Skocz do zawartości
Nerwica.com

Szkodliwa psychoterapia


Jenny15

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć! 

To mój pierwszy post na forum, więc przepraszam z góry za nabrojenie w jakiś sposób :) Nieodpowiedni dział... czy coś.

Rok temu chodziłam na psychoterapię do innej terapeutki niż obecnie i chciałabym zrozumieć, dlaczego poprzednia terapeutka była na tyle niekompetentna, żeby pogłębić depresję i dlaczego w ogóle nie czułam z nią kotaktu. Przyczepiała się słówek zamiast działać z sensem. Traktowała mnie mocno protekcjonalnie intelektualnie. Jestem dorosłą osobą o wysokich kwalifikacjach. O co w tym chodzi? Ktoś coś rozumie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

12 minut temu, Liber8 napisał:

 

Czasem bywa szkodliwa, niektórzy twierdzą, że ten rynek to samowolka i chcą zakładać stowarzyszenia dla ofiar niekompetentnych specjalistów.

Zobacz tu 

https://www.nerwica.com/topic/39965-przytul-mnie-i-zbaw-czyli-gorsza-twarz-psychoterapii/

 

Hmmm. Wątpliwe. Bardzo wątpliwe.

 

----------------

Miałam załamanie nerwowe i trudną sytuację i chyba było to w tym momencie jasne. Inaczej bym się o terapię nie pokusiła ;) Umiem sama się obsłużyć i to bardzo dobrze.

Bardziej niż wiedzy brakowało tej pani po prostu wyczucia, jeżeli tak to mogę ująć, a na rzadnym egzaminie tego nie sprawdzają. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Certyfikat nie gwarantuje że terapeuta będzie dobry, tak jak brak certyfikatu nie oznacza że zrobi Ci krzywdę. Wszystko jest kwestią wyczucia, mądrości, wiedzy nabytej z doświadczenia. Osobiście wierzę w to (im dłużej pracuję z innymi terapeutami tym bardziej), że to przejście własnej terapii powinno być przede wszystkim kwalifikowane do oferowania pomocy innym ludziom.  Jest bardzo prawdopodobne, że trafiłaś na osobę która nie podjęła pracy nad samą sobą. A bez tego, niestety, nigdy nie zrozumie się swojego pacjenta. Szkoły psychoterapeutyczne wymagają tego co prawda w programie, ale zwykle ogranicza się to do narzucenia iluśtam godzin terapii do przejścia (co jest absurdem). A później - nikt już nie sprawdza tego czy terapeuta dba o swoje emocje na takim samym poziomie na jakim chce je leczyć u innych. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja również trafiłam na nie w pełni kompetentną terapeutkę. Tak by nie skłąmać, najpierw zrobiła dla mnie dużo dobrego. Nauczyłam się przy ńiej, że mam swoje potrzeby, że mam prawo je realizować i wiele innych rzeczy. Ale w mojej terapii wydarzyły się sprawy, które spowodowały, że wylądowałam w szpitalu. I to było spowodowane w pewnym momencie źle poprowadzoną terapią. Mam wobec tej terapeutki takie pomieszane uczucia, z jednej strony sympatię, uwielbienie wręcz, idealizacja, a z drugiej złość, rozczarowanie.

W ostatnich dniach poprosiłam o chwilę rozmowy z terapeutką dot. właśnie terapii, niepowodzeń i w odpowiedzi otrzymałam, że ona chętnie zaprosi mnie na konsultacje, a nawet kilka jeśli mam taką potrzebę. Oczywiście konsultacje płatne. Poczułam, że to nie w porządku, bo jauważam, że wyjaśnienie sobie powińno być naturalnym odruchem. 

Jak myślicie dlaczego terapeutka tak śię zachowała? Przecież jakaś godzina szczerej rozmowy to nie jest w końcu dużo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Lilith napisał:

To Jej praca. Nie pomaga ludziom z czystego serca. Bierze za to pieniądze. Potraktowała to po prostu jako kolejną godzinę z pacjentką w swojej pracy...

Szkoda. Uważam, że takie błedy powinno się wyjaśniać nie za opłatą. Odmówiłam tych konsultacji, nie wyobrażam sobsie bym teraz jeszcze miała płacić za to.

Rozmawiałam o tym z koleżanką i ona zasugerowała, że może też bać się konfrontacji ze swoimi błędami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Agnieszka

A ja myślę że jest inaczej. Ona nie chce rozmawiać z tobą na stopie przyjacielskiej i wyjaśniac szczerze to co ona myśli i czuje, bo na dalej podchodzi do ciebie jak do osoby zaburzonej. W dodatku uważa że to ona jest w porządku a te nieporozumienia wynikają z twojej błędnej interpretacji jako osoby zaburzonej. Dlatego ona nie chce dawac ci tej rozmowy za darmo i się na niej tłumaczyć tylko dalej chce cię traktować jako pacjentkę i ta rozmowa nadal ma być terapeutyczna tzn że ty będziesz wyrażać swoje emocje a ona jakoś terapeutycznie będzie to wyjaśniać.

Uważam że chociaż za pieniądze to i tak ci się opłąca z nią spotkać i wyrazić co masz do niej.

Miałam podobne sytuacje z moim T i potrzebowałam mieć niezbite dowody na to że on nie miał racji i że się mylił. Dopiero wtedy uznał swój błąd. Wcześniej traktował to jako mój problem.

Edytowane przez Inga_beta

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Inga, Wirginia, Lilith zgadzam się z wami, terapeutka nie chce rozmowy jak równy z równym, tylko jak terapeuta z pacjentem w ramach odpłatnej konsultacji. Chwilę myślałam nad twoją zachętą do tego, żeby jednak skorzystać z takich konsultacji, ale to by było niezgodne z moimi zasadami, zmoją etyką. Moje myślenie jest takie, że ona mnie zraniła, przez jej niektóre zachowania moje zdrowie psychiczne i fizyczne drastycznie się pogorszyło. Za część rzeczy mnie przeprosiła, także przyznała się do błędów. Ale po przerwanej przeze mnie terapii u niej z powodu własnie tych błędów, trafiłam do szpitala dwukrotnie i ona o tym nie wiedziała. I teraz po tym wszystkim jeszcze zapłacić za konsultacje, żeby coś wyjaśnić, nigdy. Moja duma mi na to nie pozwala, ale taka zdrowa duma.

Co prawda z konsultacji nie skorzystałam, ale napisałam sms, w którym opisałam jak ja widzę moją terapię z nią z perspektywy czasu. Napisałam też, że wybaczam to co złe. Minęło już 2 lata, ale we mnie to do dzisiaj siedzi.

W ogóle jak widzę na ulicy kogoś podobnego do terapeutki, to odruchowo sie oglądam czy to aby nie ona. Na szczęście jest też i dużo dobrych doświadczeń, które miały miejsce w tamtej terapii. I to mi bardzo pomaga zachowac też dobry obiekt.

Minęło kilka dni od tego kiedy musiałam się z nią skontaktować w sprawie dokumentacji, emocje powoli wyciszają się. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Agnieszka,

 

To jest ta teraputka z terapii grupowej?

 

Ja w sumie rozumiem, ze ona nie chce sie z Toba nieodplatnie spotkac i omawiac przebiegu terapii sprzed dwoch lat, bo gdyby miala tak postepowac z kazdym bylym i obecnym pacjentem, ktory chce jej cos przekazac, to uzbieralby jej sie drugi etat. Poza tym ona moze wcale nie byc zainteresowana Twoimi dalszymi losami i moglaby tez nie podzielac Twojej opinii, ze trafilas do szpitala  w wyniku prowadzonej przez nia terapii.

 

W sumie skoro juz Cie przeprosila za niektore bledy (co w tym zawodzie wcale takie oczywiste nie jest; latwiej wytlumaczyc niepowodzenia zaburzeniami pacjenta), to czego jeszcze bys od niej oczekiwala? Tak z boku to wyglada jakbys szukala pretekstu, zeby do tej waznej relacji powrocic. Ta dokumentacja tez byla taka niezbedna?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Agnieszka, przeczytaj to :

 

To dotyczy tej terapeutki :

https://www.znanylekarz.pl/danuta-wieczorkiewicz/psycholog-seksuolog/warszawa

Byłam z nią 11 lat. Ostatnie dwa lata terapii polegały na moim odsuwaniu się, zresztą ja zawsze miałam wątpliwości, ale wmawiałam sobie ile mi pomogła i że to było dobre i tamto było dobre, że jest tylko człowiekiem, że ci co mówią, że w naszej relacji jest coś niepokojącego, nawet lekarze ze szpitala się mylą, nie wiedzą ile ja przeżyłam jak trudna jestem.

Dzisiaj niektórzy dochodzą do wniosku ( specjaliści, których odwiedziłam z ciekawości, podtrzymuję też leczenie farmaceutyczne jedną grupą leków), że ja wcale mogę nie być tak bardzo zaburzona. Bliskość, a jednocześnie fakt, że za tą bliskość płacę doprowadzała mnie do szaleństwa. Z drugiej strony patrzenie jak terapeutka zacieśnia więzi z innymi pacjentami było bardzo bolesne.

Dziś funkcjonuję bez niej bardzo dobrze, ale ogólnie biorąc wszystko pod uwagę, terapia źle wpłynęła na mnie i na moje życie. Mogłam się dużo bardziej rozwinąć gdyby terapia prowadzona była bardziej umiejętnie.

Uważałam swoją terapeutkę i tak się nieraz sama zachowywała za mentora i osobę genialną, dziś oceniam, że pod względem intelektualnym jest bardzo przeciętna. To nic złego, aczkolwiek pewna jestem, że źle prowadziła moją terapię, abstrahując od tego, że prawdopodobnie nie tylko ja ucierpiałam.

Bardzo mnie od siebie uzależniła, ale też od początku mnie wykorzystywała, w jedne sprawy bardzo ingerowała, inne natomiast zupełnie ignorowała. Namówiła mnie do kilku poczynań, jednocześnie uzurpowała sobie i była dumna z siebie za inne decyzje czy posunięcia na które nie miała wielkiego wpływu.

Dobrze, że się od niej uwalniasz. Nikt nie powinien aż tak uzależniać, a będąc specjalistą pozwalać na takie uzależnienie. Przeszłam to. U mnie to też była forma sekretu. Nie wolno mi było opowiadać o niej ludziom, bo nikt nie rozumiał specyfiki naszej relacji, a czasami rzeczy które wydają się bardzo skomplikowane są dużo prostsze i tak było w tym przypadku. Wielu ludzi widziało, że jestem wykorzystywana i byłam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 20.06.2018 o 17:31, szanownapani napisał:

Agnieszka,

 

To jest ta teraputka z terapii grupowej?

 

Ja w sumie rozumiem, ze ona nie chce sie z Toba nieodplatnie spotkac i omawiac przebiegu terapii sprzed dwoch lat, bo gdyby miala tak postepowac z kazdym bylym i obecnym pacjentem, ktory chce jej cos przekazac, to uzbieralby jej sie drugi etat. Poza tym ona moze wcale nie byc zainteresowana Twoimi dalszymi losami i moglaby tez nie podzielac Twojej opinii, ze trafilas do szpitala  w wyniku prowadzonej przez nia terapii.

 

W sumie skoro juz Cie przeprosila za niektore bledy (co w tym zawodzie wcale takie oczywiste nie jest; latwiej wytlumaczyc niepowodzenia zaburzeniami pacjenta), to czego jeszcze bys od niej oczekiwala? Tak z boku to wyglada jakbys szukala pretekstu, zeby do tej waznej relacji powrocic. Ta dokumentacja tez byla taka niezbedna?

Tak, to była terapeutka od terapii grupowej. Ta dokumentacja jest mi potrzebna do pewnej sprawy. Ale zastanawiałam się nad tym co napisałaś, że może przy okazji chciałam do tej relacji wrócić i jest to w pewnym stopniu prawda. Zgadzam się z tym co napisałaś, że terapeuta musi trzymać się zasad. Też mi tak to wyjaśniła ta terapeutka, że musi takie rozmowy osadzać w kontekście ram terapeutycznych. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×