Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica a nasze prawdziwe Ja


cookiemonster

Rekomendowane odpowiedzi

Witam ,

Dokopałam sie do bardzo istotnej rzeczy w naszej chorobie. Kazdy z nas przezywa jakies natrętne mysli lub tez czynnosci czemu towarzyszy charakterystyczny lęk. Zauwazcie ,ze jak wykonujecie jakies podstawowe czynnosci jak wyrzucanie smieci , czy ubieranie sie to wasza glowa jakby najpierw "mowi" w myslach co robicie czyli jakby uspokaja was i w pewnym sensie upewnia co do wykonywania danej czynnosci. To jest trudne do zauwazenia ale przypatrzcie sie czasem temu , zeby z tego wyjsc trzeba celebrowac kazda czynnosc czyli np jak nalewamy herbate to mamy byc ze tak powiem w tej sytuacji a nie powtarzac sobie w glowie "nalewam herbate" nie wiem czy zrozumiecie mnie o co mi chodzi:D to jest bardzo trudne do wychwycenia, tak czy siak ja tak robilam ostatnio jak bylam na wycieczce , staralam sie skupiac na tu i teraz... pani psycholog kazala mi nie zajmowac sie soba w egocentrycznym znaczenu tego slowa , tylko po rpostu otworzyc sie na ludzi w sensie zeby sie im przygladac a nie wiecznie analizowac siebie , no wiec robilam tak i w pewnym momencie wszytsko pęklo chcialam krzyczec ,ze chce isc do mamy , ogarnela mnie rozpacz i cala dotychczasowa rzeczywistosc runeła , czulam sie soba 1 raz od 22 lat , pojawil sie we mnie taki sam lęk jak wtedy kiedy pojawiały sie natretne mysli ,ze zaraz kogos zabije . Ludzie pod tym lękiem wchowacie wasze prawdziwe Ja , w moim przypadku ja to osoba chora na chorobe sieroca , ktora rodzice dali do szpitala jak miala 9 miesiecy bo byla chora na sepse , dlatego ten lęk , nasza glowa sie jakby broni , boimy sie siebie , ja mimo wszystko spanikowalam wtedy , balam sie pokazac ludziom ,ze sie bujam ,ze brakuje mi mamy :( walczylam z wlasna osoba , czulam sie zupelnia sama i czulam jakbym patrzala na kazdego czlowieka , ktorego znam , pierwszy raz . Nie mamy ani schizofreni ani nie jestesmy pedofilami ani nie ze nie kochamy naszego partnera , my sie po prostu czegos boimy , czegos z dziecinstwa :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Brawo! Doskonałe spostrzeżenie, aż miło się czyta!

 

Poczułaś się sobą pierwszy raz od długiego czasu. Gratulacje! Właśnie zetknęłaś się z swoim "ja" prawdziwym. Niestety lęk szybko przywrócił Cię do "ja" nieprawdziwego.

Najważniejsze, że wiesz o co biega i niedługo będziesz zdrowa jeśli tylko wystarczy Ci odwagi żeby skonfrontować się z lękiem ;)

 

Ludzie pod tym lękiem wy chowacie wasze prawdziwe Ja
Powiesić na ścianę i czytać przed snem ;)

 

Nie mamy ani schizofreni ani nie jestesmy pedofilami ani nie ze nie kochamy naszego partnera , my sie po prostu czegos boimy , czegos z dziecinstwa :(
Niekoniecznie to musi być z dzieciństwa. Może w Twoim przypadku tak jest, ale często to czego się boimy wypieramy przez całe życie, więc procesy neurotyczne kształtują się stale. Co innego, jeśli mowa o tym, że taki proces zaczął się w dzieciństwie. Wtedy to inna sprawa ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też rozumiem i też niestety. Nie wiem jak mam udźwignąć tę konfrontację ze swoim prawdziwym lękiem.

 

[Dodane po edycji:]

 

Mnie się wydaje że taki mam charakter ze skłonnościami do samoudręczania, ale czasem myślę, że żyje na pół gwizdka jakbym jednak nie była sobą. Zwariować można ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pytanie czym jest "ja" zadaje sobie większość psychologów, mistyków i ogólnie cały świat w pytaniu: Kim jestem?

 

Mechanizm wszystkich dolegliwości opartych na lęku wypiera jak najgłębiej to kim naprawdę jesteśmy, nasze prawdziwe uczucia idą w kąt, a tworzymy nowe, sztuczne, iluzoryczne "ja" nieprawdziwe, dzięki któremu możemy sobie jakoś poradzić sami ze sobą i ze światem zewnętrznym. Im bardziej żyjemy nie sobą, tym bardziej objawy próbują nam pokazać, jak bardzo się oszukujemy, jak bardzo nie jesteśmy uczciwi wobec siebie samych. Na nic się zdadzą moje dalsze rozważania na ten temat, ponieważ to trzeba poczuć, przeżyć.

 

Bardzo dobrze rozumiem, a raczej czuję to co czuje cookiemonster. Poczuć się tym, kim naprawdę się jest - bezcenne. Ostatnio zaczynam coraz częściej mieć kilkusekundowe przebłyski uczucia z dzieciństwa, kiedy byłem zupełnie zdrowy. Wtedy po raz ostatni byłem sobą...

 

Z drugiej strony, wyławiam z siebie ogromny konflikt, który przeraża mnie masakrycznie. Koszmary, lęki, beznadziejna pustka. Życzę odwagi cookiemonster, ale czy mi samemu jej starczy ??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli przez większość życia pracujesz nad sobą nie tym co trzeba ("ja" nieprawdziwe), to nie ma co się dziwić, że "TO" (Karen Horney nazywa to Frankenstein-em), te sztuczne "ja" będzie za wszelką cenę próbowało istnieć. Każdy atak, każda myśl przeciw sobie (nieprawdziwemu) zrodzi okropny lęk, okropne przerażenie (ja np. się cały trzęsę i nie mogę mówić...) żeby tylko odwieźć Cię od prób prześwietlenia tego tworu.

 

Wiem, że lęk to iluzja, "ja" nieprawdziwe to iluzja. Wiedzieć, a przeżyć to ogromna różnica. Czas pokaże.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No dzis znow mialam chwile takiego bycia soba ale ten lęk jest potworny... poczatkowo nie chcialam uwierzyc w to co sie dzieje... nie mam odwagi sie z tym zmierzyc a musze!! nie chce zyc iluzja , kiedy pojawia sie moje prawdziwe "ja" to mam wrazenie ze musze uczyc sie wszstkiego na nowo!! to jest jakby oczyszczenie psychiki ale kazda kolejna czynnosci kiedy np ktos sie wtedy o cos mnie zapyta powoduje ,ze wracam do starego ja bo boje sie konfrontacji z wlasna osobowoscia LucidMan ty tez tak masz??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No cóż, kontynuujcie terapię, w końcu to wyjdzie ;)

 

Polecam także książkę Karen Horney - "Nerwica a rozwój człowieka". Trochę ciężkim językiem pisana, ale pewne ważne fakty można wyłapać ;)

Czytałem. Nadal nie łapię czym niby ma być to "prawdziwe Ja" i jak może istnieć jakieś "nieprawdziwe Ja".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No cóż, kontynuujcie terapię, w końcu to wyjdzie ;)

 

Polecam także książkę Karen Horney - "Nerwica a rozwój człowieka". Trochę ciężkim językiem pisana, ale pewne ważne fakty można wyłapać ;)

Czytałem. Nadal nie łapię czym niby ma być to "prawdziwe Ja" i jak może istnieć jakieś "nieprawdziwe Ja".

Cała książka mówi o tym :roll: Chyba, że chodzi o Twoje "ja" prawdziwe, to na to pytanie nie potrafię odpowiedzieć, nikt nie potrafi.

 

"Ja" prawdziwe i nieprawdziwe nie są czymś, są osobowością. Neurotycy nie są sobą, ich reakcje nie są ich prawdziwymi - to jest to "ja" nieprawdziwe. Już dawno przestali być sobą, znaleźli sposoby, które według nich są skuteczne i dzięki którym uważają, że potrafią rozwiązać wszystkie konflikty. Tak tworzą wyidealizowany obraz siebie z jednej strony nienawidząc się za to, że nie spełnia swojej roli w rzeczywistości, a z drugiej próbując ze wszystkich sił go podtrzymać. To jest w dalszym ciągu "ja" nieprawdziwe. Niewłaściwie stworzona osobowość, tłumiąca tym, kim jest się naprawdę.

Zresztą, tego się nie powinno rozumieć, tego trzeba doświadczyć.

 

cookiemonster, tak i ostatnimi czasy tego doświadczam. Szarpię się pomiędzy dwoma światami. Czas pokaże..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nieprawdziwe w tym wypadku oznacza nienaturalne. Mogą być normalne, ale są nienaturalne.

Przykład normalnej reakcji z zewnątrz, lecz nienaturalnej wewnątrz: Wyidealizowana miłość. Świat zewnętrzny określa znajomą parę, jako idealną, że tacy to będą się zawsze kochać, wezmą ślub itd.. Jednak on/ona jest innego zdania, bo już od dawna go nie kocha. Nakaz spełnienia oczekiwania bycia idealnym chłopakiem jest jednak silniejszy, a lęk przed zniszczeniem tego wszystkiego - nieznośny. Reakcja - ciągnięcie neurotycznej miłości.

Osoba działa w sprzeczności ze sobą, żeby... Żeby co? Utrzymać obraz siebie (fałszywy) jako idealnego chłopaka/kochanka/męża/żony/kochanki/dziewczyny ...... itd....

Naturalne? Nie.

Normalne? Tak - dla otoczenia z zewnątrz nawet powód do zazdrości....

 

Im większe oszukiwanie siebie tym większe objawy - znaki, które sprowadzają ku "ja" prawdziwemu.

 

Tak jak pisałem wcześniej, trzeba przeżyć i doświadczyć, a potem można próbować rozumieć, nie na odwrót..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Im większy strach odczuwamy tym bardziej zbliżamy się do prawdziwego ja. Tylko przeżyć ten strach to bardzo wyczerpujący koszmar, który podsuwa takie wyobrażenia że za wszelką cenę chcemy uciec przed nimi ponieważ są nie do zniesienia. A te koszmarne i makabryczne myśli wcale nie mają zamiaru odejść i są silniejsze od naszych wysiłków żeby przestać o nich myśleć. Ale to te koszmary dają wskazówki co trzeba w sobie zmienić, co trzeba zaakceptować z czym się trzeba pogodzić. Trzeba pogodzić się z koszmarami i zaakceptować je i przestać się bać nawet najgorszych wyobrażeń, bo pod tymi wyobrażeniami jest ukryty prawdziwy i wcale nie taki straszny problem, który będziemy wiedzieć jak rozwiązać już bez strachu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

najgorsze jest to ,ze im bardziej to poczulam tym bardziej sie wycofalam i etraz jestem na etapie tego ,ze amm wrazenie ,ze nie ma juz w ogole mojego ja, zrobilam cos nienormalnego , zatamowalam moje prawdziwe ja! nie zachowywalam sie tak jak sie chcialam zachowywac , tlumilam to i teraz mam wrazenie ,ze juz z tego nie wyjde... ;(((( wszystko mi sie juz miesza... mam wrazenie ,ze popadlam w autodestrukcje i nie robie tego co chce moj organizm... czuje sie kamien powoli.... :(:(:( powiedzcie ze da sie cos z tym zrobic... plis :( juz chce isc tym lękiem niz czuc sie i odbierac ten swiat jak etraz... sama sobie dolek wykopałam ;( boje sie okazywac tego jak sie czuje , tego jaka jestem naprawde , tego ,ze mi zle , czuje wieczna presje zachowywania sie przed ludzmi nienagannie... i teraz juz jest naprawde ciezko

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem psychologiem i nie wiem czy Ci dobrze powiem, ale wydaje mi się że Twoje prawdziwe ja da o sobie znowu znać za jakiś czas i spróbuj go wtedy nie tamować. Zdrowienie nie odbywa się w jakiejś jednej cudownej przemianie, jak już ktoś powiedział tu na forum dwa kroki do przodu jeden w tył ale zawsze jesteśmy do przodu. Ty już wiesz kim nie chcesz być, to duży krok, przez moment poczułaś swoje prawdziwe ja, to też sukces. A uczucie pustki to chyba efekt tego, że całe życie tłamsiłaś swoje prawdziwe ja, nie budowałaś go, to skąd nagle masz wiedzieć jak masz myśleć i jak się zachowywać w konkretnych sytuacjach, żeby być sobą a nie tą atrapą jaką stworzyłaś. Wszyscy przeżywamy ciężkie chwile, musimy na nowo kształtować siebie i uczyć się żyć wśród ludzi. Ten ciężki kamień to TY prawdziwa nieudawana wyjątkowa i niepowtarzalna TY. Nie bój się być sobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiem tylko wtedy , ze strasznie brakuje mi wtedy kontaktu fizycznego bo chce zeby ktos mnie przytulal... i wtedy zaczynam sie bujac , kiwac wiem ze musze to powstrzymywac i boje sie byc soba wtedy przy ludziach , wiem ze z jednej strony to ja i powinnam siebie szanowac i kochac ale z drugiej strony ta swiadomosc ,ze ktos to zobaczy jest strasznie przerazajaca.... :( dlatego sie tak chowam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×