Skocz do zawartości
Nerwica.com

Miłosierdzie Boże


drań

Rekomendowane odpowiedzi

patrzcie go jaki Galileusz:D

 

hej Reynevan, a teraz tak na serio to skoro interesujesz się połączeniem fizyki i astronomii z filozofią, zadam ci pytanie, którym często przecież wierzący szachują niewierzących: czemu powstał świat?

dlaczego jest coś a nie nic? może jako, że się interesujesz tym to mi odpowiesz bo mnie to ciekawi mocno :)

Istnieje teoria, że Wszechświat jest jednym z multiświatów i one znajdują się blisko siebie niczym bańki mydlane. :smile: Dlaczego jest coś, a nie nic - nie wiadomo. To właśnie jest (na razie) nierozwiązywalną zagadką ludzkości (już abstrahując od jednokierunkowości czasu/entropii, praw fizyki klasycznej, mechaniki kwantowej itp.).

 

 

 

Odchodzenie od wiary jest procesem wielopłaszczyznowym i rozłożonym w czasie. Decyzję podjąłeś jak znalazłeś narzędzie, za pomocą którego sam sobie to swoje odejście zracjonalizowałeś. Wyrzuciłeś precz wszystkie inne narzędzia i masz poczucie komfortu oraz bezpieczeństwa, no "działasz racjonalnie" oraz masz temat pod kontrolą.

Zastosowałem skrót myślowy, adekwatny do poruszanego tematu, a Ty wyciągnęłaś z niego bardzo płytkie i uproszczone wnioski. Owszem, proces był wielopłaszczyznowy i m. in. wiązał się również ze stanami depresyjnymi, trwającymi lata.

Masz rację, że czuję się komfortowo, bo do tej pory nie nawiedził mnie żaden szatan ani bóg nie pierdyknął mnie gromem z nieba. :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

patrzcie go jaki Galileusz:D

 

hej Reynevan, a teraz tak na serio to skoro interesujesz się połączeniem fizyki i astronomii z filozofią, zadam ci pytanie, którym często przecież wierzący szachują niewierzących: czemu powstał świat?

dlaczego jest coś a nie nic? może jako, że się interesujesz tym to mi odpowiesz bo mnie to ciekawi mocno :)

Istnieje teoria, że Wszechświat jest jednym z multiświatów i one znajdują się blisko siebie niczym bańki mydlane. :smile: Dlaczego jest coś, a nie nic - nie wiadomo. To właśnie jest (na razie) nierozwiązywalną zagadką ludzkości (już abstrahując od jednokierunkowości czasu/entropii, praw fizyki klasycznej, mechaniki kwantowej itp.).

 

 

 

Odchodzenie od wiary jest procesem wielopłaszczyznowym i rozłożonym w czasie. Decyzję podjąłeś jak znalazłeś narzędzie, za pomocą którego sam sobie to swoje odejście zracjonalizowałeś. Wyrzuciłeś precz wszystkie inne narzędzia i masz poczucie komfortu oraz bezpieczeństwa, no "działasz racjonalnie" oraz masz temat pod kontrolą.

Zastosowałem skrót myślowy, adekwatny do poruszanego tematu, a Ty wyciągnęłaś z niego bardzo płytkie i uproszczone wnioski. Owszem, proces był wielopłaszczyznowy i m. in. wiązał się również ze stanami depresyjnymi, trwającymi lata.

Masz rację, że czuję się komfortowo, bo do tej pory nie nawiedził mnie żaden szatan ani bóg nie pierdyknął mnie gromem z nieba. :mrgreen:

Dopóki heretyku kierowcą tira nie zostaniesz...

4198921_700b_v1.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze, to Twoje założenie, że wiara jest wyłącznie irracjonalna, po drugie to tylko Twoje wyobrażenie, że masz do niej racjonalne podejście, po trzecie, gdybyś był lepszy z przedmiotów ścisłych, to może byś zobaczył, jak odrealniona jest koncepcja, że świat powstał bez udziału wyższej inteligencji. :pirate:

 

Ojojoj, ktoś się zdenerwował wczoraj :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Reynevan,

Istnieje teoria, że Wszechświat jest jednym z multiświatów i one znajdują się blisko siebie niczym bańki mydlane. :smile: Dlaczego jest coś, a nie nic - nie wiadomo. To właśnie jest (na razie) nierozwiązywalną zagadką ludzkości (już abstrahując od jednokierunkowości czasu/entropii, praw fizyki klasycznej, mechaniki kwantowej itp.).

 

a to ciekawe rzeczy :)

piszesz, że nierozwiązana zagadka ale mnie to interesuje i już ja się dowiem :yeah:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Reynevan, jak się stosuje skróty myślowe nie ma co oczekiwać od rozmówcy pogłębionej analizy, brak danych. Poziom rozmowy Ty określiłeś, ja się dostosowałam :smile:

Depresja jest chorobą, wieloletnie stany chorobowe nie pozostają bez wpływu na sposób postrzegania zjawiska wiary.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...Depresja jest chorobą, wieloletnie stany chorobowe nie pozostają bez wpływu na sposób postrzegania zjawiska wiary.

Ja również "zjawisko" nie pozostaje bez wpływu na stany chorobowe.

Zabawne bywają porady zwrócenia się do Boga chorym na nerwicę eklezjogenną - jak również ich własne próby gaszenia ognia benzyną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Atic, do dzielenia się głębszą refleksja potrzebny mi jest stosowny klimat - dbam o swoje potrzeby zatem jeśli się pojawi klimacik dla mnie odpowiedni - nie omieszkam. Na razie jest o lata świetlne odległy od tego, co bym sobie życzyła iżby się refleksja dzielić.

NN4V - wiara jest zjawiskiem skomplikowanym albo bardzo prostym. Zależy od podejścia. W wersji prostej problemy o których piszesz kwituje się krótko "nie wiara ale jej wypaczenia". I temat się zamyka. Ewentualnie rozwija w kierunku omawiania wszelakich wypaczeń, co można czynić do upojenia i co bywa poznawczo ciekawe albo porażająco nudne.

W wersji rozbudowanej wchodzimy w temat "duchowość a psychologia", ""wiara a religijność w ujęciu społecznym" albo jakiś inny. Pakiet jest spory. Tu rozmowa może być ciekawa i twórcza tylko jeśli się nie pomiesza tematów. O co trudno bardzo, zwykle się robi od Sasa do Lasa.

Porada "zwróć się do Boga" udzielona osobie cierpiącej na nerwice eklezjogenną jest, zależnie od poziomu rozpatrywania albo skrajnym idiotyzmem albo wręcz przeciwnie. Też temat z wyżej wspomnianego pakietu. :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przyganiał kocioł garnkowi.

Jeśli dyskusja toczy się w odniesieniu do konkretnych osób, to ja dorzucę swoje pisiont groszy. Otóż uważam, że jestem humanistą, ponieważ interesują mnie sprawy społeczne i nauki ścisłe, w tym kosmologia (połączenie fizyki i astronomii z filozofią), którą w czasie lepszych dni wręcz sie fascynuję. Do tego uczę się programować, a przy tym skillu potrzebna jest minimalna znajomość logiki formalnej. Decyzję o odejściu od wiary podjąłem czysto racjonalnie, używając w/w logiki.

Nigdy bym siebie nie nazwał umysłem ścisłym, bo zwyczajnie myślę zbyt abstrakcyjnie (takie INTp ze mnie).

 

tez uwazam ze ten caly podzial na umysly scisle i humanistow jest dosc sztuczny i nie wiem gdzie w mojej wypowiedzi doszukales sie ze jest inaczej

piszac o ludziach nazywajacych sie humanistami absolutnie nie mialam na mysli prawdziwych humanistow a osoby o ktorych wspominal carlosbueno

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Atic, pozwolę sobie wyrazić zdanie odrębne w tej kwestii :smile:

Forum internetowe to nie życie - na forum sobie mogę pozwolić na pełen komfort wybierania. Poza tym ja jestem introwertyczką i wszelkie przepychanie się łokciami to nie moja strategia. W tej konkurencji nie startuję świadomie, bo predyspozycji mi brak i zawsze będą lepsi w tym ode mnie. Co zaś najistotniejsze - nawet jeśli przepychając się łokciami odniosę sukces znajdę się w sytuacji, która wcale ni się nie będzie podobała. No to się nie przepycham, są inne sposoby na osiągnięcie celu ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też się zgadzam,że humanizm jest bliższy ateizmowi.

Nonsens, bzdura, absurd.........................

 

Moja ciocia lat 80.Polonista,humanista.Ale katoliczka.

I to jest bardziej logiczne.

 

 

Czytałem artykuły profesor Szyszkowskiej,bardzo ciekawe.Dotyczą ateizmu (mojej drogi życiowe) i humanizmu.

Jednak gdyby był w Polsce nakaz religii jestem za Rodzimą Wiarą.

Dodam,że ciocia nie popiera PIS,tylko Petru.A wcześniej była za SLD.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rosa 26

 

Jeśli chodzi o Twoje pytanie - ufam Bogu. Wierzę, że to jak stworzył zwierzęta powoduje, że wystarcza im do znoszenia tego cierpienia. Tak jak nas ludzi. Też cierpimy. A zwierzęta nie cierpią przez Boga, tylko przez grzech człowieka. Przecież wszystko się po nim skomplikowało i takie są konsekwencje, nie tylko dla ludzi a dla całego Boskiego stworzenia.

Wierzę za to, że Bóg własnie z jakiegoś powodu tak pokierował wszytskim, aby każda z istot z tym cierpieniem sobie radziła, chociaż, jak wiadomo, nie żyjemy w raju. Jednak nie jest to przecież wymysł Boga a grzech.

Wszystko przed nim było idealne.

 

czy zwierzęta znoszą cierpienie? co to znaczy znosić cierpienie?

po prostu cierpią, czasem szalenie mocno, kto słyszał mocny skowyt psa, wie, że jest to dźwięk wskazujący, że to zwierzę jest przejęte cierpieniem.

 

piszesz, że zwierzęta cierpią przez grzech człowieka, jeżeli dam komuś zakaz zrobienia czegoś, ten ktoś to zrobi a ja ukaram za to miliardy stworzeń to te miliardy będą cierpiały przeze mnie czy przez grzech tego człowieka?

 

poza tym zwierzęta były przed człowiekiem i doświadczały przeróżnych cierpień zanim człowiek pojawił się na ziemi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem wolontariuszem. Wiem jak cierpią zwierzęta, nie raz umierały mi na rękach, albo... w moim łóżku :cry:

No jakoś znoszą, bo je potrafią przeżyć. Jeśli jakiś próg wytrzymałości zostanie wyczerpany przestaną je znosić.

 

Nie wiemy jak było przed człowiekiem, nie wiemy w jakim stopniu zwierzęta cierpiały, ponieważ zwierzęta przecież też przeszły sporo zmian, ewoluowały. Np. kiedyś nie istniała taka forma kota domowego jaka istnieje teraz... nie wiemy jak było. Pojawił się grzech, umownie mówimy, że przez Ewę, ale przecież każdy myślący człowiek wie, że historia Adama i Ewy jest w pewnym sensie "anegdotą" przekazania człowiekowi natchnionemu, piszącemu Biblię jak przekazać obrazowo pojawienie się grzechu.

Bóg w taki sposób zobrazował pojawienie się grzechu, ale jak było faktycznie, tego nie wiemy, bo przecież jak niby mielibyśmy to udokumentować? Może fotkę zrobić, albo artykuł do gazety napisać? ;) . Przecież to było całe lata świetlne od teraźniejszości.

Nie wiemy kiedy dokładnie ten grzech wystąpił i jak funkcjonowały wtedy zwierzęta, jakimi prawami rządziła się natura.

 

I najwazniejsze, co nie raz padało, ale jakoś nie może trafić do ludzi - Bóg nie ukarał nikogo za grzech Ewy. Bóg powiedział im, że jeśli zerwą jabłko pojawią się konsekwencje takie a takie. Mieli wybór. Wiedzieli a nie posłuchali. Ponieśli konsekwencje, jak i cała ludzkość. Konsekwencje mają przynosić korzyści pomimo, że są nieprzyjemne.

 

Zwierzę różni się od człowieka pod wieloma względami, jeśli chodzi o możliwości emocjonalne, psychiczne jak zauważyłeś ;)

Oczywiście nie jest sprawiedliwe cierpienie zwierząt, ale zauważ, że większość z niego jest ze strony człowieka. Czy reagujesz kiedy ktoś bije psa, czy idziesz dalej? Czy kiedy słyszysz zza okna skowyt psa zgłaszasz policji, czy udajesz, że tego nie ma, że pies sobie piszczy? Czy kastruje swoje zwierzeta? Ja tak. Nie raz żarłam się z kimś, bo grzecznie nie docierało. Nie raz mi grożono, ze mnie się dopadnie i tą moją fundację. Że pożałuję. My odpowiadamy w sporej mierze za zwierzeta i dzięki nam mogą one cierpieć mniej lub bardziej, bo są na nas zdane z przykazana Boga w trakcie stwarzania świata z resztą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rosa26,

 

jak to nie wiemy jak było, wszystkie zwierzęta wyżej rozwinięte cierpią, to, że kot domowy był trochę większy czy jakieś inne różnice nie zmienia tego, że cierpiał.

ale zauważ, że większość z niego jest ze strony człowieka.

nie wiem jak to mierzysz, może tak może nie, faktem jest, że życie zwierząt w ich naturalnym środowisku polega na walce i zabijaniu.

 

Bóg w taki sposób zobrazował pojawienie się grzechu

 

czemu zobrazował to w taki sposób, że za konsekwencje jednostki płacą miliardy?

i czemu ustanowił takie konsekwencje, przecież to nie mogło się dziać bez kontroli Boga czy mogło?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rosa26, właśnie dlatego, że jesteś wolontariuszką to pytanie padło do ciebie.

 

wydaje mi się, że katolicka doktryna jest nie do pogodzenia z miłością do zwierząt.

oczywiście jest mnóstwo katolików, którzy kochają zwierzęta i dalej wyznają katolickie doktryny, ale to tylko dlatego, że tłumaczą sobie na siłę tak jak ty, stosują różne wymówki dla katolickiej doktryny tak jak ty.

 

o nie nie koleżanko, widząc jak np. dziki kot w naturze umiera na jakąś chorobę w bólach (niespowodowane przez człowieka) to wg katolickiej doktryny gdzie nic się nie dzieje bez woli Boga gdzie Bóg stworzył świat i wszelkie zasady, nie obwiniaj w tym wypadku człowieka.

 

ale przecież każdy myślący człowiek wie, że historia Adama i Ewy jest w pewnym sensie "anegdotą"

 

czyli refren i kanakwin to nie są myślący ludzie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kot domowy był przykładem na ewolucję przyrody w ogóle. Skąd wiesz czy łańcuch pokarmowy się nie zmodyfikował na przestrzeni tych wszystkich epok? Ja nie wiem. Opisy naukowe mamy od pewnego momentu.

 

To prawda, że natura jest brutalna. Dlatego ja mam ograniczoną wytrzymałość oglądania seriali przyrodniczych. Ryczę :( .

 

 

czemu zobrazował to w taki sposób, że za konsekwencje jednostki płacą miliardy?

i czemu ustanowił takie konsekwencje, przecież to nie mogło się dziać bez kontroli Boga czy mogło?

 

Dla uściślenia zobrazował historią Adama i Ewy, która najpewniej w ogóle nie miała miejsca. Zobrazowanie nie oznacza przecież tego, że ustalił jakieś konsekwencje. Co najwyżej zostawił własnemu biegowi ich przebieg a dlaczego? No bo dał nam wolną wolę, z której skorzystała Ewa zrywając jabłko. :bezradny: Oczywiście On daje nam znaki, stara się naprowadzić nas w to dobre dla nas miejsce, ale czy my to chcemy zobaczyć, albo czy nie ignorujemy, to On już nic za to nie może.

Bóg jest wszechmocny i wszytsko może kontrolować, ale szanuje człowieka i jego wybory. Pojawiły się kiedyś tu śmiechy i szydera z tego, bo przecież skoro Bóg jest dobry, to dlaczego nie uchronił nas od zła i nie robi tak,aby było dla nas dobrze. A czy jak ktoś chce uszczęśliwić Cię na siłę, to jesteś zadowolony? Czy jak ktoś Ci wciska coś, co Twoim zdaniem wcale nie jest dla Ciebie dobre nie wkurzasz się na niego i nie każesz sobie iść i wcale nie lubisz z taką osobą przebywać. Tu jest tak samo. Co dałoby Ci zbawienie, skoro nie potrafiłbyś dostrzec jego piękna i wartości? Co dałaby Ci taka ochrona od czegoś, co dla Ciebie w ogóle nie jest dla Ciebie złe? Nic. Sam musisz na własnej skórze się przekonać. W perspektywie ludzkości i tego grzechu jest podobnie właśnie, tylko szeroko pojęta skalę.

Dodam, że my tu, na ziemi wyobrażamy sobie zbawienie jako krainę dobrobytu i nie wiadomo czego jeszcze. Ale to nasze ludzkie rozumowanie. Aby dojść do zbawienia musimy pojąć (w miarę możliwości) jego sens, albo chociaż zamysł. A i tak w połowie nie jesteśmy w stanie zdać sobie sprawy jak bardzo nas to przerasta.

Po prostu nie bylibysmy w stanie ani się cieszyć zbawieniem, ani go docenić, ani go nawet doświadczyć nawet gdyby Bóg zabrał nas do siebie siłą (czego nigdy nie zrobi oczywiście), jeśli dostapilibyśmy go w stanie zaślepienia grzechem. Napisałam zaślepienia, poneważ grzech nie tylko nas niszczy, ale też odbiera możliwość dostrzeżenia i doświadczenia autentycznych wartości, bo przesłania nam wzrok pokusami różnego rodzaju, nazywając je pięknie przyjemnościami i wolnością. Zakrywają nam one poznanie czegoś o wiele lepszego dla nas i co najważniejsze bogatszego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niesamowitym jest to, że ludzie wymyślą wszystko aby tylko zaprzeczyć rzeczywistości, wmówić sobie to że jest tak a nie inaczej, w imię nadchodzącej pustki aby tylko zakląć rzeczywistość i wjebać sobie do głowy bzdury aby tylko pozbyć się strachu i nie pewności, wbrew umysłowi i w imię wyższych idei aby tylko zakląć rzeczywistość, która powie im, tak, mój synu będziesz trwał dalej, w imię dobroci i debilizmu wielkiego. Aby tylko pozbyć się strachu i niepewności... Nie są w stanie zrozumieć nicości...Która nie wątpliwie wszystkich nas czeka... Jes maj san, czeka cię wieczna nicość, chcesz tego czy nie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×