Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nieudacznik życiowy


wiejskifilozof

Rekomendowane odpowiedzi

Nieudacznik zyciowy - to chyba łatka, którą można samemu sobie ( lub innemu) przypiąć.

I mysle, ze najczęściej jest to związane z niskim statusem materialnym, albo, ogolnie, jakims ogarnięciem,(czy raczej nieogarnięciem) zyciowym.

 

Ja staram się nie przypinać łatek, to bez sensu. Ludzie mogą miec rozne koleje losu, nie wszyscy tez dostajemy na starcie te same możliwości, oraz nie w rownym stopniu potrafimy potem je wykorzystać.

Ale to nie znaczy, ze trzeba kogos (lub siebie) w ten sposób wartosciowac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dla mnie nieudacznik to ktoś, kto dostaje szansę od życia, ale jej nie wykorzystuje. Na przykład taki ktoś, kto ma bogatych rodziców i możliwość  przejęcia ich firmy, studiowania, podróżowania po świecie itd., ale zamiast tego spędza czas na graniu w gry i masturbacji. Albo żyje wg zasad określonych przez rodziców, nie mając własnego zdania. Tu przykładem może być dziecko alkoholików, które później jako dorosły również pije. Uważam, że każdy jest kowalem własnego losu i nie ma co się użalać nad sobą, że się miało trudne dzieciństwo, że bieda, alkohol, choroba itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

58 minut temu, Heledore napisał:

Ale zobacz- przez te 60 lat mogło się wiele wydarzyć. Może zadbał, ale los mu to odebrał? Może odebrali mu to ludzie? Może choroba? Jest za dużo zmiennych, aby wprowadzać tutaj jakąkolwiek definicję.

Człowiek kowalem własnego losu, owszem mogło się wiele wydarzyć

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, z o.o. napisał:

dla mnie nieudacznik to ktoś, kto dostaje szansę od życia, ale jej nie wykorzystuje. Na przykład taki ktoś, kto ma bogatych rodziców i możliwość  przejęcia ich firmy, studiowania, podróżowania po świecie itd., ale zamiast tego spędza czas na graniu w gry i masturbacji. Albo żyje wg zasad określonych przez rodziców, nie mając własnego zdania. Tu przykładem może być dziecko alkoholików, które później jako dorosły również pije. Uważam, że każdy jest kowalem własnego losu i nie ma co się użalać nad sobą, że się miało trudne dzieciństwo, że bieda, alkohol, choroba itd.

👍👍👍👍

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

... 

To chyba o mnie mowa. 

Straciłam wszystko. Dom rodzinę. Nie mam nic materialnego. Nie stać mnie by jechać z córką na wakacje, pójść na basen, kręgle a na koniec dnia na fajne żarcie.  Ba - nie stać mnie nawet by kupić jej nowe dżinsy. Tonę w długach i bieżących opłatach, reguluje jedno, robi się dziura gdzie indziej. Kilka egzekucji komorniczych na koncie. Permanentny stres przed jutrem prześladuje mnie od ponad roku. Zżera wnetrznosci, pali żywym ogniem. 

Nie umiem pracować, nie umiem zarabiać pieniędzy. Wszystkie moje dotychczasowe zajęcia były krótkofalowe, często na gównianych umowach albo nawet bez, za gówno nie pieniądze. Zawsze musiałam robić coś dodatkowo żeby związać koniec z końcem, co miało  sens przy etacie. Po pracy (albo czasem i w niej, jak był luźny okres) - pisałam na prywatne zlecenia rozdziały prac naukowych albo je redagowałam (wiem, kontrowersyjne, ale nie ja to ktoś inny to zrobi - taka prawda). Łącznie, w skali miesiąca dało się wyciągnąć przyjemne 3000 na rękę, co łącznie z przychodami z firmy męża naprawdę dawało radę. Z tym że dziecko musiało po przedszkolu czy potem już szkole oglądać do wieczora moje plecy i chodzić na palcach. Do dupy. 

Potem przyszło moje imprezowanie, ćpanie, chwilówki, długi, strata pracy, strata męża, wypdowadzka. Kolejna praca, której mi nie przedłużyli - bo nie ogarnęłam, nie umiałam opanować programu magazynowego , codziennych zadań. Wciąż wyłam, nie umiałam się skupić. Podziękowali mi. 

Jakiś czas pociagnelam zwolnienie, ale już od tamtej pory (kwiecień 2019) nie znalazłam etatu.

Znowu pisanie, korekty z tym że teraz, jako główne i jedyne źródło utrzymania, z którego trzeba było opłacić wynajęte mieszkanie - dawały raczej  mizerny zysk. Podjęłam się więc opieki nad dziećmi jako Niania, oczywiście na czarno. Obecnie jestem na rozdrożu, złapałam kolejna pracę na czarno i chce godzić ją z dziećmi. Wciąż jest to głodowe rozwiązanie. Ale jedyne dostępne dla takich jak ja, których pech to już niejako styl życia. 

 

 

Mam doświadczenie w administracji budżetowej i księgowości (także kurs) , wykształcenie wyższe (lic - filologia polska, mgr - pedagogika terapia pedagogiczna). Zero języków (poza byle jakim ang że szkoły i totalnie beznadziejym niemieckim), brak prawa jazdy. Brak niepelnosprawnosci - co dyskwalifikuje u wieku pracodawców, do tego od dawna juz nie student ani absolwent. Nie umiem się sprzedac pracodawcom zresztą, patrząc na moje dokonania w  życiorysie, już sami wiedzą - ktos/coś od wszystkiego jest ewidentnie do niczego.

Czuje ze zmarnowałam życie. Musiałby się wydarzyć Cud bym się dźwignęła. Cud w postaci oelboetatowej pracy z wynagrodzeniem 5 tys (bo tyle mniej  wiecej  wystarczyloby żeby wszystko wyprostować i żyć)... no cóż. niestety, nie umiem zarabiać tak dużo. Chyba że nierządem 💩, choć w tym zawodzie eksploatacja i przebieg raczej nie są w cenie... Więc też odpada. 

Cudu nie będzie, a mnie pozostaje wegetować latając swoje dziury. 

Tak. Myślę że udało mi się dość celnie udokumentowac tezę wyjściową. Życiowy nieudacznik - w czym mogę pomóc? 😐

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Alchemiczka napisał:

Straciłam wszystko. Dom rodzinę. Nie mam nic materialnego. Nie stać mnie by jechać z córką na wakacje, pójść na basen,

Twój opis to zaprzeczenie nieudacznictwa życiowego, sporo przeżyłaś, osiągnęłaś, chwilowo straciłaś. Masz dziecko, miałaś męża, mnóstwo różnych prac, doświadczeń życiowych. 

A nieudacznik wg mnie to jest ktoś kto nie ma żadnych osiągnięć, boi się życia itd, np ja który w wieku 40 lat mieszka z matką, jest wiecznie sam, nie ma prawa jazdy, ma doświadczenie tylko w pracy fizycznej, ogólnie mało co przeżył. Gdyby był wzorzec nieudacznictwa życiowego to ja na pewno bym się nadawał.  

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję, to miłe co napisałeś, ale sam Wiesz jak jest - wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma i  licytowanie się, bo przecież to"ja mam najgorzej na świecie" 🙂

 

A ja nie mam nawet pomysłu czego się chwycić. Ba. Ja nawet nie wiem czy ktoś wystawi rękę, bym w ogóle mogła spróbować.... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Ḍryāgan napisał:

@Alchemiczka). 

A nie masz czasem ChAD?

 

Nieee,  ja tylko skromnego Borderlinea mam... A może jakbym miała ChAD to by mnie po sądach nie ciągali za niespłacone pożyczki (które fakt, brałam kompulsywnie i bez pomysłu co potem, ale to wynik Bordzia właśnie

3 minuty temu, Ḍryāgan napisał:

Ps. Widziałem, że zajmujesz się redakcją wydawniczą - więc witam koleżankę po fachu (trochę), bo też tak czasem dorabiam. Życzę Ci ustabilizowania sytuacji zawodowej, to znaczy jakiegoś etatu - wtedy dodatkowo korektami można trochę podreperować budżet.

 

O, dzień dobry Panu redaktorowi  🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czasem pomoc przychodzi w najmniej spodziewanym momencie, kiedy człowiek się nie spodziewa, kiedy jest już na najniższym poziomie piekła. Ja tego doświadczyłem - kilka lat temu osiągnąłem dno, ale jak wiadomo od dna czasem się łatwiej odbić  czego Ci życzę

 

 

A to wiem, faktycznie tak bywa - nawet u mnie Pandory... Dlatego wakcze z sobą o choćby znikoma ilość pozytywnych myśli, zeby to dobre przywołać... Bo w siłę przyciągania wierzę absolutnie, podobnie jak w karmę 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 21.06.2020 o 07:20, carlosbueno napisał:

ma doświadczenie tylko w pracy fizycznej,

Praca fizyczna wymaga niekiedy większego ogarnięcia niż praca biurowa (szczególnie taka załatwiona po znajomości). Pracownikom biurowym (tym mającym posadkę po znajomości) bliżej do nieudaczników życiowych niż tym, co pracują fizycznie.

Nieudacznik bez znajomości ma doświadczenie tylko jako stażysta lub pracownik portierni; albo nie ma doświadczenia wcale.

Oczywiście to jasne, że praca jako portier nie równa się nieudacznik, ale w tej branży nieudaczników jest najwięcej, bo to najprostsza praca, jaka istnieje.

Edytowane przez mark123

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, mark123 napisał:

Praca fizyczna wymaga niekiedy większego ogarnięcia niż praca biurowa

To zależy jaka praca fizyczna, wiele fachów związanych z budowlanką a uznawanych za fizyczną typu murarz, hydraulik wymaga większego ogarnięcia intelektualnego niż typowa praca biurowa, ale w moim przypadku chodziło o typową fizyczną bez żadnych umiejętności.  

 

Godzinę temu, mark123 napisał:

Oczywiście to jasne, że praca jako portier nie równa się nieudacznik, ale w tej branży nieudaczników jest najwięcej, bo to najprostsza praca, jaka istnieje.

Mi się taka praca kojarzy z emerytami bądź rencistami którzy dorabiają tak do swoich nędznych świadczeń. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Ḍryāgan napisał:

Do kopania rowów większych

Dziś się nie kopie ręcznie, chyba że koparka nie daje rady ze względu na brak miejsca, trudny teren  to trochę podkopać ręcznie trzeba, ale generalnie przysłowiowe kopanie rowów jest już rzadko spotykane. 

 

Ja większość prac jakie miałem były po znajomości, ale nie chodzi mi o jakieś prestiżowe prace zdobyte dzięki koneksjom tylko takie że ktoś znajomy wkręcił mnie do jakiejś pracy, polecił. Najbardziej po znajomości( znajomy rodziców)  miałem pracę w której płacili 7 zł/h ( a nie było to aż tak dawno temu bo jakieś 6,7 lat temu) i była to praca na półczarno gdzie  oficjalnie zarabiałem 700 zł, także nijak się ma do wyobrażenia prac po znajomości.  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, carlosbueno napisał:

Mi się taka praca kojarzy z emerytami bądź rencistami którzy dorabiają tak do swoich nędznych świadczeń. 

Chyba często takich tam przyjmują, ale jeśli się nie ma umiejętności ani nie może się pracować typowo fizycznie, to pozostaje portier, żeby w ogóle mieć pracę.

 

 

Edytowane przez mark123

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

54 minuty temu, mark123 napisał:

Ale z subiektywnym poziomem trudności różnie bywa. Na jednym ze staży, gdzie miałem zadania i fizyczne i biurowe, to przykręcanie/rozkręcanie śrubek było dla mnie trudniejsze niż praca z dokumentami i komputerem.

Ja też w przykręcaniu/ odkręcaniu jestem wyjątkowym durniem, nigdy nie wiem w którą stronę należy kręcić. Jak kazali mi kiedyś skręcić meble to przez 2 dni nic nie skręciłem tylko połamałem jakieś elementy. Jestem technicznym debilem do kwadratu, jak robiłem na budowie to wielu uważało mnie za upośledzonego umysłowo a mam niby ponad 120 IQ😊.  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odnoszę wrażenie że jest to łatka którą możemy sobie sami przykleić, albo przkleić innym. Samemu sobie by sobie dowalić gdy nam nie wysszło, a innym, gdy np jedyne co mamy to kariera i mierzymy swoją miarą innych.

Sam czasem sobie tak dokuczam, ale nie jest tak tragicznie, jest teraz źle, słabo, ale bywało że dobrze sobie radziłem, i jeszcze trochę życia przede mną. Nieudacznik to chyba osoba której nie wychodzi ciągle,  marnująca szanse ORAZ plująca na tych, którym nie wyszło, pomniejszająca sukcesy innych i usprawiedliwiająca swoje porażki.

 

Przytoczony przykład powyżej piszącej tu matki z dzieckiem po przejściach nie jest nieudacznictwem. Może kiedyś być, jeśli ten stan utrwali się na długie lata, nie wyciągnie nikt wniosków i zacznie się opluwanie całego świata np zamiast "płakałam, nie ogarniałam, podziękowano mi w pracy" zacznie się "uwzięli się, wymagali cudów, no jak mam pracować z depresją przecież się nie rozdwoję", albo zamiast "umiem to i to, nie umiem tego i tego" zacznie się "rynek pracy to g... ". A by do tego doszło trzeba czasu i wprawy, której nikomu nie życzę ;). 

 

No i wszystko kwestia punktu odniesienia; tłukę sibie że nie skorzystałem z kryzysu, roztrwoniłem kasę bo bałem się pracy, że nie mam rodziny, ale z drugiej strony jeszcze jakieś oszczędności mam, pracę jakąś od biedy znajdę, żyje sobie wygodnie...niezbyt ambitnie, ale jedni mi zazdroszczą a inni lekko gardzą.

Edytowane przez Walter

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, wiejskifilozof napisał:

Ja tak samo.Mi do głowy nie wchodzi,a ni matematyka.Ani technika.Jestem typowym humanistą.

To że do głowy nie wchodzą Ci przedmioty ścisłe nie oznacza od razu że jesteś humanistą, ja za takiego się nie uważam, świat nie dzieli się na humanistów i ścisłowców, większość nie jest tu ani tu podejrzewam. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

35 minut temu, Walter napisał:

Nieudacznik to chyba osoba której nie wychodzi ciągle,  marnująca szanse ORAZ plująca na tych, którym nie wyszło, pomniejszająca sukcesy innych i usprawiedliwiająca swoje porażki.

Są nieudacznicy którzy za swa nieudaczność winią innych, świat, pecha i są tacy którzy głównie siebie np ja, choć dla własnego zdrowia psychicznego chyba lepiej winić innych bo Twoja samoocena wtedy tak nie obrywa.  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, carlosbueno napisał:

jak robiłem na budowie to wielu uważało mnie za upośledzonego umysłowo a mam niby ponad 120 IQ😊.  

Mnie na stażach też uważano za upośledzonego i tylko dlatego, że to nie oni płacili pensje, mnie nie wywalali. Nie byłem w stanie nauczyć się niczego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, mark123 napisał:

Mnie na stażach też uważano za upośledzonego i tylko dlatego, że to nie oni płacili pensje, mnie nie wywalali. Nie byłem w stanie nauczyć się niczego.

Ja tez mało pojętny jestem, zwłaszcza jeśli chodzi o technikę a nawet obsługę komputera, podobnie z kursem na prawo jazdy którego nawet nie ukończyłem bo nie byłem w stanie nauczyć się niczego i na 28 godzinie kursu wciąż nie opanowałem tego co przewidywano dla  4 godziny.  Że też urodziłem się taki niedojebany, takich powinno się zagazowywać w młodości aby uniknęli przykrości w dorosłym życiu. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×