Skocz do zawartości
Nerwica.com

Znudzenie życiem :(


Justina

Rekomendowane odpowiedzi

Na samym początku chciałabym sie z Wami przywitac.Jestem tutaj nowa.Długo szukalam takiego forum.I na szczescie znalazłam.Napisze troszke o sobie.Ale juz od dluzszego czasu zaczynam miec bardzo przygnebiajace mysli.

 

Zawsze odkad pamietam byłam osóbką spokojną,wesołą,radosną,cieszącą sie życiem.Ale pewnego dnia to wszystko gdzies zniknelo,prysnelo jak bańka mydlana.

 

To zaczelo sie w maju zeszlego roku.Obudzilam sie zwyczajnego ranka.I nagle w ciagu sekundy doznalam dziwnego olśnienia.Uswiadomilam sobie,ze to wszystko jest przeciez bez sensu,ze to cale zycie czlowieka jest bezsensowne.Bo coz jest sensownego w ciaglym budzeniu sie,funkcjonowaniu za dnia i zasypianiu,skoro przeciez to wszystko i tak prowadzi do śmierci.A śmierć przyjdzie po cichutku,"na paluszkach".

Od tamtego dnia,inaczej zaczelam spogladac na to wszystko.Nie cieszyly mnie rzeczy,ktore kiedys wywolywaly u mnie ogromna radosc,nie cieszyly mnie osiagniecia,cele-do ktorych tak wytrwale dążyłam,a ktore w koncu udalo mi sie osiągnąć.Nie cieszyly mnie nowo poznane osoby,nowa lepsza praca,zdany egzamin,nowa sukienka-to wszystko wydalo mi sie takie przelotne,chwilowe.Teraz czuje dokladnie to samo,tylko to sie coraz bardziej nasila.Mysle sobie,dlaczego mam sie z tego wszystkiego radowac-z przyjaciol,rzeczy-skoro to i tak kiedys przeminie?Boje sie do tego wszystkiego przywiązywac,bo to i tak kiedys pójdzie w zapomnienie .

To,co obecnie czuje,nie pozwala mi normalnie,spokojnie zyc.Ciagle zasmucam sie,ze czas tak szybko plynie,ze wszystko tak szybko sie dzieje.A ja nie potrafie sie skupic na niczym,nie potrafie nic z tego zatrzymac dla siebie.Nie biore nawet tego,gdyz i tak kiedys to opuszcze.Nie potrafie sobie przetlumaczyc,ze nalezy zyc pełnią życia,cieszyc sie kazdym dniem,(gdy sie ciesze to momentalnie sie smuce,bo to z czego sie ciesze i tak przeminie)to do mnie nie dociera.To takie smutne i beznadziejne,te moje odczucia.To takie znudzenie życiem.Życie ludzkie jest dla mnie takie krotkie.Czuje,ze nie zdaze wszystkiego zrobic.Ono pedzi tak szybko.Nie nadazam,nie potrafie sie nim cieszyc w pelni .

 

Codziennie,dzien w dzien mysle o przemijaniu,ze to,co robie i tak kiedys przeminie,nie bedzie po tym śladu.To nie pozwala mi normalnie zyc.Ciagle sie zasmucam.Do tego wszystkiego dolączyla sie jeszcze straszna samotnosc,ktora dodatkowo mnie w tym wszystkim pogrąża.Dziwie sie,ze jestem ciagle sama,bo przeciez jestem fajna dziewczyna.A tu taki los :(.Jakby tego wszystkiego bylo malo.

Budze sie i coraz bardziej nie mam sil wstac z łóżka,bo do czego mam wstawac?Ja juz nie wiem co robic. :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Justina!

Może Twoje smutki są właśnie spowodowane samotnością.Nie masz z kim dzielić radości i dążyć do wspólnych celów.Kiedy się zakochasz wszystko nabierze innego wymiaru.Rozejrzyj się dobrze dookoła,może ktoś czeka na Twoje życzliwe spojrzenie.Powodzenia :!:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Justina , po przeczytaniu tego co napisalas musze ci powiedziec ze ja mam tak samo doslownie , tak samo nie potrafie sie cieszyc z nowych rzeczy , a najbardziej przeszkadza mi to ze po co cokolwiek robic skoro i tak kiedys umre, po co zakladac rodzine jak kiedys umre itd , ze zycie szybko przeleci i bedzie trzeba umrzec , moglabym tak pisac i pisac dluugo o tym uczuciu.

 

Jak bylo w dziecinstwie czy oby ktores z rodzicow nie bylo nadopiekuncze?

Wydaje mi sie ze boisz sie zycia po prostu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Justina poprostu potrzebujesz osoby z którą będziesz szczęśliwa ,inaczej ci odrazu minie czas . Tak działa samotnośc prowadzi do wegetacji.

 

Życze ci z całego serca żebyś znalazła to szczęście i zaczeła się cieszyć życiem, chociaż może tobie los da szanse bo niestety jesteśmy tylko marionetkami w rękach losu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może to nie ta osoba z którą powinnaś być albo chwilowa depresja.

Albo brakuje ci czegoś ?

 

Ogolnie mam nerwice lekowa, depresje i zaburzenia osobowosci , co do osoby to raczej to jest wlasciwa osoba , a jesli chodzi o to co napisalam to wydaje mi sie ze justina boi sie zycia tylko na razie nie wiadomo co jest tego powodem?? kierowalam sie soba bo u mnie wlasnie nadopiekunczosc matki jest powodem takim ze teraz boje sie zycia ze sobie w zyciu nie poradze jestem jak male dziecko , nie radze sobie z emocjami drobnymi sparwami doslowmnie niczym..nastomaist do tego oprocz nadopiekunczosci matki bylo psychiczne znecanie sie mojego ojca nade mna, ale niekonbiecznie u niej tez musi byc nadopiekunczosc byc moze cos innego , ale widac to od razu ze boi sie zycia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po czesci macie racje.Jestem samotna.Mimo,ze mam kochajaca rodzine,ktora naprawde sie o mnie troszczy,to nie jestem szczesliwa.Strasznie brakuje mi tej osoby ktorej moglabym sie zwierzac,z ktora moglabym snuc wspolne plany,itd.Najgorsze jest to,ze na mojej drodze jak na złość nikt taki sie niepojawia :(.To juz chyba taki los.

Natomiast druga sprawa to moja mama.W dziecinstwie byla strasznie nadopiekuncza,we wszystkim mnie wyreczala,nie posylala mnie do przedszkola bo chorowalam.I tutaj od samego poczatku strasznie trudno mi bylo budowac relacje z otoczeniem.Na dodatek z natury jestem troszke niesmiałą osoba,ale ciagle z tym walcze.Jak na razie wygrywam ta walke :).Chociaz mam jakis sukces na koncie.

 

Wydaje mi sie sie,ze teraz to wszystko zaczyna wychodzic.Tylko szkoda,ze w takiej postaci.Bo to strasznie meczace,to wszystko.Najgorsze sa te chwile,kiedy ogarniaja mnie te smutne mysli-wtedy nie mam sil na nic.A potem przychodza wesole chwile-wtedy czuje sie normalnie.A pozniej znow ten smutek i tak w kolko.Takie zycie to nie zycie :(.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałem to samo przez pewien okres czasu i cząstka z tego okresu została mi do dzisiaj. Stałem się trochę bardziej "melancholiczny" że tak powiem w oczach innych osób. I nadal mam częste napady takiego stanu kiedy wszystko wydaje mi się bez sensu. Czuję się wtedy jak roślina a co najgorsze nie mam mobilizacji do wykonania żadnego nawet najgłupszego działania, gdyż jak już wspomniałem wydaję mi się to bezsensu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najgorsze jest to jak przez całe dzieciństwo mamusia prowadzi za rączkę.

Jesteś jej oczkiem w głowie takim słodkim skarbem.

Jak już skończy się te 18 lat odwraca się plecami i mówi "radź sobie".

Normalnie COLD SHOWER!!

Tak jest i u mnie. Jeszcze trochę i z chaty wylecę.

Boję się zamieszkać sam bo wtedy już będę...sam.

Lubię zwierzęta ale one tylko słuchają i mało co kumają.

O związku trudno w takim stanie myśleć (depresja/nerwica).

Po co jeszcze kogoś męczyć?

Kobiecie jest troszkę łatwiej :P bo od niej nie wymaga się by była twarda i pewna siebie. Facet ma przekichane :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kobiecie jest troszkę łatwiej :P bo od niej nie wymaga się by była twarda i pewna siebie. Facet ma przekichane :/

 

Masz rację, choć ten fakt jest jak najbardziej krzywdzący dla obu płci :evil: gdyby rodzice dobrze wychowali dzieciaki (w sensie hartowania i radzenia sobie z nieprzyjemnymi sytuacjami) zaoszczędzili by im wiele cierpień...a tak każde dziecko jest dla swojej mamy zazwyczaj oczkiem w głowie i gdy puści je takie wypieszczone w świat (pierwszy świat to właśnie ogólnie rozumiana szkoła) to zaczynają się nieprzyjemności...wiem sama po sobie...heh, rodzicielstwo to poważna sprawa, powiesz dziecku coś głupiego i tak może mu wbić się w psychikę, że w wieku dorosłym jedynym odczarowaniem okazują sie wszyscy dobroczyńćy związani z psyche :roll: a wystarczyłoby po prostu przygotować się do rodzicielstwa jak należy, by nie skrzywdzić małego człowieka :!: oczywicha nie zrzucam swoich problemów na barki rodziców, bo byłoby to czystą hipokryzją, choć żałuję że nie nauczyli mnie jak wyrobić sobie grubą skórę, muszę uczyć się tego teraz jako grown-up person :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Są malutkie plusy takiego wychowania ;)

Mianowicie wiemy dokładnie jak nie należy wychowywać naszych dzieci.

Trzeba poświęcać im dużo czasu jednocześnie ucząc jak pokonywać problemy.

Jeszcze dobrze by było jakby wychowały się w pełnej rodzinie z przejrzystym podziałem ról ojca/matki. Inaczej mogą powstać anomalie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Są malutkie plusy takiego wychowania ;)

Mianowicie wiemy dokładnie jak nie należy wychowywać naszych dzieci.

Trzeba poświęcać im dużo czasu jednocześnie ucząc jak pokonywać problemy]

 

:arrow: Ha, też mi się o tym pomyślało, tzn, jak nie wychowałabym własnych dzieci

 

[Jeszcze dobrze by było jakby wychowały się w pełnej rodzinie z przejrzystym podziałem ról ojca/matki. Inaczej mogą powstać anomalie.

 

:arrow: tutaj się nie zgadzam-właśnie przejrzysty podział ról kreuje wizję chłopca-macho i dziewczynki-lolitki...osobiście wpajałabym swoim dzieciom elastyczność w tych sprawach ;) przeciec klarowny podział ról to już historia, znam to choćby z rodzinnej autopsji, gdzie pałeczkę matki w nastoletnim wieku moim i brata przejął ojciec, podczas gdy mama harowała za granicą...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dawno tu nie pisalam.

Przez tych pare dni mialam dosc dobry okres w zyciu.Chcialo mi sie wstac z łózka,pojsc do pracy.Nawet mialam ochote na zakupy.Teraz ten stan nadal sie utrzymuje z czego bardzo sie ciesze.Mam nadzieje,ze tak bedzie przez znacznie dluzszy czas.Oby te smutne mysli nie powrocily.Bede sie starala zrobic wszystko,zeby ta dobra passa trwala.Trzymajcie sie :).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie potrafie sie cieszyc z nowych rzeczy , a najbardziej przeszkadza mi to ze po co cokolwiek robic skoro i tak kiedys umre, po co zakladac rodzine jak kiedys umre itd , ze zycie szybko przeleci i bedzie trzeba umrzec , moglabym tak pisac i pisac dluugo o tym uczuciu.

Mam dokładnie to samo. Bardzo mnie to męczy, przy wykonywaniu pawie każdej czynności towarzyszy mi myśl: "Po co? Przecież to bez sensu..."

No i moja matka też nadopiekuńcza była i jest nadal :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale jak na razie trwa u mnie ta dobra passa :smile: .

 

Tylko pogratulować i życzyć by trwała już zawsze ;)

Nie wiem, czy kiedykolwiek powrócę do normal life, czas leci jak oszalały a samotny człowiek zagubiony w środku dnia; dziwne to wszystko, niech wreszcie się skończy ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiedzialam,ze znowu to napisze,ale musze to wyrzucic z siebie.Tylko tutaj moge to zrobic.Tak dobrze sie juz czulam,a od paru dni cos sie stało.Te straszne,smutne mysli wrocily.W czwartek obudzilam sie i znowu zycie zrobilo sie szare :(.

 

Od czwartku strasznie sie czuje.Jestem ciagle smutna,rozżalona,nic mnie nie cieszy,nawet te drobiazgi,ktore tak niedawno mnie radowały.Nie mam do niczego chęci,zapału.Jestem przygaszona.Płacz mam na wierzchu :(.

Te zmiany nastroju mnie zabijają :(.

Juz probowalam tych mysli do siebie nie dopuszczac i ciagle probuje.Odganiam je.Mysle o czyms innym,pozytywnym.I chwilowo czuje sie normalnie,ale one za jakis czas znowu wracaja.I mnie ciagna za soba.

Niedawno wrocilam ze szkoły i nie wiem co ze soba zrobic.Nie wiem czym sie zając,chociaz mam tyle zajec to nie wiem co robic.Czuje straszny lęk i ogormny smutek.

Ja juz naprawde nie wiem co robic.Jestem kompletnie załamana :(.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 5:24 pm ]

:(.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 5:25 pm ]

:(.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 5:26 pm ]

:(.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 5:29 pm ]

Nie wiem,co robić :(.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ech, Justina, musimy w siebie wierzyć, bo to nasze życie i nie ma innej opcji by nie było udane, nieważne ile by miało trwać ;)

Dzisiaj rodzice opowiedzieli mi o 2 psychiatrach z naszego miasteczka, którzy sami rozchorowali się psychicznie...coż za ironia losu, próbowali pomagać innym a samych ich to świństwo dosięgło :shock: kto, jak kto, ale zdawało mi się, że psychiatrzy to są na takie rzeczy RESIST

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od rana mialam okropne mysli.Powtorzylo sie to,co wczoraj :(.

Przed chwila wróciłam ze szkoly.Nie wiem,co mam robic.Jest mi strasznie smutno.Okropnie sie czuje.Nie wiem,jak sobie z tym poradzic.To silniejsze ode mnie.Cierpienie jest juz chyba wpisane w moje zycie :(.Cierpie,ciagle cierpie.To mnie rozrywa od wewnatrz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobrze to znam, codzinnie budze sie i w sekundzie przebudzenia wita mnie totalny dolek. Mimo ze nie chce mi sie spac, nie chce mi sie wstawac, bo znowu przez caly dzien nic mnie nie bedzie cieszylo, wrecz odwrotnie, rzecyz ktore kiedys dawaly mi radosc smuca mnie jeszcze bardziej, wlasnie dlatego ze juz nie daja mi radosci...

Denerwuje mnie to, z tylu rzeczy mozna sie cieszyc a mnie wszystko doluje. Kiedys sam spiew ptakow podrywal mnie z lozka, perspektywa wdychania swiezego powietrza, zpach trawy i kwiatow, slonce, ksiezyc, dobra kawa, spotkanie z przyjaciolka... mimo ze te rzeczy nie zniknely, dla mnie one juz nie istnieja a tak bardzo chce zeby znowu korzystac z tego co swiat nam daje!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×