

witam,nie wiem skąd wynalazlas słowa freuda ale dobra,wiec LĘK nie leczony moze przybierac rozne gorsze formy,moj przypadek rok temu nerwica lekowa : lek przed zawałem,zwariowaniem ,śmiercia, dopoki bylem na tabletkach było ok z lękiem(takie sa teraz tabletki przeciwlekowe trafiajace w uklad nerwowy ze nawet NAJSILNIEJSZY Z NAJSILNIEJSZYCH LĘKOW WYELIMINUJA, (lęk nie moze trwac wiecznie dochodzi do pewnego momentu i musi zejsc poniewaz tak funkcjonuje nasz organizm) pózniej zaczałem zglebiac sie w psychologii (tez na terapii ale głownie sam) gdy pojałem na jak działa lęk zrozumialem ze lęk jest jakby to nazwac bardzo prymitywny, w momencie lęku organizm odczuwa zagrozenie zmienia sie w nas myslenie zachowanie,idac dlaej jesli wlasnymi myslami zalagodzisz ze nic tak naprawde sie nie dzieje to jest dobrze ,a jak bedziesz sie doszukiwal boli to bedziesz sie nakrecal, a zwykle sie nakrecamy ze jest nie tak ze zaraz cos sie stanie, lęk jest przeciez bardzo potrzebny kazdemu czlowiekowi ,wyostrza ostroznosc daje sygnał w realnych sytuacjach o niebezpieczenstwie TYLKO W NADMIARZE UNIESZCZESLIWIA.moja historia jest taka ze mialem echo zrobione i ekg i zaczalem poprostu mowic sobie ze nie ma najmniejszej podstawy do obaw w czasie lęku a jedynie to nerwobóle, po roku czasu mialem robione przeswietlenie pluc ( powod slaba wydolnosc pluc) i wiesz co po rengenie klatki piersiowej radiolog napisal w opisie ze serce mam za bardzo po lewej stronie i wskazane jest echo(w necie pisalo ze czasami po zawale tak wyglada serce) I co ? jakos sie tym super bardzo nie przejalem ,jestem teraz umowiony do kardiologa i nie mam zadnej lękow z tym zwiazanych ,wogole o tym nie mysle co ma byc to bedzie a jeszcze jakis czas temu bym funkcjonowac nie mogl z ta wiadomoscią byla by masakra ,tak samo ze zwariowaniem i smiercią,POZNAJ PODSTAWY LEKU I NIE WALCZ Z NIM ZEBY GO NIE TLUMIC A BEDZIE OBRZE:) I NAJWAZNIEJSZE NIKT MIK NIE POWIE ZE NIE MOZNA SIE Z TEGO WYLECZYC ,NIKT !!!!! A CO DO FREUDA TO NIE BYL NA TYLE MADRY CO WSPOLCZESNA MEDYCYNA KTORA POTRAFI NERWICA LEKOWĄ WYLECZYC Z TWOJA POMOCA.TWOJ MOZG TO WYTWORZYL I ON SAM MOZE TO ZLIKWIDOWAC PROSTE.aha bodajze young twierdzil ze jak ktos ma jakis problemy lĘkowo nerwicowe to ma chora dusze i NIE MOZNA MU POMÓC bo jest opetany czy cos w tym rodzaju.pozdrawiam i powodzenia

 

[Dodane po edycji:]

 

jescze mam do wyleczenia choc juz bez zadnych tabletek,terapia dystymie czyli nieadekwatnym poczuciem zmeczenia i apati do sytuacji,oraz jescze jeden objaw nerwicowy ,najwazniejsze ze pokonalem opory wlasne negatywne przekonania i ide wielkimi krokami do przodu, chociaz czasami trzeba wykonac 1 w tyl zeby dac 2 dalej:) mam nadzieje ze moja historia z nerwica lękową komus uswiadomi ze jak sie przyłozy to da rade,to sa tylko TWOJE EMOCJE I MASZ DO NICH PRAWO.SERDECZNIE POZDRAWIAM WSZYSTKICH:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mnie się w pewnym sensie udało - już nie biorę niczego. Czuję się jakbym się na nowo narodził. Bay Bay SSRI......

Ale to nie była tylko nerwica lękowa ale i coś jeszcze....

 

Powtórnie narodzeni to ci, których odzyskana wiara

całkowicie różni się od tej, którą kiedyś utracili.

(Harold S. Kushner)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja się czuję zdrowa i nie mam żadnych obaw przed nawrotem, wiem co to jest, jak sobie z tym radzić itd. lubię czasem zajrzeć na forum z sentymentu:))) pamiętam swój pierwszy post, napisany w kompletnej panice;) chorowałam ponad 4 lata, jakoś tak,już tego nie liczę:P wyszłam z tego nie biorąc leków, bo jestem przeciwnikiem jakichkolwiek psychotropów! oczywiście chodziłam na terapie, "wrzucałam" siebie na głęboką wodę, nie chowałam się, bywało tak, że trzęsłam się tragicznie, głowa odskakiwała mi na wszystkie boki, nie umiałam normalnie mówić, a robiłam to co postanowiłam! opór, odwaga, wiara w siebie i w innych ludzi, świetny psychoterapeuta, który wcale nie głaskał mnie po głowie, a równo opierd... za różne rzeczy;p nawet przerwał terapię na miesiąc! myślę, że spokojnie można z tego wyjść, bo tak jak ktoś napisał wcześniej, wszystko się zmienia, a jak się wychodzi z założenia, że nie da się z tego wyjść, no to rzeczywiście się z tego nie wyjdziesz:( proces wyjścia z tego nie jest łatwy i są ciężkie momenty i może trwać bardzo długo, kwestia indywidualna.

 

gdybyście mnie widzieli jeszcze rok temu, to byłam w tragicznym stanie, a dziś jest dobrze:) WIERZĘ W WAS:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×