Skocz do zawartości
Nerwica.com

lęki z dzieciństwa, a natręctwa!!!


potegapodswiadomosci

Rekomendowane odpowiedzi

tak sie zastanawiam,czy natręctwa mogą się brać z....przeżyć z dziecinstwa, o ktorych zapomniałam bo są bolesne...?

a ktore, zaczełam sobie przypominac, w pewnym sensie dzięki psychologowi, ktory zaczął drażyc ten temat..ze mną..

 

Miałam ojca alkoholika.Dzieciństwo jak za mgła, bo niekoniecznie całe szczęsliwe.Czlowiek, chyba ma takie cos , ze wypiera złe wspomnienia ze swiadomosci, ale czy one na pewno znikąją?Przeciez gdzieś tam pozostają.

Sa to przykre doświadczenia.Był to też lęk,że coś się może wydarzyć.Gdyż kiedy ojciec wracał z pracy pijany, często wszczynał bezpodstawne awantury,mi , mojemu rodzeństwu, mamie.Ja byłam jeszcze bardzo mała, kiedy widziałam, jak ojciec, kilka razy uderzył moje rodzeństwo.Panicznie sie bałam, jego gdy był pijany.Bo nigdy nie było wiadomo"co się tym razem wydarzy".Był bardzo agresywny i niemiły, dogadywał złośliwie mojej matce, nie szanując jej.Była naprawde wredny wobec niej , przy nas.Ja dużo wypłakałam wtedy łez, byłam wsciekła na ojca, ale nigdy, mu nie nagadałam, nie nakrzyczałam, co o nim myślę, ze nas krzywdzil i ze przez niego tyle sie nacierpiałam.Czasem jak pomyśle, o rodzajach moich natręctw.Związanych głownie z przemoca...to jakos zaczynam kojarzyć to sobie z moim ojcem.No i teraz kiedy odczywam lęk przed natrectwami, lub po nich...jest on identyczny jak lęk..z dziecinstwa.Lek przed włąsnym ojcem, tak samo jak teraz lęk przed własnymi myslami!!:(

Mimo, to nie jest w mojej naturze"agresja, ani przemoc..jestem osobą o łagodnych, jak widac lękliwym usposobieniu.Zastraszona włąsną rodziną.Moja matka do tego była straszną histeryczką, płakała z byle powodu,czesto tez wbudzałą w nas poczucie winy, za to co sie dzieje.Jakbysmy byli winni, tego, ze ma męza pijaka.Musiałąm sie otworzyc, tak mi lżej.Czasem miałam wrazenie, ze moja matka robi z siebie "ofiare", a ojciec. jest jej "katem"...W naszym rodiznnym domu, nigdy nie było wiadomo, co sie wydarzy.Panował niepokoj i chaos.Nie było dyscypliny.Matka miała po kilu latach pijanstwa ojca miała juz tak zszargane nerwy, ze czasem płakała z byle powodu, ze np, nie wyniosłam smieci.Na domiar złego, gdy ojciec był trzezwy, matka nagle "zapominała" o grzeszkach ojca ..gdyz tak cieszyła sie ze w koncu jest trzezwy.Nagle tez miałam wrazenie ze odracala sie od nas.No i gdy cos zbroilismy, rodzice byli"przeciwko nam"....Dopiero gdy ojciec był pijany szukała, w dzieciach"poplecznikow"...Poza tym, jej teksty do ojca, kiedy był pijany, do dzis pamietam...i snia mi sie po nocach"dno moralne zapijaczona morda"...itd..

Było tez, tak, ze gdy ja cos zel zrobiłam, zaraz byłam wyzywana od najgorszych i ciagle mi to wypominano, nawet po latach, niekotre rzeczy mi wypominali, a gdy zrobiłam cos dobrze..nikt tego nie zauwazal'jakby to było normalne, ze musi sie udawac"Zadnej pochwały nic.

Rodzice mieli metody tak niewychowawcze, ze i tak w miare normalna jestem,jak na ich metody wychowawcze...ale nie pozostało to bez echa..Patologiczna rodzina niestety:(, ale ja jej nie wybierałam.Mysle, ze do dzis nosze w sobie złosc.. na rodzicow..pewnie, moze i stad te natrectwa..Niby im wybaczyłam,ale nadal chyba mam zal do nich.

To smutne dziecinstwo i przykro , ale gdy o tym pisze mi lepiej.Chyba wybaczyłam rodzicom, ale mam te nerwice natrectw..i mysle, ze nie przypadkowo!!

jak myslicie?czy takie dziecinstwo mogło miec wpływ na moje natrectwa..ktore kręcą sie wokół szeroko pojętej przemocy, agresji...ze moge komus bliskiemu krzywde zrobic..i tego sie boje, od tego mam lęki i wyrzyty sumienia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety myślę ze ma i to duży wpływ :/

 

Najgorsze jest to że niektórzy "leczą" problemy alkoholem, w końcu przestają kontrolować swoje emocje i w ogóle życie, a cała reszta to efekt lawiny.. wszystko odbija się na rodzinie. Być może Twój ojciec miał problemy z którym sobie nie radził i nie piszę tego by go usprawiedliwić, ale wszystko ma swój powód.

 

W pewnym sensie Cię rozumiem, mój dziadek i jego syn to alkoholicy, w dzieciństwie byłem świadkiem wielu kłótni, burd i bijatyk łącznie z siekierami i morderstwem zwierząt. Moja matka miała przez to problemy psychiczne, prawdopodobnie nerwice, nie wiem co dokładnie bo nie mówili takich rzeczy dzieciom, ale domyślam się. Odbiło się także na mnie, nie tłumaczono mi tych ciągłych krzyków itd. a to oczywiste że jako małe dziecko bałem się tego okropnie, tym bardziej że nie mając świadomości tego co dzieje się, wyobraźnia dziecka w strachu przerasta jego samego. Przez to w podstawówce byłem przeciętniakiem, chodź miałem możliwości i nie byłem głupi. W szkole średniej pomału wygasły burdy, ale miałem już tak zrytą psyche że wpadłem w dragi (amfa, extazy, lsd i thc). Po około 5 latach udało mi sie z tego wyjść, ale błędy tamtych lat mogły mnie sprowadzić kompletnie na złą drogę, cudem tego uniknąłem, choć było blisko. Później było jeszcze parę mniejszych efektów złych decyzji tamtych lat, ale pomału wszystko prostuję, w końcu zła karma wygaśnie.

 

Tak, więc z całą pewnością mogę stwierdzić że dzieciństwo ma wpływ na psychikę człowieka.

 

W pewnym sensie pomogła mi książka "Potęga podświadomości" - czytałaś? Bo po nicku można wywnioskować że tak :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oczywiście, że przeżycia (szczególnie te długotrwałe) kształtują nasze emocje, nasze patrzenie na świat, nasze słaboście, wrażliwości.

Ja miałam bardzo podobny dom, picie-bicie-poniżanie. Moja psychika kształtowała się latami, lęki, nerwy, niepokój, stres, niepewność, brak bezpieczeństwa, nienawiść, złość - przecież jeśli towarzyszą nam każdego dnia ( w moim przypadku aktywnie do 18roku życia) - muszą nas "skrzywić"...niestety.

Nadzieja w NAS SAMYCH!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak krzywdzi, o ile krótkotrwałym stresem można sobie radzić, odreagowując, relaksując się, itp to permanentnie długotrwały stres którego nie możemy odreagować (bo jest stałe utrzymywany w dużym natężeniu) niszczy połączenia nerwowe i wpływa realnie na neurofizjologiczną całość mózgu, stąd fiksacja psychiczna która często nie może być wyleczona bez leków "odbudowujących hipokamp" i psychoterapii zmieniającej schematy myślowe. Świadomość i leki, dopiero całościowe spojrzenie może wyleczyć z "przeszłości".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dokładnie... zgadzam się z wami w 100%... to co przeżywaliśmy i odczuwaliśmy teraz ma wielki wpływ na to co teraz przechodzimy... u mnie naprzykłąd non stop kłutnie na jeden temat... teraz może to przeszło ale tym co nasiąkło za młody teraz musi śmierdzieć... sorki za wyrażenie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

u mnie było podobnie , alkoholizm , wieczne awantury ;/

wszystko było takie niepewne , nigdy nie wiedzialam kiedy ojciec wpadnie do domu i zrobi taka bonanze ze wszystko dookoła bedzie latac ,

chodzil prawie codziennie wypity , a jak juz sie dochlał tak pozadnie to straszył mnie i matke ze idzie sie powiesic , nie bił mnie ( chodz zdazało sie ze dostałam bez powodu bo akurat cos mu nie wyszło w pracy ), ale to było meczenie psychiczne , i wiem ze moje leki zaczeły sie wlasnie od tego ...

heh juz wiem za co cierpie , za grzechy ojca ;/

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 1:55 pm ]

zreszta tego duzo było ale nie chce tego wspominac bo jak przypominam sobie jego zapite oczy to zygac mi sie chce ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja czuje tylko wielki smutek zlosc mi juz dawno przeszla,moj ojczym bardzo mnie skrzywdzil zrobil pieklo z mojego dziecinstwa,wiem na 100%ze to przez niego mam nerwice,nie wiem co moglabym jeszcze napisac to siedzi tak gleboko :cry: .Duzo nie pamietam to ulecialo z mojej glowy ile wkoncu dziecko moze zniesc,pozostaly tylko ty mysli.W wieku 20 lat mama opowiedziala mi wszystko,chcialam wiedziec :!: .mama i ojczym nie sa ze soba od 10 lat,ja mam 27,staramy sie zyc normalnie.

Jedyna rzecz jaka bym chciala to zeby moj ojczym zrozumial jak krzywde mi wyrzadzil,ale pewnie dopiero dowie sie o tym w PIEKLE

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wstyd mi o tym pisać, ale napiszę...

To dotyczy czasów bardziej mi bliskich niż dzieciństwo. Odkąd mamy Internet, to mam oglądaną pocztę. Najpierw jawnie, potem w ukryciu. Pamiętam jak mi ojczym raz powiedział jak wróciłam z obozu że moja mama przegrzebała mi pokój w czasie nieobecności i przeczytała mi pamiętnik, a kiedy jej się o to zapytałam to powiedziała że to on przeglądał nie ona. I już nie wiem komu mam wierzyć, ale bardziej jemu uwierzę bo on mnie nigdy nie bił.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rafik, ja już mam to wszystko porobione. To wszystko nasiliło się po rozwodzie mojej matki z ojczymem. On mnie zawsze jakoś tam chronił, a przynajmniej pocieszał, a teraz muszę sobie sama jakoś radzić... Ciągle słyszę jaka to ja jestem głupia, beznadziejna, że jestem rąbnięta, że jestem idiotka, że nie szanuję starszych itp. Wiem, wymagam pewnie psychoterapii po czymś takim, ale nie mam za bardzo zaufania do psychologów, bo miałam już styczność z niejednym i moje wrażenia za dobre nie są.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej! Pierwszy raz w tym temacie. Kiedy czytam wasze posty to jakbym czytała o sobie. I zgadnijcie - tak miałam/mam nerwicę natręctw. Dzieciństwo kształtuje naszą dorosłość więc nad tym nie ma się co zastanawiać bo to prawda. Kiedy uświadomimy sobie, że to co nas dotknęło było złe i wcale nie było to spowodowane przez nas jak nam niektórzy wpajali przez całe życie następnym etapem jest odbudowa naszego poczucia własnej wartości. Pamiętajcie rodziców, bliskich, znajomych itp nie zmienicie możecie zmienić tylko siebie ale musicie chcieć. Nie bójcie się mówić o zranieniach ale też nie użalajcie się nad sobą. Pokochajcie siebie takimi jakimi jesteście, nie oszukujcie siebie, patrzcie prawdzie w oczy. Zaufajcie sobie i swoim uczuciom. Mi obsesje próbowały zepsuć mój związek, który jest dla mnie wspaniały. Dzięki mojej kochanej drugiej połówce uświadomiłam sobie w jakim wielkim zafałszowaniu żyłam wcześniej. Nie jest łatwo przejść z piekła do nieba. Po drodze trzeba odbudować siebie, odnaleźć swoje autentyczne ja ale warto. Zwyciężyłam obsesje ale musiałam stoczyć batalię z samą sobą ale naprawdę się opłacało. Nie bójcie się mówić o tym co was boli. Jak uważacie że coś jest złe to dla was to jest złe nie usprawiedliwiajcie zła. Ja np powiedziałam ojcu, że za to co zrobił a raczej nie zrobił powinien iść siedzieć ale teraz sobie myślę, że raczej wysłałabym go na terapię razem z moją mamą. Aha poczytajcie o syndromie DDA (Dorosłe Dzieci Alkoholików). Otworzy wam to oczy na wiele spraw.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam serdecznie.

Oczywiście, że przeżycia emocjonalne wyniesione z dzieciństwa przenoszą się do naszego dorosłego życia. Niestety nie zawsze uświadamiamy to sobie. Często za naszymi niepowodzeniami kryją się głęboko zakopane w podświadomości urazy. Dopóki do nich nie dotrzemy, nie nazwiemy ich "po imieniu", nie wyartykułujemy naszego bólu i złości, która się tam kryje, dopóty będą powtarzać się niepowodzenia (oczywiście tylko w pewnych dziedzinach życia).

Ja też należałam do dzieci, które nie były chwalone w dzieciństwie. Spowodowało to stałe poczucie "bycia gorszym" od innych. U przełożyło się to na brak większych sukcesów w życiu zawodowym. Ciągle w głowie tłucze mi się, że z czymś sobie nie poradzę, czy zrobię coś źle. Tymczasem jestem bardzo sprawna, dobrze zorganizowana w pracy. Myślę kreatywnie i potrafię konsekwentnie pracować nad wyznaczonym celem. Racjonalizując: mogę powiedzieć, że jestem dobra w tym co robię (nie tylko na niwie zawodowej). Jednak gdzieś w podświadomości, ciągle gdzieś mi się to tłucze ...Być może "wysyłam" komunikaty niewerbalne, które odbierają moi szefowie?

To tak na marginesie...

Twoja historia bardzo mnie zainteresowała. Czytając ją popłakałam się. Chciałabym zapytać Cię o Twoje objawy. Czy mogłabyś mi przybliżyć swoje stany emocjonalne i określić jak to się przekłada na działanie. Byłabym Ci bardzo wdzięczna za pomoc.

Mam syna, który skończył 25 lat i cierpi na NN. Nie chce o tym ze mną rozmawiać, a ja nie potrafię dostosować się do tej sytuacji. Jest agresywny, ciągle złości się na mnie. Razi go wszystko co mówię i robię. Nie potrafię przewidzieć jak się zachowa. W efekcie nie umiem z nim rozmawiać, bo cokolwiek powiem, to się wścieka. Niestety często z bezsilności i frustracji reaguję również złością, co wywołuje u niego jeszcze większą złość.Czasami tak się oboje "podkręcamy", że syn "eksploduje" i np. po raz kolejny tłucze szybę. Oboje jesteśmy bardzo nieszczęśliwi. Wiem, że między nami jest więź emocjonalna ciepła i serdeczna, ale ona schowała się gdzieś głęboko. Krzywdzimy się na wzajem, nie potrafimy się zrozumieć. Prosiłam o pomoc psychiatrów, psychoterapeutów (niestety syn nie chce się leczyć) i wskazanie mi sposobu postępowania. Jednak nic takiego nie dostałam. Stwierdzono, że syn jest dorosły i sam musi zwrócić się o pomoc. On jednak nie chce tego zrobić, bo uważa że sam sobie z tym poradzi. Jedyne co mogę zrobić - i robię to - to pracuję nad sobą. Chodzę na warsztaty psychologiczne (byłam kilka razy na ustawieniach), czytam literaturę jaką mogę znaleźć na ten temat. Wszystko po to, żeby znaleźć harmonię wewnętrzną. Próbuję też rozumieć sposób jego myślenia i działania. Powoli mi się to udaje. Ciągle jednak nie znalazłam sposobu na "złapanie" z nim kontaktu.

Będę wdzięczna za odpowiedź.

Ciepło pozdrawiam i życzę szerokiej ścieżki prowadzącej do osiągnięcia radości i harmonii wewnętrzej.

 

---- EDIT ----

 

A mi kiedyś chciała odebrać komórkę była w stanie szału, pobiłyśmy się. Wiem, to głupie i wstyd mi. Mam ciągle poczucie winy że zdradzam własną matkę.
Tak, lęki z dzieciństwa ciągną się za nami w dorosłe życie. Często nie uświadamiamy sobie jak bardzo toksycznie oddziałują na nas i nasze działania, decyzje. Wydaje mi się, że jedyna szansa, żeby się od nich uwolnić, umieć dotrzeć do nich: nazwać je, odreagować, a potem "SPUśCIć WODę"!!!. Samemu trudno tego dokonać. Najlepiej zrobić to z terapeutą, który umiejętnie doprowadzi do "finału". Sama pracuję nad tym. Szczególnie pomocne były w moim przypadku "Ustawienia Rodzinne" wg metody Herllingera (z Elżbietą Narkiewicz z Wrocławia). Polecam. Sama brałam w nich udział dwa razy. Odczułam ogromną ulgę i przypływ spokoju i harmonii. Zapoczątkowały one zmiany, które cały czas się dokonują.

Pozdrawiam wszystkich na Forum. Jesteście wspaniali i zasługujecie na dużo ciepła i harmonii. Spróbujcie otworzyć się na bliskich, którzy chcą Wam pomóc. PROSZĘ WAS, dajcie im szanse !!!

Ja jestem matką syna z NN i nie nie mogę doczekać się takiej szansy. Może mi podpowiecie JAK POWINNAM POSTĘPOWAĆ, żeby dotrzeć do niego?

 

---- EDIT ----

 

A mi kiedyś chciała odebrać komórkę była w stanie szału, pobiłyśmy się. Wiem, to głupie i wstyd mi. Mam ciągle poczucie winy że zdradzam własną matkę.
A mi kiedyś chciała odebrać komórkę była w stanie szału, pobiłyśmy się. Wiem, to głupie i wstyd mi. Mam ciągle poczucie winy że zdradzam własną matkę.
A mi kiedyś chciała odebrać komórkę była w stanie szału, pobiłyśmy się. Wiem, to głupie i wstyd mi. Mam ciągle poczucie winy że zdradzam własną matkę.
A mi kiedyś chciała odebrać komórkę była w stanie szału, pobiłyśmy się. Wiem, to głupie i wstyd mi. Mam ciągle poczucie winy że zdradzam własną matkę.
Tak, lęki z dzieciństwa ciągną się za nami w dorosłe życie. Często nie uświadamiamy sobie jak bardzo toksycznie oddziałują na nas i nasze działania, decyzje. Wydaje mi się, że jedyna szansa, żeby się od nich uwolnić, umieć dotrzeć do nich: nazwać je, odreagować, a potem "SPUśCIć WODę"!!!. Samemu trudno tego dokonać. Najlepiej zrobić to z terapeutą, który umiejętnie doprowadzi do "finału". Sama pracuję nad tym. Szczególnie pomocne były w moim przypadku "Ustawienia Rodzinne" wg metody Herllingera (z Elżbietą Narkiewicz z Wrocławia). Polecam. Sama brałam w nich udział dwa razy. Odczułam ogromną ulgę i przypływ spokoju i harmonii. Zapoczątkowały one zmiany, które cały czas się dokonują.

Pozdrawiam wszystkich na Forum. Jesteście wspaniali i zasługujecie na dużo ciepła i harmonii. Spróbujcie otworzyć się na bliskich, którzy chcą Wam pomóc. PROSZĘ WAS, dajcie im szanse !!!

Ja jestem matką syna z NN i nie nie mogę doczekać się takiej szansy. Może mi podpowiecie JAK POWINNAM POSTĘPOWAĆ, żeby dotrzeć do niego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×