Skocz do zawartości
Nerwica.com

Witam


nieznana_

Rekomendowane odpowiedzi

hey wszystkim, ja też jestem tu nowa, a trafiłam tu przez przypadek. nie radze sobie z moimi nerwami, jestem studentka, ale od tygodnia nie byłam na uczelni mimo, że bardzo lubie swoje studia. już nawet nie pamiętam kiedy zaczęły się pierwsze symptomy, chyba od zawsze byłam wrażliwą dziewczyną, może gdybym ich nie zlekceważyła i od razu poprosiła o pomoc, porozmawiała z kimś, teraz nie musiałabym tego pisać. to pierszy raz kiedy w ogóle rozmawiam z "kimś" na ten temat. nie mam pojęcia jak powiedzieć o tym przyjaciołom, a najważniejsze rodzinie. czy zrozumieją?pomogą?czy zlekceważą? przygotowuję się do tego od kilku dni i pewnie kiedyś będe musiała im o tym powiedzieć, o ile nie dowiedzą się wcześniej, że zawaliłam studia ;] moim największym problemem jest oddychanie. gdy wychodzę całe czas zastanawiam się czy nie przestanę oddychać? i przez to wpadam w panikę i tu zamyka się błędne koło. zdrowy człowiek nie myśli cały dzień o swoim oddechu...musze znaleźć pomoc, lecz kolejny raz pokazuje sobie jakim jestem tchórzem. kocham moich rodziców i nie chce przysparzać im kolejnych kłopotów, ale sama chyba nie dam rady. potrzebuje, aby ktoś potrzymał mnie za rękę i wreszcie poznał mnie, taką jaka jestem od kilku lat. 'yy cześć mamo, słuchaj od dawna mam nerwicę i boję się chodzić na zajęcia, co Ty na to?' - brzmi śmiesznie, ale niestety jest całkowitą prawdą. w mieście, w którym studiuje nie mam przyjaciół, a ci z mojego rodzinnego miasta porozjeżdżali się po polsce i rzadko się kontaktujemy mimo, że jesteśmy blisko (najwyraźniej nie aż tak blisko, ale to tylko z mojej winy). niedawno przeczytałam, że osoba chora na nerwicę nie może sobie poradzić ze swoim konfliktem wewnętrznym - swoim idealnym 'ja' i 'ja' takim jakie jest naprawdę. w moim przypadku to oczywista prawda, która zaszła już tak daleko, że nie wiem czy jest odwrót. dzisiaj znowu postanowiłam, że jutro pójdę na zajęcia, ale wiem, że jak tylko zadzwoni budzik przestawię go na późniejszą godzinę. kolejne pytanie, które zadaję sobie od jakiegos czasu - dlaczego ja? ok. 70-80% ludzi jest zdrowych psychicznie, radzą sobie ze swoimi problemami nerwowymi, a ja musiałam się znaleźć w tych 20-30% nerwicowców, którzy nie mogą normalnie żyć. WSZYSTKO byłoby niezmiernie łatwe, gdyby nie choroba. tęsknota za domem, studia byłyby pestką, gdyby nie to. ostatnio nawet myślę, że inni ludzie nie wiedzą co to są problemy, dopóki nie zaczną się bać wyjść z własnego domu. wracając - chyba dla mnie kolejnym krokiem powinien być telefon do mamy. może nie jest za późno...

p.s. czytałam również, że powiedzenie komuś o chorobie może pomóc się wyleczyć. trzymajcie kciuki. pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witaj nieznana_! teraz mam nadzieje, ze teraz nie tylko bedziesz obserwowac :)

 

meggi, szkoda, ze wepchalas sie komus na posta, to nie ladnie...

nie powiedziałabym, że miło (w końcu to forum dla ludzi z problemami psychologicznymi ;] ), ale dzięki... :D

czy to znaczy, ze nie milo, bo jestesmy jacys walnieci?? my jestesmy normalnie, nie chorzy tylko mamy problemy czesto z wlasnymi emocjami. tak czy siak witam na forum i mam nadxzieje, ze ci pomoze. pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej dziewczyny, miło Was poznać i zapraszam serdecznie do rozmowy na forum - mimo okoliczności, przez które się tutaj spotykamy na pewno znajdziecie tutaj swoje miejsce - w tak specyficznej sytuacji życiowej, w której się znajdujemy, świadomość, iż nie jesteśmy jedynymi na pewno pomaga. Myślę inez3, że meggi nie chciała nikogo obrazić ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×