Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jestem rudy. Czy to stres pourazowy?


Rekomendowane odpowiedzi

Witam serdecznie

 

Zastanawiam się czy to dobry dział, bo nie wiem jak to traktować ale czy ktoś mógłby mi podpowiedzieć co powinienem z tym zrobić? Może jest tutaj ktoś kto ma podobne doświadczenie...? 

 

 

Jestem po depresji. Niby wyleczonej, ale zaczynają wracać negatywne schematy myślowe.

 

Jako dziecko byłem rudy. Przeżyłem przez to wiele nieprzyjemnych chwil, dni, tygodni, w sumie lat. Rude dziecko u którego buduje się niskie poczucie wartości ma niezałatwo w życiu. W sensie w życiu samemu ze sobą i swoimi myślami.

 

Do poprzedniego nie chce wracać, bo nie czułem że może mi z tym pomoc. Powiedział po 1,5 roku że terapia zakończona. Faktycznie było OK, ale to wraca. Na samą myśl jak muszę mówić o swojej rudości i przeżyciach z dzieciństwa to cisną mi się na oczy miliony łez. 

 

Bardzo proszę o pomoc i wsparciu.

Być możecie znacie kogoś do polecenia w Warszawie, kto mógłby mi z tym pomóc? Chce się wziąć za to, mogę płakać, krzyczeć cierpieć w trakcie zdrowienia, ale jestem na to gotowy. 

 

Teraz może i rudy nie jestem, ale ten rudy dzieciak dalej we mnie siedzi. Chodzę z nim przez całe życie i przez to doświadczam wiele smutku, strachu, rozczarowań, frustracji. Chce się tego pozbyć. Bardzo proszę o informacje jakiego konkretnie specjalisty powinienem poszukać?

 

Z jakąś konkretną specjalizacja?

Czytając opisy psychoterapeutów to one są bardzo zbliżone opisami i nie potrafię się w tym odnaleźć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, wiejskifilozof napisał:

Ja kiedyś jako dziecko,przezywałem się z rudego.Kuzyna,dziś jkest mi wstyd.Mam koleżankę 46 lat.Ruda,jak płomień.I mi się podoba.Koleżankę 41 lat.Chętnie bym zabrał do łóżka.Ruda.

 

Coś za tym idzie? Chce Pan mi coś przekazać?

 

Czy wyłącznie dzieli się pragnieniem przespania się z rudą?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie tylko rudzi mają ciężko w szkole. Byłem niski i drobny, później doszły okulary i aparat na zęby. Po gimnazjum do tej pory mam traumę. Ci barbarzyńcy tak mnie upodlili, że każdemu z nich teraz życzę raka i śmierci w męczarniach. Polska szkoła to siedlisko nienawiści i chamstwa. Doświadczałem tego chamstwa od tych „najlepszych” uczniów, którzy w szkole są nietykalni.

Proponuję, byś wrócił na terapię, koniecznie z lekami antydepresyjnymi. Tylko czas uleczy Twoje rany. A jeśli masz kontakt z tymi bydlętami - odetnij się, usuń z Facebooka, nie są Ci potrzebni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Robertow napisał:

 

Coś za tym idzie? Chce Pan mi coś przekazać?

 

Czy wyłącznie dzieli się pragnieniem przespania się z rudą?

Może chodzi o to, ze rudy - nie musi być jednoznaczne z brzydki, nieatrakcyjny. Nie jestem ruda, ale wyobrażam sobie, ze bedac, prubowalabym jakos przekuć to w atut, albo przynajmniej zneutralizować.

Czy oprócz tego, ze jesteś rudy, jesteś jeszcze - jakiś? Masz jakies wady czy zalety?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, Robertow napisał:

Teraz może i rudy nie jestem, ale ten rudy dzieciak dalej we mnie siedzi.

To może ktoś kto pracuje w temacie "wewnętrznego dziecka" byłby tutaj przydatny?

Jaka to była terapia wcześniej? Może nie zahaczyła o ten temat odrzuconego rudego dziecka?

Jak płaczesz, to płacz, to tez ulga i praca psyche. Jest ok.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, mpConroe napisał:

Nie tylko rudzi mają ciężko w szkole. Byłem niski i drobny, później doszły okulary i aparat na zęby. Po gimnazjum do tej pory mam traumę. Ci barbarzyńcy tak mnie upodlili, że każdemu z nich teraz życzę raka i śmierci w męczarniach. Polska szkoła to siedlisko nienawiści i chamstwa. Doświadczałem tego chamstwa od tych „najlepszych” uczniów, którzy w szkole są nietykalni.

Proponuję, byś wrócił na terapię, koniecznie z lekami antydepresyjnymi. Tylko czas uleczy Twoje rany. A jeśli masz kontakt z tymi bydlętami - odetnij się, usuń z Facebooka, nie są Ci potrzebni.

 

Serdecznie Ci współczuję. Piszę to otwarcie bo wiem czego doświadczyłeś. Nie mam jednak takiej złości w sobie żeby im źle życzyć. Ale myślę że jakbym się z nimi spotkał to moja pewność siebie przy nich byłaby bliska zeru. 

 

6 godzin temu, Luna* napisał:

Może chodzi o to, ze rudy - nie musi być jednoznaczne z brzydki, nieatrakcyjny. Nie jestem ruda, ale wyobrażam sobie, ze bedac, prubowalabym jakos przekuć to w atut, albo przynajmniej zneutralizować.

Czy oprócz tego, ze jesteś rudy, jesteś jeszcze - jakiś? Masz jakies wady czy zalety?

 

Dziękuję za Twoje słowa. Dam taki przykład.. proszę znaleźć jedna rzecz której w sobie Pani nie lubi/nienawidzi i wyjac ja w wyobraźni tak żeby wszyscy ją widzieli. I tak chodzić z tym przez całe życie, tak że ludzie by się cały czas z tego śmieli. Proszę mi wierzyć, to nie jest takie łatwe żeby przekuć to w atut. Proszę oczywiście tego źle nie zrozumieć, chciałem to tylko zobrazować. 

 

Dziękuję za pytanie, tak jestem jakiś, ale w mojej głowie nawet jest tak,że jak położę wszystkie atuty na wadze po jednej stronie, to po drugiej stronie kładąc swoje przekonania o rudości, waga runie w dół. Mogę mieć niesamowite rezultaty w pracy na sobota, w pracy zawodo, wystarczy mniej nazwać rudym i pewność siebie znika. A rudy już nie jestem. Włosy zmienily kolor bardziej na blond. 

 

5 godzin temu, doi napisał:

To może ktoś kto pracuje w temacie "wewnętrznego dziecka" byłby tutaj przydatny?

Jaka to była terapia wcześniej? Może nie zahaczyła o ten temat odrzuconego rudego dziecka?

Jak płaczesz, to płacz, to tez ulga i praca psyche. Jest ok.

Wcześniej terapia poznawczo behawioralna. Zahaczyła lekko, ale powiedziała, że dojść do tego że nigdy się tego negatywnego przekonania nie wyzbędę.

 

Wewnętrzne dziecko może być dobrym tropem. Dziękuję 

Edytowane przez marusieczek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, marusieczek napisał:

powiedziała, że dojść do tego że nigdy się tego negatywnego przekonania nie wyzbędę.

Może tak być, ale taki schemat może byc łagodniejszy i dać żyć. Pod "rudością" kryje się pewnie o wiele więcej: poczucie odmienności i cechy których w sobie nie lubisz czy poczucie bycia odrzuconym przez rodziców. Ja jako dzieciak byłam nie tylko rudawa, ale i nosiłam okulary i jąkałam się strasznie. Do dziś to ostatnie pobolewa. Dziś coś źle zaakcentowałam w obcym języku i szef sie skrzywił i mnie poprawił odruchowo. Mała rzecz, nic się nie stało, ale odczułam. Nie dramatycznie, ale jednak to pamiętam, choć to incydent.

Co do powrotu na terapię. Też zaczynałam z poz-beh, ale jak dorosłam do kolejnych tematow zaczęłam psychodynamiczną. Po prostu tak bywa, że pewne treści wracają i to jest ok. Jęsli płaczesz i cierpisz z powodu "powrotu do przeszłości" to sygnał żeby właśnie tym się zająć, że to już jest dostępne do przepracowania. Jakość życia jest ważna. Może do końca nie pozbędziesz się kompleksu "rudego", ale będzie może łatwiej. Powodzenia :).

W międzyczasie możesz sobie poczytać o terapii "wewnętrznego dziecka" i się wypłakać, to przynosi zmniejszenie napięcia.

PS. Mnie się teraz rudy kolor podoba, szkoda że w moim przypadku zmienia sie na siwy ;).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 21.02.2020 o 17:51, doi napisał:

Może tak być, ale taki schemat może byc łagodniejszy i dać żyć. Pod "rudością" kryje się pewnie o wiele więcej: poczucie odmienności i cechy których w sobie nie lubisz czy poczucie bycia odrzuconym przez rodziców. Ja jako dzieciak byłam nie tylko rudawa, ale i nosiłam okulary i jąkałam się strasznie. Do dziś to ostatnie pobolewa. Dziś coś źle zaakcentowałam w obcym języku i szef sie skrzywił i mnie poprawił odruchowo. Mała rzecz, nic się nie stało, ale odczułam. Nie dramatycznie, ale jednak to pamiętam, choć to incydent.

Co do powrotu na terapię. Też zaczynałam z poz-beh, ale jak dorosłam do kolejnych tematow zaczęłam psychodynamiczną. Po prostu tak bywa, że pewne treści wracają i to jest ok. Jęsli płaczesz i cierpisz z powodu "powrotu do przeszłości" to sygnał żeby właśnie tym się zająć, że to już jest dostępne do przepracowania. Jakość życia jest ważna. Może do końca nie pozbędziesz się kompleksu "rudego", ale będzie może łatwiej. Powodzenia :).

W międzyczasie możesz sobie poczytać o terapii "wewnętrznego dziecka" i się wypłakać, to przynosi zmniejszenie napięcia.

PS. Mnie się teraz rudy kolor podoba, szkoda że w moim przypadku zmienia sie na siwy ;).

 

Dziękuję za Twoje słowa. Jak sobie radzisz z tymi incydentami?

Czy szybsze bicie serca, dużo negatywnych myśli jest już sygnałem do tego żeby spotkać się z psychologiem? 

 

Nie mówię, że rudości sama w sobie jest zła, tylko cierpieniem obdarza mnie to czego przez nią doświadczyłem i jakim przez to człowiekiem się stałem. Lękliwym i wyczulonym negatywnie na porażki. Nie umiem siebie docenić. Jak coś zrobię dobrze to jest dobrze, a nie super. Jak coś zrobię źle to potrafię to traktować jako katastrofę. Mam bardzo niskie poczucie własnej wartości. 

 

Nie wiem czemu, ale ciężko mi zaakceptować fakt, że nie mogę pozbyć się syndromu rudego calkowicie. Chce tego, jestem gotowy na pracę nad sobą, ale chce mieć pewność, że dany specjalista mi w tym pomoże. Chyba, że rzeczywiście jest tak, że tego nie da się wykorzenić?

 

 

 

W dniu 21.02.2020 o 18:24, wiejskifilozof napisał:

Że rude jest piękne

 

Dziękuję 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Robertow napisał:

 

Dziękuję za Twoje słowa. Jak sobie radzisz z tymi incydentami?

Czy szybsze bicie serca, dużo negatywnych myśli jest już sygnałem do tego żeby spotkać się z psychologiem? 

 

Nie mówię, że rudości sama w sobie jest zła, tylko cierpieniem obdarza mnie to czego przez nią doświadczyłem i jakim przez to człowiekiem się stałem. Lękliwym i wyczulonym negatywnie na porażki. Nie umiem siebie docenić. Jak coś zrobię dobrze to jest dobrze, a nie super. Jak coś zrobię źle to potrafię to traktować jako katastrofę. Mam bardzo niskie poczucie własnej wartości. 

 

Nie wiem czemu, ale ciężko mi zaakceptować fakt, że nie mogę pozbyć się syndromu rudego calkowicie. Chce tego, jestem gotowy na pracę nad sobą, ale chce mieć pewność, że dany specjalista mi w tym pomoże. Chyba, że rzeczywiście jest tak, że tego nie da się wykorzenić?

 

 

 

 

Dziękuję 

Prosz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, Robertow napisał:

Chyba, że rzeczywiście jest tak, że tego nie da się wykorzenić?

 

Da się złagodzić. Da się z tego śmiać. Da się mieć to gdzieś. Da się z tym żyć. A ty piszesz że żyć ci z tym trudno. I tu jest problem a nie w rudym kolorze.

 

16 godzin temu, Robertow napisał:

Jak sobie radzisz z tymi incydentami?

Poruszają i mijają same. Nic nie robię, nie pogłębiam, nie dumam nad tym, nie dokopuję sobie.

16 godzin temu, Robertow napisał:

Czy szybsze bicie serca, dużo negatywnych myśli jest już sygnałem do tego żeby spotkać się z psychologiem? 

Tu nie chodzi przecież o zaburzenia kardiologiczne ale o niską jakość życia i kopanie siebie. Za moment będziesz unikał wszystkich ludzi, nawalisz w pracy etc.

To że to daje takiego kopa, to znaczy że jest ciągle żywe, do przepracowania.

Zdarza się że po jednej terapii pozostają jakies wątki do przepracowania i wtedy się wraca, to normalne. Jak nie czujesz żeby były t. miał ochotę cię dalej słuchać i ta terapia była dość płytka, poszukaj kogos innego, z innego nurtu. Nigdy nie ma gwarancji, że terapia będzie udana, ale warto spróbować, żeby się nie blokować w życiu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×