Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ergofobia , fobia przed pracą, jak sobie radzić


ainoa

Rekomendowane odpowiedzi

Minęło 14 lat od mojego ostatniego wpisu. Piszę tu licząc na porady jak radzić sobie z fobią przed pracą. Jak funkcjonować ? Leczę się od 2014 r, początkowo tylko z powodu psychogennych położeniowych zawrotów głowy. Później dołączyła lekooporna depresja , a końcowo cierpię na poważne zaburzenia lękowe. Próbowałam różnych form terapii w tym hipnozy i TRE, QEC i psychodynamicznej. Nic nie działa. W dodatku jestem uzależniona od jedzenia. Ważę 140 kg i nie potrafię z tego zejść. Po raz kolejny podjęłam się diety, ale wiem , że duży wpływ ma psychika. Czy macie pomysły jak się z tym uporać ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć. Długotrwałe bezrobocie potrafi wywołać taki paniczny lęk przed ludźmi, podjęciem pracy, aktywnością i relacjami…W większych miastach są Centra integracji zawodowej. Może słyszałeś o takich formach wsparcia? Polega na stopniowym powrocie do aktywności zawodowej. Z tego co piszesz o sobie, myślę że to byłoby pomocne ruszyć z tego nie fajnego położenia 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@ainoa Witaj ponownie na Forum, fajnie, że się odezwałaś – po tylu latach to na pewno nie było łatwe. Sam fakt, że tu napisałaś, pokazuje, że wciąż szukasz drogi, a to naprawdę wiele znaczy. Z tego co piszesz, masz za sobą długą i wyczerpującą walkę. Leczenie, różne formy terapii, próby radzenia sobie z lękiem, depresją i trudnościami z wagą – to ogromny ciężar. I bardzo ważne jest to, że jesteś tego świadoma. Fobia przed pracą (ergofobia, lęk przed funkcjonowaniem zawodowym) często łączy się właśnie z silnymi zaburzeniami lękowymi i obniżonym poczuciem własnej wartości. W takiej sytuacji naprawdę trudno „po prostu” wrócić do pracy – to wymaga małych, bezpiecznych kroków i dużego wsparcia.

Kilka rzeczy, które mogłyby Ci pomóc (oczywiście nie jako „złote rady”, ale może jako inspiracja): może na początek nie wracanie do pracy zawodowej w pełnym wymiarze, ale np. wolontariat zdalny, proste obowiązki domowe w ustalonej rutynie? To pozwala budować poczucie sprawczości bez presji. Przydałaby się jakaś forma terapii, która pomoże w pracy z lękiem i samooceną. Może jakaś grupa wsparcia online lub stacjonarnie dla osób z podobnymi doświadczeniami? Nawet na forum, jak tutaj – czasem regularne rozmowy pomagają nie czuć się samotnym z problemem.

Uzależnienie od jedzenia – to bardzo trudny temat, ale może spróbuj spojrzeć na to nie jako „problem z wagą”, tylko jako sposób radzenia sobie z emocjami. Może warto poszukać terapeuty pracującego stricte z zaburzeniami odżywiania? Tu na forum jest wiele osób, które zmagają się z lękiem, depresją i trudnościami funkcjonowania. Masz prawo czuć się źle, zmęczona, mieć momenty rezygnacji – ale nie musisz tego dźwigać sama. Odzywaj się tutaj częściej – to już może być początek zmiany.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, mrNobody07 napisał(a):

Cześć. Długotrwałe bezrobocie potrafi wywołać taki paniczny lęk przed ludźmi, podjęciem pracy, aktywnością i relacjami…W większych miastach są Centra integracji zawodowej. Może słyszałeś o takich formach wsparcia? Polega na stopniowym powrocie do aktywności zawodowej. Z tego co piszesz o sobie, myślę że to byłoby pomocne ruszyć z tego nie fajnego położenia 🙂

Właśnie wczoraj zajrzałam na stronę Centrum w moim mieście. Kwalifikuję się do projektu, ale to po oddziale dziennym na , który idę. Będę walczyć o swoje zdrowie z całych sił bo mam dla kogo walczyć o siebie. Dziękuję za polecenie tego Centrum. Na pewno skorzystam 

19 godzin temu, Dryagan napisał(a):

@ainoa Witaj ponownie na Forum, fajnie, że się odezwałaś – po tylu latach to na pewno nie było łatwe. Sam fakt, że tu napisałaś, pokazuje, że wciąż szukasz drogi, a to naprawdę wiele znaczy. Z tego co piszesz, masz za sobą długą i wyczerpującą walkę. Leczenie, różne formy terapii, próby radzenia sobie z lękiem, depresją i trudnościami z wagą – to ogromny ciężar. I bardzo ważne jest to, że jesteś tego świadoma. Fobia przed pracą (ergofobia, lęk przed funkcjonowaniem zawodowym) często łączy się właśnie z silnymi zaburzeniami lękowymi i obniżonym poczuciem własnej wartości. W takiej sytuacji naprawdę trudno „po prostu” wrócić do pracy – to wymaga małych, bezpiecznych kroków i dużego wsparcia.

Kilka rzeczy, które mogłyby Ci pomóc (oczywiście nie jako „złote rady”, ale może jako inspiracja): może na początek nie wracanie do pracy zawodowej w pełnym wymiarze, ale np. wolontariat zdalny, proste obowiązki domowe w ustalonej rutynie? To pozwala budować poczucie sprawczości bez presji. Przydałaby się jakaś forma terapii, która pomoże w pracy z lękiem i samooceną. Może jakaś grupa wsparcia online lub stacjonarnie dla osób z podobnymi doświadczeniami? Nawet na forum, jak tutaj – czasem regularne rozmowy pomagają nie czuć się samotnym z problemem.

Uzależnienie od jedzenia – to bardzo trudny temat, ale może spróbuj spojrzeć na to nie jako „problem z wagą”, tylko jako sposób radzenia sobie z emocjami. Może warto poszukać terapeuty pracującego stricte z zaburzeniami odżywiania? Tu na forum jest wiele osób, które zmagają się z lękiem, depresją i trudnościami funkcjonowania. Masz prawo czuć się źle, zmęczona, mieć momenty rezygnacji – ale nie musisz tego dźwigać sama. Odzywaj się tutaj częściej – to już może być początek zmiany.

Jeszcze nie pracowałam z kimś kto zajmuje się typowo zaburzeniami odżywiania, ale poszukam specjalisty. Szkoda, że nie ma grup wsparcia dla osób otyłych. 
Są grupy AA czy od hazardu, a uzależnienie od jedzenia jest równie niebezpieczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Żeby myśleć o pracy, najpierw trzeba być zdrowym. Ja jestem w domu od niecałego roku i to dla mnie bardzo długo. Ciężko mi sobie wyobrazić powrót do życia zawodowego po takim czasie, ale ten czas był potrzebny.

Co do wagi, to chyba nie jest łatwo samemu zrzucić kilogramy na tym etapie otyłości. Myślę, że kwalifikujesz się do jakiegoś leczenia, np Wegovy, albo resekcja żołądka. 
A nerwica i depresja? Jeśli leki i terapia nie działają, trzeba przejść do podejścia holistycznego. Ciało i umysł wpływają na siebie wzajemnie i trzeba po prostu dbać o oba. 
Ciało potrzebuje snu, ruchu, odżywiania, słońca i odpoczynku. Umysł potrzebuje spokoju, pozytywnego nastawienia, celów, zdrowych relacji społecznych i bliskości z innymi ludźmi, pożywki kulturalnej, rozwoju, rozrywki - niekoniecznie kulturalnej 😉 leki i terapia to tylko dodatek, a żeby być zdrowym, trzeba organizmowi stworzyć optymalne warunki. Zresztą każdy organizm tego potrzebuje, od jednokomórkowych bakterii aż po człowieka, każdy gatunek ma pewne wymagania środowiskowe. Współczesne życie nie zaspokaja zapotrzebowania ludzi na ruch, sen, składniki spożywcze z diety, spokój, relacje społeczne itd - chyba że naprawdę się o to postaramy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, ainoa napisał(a):

Właśnie wczoraj zajrzałam na stronę Centrum w moim mieście. Kwalifikuję się do projektu, ale to po oddziale dziennym na , który idę. Będę walczyć o swoje zdrowie z całych sił bo mam dla kogo walczyć o siebie. Dziękuję za polecenie tego Centrum. Na pewno skorzystam 

Jeszcze nie pracowałam z kimś kto zajmuje się typowo zaburzeniami odżywiania, ale poszukam specjalisty. Szkoda, że nie ma grup wsparcia dla osób otyłych. 
Są grupy AA czy od hazardu, a uzależnienie od jedzenia jest równie niebezpieczne.

Są takie grupy jak anonimowi jedzenioholicy, oparta na 12 krokach

Edytowane przez mrNobody07

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, bei napisał(a):

Podejrzewam, że moja siostra może to mieć. Jak powinnam zareagować? 

Ale co, fobię przed pracą? To bardzo specyficzne zaburzenie, fobie zwykle nie są umotywowane logicznie (np jeśli masz taki lęk wysokości, że nawet na niski taboret nie wejdziesz, albo przy arachnofobii jak widzisz mini pająka i paraliżuje Cię ze strachu, to są to lęki zupełnie nie odzwierciedlające realnego zagrożenia. W końcu mały pajączek nie zrobi Ci krzywdy).

A powodów lęku przed pójściem do pracy może być mnóstwo, i zwykle nie jest to fobia, ale np depresja i ogólnie nerwica. Większość ludzi, którzy np mieli kłopoty natury psychicznej, albo przeszli przez jakąś ciężką sytuację, żałobę, albo mają zaburzenia typu DDA czy inne osobiste kłopoty, mają problem z funkcjonowaniem na rynku pracy. Im dłużej było się bezrobotnym tym trudniej wrócić, ale to nie jest fobia. Fobia to problem wyizolowany do jednej rzeczy, której się boimy bez powodu. A stres, niepewność i lęk przed powrotem na rynek pracy to coś zupełnie innego. To się wiąże ze strachem przed byciem ocenianym i odrzuconym, strach przed wchodzeniem w interakcje z obcymi ludźmi na rozmowach o pracę, strach przed utratą resztki poczucia wartości jeśli na swoje aplikacje dostaje się odmowę za odmową. Ale to nie wszystko, przy tym też często jest strach, że jeśli już się dostanie tą pracę, to się w niej poniesie tylko porażki. Czyli niby chcemy pracować, ale boimy się szukać. Boimy się też, że się uda, a potem wszystkich rozczarujemy, bo nie damy rady. 
To jest dość dobrze poznany i opisany mechanizm obronny, z którym często spotykają się doradcy zawodowi, pracownicy socjalni, psychologowie, pracownicy HR itd. Ale to zjawisko ma zupełnie inne podłoże niż fobia i jest też czymś powszechnym, podczas gdy fobia przed pracą to rzadkość. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

53 minuty temu, minou napisał(a):

A stres, niepewność i lęk przed powrotem na rynek pracy to coś zupełnie innego. To się wiąże ze strachem przed byciem ocenianym i odrzuconym, strach przed wchodzeniem w interakcje z obcymi ludźmi na rozmowach o pracę, strach przed utratą resztki poczucia wartości jeśli na swoje aplikacje dostaje się odmowę za odmową. Ale to nie wszystko, przy tym też często jest strach, że jeśli już się dostanie tą pracę, to się w niej poniesie tylko porażki. Czyli niby chcemy pracować, ale boimy się szukać. Boimy się też, że się uda, a potem wszystkich rozczarujemy, bo nie damy rady. 
To jest dość dobrze poznany i opisany mechanizm obronny, z którym często spotykają się doradcy zawodowi, pracownicy socjalni, psychologowie, pracownicy HR itd. Ale to zjawisko ma zupełnie inne podłoże niż fobia i jest też czymś powszechnym, podczas gdy fobia przed pracą to rzadkość. 

Mam dokładnie to co opisujesz od zawsze dlatego moje życie zawodowe wygląda skromnie. W dodatku nigdy nie wiedziałem co chcę robić i nie jestem specjalistą w żadnej dziedzinie. Co gorsza, często szybko się nudzę czynnościami w pracy i szybko się wypalam a jednocześnie już mam atak lęków na myśl o szukaniu innej. Ale to wynika u mnie z osobowości unikającej i poczuciem nieadekwatności w odniesieniu do innych.

 

A Ty rozumiesz na czym polega ergofobia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@minou tlumaczysz czym jest fobia osobie ktora od jakiś  20 lat ma bakteriofobie, ktora dostała 11 lat temu diagnozę OCD. Więc spokojnie wiem czym jest fobia 😉.

 

Moja siostra ma 31 lat. Najprawdopodobniej nie jest nawet zarejestrowana w urzędzie pracy bo jak raz ją wysłali na staż to już wolała sie nie rejestrować. Widac panikę na jej twarzy jak tylko ktoś wspomni o pracy. Ona nie ma problemów w utrzymaniu sie w pracy, bo jej po prostu nie podjmuje.

 

Moje pytanie było inne. Jak moge zareagować żeby jej pomoc? Czy ktoś wie albo sam doświadczył jaka postawa jest w tym przypadku odpowiednia. I nie napisałam, że moja siostra ma ergofobie tylko ze podejrzewam ze moze ja mieć (do niedawna nie miałam pojęcia o istnieniu takiej fobii), bo tego nie wiem i nie jestem odpowiednią osoba do stawiania diagnozy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

54 minuty temu, Grouchy Smurf napisał(a):

Mam dokładnie to co opisujesz od zawsze dlatego moje życie zawodowe wygląda skromnie. W dodatku nigdy nie wiedziałem co chcę robić i nie jestem specjalistą w żadnej dziedzinie. Co gorsza, często szybko się nudzę czynnościami w pracy i szybko się wypalam a jednocześnie już mam atak lęków na myśl o szukaniu innej. Ale to wynika u mnie z osobowości unikającej i poczuciem nieadekwatności w odniesieniu do innych.

 

A Ty rozumiesz na czym polega ergofobia?

Rozumiem. Mam nerwicę lękową od dziecka, przerabiałam różne fobie.

Szybko się nudzę, bez zastanowienia pakuję się w różne projekty, na szczęście zwykle je kończę, choć z trudem. Mam gruntowne wykształcenie, licencjat, magistra, podyplomówki, kursy. Byłam dobra we wszystkim i w niczym, każda praca nudziła mi się max po 6 miesiącach. Dopiero jak miałam jakieś 35 lat znalazłam coś, co mnie interesuje, ale też nie na dłużej. Nie walczę już z tym, nastawiłam się na pracę opartą na projektach lub consulting. Zwykle wytrzymuję w jednym miejscu średnio dwa lata. 

20 minut temu, bei napisał(a):

@minou tlumaczysz czym jest fobia osobie ktora od jakiś  20 lat ma bakteriofobie, ktora dostała 11 lat temu diagnozę OCD. Więc spokojnie wiem czym jest fobia 😉.

 

Moja siostra ma 31 lat. Najprawdopodobniej nie jest nawet zarejestrowana w urzędzie pracy bo jak raz ją wysłali na staż to już wolała sie nie rejestrować. Widac panikę na jej twarzy jak tylko ktoś wspomni o pracy. Ona nie ma problemów w utrzymaniu sie w pracy, bo jej po prostu nie podjmuje.

 

Moje pytanie było inne. Jak moge zareagować żeby jej pomoc? Czy ktoś wie albo sam doświadczył jaka postawa jest w tym przypadku odpowiednia. I nie napisałam, że moja siostra ma ergofobie tylko ze podejrzewam ze moze ja mieć (do niedawna nie miałam pojęcia o istnieniu takiej fobii), bo tego nie wiem i nie jestem odpowiednią osoba do stawiania diagnozy.

Jedyne co możesz zrobić, to zapewnić siostrę, że może na Ciebie liczyć jeśli zdecyduje się szukać pomocy. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, minou napisał(a):

Jedyne co możesz zrobić, to zapewnić siostrę, że może na Ciebie liczyć jeśli zdecyduje się szukać pomocy. 

Czyli nic, bo to nie działa, albo ja nie umiem tego zrobić jak należy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, bei napisał(a):

 

Moja siostra ma 31 lat. Najprawdopodobniej nie jest nawet zarejestrowana w urzędzie pracy bo jak raz ją wysłali na staż to już wolała sie nie rejestrować. Widac panikę na jej twarzy jak tylko ktoś wspomni o pracy. Ona nie ma problemów w utrzymaniu sie w pracy, bo jej po prostu nie podjmuje.

Pozostaje pytanie z czego żyje? Co prawda daleko mi było do fobii, ale miałam w swoim życiu okres gdzie sama myśl, że miałabym tylko przejrzeć(!) ogłoszenia o pracę powodowała prawie, że "histerię". Było też tak, że byłam umówiona na rozmowę w sprawie pracy, byłam już pod budynkiem i nawet do niego nie weszłam tylko wracałam do domu. I tak jak mówię, do fobii jakiejkolwiek było mi bardzo daleko, sam ten stan nie minął też sam z siebie i pewnie utrzymywałby się o wiele dłużej gdyby nie fakt, że ja nie mogłam pozwolić sobie na nie pracowanie, bo nie miałabym za co żyć, a świadczenie rehabilitacyjne z ZUSu też się zbliżało ku końcowi. Także niestety jakieś swoje irracjonalne lęki i obawy musiałam w pewnym momencie odłożyć na półkę i mimo to znaleźć i podjąć jakąś pracę. A może nie tyle odłożyć na półkę, co zrobić co było do zrobienia mimo tego co się działo we mnie. Tylko, że właśnie, kluczem jest to czy dana osoba chce dać sobie pomóc, bo jeśli w danej osobie nie ma najmniejszej woli zmiany, to możesz stawać na rzęsach i klaskać uszami, a niewiele wskórasz. Dopóki siostra nie zdecyduje się na sięgnięcie po pomoc, czy to lekarza czy psychoterapeuty czy nie przestanie unikać chociażby rejestracji w urzędzie pracy, to sorry, ale niewiele zrobisz. Ja wtedy owszem, mogłam złożyć wniosek o przedłużenie świadczenia rehabilitacyjnego, może bym dostała na kolejne 2-3 miesiące, tylko czy na tamten moment było mi to rzeczywiście potrzebne? Nie. Czy byłoby to wygodne, bo nie musiałabym się wtedy mierzyć z tym co budziło lęk? Jeszcze jak ;) ale ja wiedziałam, że to nie jestem ja. 
Niestety dopóki osoba której to dotyczy też nie dojrzeje do tego żeby sobie pomóc, to ten status quo będzie się utrzymywał.
 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, acherontia styx napisał(a):

Pozostaje pytanie z czego żyje? 

Mieszka z rodzicami i oni ja utrzymują. Mama ostatnio mówiła mi, że się martwi co będzie jak umrą, że jak tak dalej nie będzie szukać pracy to odetnie się od ludzi. Tylko, że ona już sie odcięła.

 

Terapeuta powiedział, że on spotkał się też z przypadkiem pacjenta ktory wycofał się z życia gdy trzeba było być dorosłym. Wychodzi na to, że są ludzie którzy nie chcą próbować żyć dorosłym życiem. U niej wszystko się posypalo od obrony na studiach do której nie podeszła. Napisała prace, miała nanieść poprawki i tyle. 

Dopóki ona sama nie powie, że potrzebuje pomocy to pewnie nic nie wskóram. Ja sama podjęłam decyzje żeby o siebie zawalczyć, chyba że tekst na forum w stylu idź do psychiatry potraktujemy jako działanie osób trzeci, to nie do końca sama. Ale też mi to dlugo zajęło, wiec jak wdała się we mnie to przechlapane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, bei napisał(a):

Mieszka z rodzicami i oni ja utrzymują. Mama ostatnio mówiła mi, że się martwi co będzie jak umrą, że jak tak dalej nie będzie szukać pracy to odetnie się od ludzi. Tylko, że ona już sie odcięła.

 

Terapeuta powiedział, że on spotkał się też z przypadkiem pacjenta ktory wycofał się z życia gdy trzeba było być dorosłym. Wychodzi na to, że są ludzie którzy nie chcą próbować żyć dorosłym życiem. U niej wszystko się posypalo od obrony na studiach do której nie podeszła. Napisała prace, miała nanieść poprawki i tyle. 

Dopóki ona sama nie powie, że potrzebuje pomocy to pewnie nic nie wskóram. Ja sama podjęłam decyzje żeby o siebie zawalczyć, chyba że tekst na forum w stylu idź do psychiatry potraktujemy jako działanie osób trzeci, to nie do końca sama. Ale też mi to dlugo zajęło, wiec jak wdała się we mnie to przechlapane.

Więc niestety jest tak, że Twoi rodzice w dobrej wierze pozwalają jej utrwalić fobie i nadal nie rozwiązywać swoich problemów. Tu chyba tylko terapia rodzinna by pomogła, bo rodzice muszą zacząć stawiać wymagania. Terapeuta by najlepiej ustalił plan małych kroczków, ale to rodzice muszą „przykręcić kurek”.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No dokładnie, zgadzam się z @minou, ma idealne warunki do pielęgnowania swojej fobii. 

Nie mówię od razu żeby mieli wyrzucić ją na bruk, ale jak dostaje wszystko czego potrzebuje, nie musi dokładać się do rachunków ani nic, to po co szukać pracy? Też bym wolała siedzieć w domu i patrzeć w sufit bo po cholerę się męczyć? Być może wystarczyłby niewielki bodziec na początek i granica postawiona przez rodziców, że sorry, nie ma bycia "pasożytem" tylko na swoje chociażby głupie waciki, rachunek za telefon/internet etc. musi płacić sama ze swoich pieniędzy bo nie ma 15 lat tylko 2x tyle i czasy "mamo, daj mi 2 zł na loda/chipsy/lizaka" minęły. No ale tu też konsekwencja ze strony rodziców musiałaby być, bo co z tego że raz nie dadzą, jak za 2 tygodnie już zapłacą za biedne bezrobotne dziecię 🤷‍♀️ 

Jak to mawia moja terapeutka: życie jest najlepszym terapeutą w niektórych przypadkach a im dłużej będzie wspierana przez otoczenie w takim zachowaniu, z tym większą ręką w nocniku się obudzi jak rodzice rzeczywiście umrą, a kiedyś umrą.

Edytowane przez acherontia styx

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, minou napisał(a):

Więc niestety jest tak, że Twoi rodzice w dobrej wierze pozwalają jej utrwalić fobie i nadal nie rozwiązywać swoich problemów. Tu chyba tylko terapia rodzinna by pomogła, bo rodzice muszą zacząć stawiać wymagania. Terapeuta by najlepiej ustalił plan małych kroczków, ale to rodzice muszą „przykręcić kurek”.

No nie wiem. Moi rodzice nie wiedza, że 11 lat temu poszlam pierwszy raz do psychiatry, wątpię żeby wiedzieli, że istnieje coś takiego jak terapia. 

 

1 minutę temu, acherontia styx napisał(a):

Nie mówię od razu żeby mieli wyrzucić ją na bruk, ale jak dostaje wszystko czego potrzebuje, nie musi dokładać się do rachunków ani nic, to po co szukać pracy? Też bym wolała siedzieć w domu i patrzeć w sufit bo po cholerę się męczyć? 

Ja bym wolała tyrać od rana do wieczora, żeby tam nie mieszkać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz, bei napisał(a):

Ja bym wolała tyrać od rana do wieczora, żeby tam nie mieszkać.

No ok, ale po co ona ma się mierzyć ze swoimi lękami jak nie ma takiej potrzeby? No nie, żeby cokolwiek zmienić musi być jakaś motywacja. Co u niej ma być motywacją? Dostaje wszystko za darmo pod nos, niewielkie niedogodności jest w stanie znieść, ale wygrywa u niej to, że nie musi robić tego czego nie chce, nie lubi, boi się etc.
Dla Ciebie ważniejszy jest spokój i zdystansowanie się od domu rodzinnego w postaci wyprowadzki. Dla niej jak widać nie.

Ja już i tak pomijam że ciężko może być jej znaleźć w ogóle jakąś dobrą pracę na początek skoro ma taką lukę pomiędzy nieukończonymi studiami, bo każdy pracodawca zapyta co robiła przez te parę lat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, acherontia styx napisał(a):

, ale miałam w swoim życiu okres gdzie sama myśl, że miałabym tylko przejrzeć(!) ogłoszenia o pracę powodowała prawie, że "histerię". 
 

Po utracie pracy miałem właśnie dokładnie taki lęk, że nawet przeglądanie ofert  powodowało  takie reakcje. Skończyło się to próbą s a później mieliłem to z psycholożką i w końcu już zacząłem wysyłać CV i chodzić na rozmowy. Nadal jest to wyzwaniem bo np. bo nie lubię mówić o sobie ale już nie jest to dla mojego ego jak rekin a bardziej jak wiejski kundel szczekający na wszystkich.

Edytowane przez Grouchy Smurf

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@bei czyli masz odpowiedź na przyczyny problemów Twojej siostry, to nie fobia, tylko pewnie połączenie utrwalonej depresji, nerwicy i DDD. Oczywiście nie diagnozuję tu ze szklanej kuli, ale jeśli w domu było Wam z jakiegoś powodu źle, to jest to prawdopodobne. Tobie udało się o siebie zawalczyć a siostrze nie. Ona prawdopodobnie jest w takim stanie, w którym nie ma energii, wiary w siebie i nawet minimalnej siły psychicznej, żeby coś w swojej sytuacji zmienić, pewnie już całkiem zwątpiła, że może być inaczej. Chyba powinna zacząć od psychiatry i leków przeciwdepresyjnych żeby wyrwać ją z tego stuporu a dopiero potem terapia. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×