Skocz do zawartości
Nerwica.com

PAROKSETYNA (Arketis, ParoGen, Paroxetine Aurovitas, Paroxinor, Paxtin, Rexetin, Seroxat, Xetanor)


Ania

Rekomendowane odpowiedzi

@sebo001 @Andrzej91 Może macie boreliozę i koinfekcje? Szczególnie objawy sebo001 są podejrzane. Choruję ciężko na boreliozę i mam mnóstwo różnych objawów. Zanim zachorowałem na boreliozę od lat chorowałem na nerwicę i miałem tak samo jak Ty sebo001 z wenlafaksyną. Za pierwszym razem zadziałała, ale dopiero po 6 miesiącach kuracji. Niestety samowolnie odstawiłem lek i lęki wróciły. Wracałem później chyba jeszcze dwukrotnie do wenlafaksyny, ale już nie chciała zaskoczyć. Teraz znowu od kilku miesięcy ją biorę i czekam. Może się uda bo za bardzo nie mam innej alternatywy. Próbowałem już różnych innych leków antydepresyjnych i żaden z nich nie zbliżył się dobrym działaniem do działania wenlafaksyny, która kiedyś pokazała mi jak może wyglądać życie bez lęków. Jednak teraz dodatkowo choruję na neuroboreliozę więc leczę się też antybiotykami i dopiero od kilkunastu dni jest jakaś poprawa a antybiotyki biorę już jakieś 5 miesięcy. Okropna choroba. W ogóle dojście do odpowiedniej diagnozy zajęło mi rok czasu od nagłego pojawienia się różnych dziwnych objawów. Zresztą poczytajcie moje poprzednie posty.

@In_Chains_Of_DD Ja mam wszystkie podstawowe badania książkowe a choruję na neuroboreliozę. Często tak jest, że przy boreliozie morfologia i inne podstawowe badania wychodzą prawidłowo a człowiek może być wręcz umierający. Sam przez to przechodziłem i przechodzę, ale teraz widzę już jakieś światełko w tunelu bo wcześniej było beznadziejnie. Myślałem, że umieram, każdy dzień był piekłem.

Edytowane przez szaraczek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Potrzebuję wsparcia i Waszej wiedzy bo moje doświadczenia w zakresie SSRI są relatywnie małe i nienajlepsze. 
 
Na zaostrzony IBS (zespół jelita drażliwego, chociaż osobiście dziś wiem, że to nerwica a nie IBS) najpierw szamałam cital i wytrwałam 3 dni po 1/4 tabletki. Miałam lęki jak nigdy przed lekami, bóle głowy, mdłości. Po konsultacji z lekarzem dostawiłam lek. Pierwszego dnia po odstawieniu miałam problem nawet z utrzymaniem pionu (chodziłam na czworaka) jazdy się nasiliły do granic ówcześnie niepojętych. Po kilku dniach wszystko wróciło do "normy". 
 
Po 1,5 miesiąca problemy z brzucha nasiliły się na tyle, że dałam się namówić psychiatrze na kolejny lek (że nic mi nie będzie, bo to dla większości cukierki i może i poprzednio było zaostrzenie ale to inny lek). I dostałam seroxat. Pierwsze 4 dni była rewelacja nic mi nie było (1/4 tabletki poza jakąś niechęcią do wszystkiego i leciutkim rozdrażnieniem ale generalnie to nic). Po przejściu na 1/2 dostałam jazd lekkich (nagle robiło mi się słabo, drętwiały różne części ciała), po kolejnym dniu doszły natrętne myśli o niepanowaniu nad sobą i strach przed zrobieniem krzywdy sobie lub innym (które były mi kompletnie obce dotąd). Później było już tylko ciekawiej, byłam w stanie się jedynie kiwać albo chodzić po pokoju, niepokój i lęki codziennie mnie traktowały (momentami chciałam iść na oddział zamknięty). Po konsultacji z lekarzem wróciłam na 1/4 tabletki i tu wytrzymałam dobę bo nie zasnęłam ani na chwilkę po zmianie na przyjmowanie na wieczór. Cały czas codziennie doraźnie posiłkowałam się 1/2 lorafenu oczywiście. Lekarz potwierdził,  że jak nie wytrzymam to mam po prostu przestać brać lek, zaś "jazy" to mogą i tydzień się utrzymywać. Najpierw po odstawieniu było jak przy leku, głównie się kiwałam, było mi niedobrze (schudłam 4 kg w ten trochę ponad tydzień) i miałam niepojęte napady lęku. Po 4 dniach od odstawienia leku byłam w stanie się umyć, i coś sprzątnąć ze swojego pola widzenia oraz zjeść cokolwiek co nie zostało mi wepchnięte do rąk. Dziś mija 6 dni jak nie biorę seroxatu ale choć jest lepiej dalej są momenty gdy zupełnie nie panuje nad sobą (dziś ledwo wróciłam od psychologa do domu autobusem bo dostałam napadu lęku łącznie z drętwieniami). I w tej przypowieści najpewniej nie byłoby nic dziwnego gdyby nie fakt, że przed lekami ja miewałam lekkie lęki, które trwały max 5 minut, a niepokoje czymś spowodowane dotyczyły tylko brzucha lub krytycznych stresowo sytuacji w moim życiu. Czuję, że z człowieka, który był w stanie iść do pracy, na zakupy i zająć się sobą zamieniłam się w osobę, która zupełnie nie panuje nad sobą i nie jest w stanie iść do sklepu, nie mówię nawet o pracy a to wszystko w 1,5 tygodnia). Do tego mniemam, że tak mi na stałe zostanie "bo przecież już powinno być dobrze". I tu chciałam zapytać czy ktoś miał podobny przypadek? Czy uważacie, że nerwica może tak niespodziewanie się rozkręcić? I czy macie jakieś rady dla mnie? (obawiam się, że wymaganie poprawy już teraz natychmiast też mnie nakręca)
 
PS: wiem, że muszę skonsultować się z lekarzem co zrobię jutro ale moja lekarka mówi, że nie miała takiego pacjenta z taką reakcją na lek i z takim zaostrzeniem jak moje i co najwyżej czytała o takich przypadkach stąd szukam relacji z pierwszej ręki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja ciągle nie mogę wyłączyć myślenia czy to czasem nie inną choroba no bo zastanawia mnie ciągle to czy przy nerwicy jest wogole taka możliwość żeby się kręciło w głowie dosłownie cały dzień i noc...bo tak mam...odrazu jak wstaje to się kręci i już tak do końca dnia ...tak samo w nocy...no a druga sprawa że biorę już miesiąc Xetanor w dawce 20mg i nie czuje poprawy zbytnio...

 

Już naprawdę niewiem co robić i myśleć

Edytowane przez Andrzej91

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Andrzej91 napisał:

Ja ciągle nie mogę wyłączyć myślenia czy to czasem nie inną choroba no bo zastanawia mnie ciągle to czy przy nerwicy jest wogole taka możliwość żeby się kręciło w głowie dosłownie cały dzień i noc...bo tak mam...odrazu jak wstaje to się kręci i już tak do końca dnia ...tak samo w nocy...no a druga sprawa że biorę już miesiąc Xetanor w dawce 20mg i nie czuje poprawy zbytnio...

 

Już naprawdę niewiem co robić i myśleć

Tak, jest to w pełni możliwe, żeby się kręciło, tak jak w nerwicy jest możliwe poczucie odrealnienia, bycia jak w śnie i wrażenia, że jesteś oddzielony jak gdyby od własnych myśli i swojego ciała (czyt. depersonalizacja) - to skoro to można mieć więc.. tak więc w nerwicy można mieć na prawdę mocne zawroty głowy na których skupiasz uwagę od rana do wieczora, nakręcasz się a one się nasilają ;) 

zerknij tu:

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, panikara2019 napisał:
Potrzebuję wsparcia i Waszej wiedzy bo moje doświadczenia w zakresie SSRI są relatywnie małe i nienajlepsze. 
 
Na zaostrzony IBS (zespół jelita drażliwego, chociaż osobiście dziś wiem, że to nerwica a nie IBS) najpierw szamałam cital i wytrwałam 3 dni po 1/4 tabletki. Miałam lęki jak nigdy przed lekami, bóle głowy, mdłości. Po konsultacji z lekarzem dostawiłam lek. Pierwszego dnia po odstawieniu miałam problem nawet z utrzymaniem pionu (chodziłam na czworaka) jazdy się nasiliły do granic ówcześnie niepojętych. Po kilku dniach wszystko wróciło do "normy". 
 
Po 1,5 miesiąca problemy z brzucha nasiliły się na tyle, że dałam się namówić psychiatrze na kolejny lek (że nic mi nie będzie, bo to dla większości cukierki i może i poprzednio było zaostrzenie ale to inny lek). I dostałam seroxat. Pierwsze 4 dni była rewelacja nic mi nie było (1/4 tabletki poza jakąś niechęcią do wszystkiego i leciutkim rozdrażnieniem ale generalnie to nic). Po przejściu na 1/2 dostałam jazd lekkich (nagle robiło mi się słabo, drętwiały różne części ciała), po kolejnym dniu doszły natrętne myśli o niepanowaniu nad sobą i strach przed zrobieniem krzywdy sobie lub innym (które były mi kompletnie obce dotąd). Później było już tylko ciekawiej, byłam w stanie się jedynie kiwać albo chodzić po pokoju, niepokój i lęki codziennie mnie traktowały (momentami chciałam iść na oddział zamknięty). Po konsultacji z lekarzem wróciłam na 1/4 tabletki i tu wytrzymałam dobę bo nie zasnęłam ani na chwilkę po zmianie na przyjmowanie na wieczór. Cały czas codziennie doraźnie posiłkowałam się 1/2 lorafenu oczywiście. Lekarz potwierdził,  że jak nie wytrzymam to mam po prostu przestać brać lek, zaś "jazy" to mogą i tydzień się utrzymywać. Najpierw po odstawieniu było jak przy leku, głównie się kiwałam, było mi niedobrze (schudłam 4 kg w ten trochę ponad tydzień) i miałam niepojęte napady lęku. Po 4 dniach od odstawienia leku byłam w stanie się umyć, i coś sprzątnąć ze swojego pola widzenia oraz zjeść cokolwiek co nie zostało mi wepchnięte do rąk. Dziś mija 6 dni jak nie biorę seroxatu ale choć jest lepiej dalej są momenty gdy zupełnie nie panuje nad sobą (dziś ledwo wróciłam od psychologa do domu autobusem bo dostałam napadu lęku łącznie z drętwieniami). I w tej przypowieści najpewniej nie byłoby nic dziwnego gdyby nie fakt, że przed lekami ja miewałam lekkie lęki, które trwały max 5 minut, a niepokoje czymś spowodowane dotyczyły tylko brzucha lub krytycznych stresowo sytuacji w moim życiu. Czuję, że z człowieka, który był w stanie iść do pracy, na zakupy i zająć się sobą zamieniłam się w osobę, która zupełnie nie panuje nad sobą i nie jest w stanie iść do sklepu, nie mówię nawet o pracy a to wszystko w 1,5 tygodnia). Do tego mniemam, że tak mi na stałe zostanie "bo przecież już powinno być dobrze". I tu chciałam zapytać czy ktoś miał podobny przypadek? Czy uważacie, że nerwica może tak niespodziewanie się rozkręcić? I czy macie jakieś rady dla mnie? (obawiam się, że wymaganie poprawy już teraz natychmiast też mnie nakręca)
 
PS: wiem, że muszę skonsultować się z lekarzem co zrobię jutro ale moja lekarka mówi, że nie miała takiego pacjenta z taką reakcją na lek i z takim zaostrzeniem jak moje i co najwyżej czytała o takich przypadkach stąd szukam relacji z pierwszej ręki

Nerwica może się bardzo szybko rozkręcić ja z względnie ok samopoczucia zjechałem w dno w ciągu 1-2 dni i dostałem masę objawów z silnymi atakami paniki włącznie. Natomiast co do natrętnych myśli o zrobienie komuś krzywdy to jest bardzo popularny motyw myśli lękowych. Obawa o utratę kontroli to dość częsty mechanizm nerwicowy - u mnie też się to pojawia okresowo. Tobie również polecam link który podałem powyżej. Na pewno znajdziesz tam wiele ciekawych informacji :) 

Edytowane przez In_Chains_Of_DD

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

10 dzień na paroksetynie 20mg. Nadal totalny odlot, odrealnienie, uczucie bycia pijanym, na haju jak kolejek to zwał. Mam nadzieję, że to tylko nie jest nie tolerancja na lek i kwestia dni aż to minie wraz z przyzwyczajeniem się organizmu.

Edytowane przez sebo001

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Andrzej91 napisał:

U mnie miesiąc i dwa dni na paroksetyny....wczoraj np. w miarę lepiej się czułem a dzisiaj znowu te silne zawroty i jakieś derealizacja .... Afff ja już nie wiem naprawdę co jest grane ;((

Derealizacja to najczęściej objaw lękowy, wiem, że to prawie niemożliwe skoro ciągle ją "widzisz", ale staraj się nie skupiać na tym myśli, bo to powoduje pewnego rodzaju błędne koło: Derealizacja -> poświęcasz jej uwagę/analizujesz ciągle czy masz i czemu to takie dziwne -> nakręcasz się -> derealizacja się utrzymuje. Może ten dobry dzień to przebłysk na kolejne lepsze, spróbuj jeszcze trochę wytrzymać do tych 6 tygodni :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam często jakieś odrętwiałe ciało (ręce, nogi), jakieś mrowienia i czuje się jakby moja ręka nie była moja - także Andrzej to jest standardzik nerwicowy ;) czasem miałem tak, że jak szedłem to miałem wrażenie, że się zaraz mi nogi splączą i się wywalę, czym bardziej zwracałem na to uwagę tym gorzej. Czasem miałem to tak silne, że miałem silny lęk nawet jak szedłem ze śmieciami do śmietnika i musiałem "myśleć nad tym jak idę". Przeszło na szczęście i wraca tylko czasami i w mniejszym natężeniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Paroksetyna od tygodnia, ale dopiero od 3 dni na 20mg, więc dopiero zaczynam (ale już kiedyś brałem), lamotrygina 50mg (już z 1,5 roku) na wieczór trazodon na spanie 25mg. Z doraźnych opcji propranolol lub klonazepam ;)a Ty coś oprócz paroksetyny bierzesz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, In_Chains_Of_DD napisał:

Paroksetyna od tygodnia, ale dopiero od 3 dni na 20mg, więc dopiero zaczynam (ale już kiedyś brałem), lamotrygina 50mg (już z 1,5 roku) na wieczór trazodon na spanie 25mg. Z doraźnych opcji propranolol lub klonazepam ;)a Ty coś oprócz paroksetyny bierzesz?

W jakim celu lamotrygine stosujesz? Sam przez 3 miesiące stosowalem 150mg ale zupełnie nie było żadnych korzyści, więc lekarz odstawił mi lamotrygine.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, sebo001 napisał:

Często powtarza się, iż paroksetyna zaczyna działać po ok.6 tygodniach, tzn. że jest niewielka poprawa czy jest już dobrze. Jak to rozumiecie ? 

Dla mnie lekka poprawa już przeważnie jest widoczna po ok. 3-4 tygodniach, po 1,5-2 miesiącach powinno już być pełne działanie, ale każdy jest indywidualny i się spotkałem z tym, że ktoś pochwalił ten lek i po 3 miesiącach.  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie mnie również miała ustabilizować ale nic z tego. Odstawiłem z dnia na dzień i zupełnie bez różnicy a poza tym uważam, że nie ma co sobie dokładać leków skoro nie spełniają swoje funkcji a wiadomo, że dodają skutków ubocznych. Teoria, że lamotrygina jest pomocna w nerwicy jakoś do mnie nie trafia. 

Jestem 10 dzień na paroksetynie a ja cały czas zastanawiam się czy nie warto było poczekać jeszcze dłużej na wenlafaksynie niż te 8 tygodni. Jakiś tam efekt mizerny był a z drugiej strony lekarz o tym zadecydował, chodziło też o słaba tolerancję(nasilał ból glowy). Kilka razy próbowałem się leczyć sam i zawsze konczylo sie to fatalnie.

Czekam na ten legendarny paroksetynowy stan. Jak mam nawet te 6 tygodni przeleżeć w łóżku a potem ma być ok, to nie widzę problemu. Zniose ten totalny odlot, uczucie bycia na totalnym haju jeśli pewnego dnia obudzę się i będzie dobrze. Tak to właśnie u mnie było za pierwszym razem, przy wenlafaksynie. Ni z gruchy ni z pietruchy. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, sebo001 napisał:

No właśnie mnie również miała ustabilizować ale nic z tego. Odstawiłem z dnia na dzień i zupełnie bez różnicy a poza tym uważam, że nie ma co sobie dokładać leków skoro nie spełniają swoje funkcji a wiadomo, że dodają skutków ubocznych. Teoria, że lamotrygina jest pomocna w nerwicy jakoś do mnie nie trafia. 

Jestem 10 dzień na paroksetynie a ja cały czas zastanawiam się czy nie warto było poczekać jeszcze dłużej na wenlafaksynie niż te 8 tygodni. Jakiś tam efekt mizerny był a z drugiej strony lekarz o tym zadecydował, chodziło też o słaba tolerancję(nasilał ból glowy). Kilka razy próbowałem się leczyć sam i zawsze konczylo sie to fatalnie.

Czekam na ten legendarny paroksetynowy stan. Jak mam nawet te 6 tygodni przeleżeć w łóżku a potem ma być ok, to nie widzę problemu. Zniose ten totalny odlot, uczucie bycia na totalnym haju jeśli pewnego dnia obudzę się i będzie dobrze. Tak to właśnie u mnie było za pierwszym razem, przy wenlafaksynie. Ni z gruchy ni z pietruchy. 

Mi lamotrygina pomagała i chwaliłem sobie, miałem na niej całkiem dobry stan. Nie zaglądałem wtedy tu przez pewien dłuższy czas - pewnie i lepiej jak rok,  teraz aktualnie sam nie wiem ile mi daje i czy cokolwiek, ale wolę nie odstawiać, bo się jeszcze coś posra ;) 

Co do paroksetyny - generalnie leżeć 6 tygodni i czekać aż nagle się obudzisz i będzie spoko to też trochę słaby pomysł. Ja wiem, że człowiek może się obsrać tak, że ma problem z łóżka wyjść do łazienki, ale w miarę możliwości trzeba sobie ogarniać jakieś "mini-cele" jak wyjście do sklepu, ze śmieciami, spacer do parku. Działanie "pomimo" lęku przełamuje lękowy schemat myśleniowy, że nic nie możesz zrobić. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i znowu ja...

Tak jak wspomniałem Xetanor biorę miesiąc i 4 dni czyli prawie 5 miesiecy, a dzisiaj znowu bardzo złe samopoczucie...atak lęku w sklepie....mocne zawroty nogi z waty osłabienie straszne....

 

Czy jest to jakieś logiczne skoro była mała poprawa na jeden dzień i znowu podobna historia się tworzy... ;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Andrzej91 napisał:

No i znowu ja...

Tak jak wspomniałem Xetanor biorę miesiąc i 4 dni czyli prawie 5 miesiecy

miesiąc i 4 dni czyli prawie 5 miesięcy? ;)  Wytrwale jeszcze zaczekaj z 2-3 tygodnie a potem zgłoś lekarzowi jak nic się nie zmieni. Może Ci zmieni paroksetynę na coś innego albo coś do niej dołoży. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Takiego odrealnienia jak od momentu włączenia paroksetyny jeszcze nie miałem, to zupełnie inny level. Prawie się rozbilem autem. Generalnie jest masakra. Moje zaburzenie depresyjno-lękowe wskoczylo na inny poziom. Myślałem, że na wenlafaksynie jest źle a tu się okazało, że jednak działała, może trzeba było jeszcze zaczekać dłużej niż te 8tygodni aż się w pełni rozkręcić? Ja już nic nie wiem, mam taki chaos w głowie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×