Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pytanie do osób w spektrum autyzmu - Jak u was jest z empatią?


Wrwsw

Rekomendowane odpowiedzi

Ja mam pewien problem

 

mam ogromny rozłam... Bo zazwyczaj moja empatia jest bardzo ograniczona i niska - nie obchodzą mnie zbytnio uczucia innych ludzi, ale ..... mam takie momenty, kiedy odczuwam ataki empatii np. kiedy kiedyś jakaś dziewczyna była miła i ładna, a ja zachowałem się nie tak jak powinienem  to zacząłem odczuwać ogromne wyrzuty sumienia albo kiedy ktoś z rodziny mnie o coś poprosi, a ja się nie zgodzę - tez ogromne wyrzuty sumienia. Moja mama ma rzadką umiejętność wywoływania u mnie poczucia silnego moralności np. nie złożyłem mojemu tacie osobiście życzeń imieninowych tylko telefoniczne, ona mi wytykała, ze to nie było ok i zacząłem czuć duże wyrzuty sumienia i potrzebę wytłumaczenia tacie, że nie złożyłem mu osobiście (jakby to była jakaś wielka tragedia)

 

 

Czyli u mnie to wygląda tak - zazwyczaj brak empatii, czasami minimalna, a czasami ataki ogromnej empatii w postaci wyrzutów sumienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie mam zdiagnozowanego spektrum ale dostawałem informację od osób z odpowiednimi kompetencjami, że mogę mieć. Tylko przyszło to zbyt późno żebym widział wartość uzyskania diagnozy, która przewyższyłaby koszty finansowe.

 

Mam mniej więcej podobne doświadczenia jak Ty.

 

1. Zdarza mi się mówić rzeczy, które inni (głównie moja rodzina) odbierają jako szokujący brak empatii.

2. Mocno na mnie działają różne formy emocjonalnego szantażu.

3. Jak np. widzę kogoś w potrzebie to potrafi mi się włączyć dość przytłaczająca empatia (może inne słowo byłoby tu lepsze). A jak jeszcze dojdzie do tego myśl, że nie mogę komuś pomóc i prawdopodobnie nikt mu nie pomoże, to jest to dla mnie raczej trudne doświadczenie.

 

W dzieciństwie, jak pamiętam, byłem bardzo emocjonalnym dzieckiem, a w domu wyrażanie emocji (zwłaszcza przez dzieci) było niemile widziane. Więc (wydaje mi się), że wyłączenie emocji i przeintelektualizowywanie wszystkiego jest metodą jaką wykorzystałem do tego, aby sobie z tym poradzić.

 

Łatwiej jest np. spojrzeć na bezdomnego i pomyśleć "trzeba się było uczyć w szkole", niż skonfrontować z tym, że są ludzie, którzy mieli zdecydowanie mniej szczęścia niż ja (pomijam, że z tego uprzywilejowania powinny wynikać pewne moralne obowiązki). 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, InqSiJu napisał(a):

 

 

Łatwiej jest np. spojrzeć na bezdomnego i pomyśleć "trzeba się było uczyć w szkole", niż skonfrontować z tym, że są ludzie, którzy mieli zdecydowanie mniej szczęścia niż ja (pomijam, że z tego uprzywilejowania powinny wynikać pewne moralne obowiązki). 

 

1:1 moje myślenie, a właściwie przekształcanie myślenia, bo tak jest łatwiej. Ale chyba nie ma w tym nic złego, że tak sobie radzimy z emocjami .... ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Wrwsw napisał(a):

1:1 moje myślenie, a właściwie przekształcanie myślenia, bo tak jest łatwiej. Ale chyba nie ma w tym nic złego, że tak sobie radzimy z emocjami .... ?

Nie wiem. Może ta umiejętność sama w sobie i w pewnych zastosowaniach jest korzystna. Ja bym zwariował (w inny sposób niż to miało miejsce :P) bez tej metody w dzieciństwie i później. Ale teraz nie czuję, aby mi służyła.

 

Emocje nie są głupie żeby trzeba było ich unikać i je ignorować. Ale nie są też łatwe, żeby bez nauczenia się umieć je dobrze przeżywać. Np. szantaż emocjonalny nie zadziała na kogoś kto umie przeżywać emocje. Cała idea takiego szantażu polega na tym, aby wykorzystać tę nieumiejętność.

 

Wyobrażam sobie to tak. Jak ktoś mnie szantażuje emocjonalnie, to ta siła wychodząca z emocji jest potężna, skoro muszę jej ulec (o ile nie włożę ogromnego wysiłku, aby ją stłumić) i ta siła zmusza mnie, aby zrobić coś niekorzystnego. Gdybym umiał przeżywać emocje, to miałbym tyle samo siły, aby wprowadzać zmiany, które są dla mnie dobre.

 

Więc jakbym miał dziecko, to wolałbym żeby nie było zmuszone do robienia z emocjami tego co robię teraz ja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, InqSiJu napisał(a):

szantaż emocjonalny nie zadziała na kogoś kto umie przeżywać emocje.

 

chyba trafiłeś w samo sedno, tu jest potrzebny dobry psychoterapeuta specjalizujący się w problemie Aspergera.

 

Ja oczywiście chodzę na terapie, ale mam teraz większe problemy niż spektrum. (OCD)

Edytowane przez Wrwsw

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pewna lekarka mi stwierdzila autyzm.

 

empatia... nie mam jej za wiele, ale mam wlasnie takie wybuchy co do przypadkowych, nieznajomych np. ze bylam oschla co do kogos i tej osobie bylo przykro, czy ze czegos nie zrobilam itp.

 

tak w ogóle, to wkurzają mnie te coraz nowsze zaburzenia i moda na nie, jakis taki gąszcz się robie tych ludzi z autyzmem. kiedyś ktoś byl ktoś, a nie autystyk, ADHDowiec, czy narcyz. 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 26.07.2024 o 21:04, Wrwsw napisał(a):

Ja mam pewien problem

 

mam ogromny rozłam... Bo zazwyczaj moja empatia jest bardzo ograniczona i niska - nie obchodzą mnie zbytnio uczucia innych ludzi, 

Dla mnie to trudne pytanie. Musiałem ustalić jaka jest definicja empatii. 

Według mnie jestem empatyczny. Z czasem nauczyłem się odczytywać emocji innych.  Odczuwam uczucia innych. Udzielają się mi one. Zazwyczaj dostrzegam je gdy zostaje o coś poproszony. To jest przytłaczające gdyż nie ma moich emocji które mógłbym przeciwstawić emocjom drugiej strony. Trudno wtedy mi odmówić.

Nie zawsze umiem się zachować odpowiednio. Bardziej zwracam uwagę na informacje niż uczucia.

Emocje i zdrowy rozsądek (logika) na zmianę przejmują nade mną kontrolę. Nie umiem ich harmonijnie połączyć. Przez co popadam w skrajności.

 

Dodam, że ma zespół Aspergera.

 

Życzę miłego dnia i pozdrawiam,

John

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Empatia u mnie wykształciła się dość późno, co jest typowe dla rozwoju emocjonalnego osób z autyzmem/ADHD. Myślę, że kompensowałam to właśnie wyrzutami sumienia i podatnością na manipulacje, żeby ludzie nie myśleli, że jestem bez serca. 
Wydaje mi się, że teraz jako osoba już dojrzała mam całkiem nieźle rozwiniętą zdrową empatię, ale ona wyraża się często zadaniowo (łatwiej mi komuś pomóc niż po prostu pocieszyć i przytulić). Za to szantaż emocjonalny nie działa na mnie w ogóle. Nie działa też na mnie wyuczona bezradność i inne formy unikania odpowiedzialności, bo wiem, że to zachowania autodestrukcyjne. Pracuję dość dużo charytatywnie z osobami w różnych kryzysach życiowych i to mnie dużo nauczyło. Np, że wyręczanie to forma przemocy. Że jedyna prawdziwa pomoc to umożliwienie ludziom osiągnięcia swojego maksymalnego poziomu samodzielności, a nie robienie czegoś za nich. 
Ciągle uczę się dawać wsparcie w formie wysłuchania i zrozumienia, zamiast odruchu „ja to załatwię”, albo „zrób tak i tak”. Ciągle też uczę się ubierać w słowa moje argumenty, kiedy np odmawiam komuś bliskiemu, bo próbuje (często nieświadomie) grać mi na uczuciach. Zdziwiłam się jak wiele dorosłych osób ma takie niedojrzałe wzorce zachowań typu „jaki ja jestem biedny, musisz mi współczuć”. Często żeby np wymigać się od przyznania się do błędu. Z dalszymi osobami nie mam problemu, najczęściej nie umiem zdobyć się na cierpliwość ani poprawność polityczna i mówię „nie ma mowy, takie zagrywki na mnie nie działają”. Z bliskimi jest trudno, bo ich nie chcę urazić, no i oczywiście czasem mam wyrzuty sumienia. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja kiedyś zbierałem ulotki z chorymi dziećmi. Tak dla żartu.

Ilość zła na świecie sprawiła, że przestałem już je traktować poważnie. Raczej śmieję się ze złych rzeczy, niż popadam w jakieś wielkie współczucie i miłosierdzie. To nie jest moja wina, że jest tyle zła. 

 

Mój brak współczucia wynika też z osobistych doświadczeń. Cierpię na prawdę poważnie, ale nikt nigdy się nade mną nie uchylił i nie pomógł. Psycholog i psychiatra się nie liczą, bo robią to za pieniądze.

Na widok zła tego świata dawno już pękło mi serce i nie ma już we mnie wiele miejsca na dobro.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×