Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica a egzaminy


wróbelek Elemelek

Rekomendowane odpowiedzi

słuchajcie, jak radzicie sobie z egzaminami?? ja do tej pory jakoś dawałam rade, ale od wakacji mój stan sie duużo pogorszył, jeśli chodzi o lęki i występowania publiczne... macie na to jakiś sposób?? ja mam egzamin 17 grudnia i już dzisiaj jak sobie o tym pomyśle to mi sie słabo robi... najgorsze jest to że nie boje sie o to że dostane złą ocene czy nie zdam, tylko o to że w ogóle tam nie pójde, albo w środku egzaminu będę musiała wyjść :( poradźcie coś, może macie jakieś sprawdzone doraźne leki które pomagają w takich sytuacjach??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Doświaczenie wieloletnie, ale wniosków mało :(

 

Ze swojej strony...

 

1. Nie bądź najlepsza. Presja sprawia że jest jeszcze gorzej.

2. Leki niwelujące objawy somatyczne które mamy można sobie darować. Na mnie przeciwbiegunkowe działają jak się czymś zatruję, za to w sytuacjach lękowych wcale.

3. Autoagresja - może nie powinienem tego radzić, ale mi pomaga, ból fizyczny sprawia że chociaż trochę obniża się poziom paniki.

4. Krótkoterminowo - leki przeciwlękowe, może doraźnie na godzinę przed egzaminem coś typu xanax. Ale ostrożnie, bo uzależniają.

5. Długoterminowo - tylko psychoterapia behawioralno-poznawcza. Ale to bardzo długi temat, dużo już o tym napisano i jeszcze więcej będzie napisane... Przy czym jeżeli masz odrobinę samozaparcia, to sama możesz być sobie terapeutką. Bo ta terapia polega na wiedzy i analizie, rozmowy z terapeutą są tylko drogą do wiedzy, a wiedzę możesz zdobyć też "skąd inąd". Zainteresuj się książką "umysł ponad nastrojem".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzięki za rady, najlepsze jest to ze ja za bardzo nie mam objawów somatycznych, oprócz duszności które mam zawsze i wszędzie... ale po prostu w głowie włancza mi sie taka panika że nie daje rady :( jeśli chodzi o terapie, to marze żeby iśc na terapie grupową... wiem że jeśli bym sie postarała dużo by mi pomogła, ale jest niestety rok akademicki a terapia jest codziennie w godz. 9-14.30 :( prawdę mówiąc po dzisiejszym dniu zastanawiam sie jak w poniedziałek w ogóle wyjde z domu, nie mówiąc o studiowaniu :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No grupowa też jest dobrym pomysłem - bo to się dzieje w sytuacjach społecznych, masz wrażenie, że jesteś oceniana przez innych, tak?

 

O poniedziałku nie myśl, może dzisiaj było źle, ale jest dopiero piątek, przed tobą cały weekend... Zawsze możesz zacząć brać leki...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

właśnie zaczęłam brać Setaloft, dwa dni był spokój a na trzeci dzień czuje sie okropnie... jeśli chodzi o moje problemy to głównie jest to nerwica lękowa, ale chyba też z agorafobią, bo jak siedze w domu jest spokój, tylko jak mam coś robić wśrod ludzi to jest już gorzej... mam nadzieje że za miesiąc dojde jakoś do ładu, narazie mam problem z niechodzeniem na wykłady :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chyba tak jest, co prawda nie przyznaje sie do tego i staram sie dzielnie na wszystko chodzić, ale hmm, ja mam chyba właśnie większy problem z sytuacjami społecznymi... na przykład jakbym sama jechała autobusem, to wydaje mi sie że jest 50% szansy na to że nic by mi sie nie działo, tak samo jest w kościele, no i na wykładach, im mniej jest osób tym lepiej się czuje... co nie zmienia faktu że na egzamin trzeba przyjść :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj

Moja metoda na przetrwanie na egzaminie to intensywne skupienie się nad kartką przede mną i niczym innym! Świadomość, że uczyło się na ten egzamin, pomaga mi, ale w trakcie często muszę wmawiać sobie, że jest dobrze, nic się nie dzieje, staram się uspokajać i spowolnić pisanie i myślenie i to na ogół pomaga. Zauważyłam też, że jak siedzę w pierwszej ławce i widzę przed sobą tylko profesora, łatwiej jest mi się uspokoić, gdyż nie widzę innych studentów, bo są za mną, a nie przede mną i nie przerażają mnie swą obecnością i liczbą. Nie wiem, czy te rady Ci pomogą, ale może akurat... :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmm, wiecie mój problem jest taki że jak jest dużo ludzi i jest cisza, to wystarczy mi pół minuty, i już musze wychodzić :( ale egzamin który będę mieć polega na tym że mamy całym rokiem (jest nas 33 osoby) przedstawić piosenki (piosenek jest 20) takie przedszkolne, wiecie, mamy jednocześnie śpiewać, tańczyć to, no masakra... a wykładowca jest postrachem uczelni... i to jest jeszcze w parach więc mam świadomość ze jak nie przyjde, to ta druga osoba z pary będzie miała przewalone :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wróbelku Elemelku

A czy osoba, z którą jesteś w parze, wie o Twoich problemach?

Ostatnio miałam do przedstawienia referat, wprawdzie osób było 20, ale i tak przez cały dzień nie potrafiłam się uspokoić, a zajęcia miałam o 18ej :( Gdzieś pół godziny przed zajęciami już byłam gotowa iść do kobiety z ćwiczeń i powiedzieć, że się czuję fatalnie i nie będzie mnie na tym referacie. W głowie setki myśli, setki kombinacji, byle tylko nie referować tego przed grupą. Ale jednak zaparłam się i poszłam, władowałam w siebie leki uspokajające i mimo, że się cała trzęsłam, zaczęłam referat. Wyłączyłam się na innych, starałam skupić się na tym, co mam mówić. Świadomość tego, że dobrze się przygotowałam, pozwoliła, że z minuty na minutę czułam się pewniej i uspokajałam się.

Nie potrafię zrozumieć, jak nasza psychika potrafi tak bezczelnie nami kierować, tak omotać nasze myśli, że jesteśmy w stanie zrobić wszystko, nie bacząc na konsekwencje, byle tylko jak najszybciej uciec z miejsca zagrożenia :( Jak człowiek musi być silny, by te dobre, pozytywne myśli zagłuszyły te złe????

Wróbelku, nie martw się na zapas, bo to najgorsze, co może być... taaa łatwo powiedzieć nie? :( może do grudnia uda Ci się dzięki spotkaniom z psychologiem, czy lekom, nabrać siły i zrozumieć, że ten egzamin nie jest końcem świata i że nic się Tobie na nim nie stanie! Może piosenki dla dzieci wpłyną na Ciebie pozytywnie i dzięki tańcowi i wesołej muzyce poczujesz powera ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie to wygląda teraz tak, że od dwóch miesięcy nie biorę żadnych leków (odstawiłam Luxetę) i teraz, kiedy lęki wróciły, łykam narazie tylko ziołowe uspokajające - nie wiem, czy to one mi faktycznie pomagają, czy ta świadomość, że jakieś leki wzięłam :/ na pierwszych studiach, cztery lata temu, kiedy zaczęła się nerwica, brałam doraźnie Tranxene, ale strasznie otępiał, więc nie radzę, a potem doraźnie Hydroksyzynę(Hydroxyzinum), która pomagała mi właśnie uspokoić się na kolokwium czy egzaminie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

z ziołowych leków uspokajających, to dobrze na mnie działają te z firmy Labofarm, po 2 tabletkach czuje sie na tyle dobrze, by jako tako funkcjonować, ale nie jest całkiem dobrze... persen forte kupiłam wczoraj, nie próbowałam jeszcze (na szczęście nie musiałam!!), ale patrząc na skład, to te z Labofarmu maja dwa razy większą dawkę kozłka i melisy.. nie chciałabym znów wrócić do Luxety czy tym podobnych leków na receptę, ale nie wiem, czy mi się uda - na pewno będę walczyć :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Świetny temat, u mnie bardzo na czasie apropos referatów. To może opiszę jak jest w moim przypadku. Nie dalej jak w piatek miałam czytać swoj pracę na zajęciach, przez co w czwartek na wieczór odstawiłam szopkę godną tej świateczenej :D Histeria, ryk, złość na siebie, że taka głupota przerasta moje mozliwości. I wiecie co? To, że dałam upust wszystkim emocjom bardzo mi pomogło, wyciszyło mnie, wyrzuciłam z siebie wszystko i zrobiłam się spokojniejsza. Wcześniej w takich sytuacjach nie pozwalałam sobie na to żeby się rozkleić,a tym razem już nie wytrzymałam. Wyszło mi to na dobre. Pojechałam na zajęcia, nie, nie uspokojona jak baranek, męczyłam się, ale ważne, że nie zwiałam i tam czekała mnie nagroda, bo okazało się, że plany się zmieniły i nie muszę nic czytać, momentalnie wszystko mi przeszło :D Co nie znaczy, że zawsze da się unikać takich sytuacji. Mi pomaga picie jakiegos napoju, jak przełknę głebiej oddycham, zawsze mam coś przy sobie. Wiem, że dziwnie to wygląda, zima, mróz a ja sobie z gwinta na przystanku popijam Tymbarka, ale guzik mnie to obchodzi, gdyby mi pomagało to mogłabym sobie strzelać baranka o ścianę i ludzie by mi nie przeszkadzali. Natomiast na egzaminie, kiedy już mam kartkę, pytania, wtedy juz przestaje schizować i zajmuje się tym co mam zrobić. Jeśli jest to egzamin ustny, to kolejna moja przypadłość, przed wejściem umieram, wchodzę i po pierwszym pytaniu robię się spokojna i jestem skłonna wdać się z egzaminującym w dłuższą pogawędkę. Pomaga mi również jak coś, bądź ktos rozproszy moją uwagę i mnie zezłości na przykład, wtedy momentalnie mi przechodzi. Jeśli nie wiem, że mam coś czytać wcześniej i zostaję wyrwana, przeczytam przed całym rokiem, około 70 osób. Ale ciężko jest cały czas siebie samego oszukiwać, wmawiać sobie jedno,a w głębi duszy wiedzieć drugie. Ciężko jest przywrócić spokój kiedy człowiek trzęsie się jak galareta. I to co pisaliście, jęsli jest mniej ludzi wszytsko jest łatwiejsze mnie też nie stresuje sytuacja ile możliwość, że zaczne świrować w trakcie. Acha i zapomniałam jeszcze o jednej rzeczy istotnej, uspokaja mnie mysl o ludziach z tego forum. Myślę sobie, że nie jestem sama z takim problemem, że nie tylko mnie jest z tym ciężko. Pozdrawiam i mniej nerwów życzę:*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale ciężko jest cały czas siebie samego oszukiwać, wmawiać sobie jedno,a w głębi duszy wiedzieć drugie. Ciężko jest przywrócić spokój kiedy człowiek trzęsie się jak galareta.

 

Oj jak ja to dobrze znam... to oszukiwanie, wmawianie sobie, a tak naprawdę gdzieś głęboko lęk siedzi, wkrada się w zakamarki umysłu, szuka luki, by nas zaatakować, zdołować, otumanić... Ale co nam pozostaje? Musimy jakoś walczyć, musimy wierzyć, że to cholerstwo przezwyciężymy! Często łapię się na tym, że sama się nakręcam złymi myślami, zaczynam myśleć, co będzie, co mnie w tej sytuacji może spotkać, jakie mam wyjścia z tej sytuacji (najczęściej ucieczka), a nagle wracam do świadomości i uświadamiam sobie, że przed chwilą mimo woli myślałam o tym i się nakręcałam :/ masakraaa! I pytam się jak Tofik - "Czy ja jestem jakaś dziwna??" :lol:

 

Acha i zapomniałam jeszcze o jednej rzeczy istotnej, uspokaja mnie mysl o ludziach z tego forum. Myślę sobie, że nie jestem sama z takim problemem, że nie tylko mnie jest z tym ciężko.

 

Mnie też dużo dało to forum! Najpierw psychoterapia otworzyła mi oczy na to, że nie jestem sama z tym problemem, a potem to forum. Cieszę się, że tu trafiłam, bo to też jest w jakichś sposób psychoterapia ;) choć czasem przeraża mnie to, że na większość postów na tym forum odpowiadałabym "Ja też to mam! Też się tak czuję!" :P

W kupie raźniej :mrgreen:

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×