Skocz do zawartości
Nerwica.com

Źle myślę o swoich bliskich, czy tylko ja ?


ane23

Rekomendowane odpowiedzi

Jak w temacie, mam okropne myśli na temat moich bliskich - przypisuję im najgorsze cechy i sytuacje które nie miały miejsca (np. że ciotka była prostytutką itp), pojawiają się w nich najgorsze wyzwiska na nich. Niby wiem że oni o tym nie wiedzą, ale wciąż odczuwam poczucie winy, myślę że gdyby im się do tego przyznać znienawidziliby mnie, więc czuję się okropnie, zastanawiam się jak mogę wogóle myśleć w ten sposób. Czasem dochodzi do tego że mówię mamie czy mężowi co złego o nich pomyślałam, czekam na reakację jak na skazanie, potem mi bardzo wstyd, nie mogę spojrzeć na siebie w lustrze, ale jednak przychodzi jakaś ulga. Problem w tym że nie jestem w stanie każdemu powiedzieć co o nim pomyślałam bo to upokarzające, czuję się podle i fatalnie. Ranię w myślach najbliższych mi ludzi, i choć to tylko myśli, wciąż nie mogę się pozbyć tego co by było gdybym im powiedziała. Wiadomo że każdy czasem sobie coś na temat drugiej osoby pomyśli, ale ja to odbieram jakby kilka razy mocniej, od razu zaczynam się dręczyć tym że przyszło mi to do głowy, że jestem bardzo złą osobą. Strasznie mi z tym źle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To są natręctwa myślowe więc ich cecha charakterystyczną jest to że są bardziej nasilone niż zwykłe mysli. Osobiście sprawdziłam że natręctwa ustępują gdy przestaniemy uciekać od swych złych emocji i wreszcie uświadomimy sobie ze mamy prawo byc na kogoś zli czy zagniewani .....to z tłumienia takich złych emocji i nieuświadamiania sobie ich, pojawiaja się natręctwa. Kiedy więc pojawia się natrętna zła myśl najlepiej się zastanowić:Co teraz czuję do tego człowieka??W ten sposób poznajemy swoje emocje, a to co znane łatwiej oswoić:):):)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To są natręctwa myślowe więc ich cecha charakterystyczną jest to że są bardziej nasilone niż zwykłe mysli. Osobiście sprawdziłam że natręctwa ustępują gdy przestaniemy uciekać od swych złych emocji i wreszcie uświadomimy sobie ze mamy prawo byc na kogoś zli czy zagniewani .....to z tłumienia takich złych emocji i nieuświadamiania sobie ich, pojawiaja się natręctwa. Kiedy więc pojawia się natrętna zła myśl najlepiej się zastanowić:Co teraz czuję do tego człowieka??W ten sposób poznajemy swoje emocje, a to co znane łatwiej oswoić:):):)

 

tak stosuję się do tego, tłumaczę sobie że tak nie myślę, że to nie prawda, ale czasem wpadam w taką panikę, czuję takie obrzydzenie i wstyd że nie mogę wytrzymać. to narasta i narasta i już moje wytłumaczenia nie pomagają, już nie umiem siebie przekonać, to dla mnie bardzo przykre tym bardziej że jestem bardzo zżyta z moją rodziną, nie wiem dlaczego o bliskich tak myślę, bo myśli o obcych osobach nie wywołują we mnie takich emocji :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No wlasnie nie chodzi mi o to zeby caly czas mowic sobie ''tak kocham moich bliskich...oni sa tacy wspaniali''.Mysle ze lepiej jest powiedziec ''tak kocham moich bliskich ale teraz jestem wsciekla na nich i mam do tego prawo''.Myśle ze jest róznica powiedzy jednym a drugim rozumowaniem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No wlasnie nie chodzi mi o to zeby caly czas mowic sobie ''tak kocham moich bliskich...oni sa tacy wspaniali''.Mysle ze lepiej jest powiedziec ''tak kocham moich bliskich ale teraz jestem wsciekla na nich i mam do tego prawo''.Myśle ze jest róznica powiedzy jednym a drugim rozumowaniem...

 

tylko że moje myśli nie pojawiają się gdy jestem na kogos zła, pojawiają się po prostu, czasem w miłych rodzinnych chwilach, więc nie mogę tłumaczyć sobie że jestem na kogoś wściekła to źle o nim pomyślałam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jesli takie mysli pojawiaja sie nawet w milych momentach to swiadczy o tym ze zle emocje bardzo starannie wyparlas i teraz pojawiaja sie w najmniej oczekiwanych momentach. Jesli pogodzisz sie z tym ze masz zle emocje i przestaniesz je wypierac jestem przekonana ze Twoje natrectwa ustapia. Dodam ze nie mówie tego tylko z teorii>>2 lata męczyly mnie najróżniejsze natrectwa w tym takie o jakich wspominasz Ty,wiec naprawde wiem co mówie:):)Naprawde wypróbowalam wszystkie sposoby walki z tymi myslami i nie znalazlam skuteczniejszego sposobu niz ten o którym mówie:):):)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jesli takie mysli pojawiaja sie nawet w milych momentach to swiadczy o tym ze zle emocje bardzo starannie wyparlas i teraz pojawiaja sie w najmniej oczekiwanych momentach. Jesli pogodzisz sie z tym ze masz zle emocje i przestaniesz je wypierac jestem przekonana ze Twoje natrectwa ustapia. Dodam ze nie mówie tego tylko z teorii>>2 lata męczyly mnie najróżniejsze natrectwa w tym takie o jakich wspominasz Ty,wiec naprawde wiem co mówie:):)Naprawde wypróbowalam wszystkie sposoby walki z tymi myslami i nie znalazlam skuteczniejszego sposobu niz ten o którym mówie:):):)

 

co to znaczy ze wyparłam złe emocje? możesz dać przykład? Jeśli chodzi o złość czy agresję to jest jej we mnie bardzo wiele - zresztą pisałam w temacie:

'złość czy ktos to zauwazyl?'

nie chcę dublować.jest też we mnie sporo smutku, rezygnacji, obojętności - to chyba też złe emocje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ze wyparlas zle emocje oznacza ze Twoja osobowosc nie chce zaakceptowac tego ze mozesz byc na kogos zla, wsciekla, czuć nienawiść, czy też smutek i inne negatywne emocje. W swoim mniemaniu musisz byc nieskazitelna jak aniol, a wszystko co narusza Twoim zdaniem, tą nieskazitelność stawia Cię w Twoich oczach za osobę bezwartościową.To uczucie rodzi rozpacz i inne negatywne emoje i koło sie zamyka. To jest moje rozumowanie które wyniosłam z długiej terapii, paru dobrym książkom oraz własnych refleksji. Nie musi ono oczywiscie do Ciebie pasować, ale warto się zawsze zastanowić:):):)jak chcesz porozmawiac dluzej to napisz na priv:):):)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja to wlasnie odbieram tak że jestem złą osobą i nie umiem uwierzyć że jestem dobra, że mogę robić coś dobrego, więc wciąż udowadniam sobie że jestem zła. zawsze nawet jak zdarzy sie coś pozytywnego w moim życiu, jak o kimś dobrze pomyśle, coś dla kogoś zrobie to zaraz szukam w tym negatywnego podtekstu, lub bagatelizuję to :(( mnie sie zdawało że tak jest ze mna

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdyby człowiek był TYLKO zły albo TYLKO dobry byłoby to spore uproszczenie.Człowiek jest bardzo skomplikowaną istota i częściej jest mieszanką różnych cech czasem dobrych a czasem złych. Ale czy to że czasem zrobimy coś złego lub o tym pomyślimy oznacza że jesteśmy zli i nie potrafimy NIGDY zrobic czy pomyśleć czegoś dobrego???:):)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdyby człowiek był TYLKO zły albo TYLKO dobry byłoby to spore uproszczenie.Człowiek jest bardzo skomplikowaną istota i częściej jest mieszanką różnych cech czasem dobrych a czasem złych. Ale czy to że czasem zrobimy coś złego lub o tym pomyślimy oznacza że jesteśmy zli i nie potrafimy NIGDY zrobic czy pomyśleć czegoś dobrego???:):)

 

oczywiście, ale ja mam silny mechanizm autodestrukcyjny, na każdym kroku się wyniszczam i dołuję :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uwierz mi ja też taki mam, ale wszystko da się zmienić, trzeba tylko tylko chcieć i nie bać się siebie:):):)

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 8:31 am ]

Myślałaś kiedyś o psychoterapii??:D:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmmm... powiem Ci, że jak miałam jakieś 7-8 lat, potrafiłam w nocy wstać, pójść do mamy, która np. się kąpała i powiedzieć jej jakie mam myśli na temat dziadków itp. To było obrzydliwe, nieraz były tak okropne, że nie wierzyłam że jako takie małe dziecko mogłam mieć takie myśli! Za kazdym razem to był wielki strach przed samym wyznaniem "grzechu", czyli tego, za co te mysli uwazalam. Potem czułam pewną ulgę, tak jak i Ty, ale jednoczesnie jak najgorsze dziecko na Ziemi. Bardzo boję się mówić ludziom że mam nerwicę, toteż praktycznie nikt o tym nie wie, oprócz najbliższej rodziny i jednej kolezanki, która nie mieszka w moim miescie. Zresztą rodzina już mysli ze mi przeszlo. Myśli ustąpiły nawet, a teraz mam problem z myciem rąk i zarazkami, ale to od kiedy pamietam... echhh...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmmm... powiem Ci, że jak miałam jakieś 7-8 lat, potrafiłam w nocy wstać, pójść do mamy, która np. się kąpała i powiedzieć jej jakie mam myśli na temat dziadków itp. To było obrzydliwe, nieraz były tak okropne, że nie wierzyłam że jako takie małe dziecko mogłam mieć takie myśli! Za kazdym razem to był wielki strach przed samym wyznaniem "grzechu", czyli tego, za co te mysli uwazalam. Potem czułam pewną ulgę, tak jak i Ty, ale jednoczesnie jak najgorsze dziecko na Ziemi. Bardzo boję się mówić ludziom że mam nerwicę, toteż praktycznie nikt o tym nie wie, oprócz najbliższej rodziny i jednej kolezanki, która nie mieszka w moim miescie. Zresztą rodzina już mysli ze mi przeszlo. Myśli ustąpiły nawet, a teraz mam problem z myciem rąk i zarazkami, ale to od kiedy pamietam... echhh...

 

a co zrobiłaś ze te myśli zniknęły? tak same z siebie?? ja mam chwile kiedy one cichną, ale prawdę mówiąc cały czas boję się że zaraz znów powrócą :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ane23, ja miałam (o! o dziwo - miałam. Cud na patyku! Przeszło mi?! ) miałam podobne myśli, tzn wyobrażałam sobie ludzi - zwłaszcza kiedy z nimi rozmawiałam i rozmowa była miła, hje - w różnych sytuacjach niepieknych. Generalnie wiesz co na to może podziałać? Terapia wstrząsowa pod tytułem "i co z tego" czyli sobie pomyśleć tak: i co z tego, że tak myślę?

 

Za pierwszym razem będziesz tym zszokowana, bo przecież to niemoralne tak myśleć o innych, złe i niestosowne - i tak dalej w ten deseń. Ale kiedy zdasz se sprawę, że: co z tego, tak też bywa - to złamiesz w sobie to ciągłe myślenie, że to złe jest.

 

Bo te myśli pojawiają się u ciebie tym częściej i silniej im bardziej je uważasz za niestosowne i nie na miejscu. Tak to właśnie działa. Jesli więc uderzysz w sam powód tych myśli: jaka to ty jesteś zła, że je masz, to wreszcie ci zacznie przechodzić. Pogódź się z tymi myślami.

 

-----

 

DODATEK: prawdopodobny powód, dlaczego masz te myśli może być taki (przynajmniej u mnie tak jest), że... starasz się być zawsze miła dla wszystkich. Teraz takie udawanie ideału i ostoi spokoju tak cię już zmęczyło i wydręczyło, że wszystko zaczęło działać na odwrót. Jak wstrząsy wtórne chociażby.

Jako, że nie pozwalasz sobie na okazywanie emocji do innych, ciągle siebie kontrolujesz - to przyszedł wreszcie ten czas, kiedy że tak powiem, psychika powiedziała "DOŚĆ! MAM SERDECZNIE DOŚĆ!!" i zaczęłaś mieć te myśli. Po prostu wszystko zaczyna wyłazić na wierzch, bo któregoś dnia zwyczajnie jakaś kropla przelała czarę. Przez brak okazywania emocji. Jest więc i drugi sposób na poradzenie sobie z tym: okazywanie też złych emocji: złości, zniecierpliwienia, wściekłości - tak jak należy, a nie jak anioł cierpliwości, to ci się to skończy raz dwa. No i nauczenie się mówienia ludziom "nie", odmawiania im, kiedy czegoś nie chcesz robić (a nie, że coś robisz, bo tak wypada/dobrą osobą musisz być/tak będzie innym milej/etc). Ale to zajmuje dużo czasu. Dlatego też narazie ci doradzam te mówienie "co z tego".

 

I wiesz? Zrobiono jakieś badania (po części związane z tym co mamy) i okazuje się, że KAŻDY człowiek miał w swoim życiu takie myśli, żeby kogoś bliskiego zabić i sobie to dokładnie wyobrażał. Nie jesteś więc takim dziwakiem, jak ci się zdaje ^^

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Groza Nic dodać nic ująć>>świetnie ujęłaś sprawe>>ja tez długo zmagałam się z natrętnymi myslami i teraz wiem że to co mówisz jest jedynym sposobem żeby się ich wyzbyć:):)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Groza, mądrze piszesz, faktycznie nie umiem odmawiać, nie jestem asertywna, zawsze myślę że jestem kimś gorszym od swojego rozmówcy. Nawet jak mam jakieś zdanie na dany temat to go często nie wypowiadam. Ale... no własnie są osoby np. mąż, przy których nie mam tego problemu, mówię co mi na sercu leży, nie przejmuję się czy kogś ranię czy nie, bywam nawet agresywna. Więc nie wiem jak to jest. Dodam jeszcze że wobec męża czuję ogromne poczucie winy, że moglabym go nie kochać, że podoba mi się jego kolega. Natomiast często myśli o podtekście seksualnym, albo te złośliwe pojawiają się przy osobach z mojej rodzinym, wobec męża rzadziej. :cry: wciąż mam wrażenie że kogoś to rani, mam poczucie winy, myślę że jestem okropną córką, wnuczką etc. Nie wiem skąd zależność że wobec jednych myśli są wobec innych nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ta, ja też miałam obrzydzenie do samej siebie, skąd te myśli mam. Właśnie to w nich było irytujące, że się pojawiały w momentach zupełnie nie na miejscu: ja powiedzmy rozmawiam z kimś, wreszcie rozmowa jakaś miła się wywiązuje, a nie zdawkowa - i bach: zaczynałam to sobie wyobrażać. Jasny gwint, w ten sposób to se nawet porozmawiać nie mogłam, hje. Dlatego tez zacznij mówić sobie: "i co z tego! a co, każdy ma wady, a ja mam tą obrzydliwą wadę, że to mam". Hehe, ja sobie wolę nie wyobrażać jakie męki przechodzili ci z zespołem Turreta (ci co klną na wszystkich i w najdziwniejszych momentach), hoho ^^

 

Ale jak to się mówi: sama nie jesteś. Ja dopóki na to forum nie trafiłam, to w ogóle myślałam, ze tylko ja mam jakieś przypadłości najróżniejsze - a tu się okazuje, że one często są wręcz typowe, hahaha! Rozumiesz: są tacy, co wiedzą jak to jest przechodzić takie męki, jak te nawracające myśli ^^ Ja też je miałam do bliskich i też najczęściej (ja, tak samo jak i ty - nie przytoczę, jakie to były myśli - bo nadal bym się spaliła ze wstydu, ze takie rzeczy można w ogóle myśleć! :oops: niech na to spadnie kurtyna milczenia: ale gdyby z tych myśli nakręcić film (ze tak to w zawoalowany sposób napiszę), to byłby to film obrzydliwy i zniesmaczający)

 

Acha: zapewniam cię, że to ci przejdzie. Warunek brzmi: żebyś się z tymi myślami pogodziła, zauważyła, że ani nie nastąpiła twoja totalna degrengolada, ani nie jesteś osobnikiem "do odstrzału" przez to ^^ Po prostu taki jest odruch twojej psychiki, ona w ten sposób się broni, żebyś nie oszalała od tego ciągłego udawania miłej osoby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale jak to się mówi: sama nie jesteś. Ja dopóki na to forum nie trafiłam, to w ogóle myślałam, ze tylko ja mam jakieś przypadłości najróżniejsze - a tu się okazuje, że one często są wręcz typowe, hahaha! Rozumiesz: są tacy, co wiedzą jak to jest przechodzić takie męki, jak te nawracające myśli ^^ Ja też je miałam do bliskich i też najczęściej (ja, tak samo jak i ty - nie przytoczę, jakie to były myśli - bo nadal bym się spaliła ze wstydu, ze takie rzeczy można w ogóle myśleć! :oops: niech na to spadnie kurtyna milczenia: ale gdyby z tych myśli nakręcić film (ze tak to w zawoalowany sposób napiszę), to byłby to film obrzydliwy i zniesmaczający)

 

Acha: zapewniam cię, że to ci przejdzie. Warunek brzmi: żebyś się z tymi myślami pogodziła, zauważyła, że ani nie nastąpiła twoja totalna degrengolada, ani nie jesteś osobnikiem "do odstrzału" przez to ^^ Po prostu taki jest odruch twojej psychiki, ona w ten sposób się broni, żebyś nie oszalała od tego ciągłego udawania miłej osoby.

 

Dzięki, ja też zanim tu trafiłam myślałam że jestem sama. Też mam obrzydliwe myśli - również na swój temat :( Tylko ja zawsze o tym mówie, wstydze sie ale mówię - mamie, lekarzowi, przyjaciółkę, czekam na reakcję ludzi, ale nawet jak mnie pocieszają to pomaga tylko na chwilę. Więc nie wiem po co mi akceptacja innych, skoro nawet jak ja otrzymuję to za kilka chwil wymyślam kolejną paskudną myśl ? Tego mechanizmu nie rozumiem. Może ja chce usłyszeć nie pocieszenie a kilka słów że jestem nienormalna, psychiczna itp, już sama nie wiem co o tym myśleć.

Wiesz ja sie czasem zastanawiam co by było jakbym np. nagle zaczęła krzyczeć, klnąć, czy kogoś bić - coś jakby mi podopowiada żeby sprawdzić co sie stanie, czy jestem do tego zdolna. Ciągle sie boję że naprawdę mogę coś takiego zrealizować, że naprawde zostanę wariatką, że przestanę nad sobą panować. Albo np. mam myśl co by było gdybym pocałowała moją mamę (ale tak jak faceta) a może by tak zrobić i sprawdzić - potem znów jest obrzydzenie do siebie, wstyd i strach że może mogłabym naprawde to zrobić :cry:

Tak wielu rzeczy, mechanizmów jeszcze nie rozumiem.

 

Aaa wiesz jeszcze ktoś podsunął mi pomysł z tym żeby obrócić to w coś dobrego, pomyśleć sobie że skoro jest jedna strona medalu - to jest i druga. Na razie widzę tą złą, a może istnieje dobra, choćby taka że przez te moje myśli jestem niepowtarzalna, potraktować to jako atut, pogodzić się z tym a nie walczyć.

I czy ktoś z Was próbował pisać bloga? Tak na zasadzie oczyszczenia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Albo np. mam myśl co by było gdybym pocałowała moją mamę (ale tak jak faceta) a może by tak zrobić i sprawdzić - potem znów jest obrzydzenie do siebie, wstyd i strach że może mogłabym naprawde to zrobić Crying or Very sad

 

o ja cię, dzięki, że to napisałaś! ja miałam to samo, a nawet nawroty tego ma - tylko, że ja do ojca, jezuuu. Dzięki, że to napisałaś - to znaczy, że wariatem nie jestem, haha zboczonym i obrzydliwym, hjee.

 

Tak, tak, to działa na zasadzie kontrastu. Im bardziej się starasz być OK, tym bardziej ci psychika pokazuje, jaka możesz być nie-OK. Ale to jest tylko na zasadzie kontrastu właśnie. Psychika ci daje jasno do zrozumienia: "jak zaraz nie skończysz tej komedii z udawaniem ideału, to ci dopiero pokażę #@*%!!!"

 

Tak siebie tresujesz i zmuszasz do bycia wspaniałą osobą, że masz po prostu za swoje haha ^^ (ja to samo: też miałam za swoje). Postaraj się być czasem chamska, to ci nieco przejdzie. Te myśli trzeba najpierw olać, potem zrozumieć ich przyczynę, a na koniec zwyczajnie... przyzwyczaić się do nich i nie robić z nich wielkiego halo. Wtedy ci przejdą. Mi przeszły ^^

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Albo np. mam myśl co by było gdybym pocałowała moją mamę (ale tak jak faceta) a może by tak zrobić i sprawdzić - potem znów jest obrzydzenie do siebie, wstyd i strach że może mogłabym naprawde to zrobić Crying or Very sad

 

o ja cię, dzięki, że to napisałaś! ja miałam to samo, a nawet nawroty tego ma - tylko, że ja do ojca, jezuuu. Dzięki, że to napisałaś - to znaczy, że wariatem nie jestem, haha zboczonym i obrzydliwym, hjee.

 

Tak, tak, to działa na zasadzie kontrastu. Im bardziej się starasz być OK, tym bardziej ci psychika pokazuje, jaka możesz być nie-OK. Ale to jest tylko na zasadzie kontrastu właśnie. Psychika ci daje jasno do zrozumienia: "jak zaraz nie skończysz tej komedii z udawaniem ideału, to ci dopiero pokażę #@*%!!!"

 

Tak siebie tresujesz i zmuszasz do bycia wspaniałą osobą, że masz po prostu za swoje haha ^^ (ja to samo: też miałam za swoje). Postaraj się być czasem chamska, to ci nieco przejdzie. Te myśli trzeba najpierw olać, potem zrozumieć ich przyczynę, a na koniec zwyczajnie... przyzwyczaić się do nich i nie robić z nich wielkiego halo. Wtedy ci przejdą. Mi przeszły ^^

 

tak właśnie jest że im bardziej chce być normalna tym większe figle płata mi psychika, pojawiają się lęki, np. o to że mogę być kimś kim nie jestem (lesbijką, transwestytą etc), wciąż siebie o coś podejrzewam, ciągle jestem rozdrażniona i wyżywam sie na moich bliskich. Już nawet boję się oglądać zdjęcia, bo obawiam się ze coś sobie pomyślę, np. otwieram album i od razu czuję jakiś niepokój :( Ostatnio n obiedzie u teściów miałam nawet myśli że ja i teść.... brrr no i standardowo często zasatanawiam się jak różni ludzie wyglądają nago. Wstyd mi potem jak cholera, zaczynam się robić czerwona, zimne dłonie, trzęsawka i mdłości - taki atak paniki. Olewam je, staram sie, ale kurcze nie umiem tak cały czas,a jak tylko jest lepiej to zaraz sobie myśle że ciekawe na jak długo, ciekawe kiedy to wróci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej ane23 ,niezależnie od tego czy jestem w dobrym czy złym humorze ,czy spędzam miło czas z rodziną ,czy śmieje się z nimi i ciesze z ich obecności czy poprostu mam zły dzień do mnie tez czasami wkradają się jakieś myśli ,np obrażające rodzinę ,ale to przeciez nie jest zależne od nas... to samo sie pojawia... taka ta nerwica dziwna Najważniejsze jest to ,że my tak naprawde czujemy inaczej i jest nam przykro ,że takie coś wkrada się do głowy ,psychologiem nie jestem ale mysle ze to ze te mysli wywołują w nas negatywne emocje świadczy wlaśnie o tym ,że nie chcemy tych myśli bo kochamy bliskich .Myślę ,że w pełni wiem co czujesz ,ale pamiętaj gdyby nawet nasze rodziny znały mysli które do nas przychodzą nie zmieniłoby to tego ,że bardzo Nas kochają i napewno gdyby wiedzieli jak trudna to droga byliby dumni ,że sie nie poddajemy Ja niejednokrotnie czuje ból z powodu takiej czy innej myśli jaka się pojawiła ,ale wiem ,że te myśli nie pokrywają się z tym co tak naprawde czuje i wiem ,że ta choroba nie jest w stanie mnie zniszczyć ,ta choroba nie jest w stanie zniszczyć nikogo z nas ,tylko trzeba wierzyć ,że każdy dzień walki z nerwicą natręctw prowadzi do zwycięstwa ,sam fakt ,że nie poddajemy się i idziemy dalej przed siebie jest zwycięstwem - zwycięstwem każdego z nas i zwycięstwem każdego dnia :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc!

jestem tu nowa, ale jak widac nie sama.Ane 23 wiem co przezywasz, i to bardzo dobrze, dokladnie to samo mnie spotkalo kilka miesiecy temu.Wiem jak to jest, tym bardziej ze to cholerstwo dotyczy najblizszych i tego ze moglabym im wyrzadzic krzywde.A tak sie zaczelo...Dostalam propozycje pracy w firmie mojego przyszlego meza i jego mamy.Nie wiedzialam z czym to sie wiaze.Jako perfekcjonistaka robilam wszystko by przypodobac sie przyszlej tesciowej, chcialam zasluzyc na jej syna, rezygnowalam z przyjemnosci na rzecz pracy aby udowodnic jej ze jestem odpowiednia kandydatka na synowa.I powiem tylko tyle.Moj zwiazek ucierpial na tym i to bardzo, ciagle klotnie i stres firmowy przynosilam do domu, placz i nie przespane noce.Do tego doszly leki, potworne polaczone z bolem zoladka.Poczatkowo myslalam, ze to wszystko spowodowal atak paniki, jakiego doznalam na urlopie.To na pewno mialo wplyw, ale nie znaczacy.Dzis wiem, ze to dlugotrwaly stres i robienie rzeczy wbrew sobie.No i zaczelo sie. Myslalam ze zwariuje,ze cos okropnego dzieje sie ze mna i trace kontrole nad soba, i moze moglabym wyrzadzic komus krzywde.Balam sie pojechac do mamy, odwiedzic chrzesniaka, balam sie ze moglabym im cos zrobic.Myslalam ze jestem okropnym czlowiekiem, bez przerwy modlilam sie.Na widok ostrych rzeczy, narzedzi robilo mi sie slabo.Modlilam sie by Bog zeslal raczej na mnie inna chorobe- raka, zawal serca, ale nie to!!!Dzis jest troche lepiej dzieki temu, ze odkrylam forum, ze moglam na nie zajrzec w kazdej chwili i wreszcie po pol roku napisac, przekonac sie ze nie jestem sama.Pozdrawiam i zycze wszystkiego dobrego wszystkim nerwusom

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×