Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ciągle coś upuszczam, nie mogę utrzymać porządku ani wypracować systematyczności


robertina

Rekomendowane odpowiedzi

49 minut temu, minou napisał(a):

Nie ma co atakować autorki, w Polsce żeby się leczyć to trzeba mieć zdrowie. Trzeba wytrwale chodzić od lekarza do lekarza, znosić obelgi (ja raz usłyszałam, że jak nie chce iść na SOR to w sumie mogę iść się powiesić, lekarzowi obojętnie 🤷‍♀️. Na SORze opieprzyli mnie drugi raz - że po co przychodzę ze zwykłą anginą?)

 

Moje dziecko też miało krwawienie, po długiej podróży autem i siedzeniu na 4 literach i zaparciu. Ja oczywiście panika a lekarz telefonicznie powiedział żeby dać taki napój z apteki na zatwardzenie i jak najmniejszą aferę z tego robić, bo ważne żeby dziecko się nie wystraszyło i nie wyrobiło żadnych np zaparć nawykowych itd bo będą problemy i krwawienia mogą się powtarzać. Więc możliwe. Znałam też inną osobę z nerwicą, która na każdy stres reagowała natychmiastową biegunką i niestety też było to z krwawieniami. 
 

Idealnie byłoby to porządnie zbadać, ale znam to jak człowiek ciągle słyszy że zwariował i ma przestać sobie choroby wymyślać. I każdy mu coś ciągle wmawia. U mnie nawet rodzina ciągle albo „przestań wymyślać, przecież nic Ci nie jest” albo „jak to, jeszcze nie byłaś z tym w szpitalu?? Przecież to poważna rzecz może być!” I jak tu nie zwariować od takiego sprzecznego przekazu? Człowiek się tylko czuje jak idiota i przestaje wierzyć we własny rozsądek. 

 

Bardzo dziękuję - no dokładnie tak jest. Ja przez kilka lat chodziłam z nieleczoną dużą wadą wzroku, bo wszyscy okuliści uważali, że mi się obraz rozmywa na tle stresowym i mam brać leki na uspokojenie, to przejdzie - i dopiero w maju tego roku okazało się, że to wcale nie było nerwicowe a wada by się jeszcze pogłębiała, gdybym tego dalej nie leczyła. A Mamie mojej w ogóle okulista powiedział, kiedy miała 30 lat że w ciągu dwóch lat straci wzrok, Mama umierała ze strachu, bo ja miała wtedy dwa latka i co teraz... i do tej pory nie straciła wzroku a minęło 25 lat. Więc to prawda, lekarze czasem spełniają wręcz rolę odwrotną, niż powinni...

14 minut temu, acherontia styx napisał(a):

To nie był atak tylko stwierdzenie faktu.

Nie uwierzę, że 5 lekarzy jak powiedziała o krwawieniu z pp odesłało ją bez niczego. Nawet student 2 roku medycyny wie, że takie rzeczy wymagają dokładnego wywiadu i diagnostyki. Chociażby zwykłej morfologii na początek. I owszem, może się to okazać "bzdurą"  a może czymś poważniejszym. Nie tak dawno mój znajomy krwawił z nadżerki żołądka (nie miał o jej istnieniu pojęcia) i nie, nie było widocznego krwawienia. Źle się czuł, ale objawy w ogóle nie powiązane z pp. Wystarczyła zwykła morfologia żeby wylądował w szpitalu na toczeniu krwi bo hemoglobinę miał na podłodze i dopiero badania w szpitalu pokazały co się działo. Także sorry, ale nie uwierzę, że pięciu różnych lekarzy zignorowało taką dolegliwość. Chyba, że mieli powód odesłania do psychiatry bo bywa i tak 🙃

Już nie róbcie z wszystkich lekarzy jakichś potworów, bo łatwo wyzywać, a nagle jak trwoga to pierwsze gdzie biegną to do lekarza 🤦‍♀️ 

 

A to normą nie jest robienie pełnej morfologii co rok/pół roku? Bo mnie nawet w szkole uczyli, że to jest konieczność. Po prostu uważałam to za tak oczywiste, że nie jest warte wzmianki. 

A poza tym, to trwa już od 5 lat i wręcz jest lepiej, niż na początku, pomimo braku leczenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przyznam, że czuję się upokorzona tematem, na który zeszliście po pytaniu, jakie brzmiało zupełnie inaczej. Chciałam się tylko dowiedzieć, jak nie żyć w bałaganie podczas nawrotów nerwicy a zeszliscie na tematy, o których mówić się wstydzę. I jak bardzo enigmatycznie bym nie odpowiadała, w formie obrony przed tym poniżeniem, tym bardziej wy piszecie dosadnie a mi aż chce się płakać ze wstydu :(

Błagam, zejdźmy z tego tematu i zwracam się do administracji o usunięcie ostatnich postów, bo sam fakt, że tu są, wywołuje u mnie skrajny dyskomfort, niepokój i wstyd :(

Edytowane przez robertina

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Meya napisał(a):

@robertina bardzo Cię przepraszam ❤️Faktycznie przegięłam, po prostu problemy ze zdrowiem fizycznym jeszcze bardziej pogarszają stan psychiczny, stąd ten temat. Na pewno nikt tu nie chciał Cię upokorzyć, jedynie pomóc. Usuńcie kochani moje wpisy w tym wątku dotyczące zdrowia fizycznego. Jeszcze raz przepraszam, mam jakąś dziwną cechę, że się z troski wtrącam, choć nikt o to nie prosi, nie cierpię w sobie tego i muszę to zwalczyć, wstyd mi za siebie.

 

 

Ale ja jestem wdzięczna za radę😘Nie przejmuj się. Po prostu nadal mam podejrzenia, że i to będzie psychosomatyka. Widzisz, od czterech dni mam bardzo silne bóle mięśni, głowy (nie pomaga nawet ibuprom), dreszcze albo uderzenia gorąca, silne osłabienie... każdy powiedziałby, że jestem chora, ale ja to mam góra 1 do 3 godzin dziennie a poza tymi momentami czuję się normalnie. Nawet nie idę się diagnozować, tylko czekam aż mojemu organizmowi się znudzi. U mnie to już nierzadko wygląda na coś poważnego. Kiedyś tak się nabrałam na serce - bolało mnie tak bardzo, że dwa razy dziennie, w porywach, byłam w przychodni na ekg i ostatecznie skończyłam na usg serca u profesora kardiologii (on potem umarł na zawał w swoim gabinecie i sama nie wiem, co mam myśleć o jego kompetencjach). I, kiedy badanie wykazało, że mam w 100% zdrowe serce, jeszcze miałam te bóle może kilka/kilkanaście miesięcy i już od 2018 zapomniałam, jaki to ból. Tak ze mną jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Somatyczne objawy stresu są całkowicie normalne i potrafią być silne. Ja np przy moim ciężkim epizodzie hipochondrii miałam przez rok stany podgorączkowe po 37-37,2 st. Nawet lekarka kazała mi co rano przychodzić na pomiar bo myślała że ściemniam albo termometr mi się zepsuł. Plus ciągłe bóle żołądka, jadłowstręt i czarne stolce więc myślałam że krwawię. W końcu zrobiłam gastroskopie która wyszła dobrze. W ogóle wszystkie badania wychodziły dobrze a ja się czułam umierająca. 
Od dziecka mam bóle klatki piersiowej i wrażenie że moje serce bije nieregularnie. Czasem jakby ptak mi trzepotał w klatce a czasem jakby się tam piłeczka odbijała. Wszystkie EKG w normie, ciśnienie super… bóle to prawdopodobnie nerwobóle od mojego ADHD, pomaga na nie gabapentyna. I tak mogłabym wymieniać moje objawy i wymieniać. Teraz już wiem skąd one się biorą i dlaczego miałam hipochondrię. Otóż mój układ nerwowy jest atypowy, nadwrażliwy. To oznacza, że niektóre „pogubione” impulsy odczytuje jako ból. Albo, że ja „czuję” pracę organizmu, bicie serca, połykanie, pracę jelit. Plus typowa dla ADHD skłonność do nerwicy i mam swoją hipochondrię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnie kilka dni dzieje się coś ciekawego - co jakiś czas mam napady gorączki, zawsze jest to 38.4. Nie jestem chora. Nic mi poza tym nie jest. Głowa mnie tylko boli, leki nie zawsze na to pomagają. Po paru/kilku godzinach gorączki, spada mi temperatura do 37.6 - zawsze do tylu. W przychodni powiedzieli, że nie ma takiej choroby i, niestety moja lekarka jest na urlopie a boję się iść do kogoś innego i muszę radzić sobie sama. Nie rozumiem o co chodzi, ale jestem sparaliżowana strachem. 

Kiedyś już dwa razy zdarzył mi się epizod jednodniowej gorączki 38.7, która na drugi dzień przeszła, ale nigdy nie gorączkowałam cztery dni bez powodu. Już sobie wmawiałam wszystko i niestety cierpi na tym moje samopoczucie. Jak się uspokoić, miał ktoś tak?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, robertina napisał(a):

Ostatnie kilka dni dzieje się coś ciekawego - co jakiś czas mam napady gorączki, zawsze jest to 38.4. Nie jestem chora. Nic mi poza tym nie jest. Głowa mnie tylko boli, leki nie zawsze na to pomagają. Po paru/kilku godzinach gorączki, spada mi temperatura do 37.6 - zawsze do tylu. W przychodni powiedzieli, że nie ma takiej choroby i, niestety moja lekarka jest na urlopie a boję się iść do kogoś innego i muszę radzić sobie sama. Nie rozumiem o co chodzi, ale jestem sparaliżowana strachem. 

Kiedyś już dwa razy zdarzył mi się epizod jednodniowej gorączki 38.7, która na drugi dzień przeszła, ale nigdy nie gorączkowałam cztery dni bez powodu. Już sobie wmawiałam wszystko i niestety cierpi na tym moje samopoczucie. Jak się uspokoić, miał ktoś tak?

Aż tak nie. Ja ze stresu gorączkuję do max 37,5 ale wiem że niektórzy mogą też dostawać wyższej gorączki. A może to jakiś stan zapalny związany z Twoim brzuchem? 
Ogólnie wygląda na to, że w Twojej przychodni jasno sobie założyli że każdy Twój objaw jest psychiczny. Co to w ogóle za odpowiedź na napady gorączki, że nie ma takiej choroby? No cóż, na pewno wiele chorób może powodować nawracającą gorączkę i powinno się zrobić badania. Choć pewnie to jakiś zwykły wirus i zaraz przejdzie, to podejście Twojej przychodni jest skandaliczne, serio.

Jak sobie pomóc? Rob wszystko, co Ci poprawia humor. Twój jedyny wpływ na sytuację jest taki, że udowodniono że stres pogarsza choroby więc powinnaś się spróbować odstresować. Zrób sobie jakieś założenie, mi to bardzo pomagało w hipochondrii. Np mówiłam sobie „ten ból to pewnie zwykłe lekkie zapalenie/przeciążenie/cokolwiek. Powinno zacząć się poprawiać za max 1/2/3/4 tyg. Do tego czasu nie myślę o tym i się nie martwię. Jeśli się pogorszy lub nie poprawi za 1/2/3/4 tyg, to zadzwonię znów do lekarza”. Czas sobie ustalałam w zależności od symptomów i jaki jest rozsądny czas żeby czekać. I przez ten czas faktycznie się nie martwiłam i nie myślałam, bo miałam przecież plan i decyzję co zrobię jeśli się nie poprawi i konkretny termin. W 99% przypadków przechodziło jak tylko przestawałam się skupiać i stresować, albo samo przechodziło jeśli to był zwykły wirus 😊

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja przy obecnej pogodzie wzięłabym też pod uwagę fakt ile czasu spędzam na słońcu czy w bardzo ciepłych pomieszczeniach. Przegrzanie organizmu też może dawać takie objawy, a na to lekarz ani tabletki nie zapisze, ani badań, bo postępowanie polega na schłodzeniu organizmu, piciu dużej ilości płynów.

 

Inna sprawa, sama piszesz, że poza faktem, że termometr pokazuje taką temperaturę to nic Ci nie jest. Leczymy objawy a nie wyniki. Nie masz objawów wskazujących na infekcję. Nie masz gorączki hektycznej, nie masz nawet temperatury wskazującej na konieczność brania leków obniżających gorączkę. Skoro czujesz się dobrze to po co w ogóle mierzysz tę temperaturę codziennie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, acherontia styx napisał(a):

Ja przy obecnej pogodzie wzięłabym też pod uwagę fakt ile czasu spędzam na słońcu czy w bardzo ciepłych pomieszczeniach. Przegrzanie organizmu też może dawać takie objawy, a na to lekarz ani tabletki nie zapisze, ani badań, bo postępowanie polega na schłodzeniu organizmu, piciu dużej ilości płynów.

 

Inna sprawa, sama piszesz, że poza faktem, że termometr pokazuje taką temperaturę to nic Ci nie jest. Leczymy objawy a nie wyniki. Nie masz objawów wskazujących na infekcję. Nie masz gorączki hektycznej, nie masz nawet temperatury wskazującej na konieczność brania leków obniżających gorączkę. Skoro czujesz się dobrze to po co w ogóle mierzysz tę temperaturę codziennie?

 

Nie czuję się dobrze - mam dreszcze, bóle mięśni i ogólne osłabienie - z tym, że są gorsze, niż powinny być przy takiej temperaturze. Dzisiaj obudziły mnie o 4:30 takie dreszcze, że aż nie wystarczała mi kołdra i miałam jakieś drgawki, ale jak zmierzyłam temperaturę to było tylko 37.8. Teraz mam znowu 37.6, ale czuję się bardzo źle, podczas, gdy wczoraj przy takiej temperaturze czułam się normalnie. 

U nas jest w tym roku tylko 18-20 stopni, więc to nie temperatura, zresztą ja nie wychodzę z domu. 

1 godzinę temu, minou napisał(a):

Aż tak nie. Ja ze stresu gorączkuję do max 37,5 ale wiem że niektórzy mogą też dostawać wyższej gorączki. A może to jakiś stan zapalny związany z Twoim brzuchem? 
Ogólnie wygląda na to, że w Twojej przychodni jasno sobie założyli że każdy Twój objaw jest psychiczny. Co to w ogóle za odpowiedź na napady gorączki, że nie ma takiej choroby? No cóż, na pewno wiele chorób może powodować nawracającą gorączkę i powinno się zrobić badania. Choć pewnie to jakiś zwykły wirus i zaraz przejdzie, to podejście Twojej przychodni jest skandaliczne, serio.

Jak sobie pomóc? Rob wszystko, co Ci poprawia humor. Twój jedyny wpływ na sytuację jest taki, że udowodniono że stres pogarsza choroby więc powinnaś się spróbować odstresować. Zrób sobie jakieś założenie, mi to bardzo pomagało w hipochondrii. Np mówiłam sobie „ten ból to pewnie zwykłe lekkie zapalenie/przeciążenie/cokolwiek. Powinno zacząć się poprawiać za max 1/2/3/4 tyg. Do tego czasu nie myślę o tym i się nie martwię. Jeśli się pogorszy lub nie poprawi za 1/2/3/4 tyg, to zadzwonię znów do lekarza”. Czas sobie ustalałam w zależności od symptomów i jaki jest rozsądny czas żeby czekać. I przez ten czas faktycznie się nie martwiłam i nie myślałam, bo miałam przecież plan i decyzję co zrobię jeśli się nie poprawi i konkretny termin. W 99% przypadków przechodziło jak tylko przestawałam się skupiać i stresować, albo samo przechodziło jeśli to był zwykły wirus 😊

 

Ja po prostu mam w sobie ogromny strach, że to nie przejdzie i skończę w szpitalu. Wczoraj czułam się przez większość dnia dobrze, dzisiaj jest już gorzej, chociaż wczoraj czułam się normalnie przy 38.3 a dzisiaj mam tylko 37.6 i czuję się chora. Staram się uspokajać i skupiać na czymś, ale złe samopoczucie skutecznie mi przypomina, że mam się bać. Chwilami wręcz mi się wydaje, że zaczynam się źle czuć, kiedy o tym myślę a przestaję, kiedy zapominam. Już nie mam siły...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, robertina napisał(a):

 

Nie czuję się dobrze - mam dreszcze, bóle mięśni i ogólne osłabienie - z tym, że są gorsze, niż powinny być przy takiej temperaturze. Dzisiaj obudziły mnie o 4:30 takie dreszcze, że aż nie wystarczała mi kołdra i miałam jakieś drgawki, ale jak zmierzyłam temperaturę to było tylko 37.8. Teraz mam znowu 37.6, ale czuję się bardzo źle, podczas, gdy wczoraj przy takiej temperaturze czułam się normalnie. 

U nas jest w tym roku tylko 18-20 stopni, więc to nie temperatura, zresztą ja nie wychodzę z domu. 

 

Ja po prostu mam w sobie ogromny strach, że to nie przejdzie i skończę w szpitalu. Wczoraj czułam się przez większość dnia dobrze, dzisiaj jest już gorzej, chociaż wczoraj czułam się normalnie przy 38.3 a dzisiaj mam tylko 37.6 i czuję się chora. Staram się uspokajać i skupiać na czymś, ale złe samopoczucie skutecznie mi przypomina, że mam się bać. Chwilami wręcz mi się wydaje, że zaczynam się źle czuć, kiedy o tym myślę a przestaję, kiedy zapominam. Już nie mam siły...

Czasem na jeden lęk pomaga inny lęk 😊 moją hipochondria przeszła kiedy czułam się tak źle że było mi obojętne czy umrę, a przecież to strach przed śmiercią nakręcał hipochondrię. Teraz w mojej pracy zrobiło się tak źle, że walnęłam L4 i zaczęłam leczyć depresję. I dobrze! Gdyby mój szef nie był wystarczającym dupkiem, to dalej bym funkcjonowała z zajechanym systemem nerwowym i zadawnioną depresją, i może bym wzięła 1-2 tyg zwolnienia podczas gdy potrzebuję co najmniej 2 miechy…

Może ta sytuacja jest „po coś” i w końcu poczujesz że szpital nie może być gorszy od tego, co czujesz. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, minou napisał(a):

Czasem na jeden lęk pomaga inny lęk 😊 moją hipochondria przeszła kiedy czułam się tak źle że było mi obojętne czy umrę, a przecież to strach przed śmiercią nakręcał hipochondrię. Teraz w mojej pracy zrobiło się tak źle, że walnęłam L4 i zaczęłam leczyć depresję. I dobrze! Gdyby mój szef nie był wystarczającym dupkiem, to dalej bym funkcjonowała z zajechanym systemem nerwowym i zadawnioną depresją, i może bym wzięła 1-2 tyg zwolnienia podczas gdy potrzebuję co najmniej 2 miechy…

Może ta sytuacja jest „po coś” i w końcu poczujesz że szpital nie może być gorszy od tego, co czujesz. 

 

Ja już byłam w szpitalu i stosowano tam wobec mnie taką przemoc, że piekło nie byłoby zapewne gorsze. Więc nie, nawet 40 stopni gorączki jest lepsze od bycia bitą, wiązaną, głodzoną i okradaną bez możliwości poskarżenia się komukolwiek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, Meya napisał(a):

@robertina to idź z mamą do swojej przychodni (albo do innej), ale do innego internisty, skoro Twój jest na urlopie. Nie ma się czego bać, przecież krzywdy Ci nie zrobi. Czy masz w ogóle przepisywane jakieś leki na uspokojenie, aby stosować doraźnie?

Na jakim to było oddziale? Nerwic i depresji?

 

Problem w tym, że ja panicznie boję się przychodni, bo tam są chorzy i zakładam od razu, że siedzę na krześle, z którego 5 minut wcześniej wstał ktoś z jelitówką i już w drodze dostaję takiego ataku paniki, że ostatnio, kiedy tam byłam w ogóle nie byłam w stanie dać się zbadać, chciałam uciekać. Już chyba wolę, żeby mi samo przeszło, niż przeżywać znowu taki koszmar. 

Nie mam dosłownie siły opowiadać, jakie ja mam relacje z lekarzem, ale gdyby zestawić perspektywę, że po poproszeniu o inne leki dostanę je z perspektywą, że dostanę po tym samym pytaniu skierowanie do szpitala, to jak 1:99. Ja już w ogóle go o nic nie proszę, bo po prostu nie ma sensu. 

Na ogólnym chyba. Nie wiem w sumie, jaki to był oddział, bo byłam wtedy tak umęczona chorobą przewlekłą, że mi było wszystko jedno... przed chwilą opisałam co tam przeżyłam w dziale o szpitalach.

Edytowane przez robertina

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Meya napisał(a):

To do swojego internisty nie chodzisz, tylko masz teleporady?

 

Skoro masz taką relację z tym lekarzem, to nie możesz go zmienić na innego? A za skierowanie możesz podziękować, powiedzieć, że i tak z tego skierowania nie skorzystasz i chcesz jedynie receptę.

 

U mnie w przychodni nie ma teleporad, po prostu idę i płaczę po drodze, modląc się, żeby wytrzymać, ale zawsze to jest istne piekło. I po prostu postanowiłam, że więcej nie pójdę i będę czekać aż samo przejdzie, bo po prostu nie wytrzymam psychicznie kolejnej wizyty w tym miejscu. 

 

Nie mogę zmienić na innego, bo w mojej okolicy jest tylko jeden lekarz na NFZ, do innego musiałabym jechać. A prywatnie mnie nie stać, bo nie pracuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Meya napisał(a):

@robertina a nie myślałaś, żeby przeprowadzić się z rodziną do większego miasta? I czy wymiotowałaś kiedyś?

 

Tak, nie raz.

 

Ja mieszkam w jednym z największych miast w Polsce i to właśnie jest powodem tych problemów - bo wszystko jest porozrzucane po różnych, bardzo od siebie odległych dzielnicach, gdzie nie da się dojść pieszo. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Meya napisał(a):

Ok, rozumiem. Nie gadamy o tym 🙂

 

 

Po prostu samo to uczucie mnie przeraża. Oceniam racjonalnie, że mi to nic nie zrobi i wcale nie jest straszne, ale ten strach jest jakby instynktowny, podświadomy i nie panuję nad nim. 

więcej już nic nie powiem, bo już mi się przypomina jak to robiłam i zaczynam panikować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 22.06.2024 o 15:51, Gość Takiten napisał(a):

Na chorobe lokomocyjna sa leki. Poza tym co ma ci ktos doradzic na odwlekanie i przemeczenie psychiczne? Medytacje?

Do lekarza trzeba z tym isc i na terapie.

Hej, na jakim oddziale byłeś w Ipin ?

pisałeś też gdzieś indziej . Ja idę tam wkrótce i chętnie poczytam o tym szpitalu 🙏🏻

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×