Skocz do zawartości
Nerwica.com

Rekomendowane odpowiedzi

W tym roku skończyłam 18 lat i jestem w klasie maturalnej. Od 2 miesięcy biorę antydepresanty i leki uspokajające. Co jakiś czas mam okropny zjazd, ale teraz jest najgorszy. Nie mam motywacji, aby napisać maturę ani nawet skończyć szkołę. Przesypiam lub w ogóle nie biorę udziału w lekcjach online, a jeśli już na nich jestem to zupełnie nic z tego nie wyciągam. Razem z czasem przybywa nieobecności i złych ocen. Wiem, że jestem leniwa i że nie mam absolutnie żadnych ambicji, rodzice powtarzają, że nie poradzę sobie sama w dorosłym życiu. I mają rację. Najgorsze jest jednak to, że ja zdaje sobie z tego wszystkiego sprawę, ale nie czuję się z tym źle. Nie potrafię się zabrać do nauki, nie potrafię się tak w sumie zabrać za nic. Byliście może w takiej sytuacji? Co mogę zrobić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poszukać terapii, ciężko samemu się wygrzebać, kiedy pusta głowa a wkoło same niedogodności. 

 

Jednak jeśli masz w sobie ostatki samozaparcia to pamiętaj, żeby od siebie wymagać, nawet kiedy inni od Ciebie nie wymagają. Zaczynałam podobnie, ale jedyne co mi się chciało to uczyć, zaliczać przedmioty, mieć oceny. To jedyne co umiem, uczyć się. I nie chodzi tu o zdobywanie 6 i 5, po prostu o to, żeby robić coś dla siebie, żeby się nie zatracić. Stagnacja jest okropna. Czas i tak upłynie, możesz go jakoś wykorzystać albo stracić. Nawet jeśli będziesz wykonywała małe kroczki to nadal będzie ruch ;) Wymagaj od siebie tyle, ile będziesz w stanie udźwignąć.

 

Polecam do poczytania "Pokochaj siebie" Wayne W. Dyer. Ckliwy tytuł, tym bardziej, gdy ma się siebie za nic lub własne jestestwo staje się nam dość obojętne. Ale we mnie kiedyś obudziło jakąś iskierkę nadziei, że może nie jestem jeszcze skreślona. I od tego zaczęłam proces naprawiania się. 

 

Pożyczam Ci trochę mojej siły, zadbaj o siebie. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@caja liceum to najgorszy okres w życiu. Jak już przez to przejdziesz, będzie z górki. Studia - zależy jakie wybierzesz, bo na zaocznych trzeba mieć pracę, więc zdobywa się doświadczenie i to jest na plus. Na dziennych za to możesz się opierdzielać i imprezować ile wlezie, to plus takiej formy studiowania. Jeszcze lepiej robi się, jak skończysz studia i rozpoczniesz pracę. Nikt Ci nie będzie rozkazywał, nie usłyszysz nigdy więcej, że "to mój dom i moje pieniądze, i masz się dostosować dopóki tu mieszkasz".

Szkoła to dno, ale trzeba ją ukończyć. Byle jak, na samych trójkach, aby do przodu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem Ci że jestem w bardzo podobnej sytuacji, depresję leczę od 3 miesięcy chodź objawy mam od kilku lat. Jestem na studiach inżynierskich 4 roku. W czerwcu wysypałem się i po próbie samobójczej trafiłem do kliniki gdzie dostałem leki i pomoc psychoterapeuty. Po miesięcznym pobycie myślałem że wszystko już będzie dobrze, ustawione leki, przegadane problemy... ale trwało to do tygodnia po przyjeździe do domu. Kiedy chciałem przeczytać książkę, napisać coś z pracy dyplomowej, albo przygotować się na poprawki we wrześniu, czułem że moja pamięć jest w beznadziejnym stanie, a motywacja spadła drastycznie. Głównie przez otępiający lek który brałem na lęki. Po 2 miesiącach brania tego leku i zmniejszaniu dawek, rzuciłem go w cholere, wolę czuć natłok myśli, ale być w stanie normalnie funkcjonować umysłowo.

Drugą przyczyną jest samotność. Nie rozmawiam z nikim z rodziny, nie mam znajomych, jedyny kontakt z ludźmi miałem na uczelni, które już są zamknięte... W klinice poznałem super ludzi w różnym wieku, było obiecywanie spotkań itp, ale wiadomo po wyjściu pisałem z niektórymi do kilku tygodni a potem kontakt się urywał.

Na ten moment tak jak Ty, nie potrafi się skupić na e lekcjach, zazwyczaj włączam nagrywanie dźwięku i idę spać albo gram w jakieś gry. Moja aktywność ogranicza się do powiedzenia ''jestem'' przy sprawdzaniu listy. Nie robię projektów na bieżąco, wykłady mnie nudzą, a o pracy inżynierskiej nie chce nawet myśleć. Podobno w piramidzie potrzeb pierw trzeba zaspokoić potrzebę przynależności do społeczeństwa, a dopiero później jest potrzeba samorealizacji. Nie wiem jak jest u Ciebie z tą kwestią, ale warto się jej przypatrzeć. Sam nie wiem czy dam radę skończyć te studia, bo do tej pory szło mi dobrze, tak teraz (gdy wyleczyłem się już ze stresu) jakby pojawił się bunt przed nauką. Nie mam perspektyw na przyszłość, w takim sensie że wszystko mnie nudzi albo drażni. Nie odnajduje się w społeczeństwie, nie interesuje mnie przeciętne życie oparte na pracy i związku z drugą osobą. Na terapii przynajmniej dowiedziałem się że to nie jest powód do obwiniania się, ale mimo że samoocena mi się poprawiła to i tak jestem sam i bez motywacji.

Tak jak Ty, nie mam w związku z moim podejściem do nauki wyrzutów sumienia. Czasem mam ochotę włączyć mikrofon na zajęciach i powiedzieć co myślę o swoich prowadzących czy ludziach z grupy. Nikt nie interesował się tym że zniknąłem nagle w czerwcu w czasie sesji, chodź wtedy zazwyczaj piszę z paroma osobami i wymieniamy się materiałami. Prowadzący też mają gdzieś problemy psychiczne, liczy się tylko ilość materiału jaki przyswoi student, jakby fakt że jesteśmy ludźmi odstawić na bok.

Czasami śpię całe dnie albo spędzam je na robieniu niczego użytecznego. Na ćwiczenia na siłowni nie mam siły, apetytu brak, cały dzień jadę na kawach bo inaczej spałbym cały dzień. Ciągnie mnie też do psychodelików, przy następnej wizycie u psychiatry po prostu powiem jak jest, a jeśli jego działanie będzie typu zmiana leków SNRI na SSRI, to ja idę szukać dilera i leczyć się swoimi sposobami,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@ehempatia dzieki za odpowiedz! z checia przeczytam ksiazke :))

 

Juz milion razy bylo tak, ze zbieralam sie zeby zaczac sie znowu uczy. Chodze do bardzo dobrego liceum i jednak czuje, ze moi rowiesnicy trzymaja wysoki poziom, do ktorego ja po prostu nie dosiegam i nigdy nie dosiegne, to bardzo zniecheca, ale wiem ze musze skupic sie na sobie, a nie na innych. 

 

Zycze duzo zdrowka w tak trudnych czasach!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@KD44 no to widzę, ze mamy podobnie. Z ta roznica, ze ja mam jakies bliskie grono znajomych, mam chlopaka i ogolnie na moje zycie towarzyskie nie moge narzekać. Dlatego nie rozumiem za bardzo skad sie to wszystko u mnie wzielo, ale jak o tym mysle to tez problem zaczal sie kilka lat temu. Podobnie mam tez z moim kierunkiem w liceum, Ty mowisz o tym ze nie mozesz nawet myslec o inżynierii, ja mam podobnie z hiszpanskim. To jest moj glowny przedmiot. Od lat interesowal mnie ten jezyk i znalazlam idealna szkole, ktora pozwala mi rozwijac moje umiejetnosci. Ale jakakolwiek motywacja i przyjemnosc powoli znika, a oprocz tego nie mam zadnej innej pasji. Prosze Cie, nie wchodz w narkotyki, tak jak pisal ktos wyzej - po prostu sie mozesz wykonczyc. Super, ze udalo Ci sie zwalczyc stres, mysle ze i u Ciebie i u mnie wszystko zmierza we wlasciwym kierunku, tylko czasem trzeba sie zatrzymac i poprosic o pomoc :)) 

Jesli chcesz, mozesz do mnie napisac i wyrzucic z siebie wszystko

 

Duzo zdrowka!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@caja Skoro tak lubisz hiszpański, ale też wspominasz że Twoje problemy zaczęły się dawno, to być może hiszpański kojarzy Ci się z czymś negatywnym, okresem kiedy czułaś się źle i w stresie. Przynajmniej ja zauważyłem to u siebie, w technikum się bardzo stresowałem przez ludzi z klasy, i tam się u mnie zaczeło. Na studiach postanowiłem że będe się uczyć jak typowy kujon, ale za często zmuszałem się do nauki siłą. Terapeutka powiedziała mi że to było na zasadzie szantażowania samego siebie ''jeśli się nie nauczę wystarczająco dobrze na to kolokwium, to wywołam u siebie myli depresyjne''. Teraz jak stres już mną nie steruje, patrze na wszystko od nowa jak i do nauki szukam nowego podejścia.

Jakie masz leki na uspokojenie, ja dostałem pregabaline, psychiatra mówi że to jedyny lek na stany lękowe który można brać bardzo długo bez żadnych skutków ubocznych. Jak w ogóle porównujesz swoją kondycje umysłu przed i po braniu leków?

@neon No co do tej terapii to ja mam już ich dość. Miałem 12 spotkań w ciągu jednego miesiaca, obgadałem co mi leżało na duszy, psychoterapeutka mi poleciła kilka książek do przeczytania i ja nie czuje dalszej potrzeby chodzenia do niej. Nie mam jakiś ogromnych traum czy dużego bagaża życiowego jak niektórzy. Moim problemem jest bardziej brak towarzystwa, na który nikt inny niż ja nie ma wpływu. Jeszcze chciałem pochodzić gdzieś na basen czy na siłownie publiczną, to kwarantanny powprowadzali, a zaraz będzie lockdown i nawet do sklepu sie nie wyjdzie 😑 Co do psychodelików, to już teraz czasem palę marihuanę, po prostu lubię ten rodzaj odurzenia, inne typy dragów mnie nie interesują. Co ja mogę na tym stracić, każdy potrzebuje jakiś bodźców zewnętrznych w życiu, prędzej zwariuje od siedzenia w czterech ścianach niż od grzybków czy lsd. A poza tym jednym ze sposobów leczenia depresji jest właśnie podawanie ketaminy (oczywiście nie w naszym kraju 🙂 )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×