Skocz do zawartości
Nerwica.com

Związek i upadek


Rekomendowane odpowiedzi

Nie mam pojęcia, gdzie o tym napisać, przypadkowo wybrałem to miejsce.

 

Od lutego chodzę na terapię z szeregiem problemów, które wychodzą, objawiają się i stają się klarowne. Poza kompleksami, chorobliwym perfekcjonizmem, pogardą dla innych ludzi, poczuciem wyższości przy zaniżonej samoocenie, jedną próbą samobójczą i kilkoma nawrotami tematu skończenia ze sobą dowiedziałem się o sobie paru nowych rzeczy. Bardzo ważną jest to, o czym nigdy nie pomyślałem. Że nie wiem, czym są uczucia. Mówię, że wiem, bo współczuję ludziom, bo czuję się za nich odpowiedzialny, bo chcę dla innych dobrze, ale jednocześnie w życiu prywatnym jestem jak głupi, niemy, zimny manekin. Nie potrafię w danej chwili wczuć się w uczucia i emocje innych. Komentarz odnośnie mojej osoby traktuję jak atak. Walczę i zarazem nie ufam ludziom. Moja terapeutka wychwyciła - czego nie pojmowałem - że nie opisuję swoich emocji, tylko "teoretyzuję", opisuję jak w książce.

 

Na to wszystko składa się to, że nie potrafię być w stałym w związku. Każdy związek zakończyłem ja. KAŻDY. W każdym związku waga wad zwyciężała nad zaletami. Teraz jestem w trakcie składania nowej relacji, ale pojawiły się ogromne schody. Odczytałem, że w moich słowach, czynach, zachowaniach nie ma tej osoby. Nie ma jej, jakbym zrezygnował, odpuścił albo przestał grać zainteresowanego. Strasznie mnie to zabolało, odczytałem także parę innych słów, a następnie zakomunikowałem, że to niesprawiedliwy osąd, ale nie usłyszałem żadnych przeprosin. Sam jednocześnie przeprosiłem, że nie widzę takich rzeczy, BO PO PROSTU NIE WIDZĘ. I tego nikt nie potrafi zrozumieć.

 

Jeśli ktoś mnie zapyta - czym jest miłość. Odpowiem książkowo piękną litanią. Ale emocjami? Nic, bo nie wiem. Przyjaźń - książkowo? Ania z Zielonego Wzgórza i Diana. Emocjami - nie wiem. Jeśli ktoś mnie spyta, czy byłem kiedykolwiek zakochany - odpowiem, że nie wiem. Bo naprawdę nie wiem.

 

Z terapeutką doszliśmy do wniosku, że wszystko ma swój początek w rodzinie. A rodzinę nie interesowały moje uczucia, moje emocje i mój pogląd, a jedynie dobre stopnie, czerwony pasek, dobre zachowanie potwierdzone skinieniem nauczyciela albo wpisem w dzienniczku. Nic więcej. A pamiętam dni, że byłem bardzo emocjonalny i wrażliwy. A na domiar wspaniałych wieści odnośnie dzieciństwa - w szkole przez 9 lat nie miałem właściwie żadnych znajomych.

 

A teraz czuję się jak czarna dziura. I czuję, że kolejna szansa na zbudowanie związku ulegnie spierdoleniu. Właściwie to nie wiem, czego oczekuję w odpowiedzi. Czy jest to do naprawienia? Czy te emocje, które są w fazie - nie wiem- embrionalnej będę w stanie wychwycić. Brzmi jakbym mówił o tym, jak mówić słowa wypowiadając je, ale to naprawdę jest.... kosmicznie ciężkie i porażające. Czy po prostu mam przyjąć do zrozumienia, że ta sfera będzie na wieki wieków nieużyta. Zamrożona.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

... Teraz jestem w trakcie składania nowej relacji, ale pojawiły się ogromne schody. Odczytałem, że w moich słowach, czynach, zachowaniach nie ma tej osoby. Nie ma jej, jakbym zrezygnował, odpuścił albo przestał grać zainteresowanego. Strasznie mnie to zabolało, odczytałem także parę innych słów, a następnie zakomunikowałem, że to niesprawiedliwy osąd, ale nie usłyszałem żadnych przeprosin. Sam jednocześnie przeprosiłem, że nie widzę takich rzeczy, BO PO PROSTU NIE WIDZĘ. I tego nikt nie potrafi zrozumieć...

No właśnie - bo powyższy przekaz nie niesie zrozumiałej informacji. Może na początek zacznij wyrażać się komunikatywnie.

 

...Jeśli ktoś mnie zapyta - czym jest miłość. Odpowiem książkowo piękną litanią....

To moje ulubione pytanie, więc opisz mi czym jest miłość. Z mojej wiedzy wynika, że nikt na świecie tego nie wie, więc tą książkowa litanię możesz sobie wetknąć... sam wiesz gdzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To moje ulubione pytanie, więc opisz mi czym jest miłość. Z mojej wiedzy wynika, że nikt na świecie tego nie wie, więc tą książkowa litanię możesz sobie wetknąć... sam wiesz gdzie.

 

Teraz pytanie do forum, czy NN4VR2D2 się kiedyś zmieni??? Czy zmieni się jeszcze za naszego życia, żebyśmy mogli obserwować jego przemianę z poczwarki w pięknego motyla, czy zawsze już taki będzie, czy już na zawsze zostanie w larwalnej formie, nie kochany i nie kochający innych? Czy NNV845 dozna kiedyś miłości innej, niż tej od swojego świętej pamięci kota, czy kiedyś nas zaskoczy, swoją nową piękną osobowością, czy nie ma dla niego nadziei?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×