Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ciągle coś upuszczam, nie mogę utrzymać porządku ani wypracować systematyczności


robertina

Rekomendowane odpowiedzi

Tak jest w sumie od zawsze. W szkole, jeśli mnie Mama nie zmusiła, wszystko odrabiałabym ostatniej nocy - nie dlatego, że mi się nie chciało, ale po prostu przez to, że nigdy nie umiałam sobie zorganizować planu dnia i za tym planem podążać. I dalej tak jest - nie kończę żadnej czynności, choć obiecuję sobie zawsze, że tym razem będzie inaczej. Wystarczy, że gorzej się czuję danego dnia i nie mogę czegoś zrobić i już na następny się za to nie biorę. Dodatkowo, kompletnie nie ogarniam porządków, jak bym się nie starała, nie sprzątała, zawsze jest w moim pokoju bałagan. Musiałabym chyba dwa razy dziennie wszystko sprzątać a i tak w przerwach by był bałagan. Nie wiem, jak inni to robią, że sprzątają raz w tygodniu - ja bym już chyba po tym czasie nic w pokoju nie znalazła. Dodatkowo jestem bardzo nieuważna, wszystko mi leci z rąk - ile telefonów już upuściłam, to nie zliczę, raz jeden zrzuciłam w szkole ze schodów z pierwszego piętra; zupełnie niechcący. Rok temu komputer mi spadł z biurka - pękła obudowa i ekran, na gwarancji go nie przyjęli niestety. A przedwczoraj upuściłam dysk zewnętrzny, na którym miałam wszystko, czego obecnie używam, w tym rzeczy, których już nie odtworzę. Nawet minutę temu o mało mi nie spadł na podłogę nowy telefon. Już nie mam siły do siebie... macie jakieś rady, jak się zorganizować, bo mam naprawdę dość - przez to ludzie mnie mają za niegodną zaufania, bo obiecuję coś a potem nie zdążam zrobić na czas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Idź do psychiatry i poproś o diagnozę w kierunku ADHD. Ja mam i moje dzieci. Wszystko na ostatnią chwilę, pokój córki po pół godzinie jakby granat ktoś wrzucił, ja swoje klucze znajduje w zamrażarce, chlebaku, młoda telefonu szuka mając go w ręce… sprzątać nie umie wcale, biega w panice z jedną skarpetą w ręce. 
Syn się potyka, rzeczy lecą mu z rąk, mi wypadają kubki itd. 
Leki całkiem nieźle pomagają, ale sama diagnoza fajnie uwalnia. Wiesz po prostu co się dzieje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłam w tym kierunku diagnozowana i nie, to nie to. Ja mam silną nerwicę od wielu lat i te problemy wynikają głownie z powodu przewlekłego stresu (zapomniałam o tym napisać) i braku mentalnych zasobów na dokładne planowanie czynności - bo wszystkie zużywam na przetrwanie kolejnego dnia. Ale to błędne koło, bo ten nieporządek powoduje, że tylko pogarsza się mój stan i znowu mam mniej siły na dalsze porządkowanie wszystkiego, co powoduje, że robi się jeszcze gorzej... i tak w kółko, dlatego pytam, co można byłoby z tym zrobić i jak się zmusić do ogarnięcia siebie bez dostępnych zasobów na te czynności.

Edytowane przez robertina

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz orzeczenie o niepełnosprawności? To, co piszesz, wygląda poważnie.

 

Może mimo tego, co napisałaś, to jednak nie sama nerwica, ale i ADHD? Zwłaszcza ADHD bez nadruchliwości, ADD (attention deficit disorder) czyli ADHD-PI (predominiantly inattentive). Wykluczyli Ci ADHD dlatego, bo nie prezentowałaś nadpobudliwości czy właściwie nadruchliwości, nieumiejętności usiedzenia w miejscu?

Edytowane przez take

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nienawidzę się ruszać, w zasadzie mogę cały dzień przesiedzieć w jednym miejscu, nigdy nie uprawiałam sportu, bo mnie to męczy. Tę drugą wersję też wykluczono, bo miałam zawsze dobre wyniki w nauce i, jeżeli nie odczuwam stresu w danym momencie, mogę się skupić na kilka godzin. 

 

Proszę mnie nie diagnozować - wiem na co choruję i jasno to napisałam. Prosiłam o radę a nie o diagnozę. Jeszcze raz powtarzam, że te problemy wynikają z PRZEWLEKŁEGO STRESU i proszę, zostańmy na tym, dobrze? Byłam już u tylu lekarzy, że wiem, co mi jest i dlaczego. Chyba że ADHD może być nabyte w wieku nastoletnim, bo kiedy nie miałam jeszcze nerwicy/nie była tak nasilona tych problemów nie było. 

Edytowane przez robertina

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tego, co piszesz, wynika dla mnie, że masz większe trudności w życiu i poważniejsze ogólne objawy niż przeciętna osoba z ADHD. Jeśli masz tylko nerwicę, to należy uznać, że to są ciężkie i utrwalone zaburzenia nerwicowe czy(li) lękowe. 

Większość dzieci i młodszych dorosłych z ADHD nie kwalifikuje się z powodu faktu posiadania ADHD do orzeczenia o niepełnosprawności czy stopniu niepełnosprawności według obecnego systemu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że tak jest, bo choruję na nerwicę od czwartego roku życia - czasem objawy odpuszczają na kilka miesięcy i wtedy magicznie mogę wszystko ogarnąć, ale są momenty, kiedy boję się wstać z łóżka, albo biegam w panice po pokoju przez kilka dni. Wypróbowałam chyba z 50 różnych leków i żaden nie działał, próbowałam szpitala, ale terapeuty tam ani razu nie widziałam a tylko znęcano się tam nade mną, bito, wiązano i okradziono. Po tym pobycie miałam takie zaostrzenie nerwicy, że szkoda mówić. Próbowałam terapii, ale po 9 cyklach, z 9 różnymi terapeutami też nie ma efektu. W tym miesiącu zaczynam z nowym terapeutą, ale nie mam już za bardzo nadziei, bo i leki, jakie mogłabym wypróbować też się już skończyły. Nie wiem, co ze mną będzie w przyszłości i dlatego poprosiłam o pomoc, żeby choć trochę sobie ułatwić życie, ale chyba jej nie dostanę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz orzeczenie o niepełnosprawności? Wydaje mi się, że by Ci się przydało. Po ostatnim poście widać, że masz zaburzenia w ewidentnie znacznym stopniu nasilenia i według mnie zdecydowanie utrwalone i że masz zaburzenia od dzieciństwa, nawet schizofrenicy w ewidentnej remisji dostają orzeczenia o niepełnosprawności mimo tego, że wówczas ich objawy są bardzo zniwelowane, ale po iluś miesiącach czy latach ostre zaburzenia mogą nagle wrócić u takiego schizofrenika, sama obecność zaburzenia psychotycznego w stanie wyraźnej remisji wystarczy do uzyskania orzeczenia o stopniu niepełnosprawności. 

 

Po tym, jak się komunikujesz i zachowujesz w Twoim przedostatnim poście w tym wątku mogę się domyślać, dlaczego tak wiele osób odrzuca Cię w Internecie, o czym napisałaś w innym wątku na tym forum. Na podstawie Twojej aktywności na tym forum i tego, co na tym forum piszesz nie wykluczam tego, że masz zaburzenia ze spektrum autyzmu (ale nie stwierdzam, że na pewno je masz).

Edytowane przez take

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też mi je wykluczono i to w dzieciństwie. Nie miałam żadnego z podstawowych objawów - byłam bardzo komunikatywna, łatwo nawiązywałam kontakty, buzia mi się nie zamykała, uwielbiałam się przytulać i w ogóle kontakt fizyczny i w wieku 8 miesięcy mówiłam już zdaniami. Na pewno nie mam autyzmu. Mam nerwicę i trudny charakter i to w zasadzie wszystko. A orzeczenie o niepełnosprawności mam od przedszkola, tyle że niewiele to w moim życiu zmienia, lepiej mi od tego nie jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jaką agresją? Gdzie w moich wypowiedziach była agresja? :( Ani razu jej nie było, złość jest dla mnie uczuciem abstrakcyjnym i poczułam ją może 3 razy w życiu... 

Reaguję tak, jak reaguję, bo mam w sobie od zawsze silny strach przed byciem chorą psychicznie a w tym temacie, zamiast otrzymać radę, jak poprawić swoje funkcjonowanie, bo to o nią się zwróciłam, co chwilę ktoś mi zarzuca jakąś chorobę, coraz poważniejszą i bardziej nieuleczalną z każdą wiadomością. Ja już prawie płaczę, bo pojawiają się myśli, że jeśli to jest nieuleczalne to nigdy z tego nie wyjdę, że będę tak cierpiała do śmierci, że nigdy nie będę wolna i to się nie skończy... ja się normalnie broniłam przed zaszczepianiem mi tutaj jeszcze większego strachu, tym razem, że jestem upośledzona, bo nie jestem i wiem to... ale, przy mojej hipochondrii, zaraz sobie wmówię, zacznę czytać i będę mieć objawy... broniłam się, chyba mi wolno... dlaczego wolno każdemu, ale nie mnie? :(

Edytowane przez robertina

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, robertina napisał(a):

Jaką agresją? Gdzie w moich wypowiedziach była agresja? :( Ani razu jej nie było, złość jest dla mnie uczuciem abstrakcyjnym i poczułam ją może 3 razy w życiu... 

Z Twoich postów od dawna wynika, że masz w sobie masę złości, którą być może tłumisz, być może nie dopuszczasz do siebie, ale ona wychodzi i tak. Tu jest pewnie clou większości problemów.
Nie ma ludzi którzy nie czują złości, nie ma takiej możliwości.

Edytowane przez acherontia styx

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nawet w sytuacjach, kiedy inni się złoszczą, czuję wyłącznie strach i po prostu zaczynam płakać. Nie wiem nawet jak dokładnie odczuwa się złość, bo uczucie, które dominuje u mnie to strach i zmęczenie. Nie umiem się kłócić, bo kiedy ktoś jest na mnie zły, nawet jeśli nie było w czymś mojej winy, płaczę i przepraszam. Raz w szkole przeprosiłam nauczycielkę, która się nade mną znęcała, że musiała na mnie nakrzyczeć. Jak już mówiłam wiele razy, moje intencje w wypowiedziach są inne, niż widzą je ludzie - żyłam w ogromnej izolacji, od kiedy w wieku 8 lat przeszłam na nauczanie domowe, bo nie dawałam rady lękowo wytrzymać w szkole i w zasadzie widuję tylko moją rodzinę od tamtej pory. Ciężko mi cokolwiek tłumaczyć, tak żeby ktoś zrozumiał. 

Ale jeszcze raz apeluję o pomoc w tym, o co zapytałam, bo po to założyłam ten temat🙏

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, robertina napisał(a):

A orzeczenie o niepełnosprawności mam od przedszkola, tyle że niewiele to w moim życiu zmienia, lepiej mi od tego nie jest.

Nie wszystkie osoby z zaburzeniami psychicznymi (nawet neurorozwojowymi, takimi jak np. ADHD) mają czy otrzymują orzeczenie o niepełnosprawności, zdarzają się nawet osoby z zaburzeniami ze spektrum autyzmu, które są na tyle wysokofunkcjonujące, że nie widzą potrzeby starania się o orzeczenie o stopniu niepełnosprawności (na pewnym forum w Internecie czytałem nawet o tym, że pewnej dorosłej osoby z diagnozą zespołu Aspergera nie zaliczono nawet do lekkiego stopnia niepełnosprawności, mimo tego, że była na komisji). Jeśli nawet teraz masz orzeczenie zaliczające Cię do osób niepełnosprawnych, to jakby łatwiej mi zrozumieć, dlaczego masz tak duże trudności w życiu - to, że masz wyraźnie trudniej i że masz poważne objawy, zostało nawet potwierdzone na komisji związanej z orzekaniem o niepełnosprawności (wcześniej o tym nie wiedziałem, właśnie co przeczytałem to w Twoim nowym poście).

Nie masz niepełnosprawności intelektualnej, ale masz zdiagnozowane ciężkie, utrwalone i wręcz uporczywe lub uporczywie nawracające zaburzenia nerwicowe, czyli coś, co też kwalifikuje się do orzeczenia o niepełnosprawności. Czy szukasz pomocy dla osób z orzeczeniem, np. fundacji czy stowarzyszeń pomagających osobom niepełnosprawnym czy mającym trudności życiowe, gdzie można uzyskać pomoc za darmo (np. psychologa, psychoterapeutę, pomoc związaną z poszukiwaniem pracy, sferą zatrudnienia)?

 

Od kilku lat korzystam z takiej darmowej pomocy, miałem dużo rozmów z psychologami dzięki temu, miałem spotkania dotyczące pomocy w zatrudnieniu w związku z tym. 

 

W Twoim przypadku problemem zdaje się być to, że zaburzenia są uporczywe czy "wrednie" powracające, że nie może być (zwłaszcza już na dobre) normalnie, tylko nerwica Cię regularnie (choć z przerwami bądź nie) gnębi i to zdaje się zadawać Ci dużo cierpienia, "dołować" Cię.

Edytowane przez take

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od 2016 roku miałam 2 razy dwumiesięczną przerwę w objawach i już nie mijają. Nie jestem w stanie pracować, bo nawet nie wychodzę z domu ani w nim sama nie zostaję. Moja nerwica jest ściśle powiązana z bardzo silną emetofobią i to wokół niej kręci się wszystko w moim życiu. Nie jestem w stanie poszukać pomocy nigdzie, gdzie nie jestem w stanie dojść pieszo, bo mam chorobę lokomocyjną i nie jeżdżę niczym. Wypróbowałam już prawie wszystkich dostępnych w okolicy psychologów no i szpital, który jest w pobliżu i nic już innego zrobić nie mogę. Jestem niemal pewna, że takiej fundacji nie ma w mojej okolicy, bo tak się złożyło, że mieszkam na przedmieściach i tutaj nawet o podstawową pomoc jest trudno. Ja nawet nie mam zawodu, bo żeby go zdobyć musiałabym pojechać do szkoły a ja niczym nie jeżdżę, więc i tak wszelka praca dla mnie to chyba tylko sprzątanie, czego znów nie umiem. Nie mam innych opcji poza te, których próbowałam. Dlatego prosiłam o radę tutaj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Takiten

Na chorobe lokomocyjna sa leki. Poza tym co ma ci ktos doradzic na odwlekanie i przemeczenie psychiczne? Medytacje?

Do lekarza trzeba z tym isc i na terapie.

Edytowane przez Takiten

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jaki stopień niepełnosprawności masz? Teraz widzę, że masz poważniejsze objawy, niż myślałem. 

 

Ja mam diagnozy zespołu Aspergera, zaburzeń schizotypowych i obsesyjno-kompulsywnych, rentę socjalną, zasiłek pielęgnacyjny, umiarkowany stopień niepełnosprawności z symbolami 02-P i 12-C. Mam 32,5 roku, w ciągu życia jedyną pracą, jaką udało mi się jak do tej pory zdobyć, jest roznoszenie ulotek (miałem tę pracę łącznie przez kilka miesięcy). Nie mam zawodu, ale ukończyłem szkołę średnią, po diagnozie zespołu Aspergera bardzo dobrze napisałem maturę i dostałem się na studia stacjonarne, pierwszy etap normalnie ukończyłem, pracę dyplomową na studiach drugiego stopnia obroniłem po ponad osiemnastu miesiącach po terminie (wcześniej miałem już pierwsze orzeczenie o niepełnosprawności, dwa orzeczenia o rencie socjalnej oraz dwa pełne pobyty na oddziale dziennym). Samemu jeżdżę komunikacją zbiorową do miasta powiatowego i miasta wojewódzkiego, kilka razy dojeżdżałem w ten sposób na terapię na oddziały dzienne, jedna tura takiej terapii trwała prawie trzy miesiące. W całodobowym szpitalu psychiatrycznym byłem zaledwie jedną dobę (jeszcze przed pierwszym pójściem na oddział dzienny).

 

Patrząc na Twoje problemy widzę, że w niektórych aspektach (przemieszczanie się po okolicy (komunikacja zbiorowa), edukacja) radzisz sobie gorzej ode mnie. Może powinnaś mieć rentę socjalną albo nawet znaczny stopień niepełnosprawności czy orzeczenie o niezdolności do samodzielnej egzystencji, skoro od długiego czasu jest z Tobą naprawdę źle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na mnie w ogóle nie działają. Kiedyś musiałam gdzieś dalej pojechać, wzięłam tyle leków, że spałam i przez sen to robiłam, o mało się nie zachłysnęłam. Poza tym, to się u mnie dzieje dosłownie co 100 metrów, po kilkanaście razy podczas jednej jazdy. Od 12 lat nie wsiadłam do niczego, co ma koła.

2 minuty temu, take napisał(a):

A jaki stopień niepełnosprawności masz? Teraz widzę, że masz poważniejsze objawy, niż myślałem. 

 

Ja mam diagnozy zespołu Aspergera, zaburzeń schizotypowych i obsesyjno-kompulsywnych, rentę socjalną, zasiłek pielęgnacyjny, umiarkowany stopień niepełnosprawności z symbolami 02-P i 12-C. Mam 32,5 roku, w ciągu życia jedyną pracą, jaką udało mi się jak do tej pory zdobyć, jest roznoszenie ulotek (miałem tę pracę łącznie przez kilka miesięcy). Nie mam zawodu, ale ukończyłem szkołę średnią, po diagnozie zespołu Aspergera bardzo dobrze napisałem maturę i dostałem się na studia stacjonarne, pierwszy etap normalnie ukończyłem, pracę dyplomową na studiach drugiego stopnia obroniłem po ponad osiemnastu miesiącach po terminie (wcześniej miałem już pierwsze orzeczenie o niepełnosprawności, dwa orzeczenia o rencie socjalnej oraz dwa pełne pobyty na oddziale dziennym). Samemu jeżdżę komunikacją zbiorową do miasta powiatowego i miasta wojewódzkiego, kilka razy dojeżdżałem w ten sposób na terapię na oddziały dzienne, jedna tura takiej terapii trwała prawie trzy miesiące. W całodobowym szpitalu psychiatrycznym byłem zaledwie jedną dobę (jeszcze przed pierwszym pójściem na oddział dzienny).

 

Patrząc na Twoje problemy widzę, że w niektórych aspektach (przemieszczanie się po okolicy (komunikacja zbiorowa), edukacja) radzisz sobie gorzej ode mnie. Może powinnaś mieć rentę socjalną albo nawet znaczny stopień niepełnosprawności czy orzeczenie o niezdolności do samodzielnej egzystencji, skoro od długiego czasu jest z Tobą naprawdę źle.

 

Myślisz, że nie próbowałam? Nie dostałam nawet zasiłku, wysłano mnie "do roboty". Utrzymujemy się z głodowej renty mojej Mamy, która rzadko wystarcza nawet na pół miesiąca, ale mama nie może pracować, bo musi być w domu ze mną 24/7. 

 

Ale ja naprawdę nie chcę o tym rozmawiać, poprosiłam wyraźnie o radę jak ogarnąć czynności domowe. Ta rozmowa powoduje u mnie ogromny dyskomfort bo jest niechciana i naprawdę wolałabym jej nie kontynuować. Jeżeli kategorycznie nie chcesz odpowiedzieć mi na pytanie zawarte w temacie, to proszę zakończmy tę konwersację, bo zaczęłam już odczuwać ogromny lęk i za chwilę się to skończy atakiem paniki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ta choroba lokomocyjna, emetofobia i ogólnie nerwica wyglądają po prostu fatalnie. Skoro masz tak duże trudności w przemieszczaniu się, to Twoja sytuacja wygląda naprawdę poważnie, sam nie wiem może, co poradzić :( Skoro masz tak duże trudności z korzystaniem z komunikacji, z podróżowaniem, to może masz najwyższą grupę inwalidzką? Dodam, że sam jej nigdy nie miałem, ani w zespole do spraw orzekania o niepełnosprawności, ani w ZUS-ie.

Twoja historia jest bardzo przykra. Niestety, ja nie umiem pomóc w tej sytuacji :( Nie chcę Cię smucić i sprawiać Ci cierpienia, kończymy rozmowę.

Edytowane przez take

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam najniższy stopień, bez praw do opieki, renty itd. Każdy się mnie czepia, że nie pracuję. Usłyszałam nawet ostatnio, że młoda, zdrowa kobieta wyciąga kasę od państwa, bo jej się nie chce pracować.

Ale ja ABSOLUTNIE NIE CHCĘ o tym rozmawiać. Pytanie brzmiało - czy istnieje jakiś system, który pomaga rozplanować dzień i ogarnąć porządki domowe i niezdarność w sytuacji przewlekłego stresu i poprosiłabym o odpowiedź na to pytanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Takiten

Rozpisz sobie moze na kartce plan dnia wlacznie z godzinami i czy boli czy nie rob to codziennie.

 

Ja tak robie od kiedy wyszedlem ze szpitala, bo nie wrocilem jeszcze do pracy. Plan mam co prawda w glowie, ale bez systematycznosci, rutyny dnia i zajec tez bym sie rozlozyl i wszystko bym odwlekal.

 

Jednak uwazam ze nie w tym tkwi problem. Musisz cos z ta nerwica zrobic. Musi istniec jakis sposob zebys dotarla do oddzialu leczenia nerwic, chocby nafaszerowanie sie benzo tak zebys nie czula lęku. Normalnie bym tego nie proponowal, ale tam sie jedzie tylko dwa razy. Raz na rozmowe kwalifikacyjna, drugi raz na pobyt. 

Od siebie polecam ipin w wwie i odradzam radom.

 

No chyba ze chcesz tak funkcjonowac do konca zycia.

Edytowane przez Takiten

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×