Skocz do zawartości
Nerwica.com

Cześć wszystkim pokrewnym duszom!


carnivore

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie "Lękowicze"!

Przypadkowo znalazlem to forum, więc postanowiłem napisać swoja historię, bo jestem jednym z Was. Mam nadzieje,że was nie zanudzę.

Na nerwicę lękową cierpię od ponad 6 lat. Pojawiła się nagle (choć z perspektywy czasu,wiem że jej małe symptomy objawiały się już troche wcześniej) podczas podróży pociągiem. Było to w Nowy Rok i byłem na "tradycyjnym" kacu:) Wracałem z Krakowa. W pociągu był olbrzymi tłum jakiego jeszcze w życiu nie widziałem,choć nieraz jeździłem w zatłoczonych wagonach. Jak tylko pociąg ruszył zaczęło sie dziać ze mną coć dziwnego, czego do tamtego czasu nigdy nie doznałem. Zaczęło mi być bardzo duszno, prawie się dusiłem, zaczęły mi drętwieć ręce i nogi, dłonie zrobiły się się lodowato zimne, wstrząsały mną dreszcze, a serce kołatało jak szalone. Wydawało mi się,że zaraz zemdleję lub umrę!A co gorsza dostałem nagłej biegunki, więc co jakiś czas musiałem się przeciskać przez ten tłum do toalety!Śmieszne, ale wtedy nie było mi do śmiechu.

Pięciogodzinna podróż okazała się koszmarem. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje i było mi strasznie wstyd przed przyjaciółmi z którymi wracałem, bo patrzyli na mnie co najmniej dziwnie. :oops:

Na początku myślałem,że to jakaś "grypa", ale dość szybko zorientowałem się ,że to raczej "coś z nerwami", bo objawy przeszły mi nagle po wyjściu z pociągu. Oczywiście zrzuciłem winę na kaca.

Przez jakis czas wszystko było w porzadku, lecz po jakiś 2 miesiącach znów wybrałem się w krótką podróż na lekkim kacu (nie jestem pijakiem!!!!:)) I znów wystąpiły u mnie wszystkie wcześniejsze objawy ze zdwojoną siłą, zwłaszcza biegunka. Poszedłem nawet na pogotowie, bo po wyjściu z pociągu było mi tak źle,że nie mogłem prawie utrzymać się na nogach!Zrobiono mi badania, ale nic nie stwierdzono, więc zalecono mi powrót do domu. A ja bałem się wsiąść do pociągu!

Od tego momentu zorientowałem się o co chodzi, a dolegliwości zaczęły się nasilać. Przestałem mieć lęki tylko na kacu. Doszło do tego, ze bałem się wyjść z domu nie mówiąc już o podróży wszelkim rodzajem lokomocji. Jak już wychodziłem to starałem się nie odchodzic za daleko. Najśmieszniejsze jest to, że najbardziej bałem się tej biegunki, która dostawałem przy każdym ataku lęku. Doszlo do tego, że przed każdym wyjściem, czy podróżą zastanawiałem się najpierw nad miejscami gdzie mógłbym w razie czego skorzystać z toalety.

Zacząłem zamykac się w sobie, zacząłem unikać spotkań towarzyskich, choć wcześniej byłem tzw. duszą towarzystwa. Ucierpiało moje życie prywatne. Po pewnym czasie rozpadł się mój ponad sześcioletni związek. Choć moja dolegliwość nie była bezpośrednią przyczyną, wiem że miała decydujący wpływ. Straciłem również pracę, a przez moje dolegliwości (i nie tylko) ciężko mi było należć nową. Trwa to zreszta do dziś! Wiem,że na osłabienie o.u.n. złożyły się zdecydowanie kłopoty osobiste.

Wcześniej oczywiście zgłosiłem się do lekarza, najpirw pierwszego kontaktu a później psychiatry, ale niestety on skupił się tylko na leczeniu farmakologicznym. Nadmienie tylko, że w moim małym mieście jest tylko jeden "państwowy" psychiatra, a na prywatne wizyty po prostu mnie nie stać. Psychiatra zdiagnozował u mnie już bez wątpliwości nerwicę lękową i zacząl przepisywać leki. Były to na zmianę Neurol (Xanax) i Signopam. Pierwszy działa na mnie rewelacyjnie, drugi znacznie mniej.

Brałem regularnie leki przez ok. rok. Przestałem,bo po pierwsze uznałem, że sama farmakologia nie załatwia sprawy, a po drugie jej koszt strasznie nadwyrężał mój skromny budżet.

Zainteresowałem się jogą i technikami relaksacyjnymi. przyznam,że dużo mi to pomogło. Niestety systematyczność i koncentracja nie są od paru lat moją mocna stroną.

Teraz jest tak, że żyję nadal z tą dolegliwością. Jest o wiele lepiej niż na początku "choroby". Jednak nadal mam ataki. Nie zawsze, ale często. Jakoś funkcjonuję,ale dalekie jest to od ideału. Najgorzej jest z podróżami, nie zawsze z dalekimi.Np. jazdą autobusem,tramwajem itp. Sam już nie wiem na jaki rodzaj fobii cierpie. Jak już pisałem wcześniej chyba najbardziej boję się nie samego ataku, ale skutków tzn. biegunki. Niezła fobia, co?:) Czy ktos ma coś podobnego?

Przeważnie mam przy sobie tabletkę Neurolu, którą zażywam przej jakąś stresująca mnie sytuacja lub w trakcie.Nie zażywam ich wiele,bo ok.30 tabletek Neurolu wystarcza mi na ok. pół roku. jednak i tak wolałbym ich nie brać, zwłaszcza, ze tak naprawdę potrzebowałbym ich o wiele więcej żeby "normalnie " funkcjonowac. Teraz biorę leki tylko doraźnie.

Przyzwyczaiłem się już troche do tego stanu, jednak bardzo mnie on ogranicza. Kiedyś byłem niezłym "rockendrolowcem", a teraz zostałała z niego tylko namiastaka. :(

Najgorsze jest również to, ze zbyt często popadam w stan zrezygnowania. Od dłuższego czasu, mimo w sumie dobrego wykształcenia, nie mogę znależć pracy. Szykuje mi się wyjazd do Anglii za ok. miesiąc.Najprawdopodobniej będę tam miał całkiem przyzwoite warunki. Ale jak sobie o nim pomyślę to nawet w tej chwili dostaję dreszczy. Po prostu strasznie się boję. Chyba najbardziej tego,że będe musiał dojeżdżać do pracy,że będę po prostu daleko od mojejej ostoi ,czyli domu! Nie chcę wyjeżdżać , ale muszę i nie wiem co z tym fantem zrobić. prawdopodobnie będę musiał zaopatrzyc się w większa ilość leków i wyjechać. Nie wiem tylko jak je zdobędę, bo lekarz przepisuje mi tylko minimalną dawkę!

Oto moja historia. Mam nadzieję, ze Was nie zanudziłem, ale już czuję ulgę, że mogłem ją napisać, zwłaszcza,że nie znajduję zbytniego zrozumienia nawet wsród najbliższych, bo jak mówi przysłowie "najedzony nigdy nie zrozumie głodnego".

Pozdrawiam serdecznie.Czekam na ewentualne sugestie , ale nie obrażę się również na słowa krytyki!

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carnivore witaj na forum :D

jeżeli chodzi o mnie to mnie nie zanudziłeś :D

taaak biegunka to jest cięzki problem jeżli chodzi o podróż...doświadczyłam

piszesz że bierzesz leki ..i prawdopodobnie lekarza również zaliczyłeś.

nie bedę ci nic sugerować , bo kazdy obiera własną drogę

Ja nie potrafiłam się przyzwyczaić do takiego stanu rzeczy...poszłam do psychiatry i biorę leki.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj, ja również mam wielkie obawy przed każdą podróżą ale po kilku dniach spędzonych w nowym miejscu zaczyna być dobrze, do Anglii miałam także wyjechać ale oczywiście odrazu powiedziałam że się na to nie pisze za bardzo się boje tak dalekiej podróży to tak daleko od domu ,ale jeśli ty możesz to jedź mi brakuje odwagi narazie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj, a mnie sie wydaje że powinieneś wyjechać .Może nowa praca środowisko odciągnie uwage od nerwicy. Z lekarzem też możesz pogadać na temat wyjazdy i może przepisze ci więcej leków.Ostatecznie Anglia to nie koniec świata jest blisko, zawsze można wrócić . Mam znajomego w Irlandii przylatuje do kraju co 2 miechy . Lekarza możesz szuka c i w innych przychodniach z NFZ nie jest rejonizacja tylko aby być w danym regionie. Nie załamuj sie i walcz , bo możesz nie mieć takiej drugiej szansy , bo w Anglii i Irlandii zaczyna się robic za gęsto od polaków. :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj!!!!!!!

 

Powiem Ci jedno nie obawiaj sie tak bardzo wyjazdu. Moj maz tez wyjechal z nerwica. I pracuje naukowo!!!! radzi sobie. Chodzi tu na terapie z prawdziwego zdazenia, bo po prostu angielskie zarobki pozwalaja na to. To lekarz w Anglii, kategorycznie kazal mu odstawiac leki i pod jego okiem wychodzil z nich.

 

Mielismy oczywiscie obawy co do terapii w jezyku angielskim, ale to zaden problem. Nawet ja, ktora nie znalam angielskiego przed przyjazdem bylam na kilku spotkaniach i bez problemu mozna sobie radzic.

 

Oczywiscie wez spory zapas lekow, na tak zwany okres przejsciowy, wiesz jest on trudny dla kazdego, bo po prostu trzeba sie przyzwyczaic do kompletnie nowego zycia.

Ale tutaj jest fajnie. Ja juz po prostu nie wyobrazam sobie powrotu.

 

Pozdrawiam serdecznie i powodzenia!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam chce ci powiedziec ze ja też mialam wyjechać do Niemiec do ciotki,strasznie się balam ,wykupilam ubezpieczenia z myśla o tym że może mi się tam cos stać ,a jechalam z dwójką dzieci wiec balam się podwujnie za siebie i za nie .Przed podroża targaly mną rożne myśli,ale jak dojechalam na miejsce zaczelam zwiedzać to wszystko jagby przeszlo ,nawet myślalam że mi przeszlo calkowicie,ale niestety po powrocie do domu wszystko wrocilo,więc może warto sprubować ,może wlaśnie zmiana klimatu ci pomoże pozdrawiam

AWERS

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam witam, mnie tez nie zanudziles, bardzo madre slowapadly na koncu twojej wypowiedzi- to prawda, ze ten kto nie cierpial/cierpi na to samo co my to do konca nas nie zrozumie. o wiele latwiej jest sie od takiej osoby odwrocic niz usilowac ja zrozumiec :)

PS mysle, ze dobrze, ze trafiles na toforum, juz widze, ze ci niektorzy pomogli :)

trzymajta sie ludzie, we must be strong

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×