Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co mówia Wam Wasi lekarze (terapeuci)???


aldara.35

Rekomendowane odpowiedzi

Tak sobie czasem mysle czy ja jestem w odpowiedni sposob leczona.Niby chodze na terapie indywidualną i zazywam lek(benzodiazepine) ale nadal czuje sie zle.Czasem mysle ze lekarz nie chce mi powiedziec ze jestem nieuleczalnym przypadkiem. :?

Prosze napiszcie jak Wasi lekarze lub terapeuci widzą dalsze Wasze zycie.Co obiecuja lub co sugeruja,jakie prognozy Wam dają ???I czy czasami nie macie wrazenia ze nie chcą Nam powiedziec okrutnej prawdy????Ze tego tak naprawde nie da sie wylleczyc.

Oczywiscie ja swięcie wierze ze sie da ,aczkolwiek czasem trace nadzieje......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trochę bezsensowne pytanie. Mi mówi że nie da się określić ile terapia będzie trwała i jak szybko się wyleczę, może to być kilka miesięcy może to być kilka lat. I z tym się zgadzam, bo w końcu czegoś co nabywało się przez kilka ładnych lat z czym się żyło kawał czasu nie da się zmienić tak od zaraz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie kilku już :) psychiatrów i jadna pani psycholog i zresztą ja sam już to widzę powiedzieli że leki owszem wspomagają, szczególnie kiedy jest bardzo źle i np nie można w ogóle spać czy coś takiego to wtedy trudno o czymkolwiek innym myśleć a poza tym człowiek jest wystraszony na początku tym co się dzieje więc leki mogą coś wspomóc, choż czasem nie dają kompletnie nic... później co do terapii to jest tak jak mówicie może trwać tylko miesiąc a może i dziesięc lat i nic, ale każdy z nich mówił mi zawsze to samo że to wylecza się tak naprawdę najlepiej i najszybciej samemu, i to jest wydaje mi się prawdą. Tyle że recepty na ten złoty środek nie znam niestety :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie uwazam ze moje pytanie jest bezsensowne.Nigdzie nie zadalam pytania o czas leczenia!

Jest tyle rozbieznosci między tym co mowią lekarze a tym co sugerują psycholodzy ,ze ciekawa jestem jakichs spojnych opini.Częsta jest opinia ze w czasie psychoterapi nie powinno sie zazywac lekow bo wystąpienie pogorszenia jest cenną wskazowką dla terapeuty i oczywiscie pacjenta gdzie lezy problem.A z tego co czytam to conajmniej 90% z Nas zazywa leki.Poza tym jest wiele szkol psychoterapi ,wiec napiszcie jakimi metodami Wy jestescie leczeni.

Proces terapeutyczny tez nie moze przeciez trwac nieskonczenie dlugo,mysle ze jest to jakos ograniczone w czasie.To w co zostaniemy ,,uzbrojeni,,w czasie terapi mam nam wskazac jak dalej zyc aby nerwica nas nie dopadla z powrotem.I mysle ze to jest istota leczenia psychoterapią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ja może tak trochę dodam do tematu humoru i zacytuje Ci aldara to , co mówił mi do tej pory mój psychiatra.

-"proszę pana, pan nie ma schizofrenii"

-"proszę pana, jak ma pan myśli samobójcze jestem zobowiązany wypisać panu skierowanie do szpitala w ramach hospitalizacji" ( to najczęściej powtarzał )

-"proszę pana, mi się nie podobają pana objawy, ja chciałbym pana na obserwacji zobaczyć w szpitalu"

-"proszę pana, niech pan przestanie czytać na temat chorób psychicznych"

-"proszę pana, to że komuś chodzi po głowie muzyka nie oznacza że jest chory psychicznie ( to chyba rozwaliło mnie najbardziej heheh ;P)

i masę innych tekstów zaczynających się od proszę pana ;)

Zawsze wychodzę od niego i mam ochote się śmiać :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No oszalałeś chyba :P Nie moge sobie na to pozwolić. Mam pogrzebać 4 lata nauki ? Nie ma mowy, nawet jakby się waliło i paliło to nie idę, nie teraz gdy mam mature i test zawodowy.

Poza tym to było jak miałem długi czas myśli samobójcze. Teraz mi przeszły wiec nie ma potrzeby "hospitalizacji", no i mój psychiatra chyba już zrozumiał,że mu i tak będę odmawiał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hehe tez mnie to rozbawilo;)

 

mojej terapeutki wam nie powtorze bo czesto jej aforyzmow nie czaje gada starsznie pokreconie i w przenosniach;)

 

rozbawil mnie tylko moj psychitra mowiac kwaituszku i trzymajac moja reke jakies 3 minuty

no juz teraz takich czulosci nie ma

jest sutowy i zimny :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj faktycznie czasem jest zabawnie.

Tylko jak dopada nas atak jakos radosc maleje.

Uczesniczylam juz w terapii psychodynamicznej ,teraz ,,walkuje,,poznawczo-behawioralna.Ciezko mi okreslic na ile pomaga poniewaz nie wiem jak by bylo gdybym nie chodzila.Ale zastanawiam sie dlaczego mimo 8 (tak,tak:( lat leczenia nadal mam objawy lękowe,nadal nie przemieszczam sie sama,a wyjazd samej to ...sfera marzen.Gdy zadaje magiczne pytanie,czy da sie mnie wyleczyc,slysze ze czasem latwo czasem trudniej,czasem szybko nastepuje poprawa a czasem trwa to dlugo.Ale ile to jest dlugo?Stracilam najlepsze lata mego zycie ,,na kozetce,,i nadal jest do du.... Przepraszam ale wpadlam w dół po ostatnim ataku,po ktorym cofłam sie duzo do tyłu.

Chyba calkowiecie przezuce sie na leki i juz ,dam sobie spokoj z psychoterapią ,bo to ja za chwile stane sie ekspertem w tej dziedzinie:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi mówią, że tyle czasu sie wychodzi z nerwicy .... ile sie w nią popadało ... i uważam, że brzmi to nawet sensownie ....

Ja mam 24 lata .... przez pierwsze 18 lat życia miałam tylko co niektóre objawy nerwicy ... nie mogłam chodzić do kościoła, nie mogłam wypowiadać się publicznie ... nie mogłam jeść wsród ludzi .... jak miałam gdzieś wyjechać to siedziałam na walizkach dwa tygodnie przed wyjazdem żeby się nie spóźnić ... całe życie mam problemy ze snem ..... no i od ZAWSZE mam hipochondrię - manię na punkcie macania węzłów miałam już w podstawówce :shock:

..... tylko, że wtedy nic nie wiedziałam na temat nerwicy, nie zastanawiałam się nad tym czemu ja tak mam .... myślałam, że wszyscy takie szopki od czasu do czasu odwalają ... myślałam, że to po prostu cecha mojego dziwnego charakteru ...

.... ale sie przeliczyłam :!: .... i to co się zaczęło jakieś pięć lat temu przerosło moje najgorsze wyobrażenie ....

..... wiec czeka mnie dłuuuuuuuuuuuuuuuuugie lecznie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 lat niezle?

 

ja tam chodze na terapie ale bardziej z nudow a z choroba sama walcze

poprosrtu robie mimo woli to co mnei blokuje

czyli nie wycofuje sie z zycia

boje sie chodzic po centrach handowych na pietrze zlapaly mnie te mysli jakos pol roku temu a mimo to chodze po nich mimo mysli ze moze mnei zlapac lek

lek jest po to by go oswowic i sie znim zmierzyc bo inaczej bedziemy kalekami i wiezniami wlasnych fobii

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co innego lęk ,ktory mozemy przelamac a co innega atak lękowy ktory konczy sie w szpitalu.Bo gdy mnie dopada trace orientacje,a atak u mnie trwa ok 3h.Walcze z tym z czym sie da ,moje zycie to ciągła walka o najprostsze czynnosci.Ale ataku lekowego nie jestem w stanie oswoic to jest zbyt silne przezycie fizyczne(aczkolwiek wiem ze roznie to inni przechodzą)Calymi dniami mam klopoty z wstaniem,przemieszczeniem sie ,nawet staniem.Wlasciwie nie ma minuty wolnej od fizycznych objawow.

Moj terapeuta twierdzi ze jestem bardzo ambitna i chce sobie sama (bez pomocy lekow)z tym poradzic.Ale moja ambicja to po prostu paniczny lęk przed lekami.!!!!Ktore nieraz pogorszyly moj stan.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale ja nie mam takiego leku ktory jest w stanie zapewnic mi powrot do jako-takiego stanu.Chyba to musi byc jakis szybkodzialający.

Zazywam Tranxene ,czasem pomaga ale nie raz zazywając ją miewalam ataki ,wiec nie wierze zbytnio w nia.Poza tym dziala po godzinie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak aldara na ataki dorazne sa leki xanax ,lexotan dzialaja podobno po 5-10 minutach

ja bym pogadala z lekarzem

wiesz takie leki nie tylko dzialaja na OBJAW czyli atak dusznosci itd

ale pomagaja w sensie ze jak wiesz ze go masz przy sobie to nic zlego Ci sie nie stanie i czujesz sie bezpieczna psychiczna i dzieki temu czesto do ataku nie dochodzi- bo jak wiemy to psychika powoduje ataki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiecie co, a mnie mój psychiatra bez przerwy motywuje, mówi żebym ni myślała o szpitalu bo to ostateczność i rzeczywiście wizyta u niego zawsze podnosi mnie na duchu. Facet jest taki śmieszny, oczywiście pozytywnie, tez zabronił mi czytać o chorobach psychicznych i bez przerwy mi gada, że takie wykształciuchy jak ja mają skłonność do szukania różnych rzeczy, czytania, szperania, ale po co?po to żeby się załamywać i wkręcać sobie coś co nam nie dolega. I też mówi, że mam żyć dniem dzisiejszym i nie myśleć co będzie za tydzień czy za miesiąc, rok itd. Śmieszny facet:)ale ostatnio jak u niego byłam to dał mi bombkę na choinkę:D mówiąc "napewno ma pani dużo bąbek, ale od psychiatry będzie pierwsza"rozwaliło mnie to :lol:

 

---- EDIT ----

 

a właśnie mam do was pytanie, bo chodzę od miesiąca do psychologa, nie wiem jaki ta kobieta prowadzi rodzaj terapii, ale karze mi mówić, opowiadać, opisywać emocje, natomiast sama nic mi nie mówi:/myślałam, że jak pójdę to coś mi powie na temat tego jak sobie z tym radzić i jak zmienić nastawienie, a ona nic...niech mi ktoś powie czy to tak wygląda u psychologa...wiadomo, że czuje jakąś tam ulgę kiedy się wygadam, ale wygadać mogłabym się równie dobrze komuś innemu. Jak dla mnie to bez sensu, co o tym myślicie...?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×