Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wiersze ckliwe


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Dziś zacznę ale od jutra sobie tu wstawiać to co zawsze wstawić chciałam. Będą to wiersze do du*y, ciekawsze, nudniejsze, ckliwe, chore, martwe, neutralne. Nie chcę się do nich już nigdy przyznawać nienawidzę tych wierszy, dlatego są anonimowe. 

 

 

Na początek takie ckliwe scierwo. 

 

"Zamysł w umyśle"

Patrzę z brzegu, woda płynie jednostajnie.

Szum wody, myśli chce topić,

ciągłe wahania - zrobić czy nie zrobić?

 

Nie teraz, czas jeszcze poczeka.

Choć nie zwleka.

 

Ptak śpiewa melodie mu znaną,

widzę myśl w myślach niesłychaną.

Zanurzam się w otchłani fali,

żebyśmy tylko trwali – i byli trwali.

 

Chmury suną po niebie lekko jak nierealne,

przyznając się do życia - tak banalnie.

Jakby kropla deszczu sucha była,

ma twarz opadła, sumienie uciszyła.

 

Także stoję w przeglądzie swych zdarzeń,

zbudowana z fascynujących marzeń -

pragnąc rozmaitych wrażeń.

 

Co mi jeszcze los ukaże?

Nie mam nic w zamian, w darze. 

 

 

"Coś na rzeczy" 

Wystawiłam dłoń na słońca blask,
wydawało się że pieści mnie jego czar.
W pełnej krasie - jego dłoń na mym pasie, lecz czy na długo tak da się?

Gdy nagle świeci słońce w mroku,
obawiam się dokonać większego kroku.
Serce wciąż stoi z boku, coś popycha mnie do skoku..

Dotyka mnie i razi słońca jasność,
a może to ciemność drażni światło?
Czy to prawda że to na mnie wypadło?
Los bierze mnie ponownie za gardło. 

 

 

"Odczuwanie"

A co jeśli ja nic nie czuję,

czy coś moją duszę truje?

A może to jeszcze nie to,

czy może jednak otworzy się okno?

 

Czy w końcu poczuję świeżość istnienia, 

prowadzącą do zadowolenia? 

A co jeśli w oknie tym jest krata,

jaka mogłaby być na to rada?

 

Pytań jest więcej niż odpowiedzi,

w umyśle miliony myśli siedzi.

Próbując rozwiązać zagadkę odczuwania,

uczę się dzień po dniu - życiem sterowania. 

 

W emocjach dużo jest zawiłości.

I choć się pragnie szczęścia, miłości - to najpierw trzeba siebie ułożyć, a potem wszystko co dobre mnożyć. 

 

 

"Protest"

Nade wszystko trwanie,

bytu przedłużanie.

Chce napisać odwołanie,

do wszechświata to wezwanie.

Że nie godzę się na granie, 

pustki pustej udawanie.

Nie wyrażam takiej chęci,

nie będę więcej kimś przeklętym.

Zrywam umowę z tym czasem zmiętym,

a niech wam pójdzie to wszystko w pięty. 

 

"Uciemiężenie"

Oddechem jednym odcina Ci drogę,

podstawia Ci nogę, w duszy czuć trwogę.

Coś ugniata Twoje istnienie,

jak ciasto rozkraja kolejne tchnienie.

To uciemiężenie.

 

Skraca się czas od zaraz do już,

z boku kątem oka jakby wizja róż.

Choć to jest złudzenie które wbija nóż,

nóż Twego westchnienia, nawet od niechcenia.

Tak na dowidzenia.

 

"Ponownie"

Zaciąga mnie tam, znów do kąta duszy,
ciemność zbyt ciemna. 
Walczę choć to walka ujemna.
Niepokojąca ta chwila jest, 
jak skomplikowany umysłowy test. 

Dostaję raz po raz cęgi,
gdy zaglądam do życiowej księgi.
Choć boli bardzo czasem,
to chcę iść ze sobą, razem.

Jakby głazem przyciskana,
tak starannie prasowana - wstęga istnienia mego.
Oby to nie doprowadziło do niczego złego. 

Życia chcę,
sączyć eliksir wszechświata.
Chce poczuć w końcu,
że się do czegoś nadam, a nie się zapadać.

A może jednak zapadam się,
w siebie samą, tą którą ziemia syci tlenem.
I do końca będę zagubiona,
w swoim małym niebie.

 

"Nowa era"

Zadrżało me lekkie ciało, oniemiało.

Lecz co się stało?

Czyżby śmierci odwiecznej, nowe inię nadano?

Czas przegonił stare powiewy teraźniejszości, nastąpił kryzys w przyszłości. 

Smutek czy nadzieja?

Strach czy nowa era?

Kto umysły nasze chciwie wyżera?

W znaku zapytania "same pytania".

Jak gra bez grania, ta wszechobecna tortura trwania w teraźniejszości - po to by tłumić skutki z przeszłości. 

 

"Niczym nic"

Jestem niczym,

niczym lśniący miecz oprawiony w bordową juchę, nad Twoimi zwłokami bladym duchem. 

Jestem niczym,

niczym samotna gwiazda w gwiazdozbiorze nicości, bez radości w smutku próżności. 

 

Czas trawi me suche kości, żal przecedza radości.

Niemoc tak silną ma grawitację, aż nawet bogowie przyznają jej rację.

 

Jestem niczym,

niczym pustkowie po środku morza, do którego prowadzą niekończące się rozdroża.

Jestem niczym ciasna obroża, jako demon plugawy zakradam się do łoża.

Jestem niczym ulotne westchnienie, nawet tego czy istnieję - nie wiem. 

 

 

"Samotna nadzieja"

Gdy serce Twe klęka, przed górą bez wierzchołka. Gdy robi z Ciebie wiecznie pachołka, prowadzi na manowce ciągnąc do dołka. 

Tak to właśnie jest, gdy miłości brak. Pustka duszę wyrywa, stygniesz z dnia na dzień a miną dobrą się okrywasz. Zimno tak jakoś się robi i niewiadomo jak to przerobić. 

Czy zatracić się w byle czym?

Czy w niewyczekiwaniu czekać na niewiadome? 

To wszystko jest spalone albo szalone.

Nadzieją nadzieja karmi nadzieję, bo bez nadziei masz beznadzieję. 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Tam"

Chcę być po drugiej stronie,

w przyjaznym anielskim gronie.

Chcę czuć piękno,

W dźwiękach i w sobie.

 

Niech dobro tam będzie królem życia, 

i dusze zmęczone ulgą przywita.

 

Tak bardzo chcę by tak tam było.

Mam nadzieję, że tak szybko nasze życia nie przeminą.

 

"Mętlik"

Niebo sine nad nami,
usta blade.
Mówię sobie po raz tysięczny; dam radę, przecież dam radę.

W autobusie jadę,
w umyśle demony rzucają we mnie gradem.
Tej pustej nicości,
tej smutnej radości. 

Cieszą się na około ludzkie kształty,
a los rozdaje losowe karty.
Umysł w zamknięciu otwartym.

 

 

"Nadświadomie"

Zbyt świadoma,

dusza na skraju, rozwidlona.

Nie wybierze drogi,

gdyż każde mają fałszywe progi.

Nie pójdzie w dal,

na tym rozdrożu serce zamieni się w stal.

 

Nadejdzie zima,

i nic już jej nie powstrzyma.

Skończy się walka,

o prawdę, o światło poranka.

Zaniknie gdzieś,

i na wietrze tylko uniesie się firanka.

 

"Sucha łza"

Czuję jak płacze całe moje ciało, 

jakby coś wyrzucić z siebie chciało.

 

Aby mniej życie bolało,

by w umyśle ciszej wrzało.

 

Nie czuję łez na policzku swym, 

nie widzę powodzi która duszę głodzi.

Nic nie ściska w konwulsjach tego istnienia, mimo że czuję jak umieram. 

 

Leżę i nie wierzę, 

płaczę ale inaczej.

Tak tu pusto - bez odbicia lustro.

I nic się nie dzieje bo wewnątrz siebie nie istnieję.

 

"Ukaż mi"

Ty, który tam jesteś, ukaż mi swój świat. 

Jestem w głębokiej stagnacji, od wielu lat.

Tak, Ty - do Ciebie mówi ma licha dusza.

Chciałabym byś struny me rozruszał.

Zagrałbyś na tym istnieniu, ożywił życie - jak w moim marzeniu.

Posłuchaj, jak odbijam się echem w kosmicznej przestrzeni.

Złap ten dźwięk, 

nie słuchaj ich - bądźmy szaleni. 

Ukaż mi się i obok siądź, 

tylko zwyczajnie przy mnie bądź.

Oddech Twój złapię, nawet jakby na końcu krańca był.

Pogłaszcze Cię na koniec, abyś pięknie śnił.

A ja poczekam na Ciebie, czy tu - czy w niebie. 

Ukaż mi się, a ja ukaże się również dla Ciebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Zmarłe życie"

Jesteśmy martwi,

kto by się o to martwił?

Idealnie się rozkładamy,

ciało do ciała, karta do karty jak w pasjansie.

Ostatni ruch w utraconej szansie. 

Truchła nasze niczym złoto, 

mienimy się blaskiem po to - by dumnie martwe życie grać, w trumnie na miękkim posłaniu trwać.

Rzekł ktoś kiedyś - co jest martwe umrzeć nie może, - nie wspomniał że cierpieć może. Kajdany istnienia na wieczność całą, 

pijany i struty, aż w proch obracają się wszechświata buty.

I zmarliśmy w zamiarze - że życie nas nie ukaże.

Z marzeniami, bez marzeń wraz z skończonym uczuciem wydarzeń.

Kto nas dziś odwiedzi? 

Kwiat ułoży, na ławeczce posiedzi?

A może oni też zmarli, 

na skutek istnienia - tak po prostu, bez pozwolenia.

 

"Zmęczony los"

Czy kiedyś wypocznę?

Czy dusza ma odpocznie?

Czy ciało odpuści walki za nicością?

By z ulgą i z radością, ogarnął mnie z błogością - stan rozluźnienia i wypoczętego natchnienia.

 

Tak jakbym z łona matki przed chwilą wydostała się na świat.

Jakby czyste drogi okazał mi czas.

 

I szeptem mówił by mi sam wiatr,

że czeka mnie piękno i dobro, za trudy wszystkich lat.

 

"Ból"

Boli i boli, zaczyna się droga.

Codzienna katorga i wołam do Boga.

Gdy ból boli - bo nie chcesz tego,

to boli jeszcze mocniej na przekór wszystkiego.

 

A jak go unicestwić, jak ulżyć sobie?

Chemią leczniczą aby czuć się gorzej?

Po co mi to, i na co - to nic nie warte.

Smutek zalewa a ból w uparte.

 

Poddam się lekom - ból dręczący uśmierzą.

Od skutków ubocznych - włosy aż się jeżą. 

Jak żyć dobrze i zdrowo?

Gdy wokół Ciebie wszystko tak wygląda, jakbyś była jedną ludzką chorobą.

 

"Nadżal"

W każdej komórce ciała,

czuję się obolała.

W każdej czynności ludzkiej,

staję się mała.

 

Chciałam tylko bezboleśnie iść,

a nie szkło gryźć.

Chciałam stabilne czuć powiązanie,

a nie być wiecznie w takim stanie.

 

Po prostu lekkie nogi mieć,

zamiast duszy - kartki drzeć.

Po prostu płynąć w dal,

zamiast krat - cudowny bal.

 

A teraz otępienie z nadzieją jest,

może to tylko test?

A teraz ból nieokiełznany,

może to tylko sen zamazany?

 

Nie zagoję już tej rany,

czas stał się dokonany, - a żywot ten przegrany. 

 

"Zapomnij"

Nie pamiętaj niczego,
również tego.
Zapomnij że coś było,
bo się skończyło.
Zahamuj nicość,
by wszystko się stało.
Przecież tu nic nie było,
nic nie zostało.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Przebudzenie zatrzymania"

Zbudź mnie z tego snu

Czas bym była teraz i tu

Nie chcę już spać, i między światami trwać.

 

Czy jest ktoś tutaj?

Niech w szklaną kopułę zapuka

Słyszę coś, ktoś stuka

 

Nie mogę otworzyć oczu

Niech ktoś obudzi mnie

Już nie wiem co robię źle, naprawdę staram się!

 

W obawie przed życiem niesennym

W żalu przed trwaniem nikczemnym

Dusza się buntuje, umysł odlatuje

Oddalam się ścieżką niewiadomą

Nadzieją karmiona, że niestraconą

 

Nie czas cofnie świat Twój obolały

Nie człowiek żaden, czy duży czy mały 

Gdy nadejdzie pora wyznaczona

Powstaniesz, słońcem na twarzy zbudzona. 

 

"Przemyśl siebie"

Najmniejsze wymogi

Mają najwyższe progi

Najprostsze wymogi 

Mają kręte drogi 

Najmilsze zdarzenia

Są trudne do spełnienia

Nie daje to nikomu do myślenia?

 

Najbliższe rozwiązania

Wymagają trudnego grania

Najdelikatniejsze czynności

Są żmudne, gdy pełno w nas złości

Czy nie myślisz, że brak w Twym świecie radości?

 

Zapełnianie szklanki pozytywnością

Jest zgorzkniałą chciwością

A gdy chwytasz gór

Następuje zamiana ról

Czy warto być jak chciwy na pokarm - szczur? 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To mnie rozwaliło xd

 

"A gdzie" 

A gdzie by tu do odbytu? 
Zajrzy byt Twój, niby. 

 

Ryby gdyby chciały, 
penisami piasek by rozgrzebywały.

Nagrały by żywot cały, 
nosem wciągały kokosy - donosząc donosy. 

 

A koty by katami były, 
 truchła zagnite musztardą doprawiły.

 

Nogi wyszłyby na drogę
Przed nogami sklep drogi
A kto będzie na to robił?  

 

A gdzie by tu pachy,
Może gdyby robić wymachy
To byłby ciekawe zapachy.

 

A no chciałam wydać tomik ale nonsens x) napisalam zbuntowany wiersz... Yyy

 

Witaj ku*wo stara ruda, Twa du*a niczym psia buda. Nigdy nic Ci się w życiu nie uda, ruro tłusta acz w swym sensie chuda. 

 

Padłem stęchłym jest twa dusza, mózg ledwo szare komórki rusza. 


A po co Ty tu chu*u cherlawy? 
Wypie*dalaj dmuchać ziarna do kawy. 

 

Kupiłeś mój tomik, ułomie patentowany.
To czytaj to teraz, ten chłam po*ebany.

Dziękuje też jednak, za zaangażowanie.
Chociaż będę mogła kupić sobie proszek,  na kolejne pranie.

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×