Skocz do zawartości
Nerwica.com

Problemy nerwicowo/neurologiczne od 10 lat...


proszeopomoc23

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie. Chciałbym wam opisać swój problem, może ktoś podpowie co dalej robić, znajdzie rozwiązanie. Mam 23 lata, stabilną, spokojną sytuacje życiową. Jako dziecko byłem otwarty, pełny życia, ciekawy świata, roześmiany, wszystko było ze mną w porządku. Z drugiej strony bardzo dużo chorowałem, więc bywały i gorsze okresy. Jakieś 10 lat temu pojawiły się u mnie problemy/objawy które można określić jako fobia społeczna lub nerwica. Nie będę szczegółowo się rozpisywał bo w tej chwili jest to nieistotne. W ostatniej klasie gimnazjum udałem się z problemami do neurologa i psychologa. Chodziłem przez prawie 7 lat do różnych specjalistów neurologów, psychologów, psychiatrów itp. Wszyscy Ci specjaliści a było ich kilkunastu, nie potrafili mi pomóc. Mimo problemów starałem się normalnie funkcjonować i to się udawało przez kilka lat. Jakieś 3 lata temu doszły nowe objawy - zawroty głowy, bóle głowy, uczucie zmęczenia, problemy z koncentracją, duże problemy z widzeniem, często mam uczucie jakbym był pijany. Przez te 3 lata były miesiące w których było bardzo źle a były w których było dość dobrze. Jeśli dużo wypoczywam, mam mało obowiązków, jest ładna pogoda czyli warunki które sprzyjają dobremu samopoczuciu czuje się w miarę dobrze . Niestety z miesiąca na miesiąc mój problem się pogłębia, mam coraz większe problemy z widzeniem, ze skupieniem się, często się mylę, zapominam o ważnych rzeczach. Miałem cały szereg badań – rezonans, tomografię, EEG, różne badania z krwi, badania u 3 różnych okulistów, badania u laryngologa itd., wszystkie wyszły bardzo dobrze. Jakby porównać obecny problem do tego sprzed 10 lat to jest całkowicie inaczej, gorzej. Wtedy miałem objawy fobii/nerwicy w pewnych sytuacjach np. szkolnych, społecznych a poza nimi było ze mną w porządku. Dzisiaj takich problemów prawie nie mam, jednak nie mogę normalnie funkcjonować przez te problemy które pojawiły się 3 lata temu. Zwykłe czynności codzienne stają się dla mnie coraz bardziej utrudnione, np. słuchając kogoś muszę bardzo się skupiać na rozmowie, na tym co ta osoba mówi bo nie „łapie” tak szybko jak kiedyś, często zapominam i się mylę chociaż czasem nie jestem tego w ogóle świadomy, od niedawna chodzę jakoś niezdarnie (potykam się sam o siebie lub chodzę usztywniony). Najbardziej przeszkadza mi problem z niepoprawnym widzeniem. Od 2/3 miesięcy już codziennie źle widzę. Jest to bardzo nietypowy problem. Okuliści wykluczyli problem z oczami a jednocześnie wiedzą że nie widzę poprawnie. Będąc w pełni wyluzowany problem występuje w małym nasileniu. Kiedy jednak dojdzie stres, zmęczenie widzę bardzo niewyraźnie, nie potrafię złapać ostrości zarówno blisko jak i daleko, np siedząc w samochodzie nie potrafię odczytać rejestracji następnego samochodu. Jak już wspominałem wszyscy dotychczasowi lekarze nie potrafili mi pomóc, widzą problemy u mnie ale nie wiedzą co jest przyczyną tych problemów. Z góry bardzo dziękuje za wszystkie rady i pomoc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

historia jakby żywcem zdjęta ze mnie, dokładnie ta sama sytuacja, też się rzuciło z biegiem lat (na samą nerwicę też cierpię od ok 10-ciu) na somę, problemy z widzeniem, napadowe utraty wzroku, jak i problemy z samą bańką, bóle, nudności i zawroty, kulejąca koncentracja, olbrzymie problemy z ortografią (choć nigdy tak nie było), można by wymieniać w nieskończoność... okuliści nie stwierdzają żadnej wady, idę jeszcze na rezonans, ale wątpliwe, by coś pokazał. też nie wiem, u jakich lekarzy szukać rozwiązania problemów, bo leki i terapie nie pomagają, a wręcz sytuacja z roku na rok staje się coraz gorsza, chcę jeszcze podłubać w odkleszczowych, bo to daje podobne objawy. jeśli nasilenie dolegliwości pojawia się przy jednocześnie zwiększonym stresie (u Ciebie tak jest), to odpowiedź nasuwa się sama... ciężko tak zaakceptować fakt, że nerwica mogłaby tak bardzo upośledzać w codziennym życiu i pojawia się pytanie, co będzie następne. tak że nie pomogę, ale wysyłam wirtualnego żółwika bezsilności

 

złe widzenie pomimo braku wady może też być efektem siedzenia całymi godzinami nosem w smartfonie, próbowałeś ćwiczyć ogniskową?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak badania wychodza dobre to masz nerwice/depresje. Do psychiatry i na psychoterapie.
Chodziłem 7 lat do psychologów, po roku/dwóch u jednego psychiatra zmieniał mi psychologa na innego z innym podejściem, korzystałem też kiedyś z wizyty domowej i hipnozy. Ostatnia Pani psycholog stwierdziła że nie ma sensu dalsza terapia bo nie przynosi ona rezultatów. Przeanalizowała ona moją całą historie i stwierdziła że nie potrafi mi pomóc. Każdemu psychologowi, psychiatrze, neurologowi opisywałem jak tylko potrafiłem moje problemy i początkowo dawał nadzieję na poprawę ale po jakimś czasie odpuszczał i każdy stwierdzał że nic więcej nie może zrobić. Moje problemy są na tyle rozbudowane, na tyle skomplikowane że czasami już sam się w tym gubię i jestem zmęczony tą walką od 10 lat. Podsumowując przez 10 lat odwiedziłem 6 psychologów, 3 psychiatrów, 3 neurologów, 3 okulistów, miałem EEG, tomografię, rezonans, badania z krwi, moczu, kału, bardziej zaawansowane badania wzroku, badania u laryngologa i oczywiście pod każdym innym względem też jestem zdrowy. Najbardziej dokuczają mi problemy z poprawnym widzeniem i z koncentracją, myśleniem logicznym czasami. Dam kilka przykładów:

- coraz częściej zapominam zabrać rzeczy typu klucze, telefon, portfel

- zdarza się że nie wychodząc nie zamknę drzwi, samochodu, nie wyłączę czegoś

- robię jakieś dziwne pomyłki np. pomylę składniki przy przygotowaniu jedzenia, próbuje odpalać uruchomiony samochód, na czerwonym świetle wszedłem na przejście, widząc dany numer telefonu czytajac go mówię inne liczby, mówię dzień dobry mimo że przed chwilą kogoś widziałem," jedno myślę drugie mówię trzeci piszę"

- jeśli ktoś podaje za dużo informacji w rozmowie, mówi za szybko nie łapie tego wszystkiego, czuje się jakbym był pijany albo zaspany

- zamiast normalnie przejść przez drzwi to zdarza mi się "obcierać o futryny", a cofając niedawno uszkodziłem samochód bo coraz mam większe problemy z oceną odległości, koordynacją (prawko mam prawie 6 lat, wcześniej było dobrze)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

proszeopomoc23, ja mam nerwice z mocniejszymi somatykami niz Ty i wiecej lat niz Ty. Tez latałam po neurologach itd. typowe. Mnie w ogole wykluczyli z psychoterapii, natomiast antydepresanty pomagaja na somatyki. Jak psychoterapia nie pomaga, to trzeba wziac antydepresanty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

proszeopomoc23, ja mam nerwice z mocniejszymi somatykami niz Ty i wiecej lat niz Ty. Tez latałam po neurologach itd. typowe. Mnie w ogole wykluczyli z psychoterapii, natomiast antydepresanty pomagaja na somatyki. Jak psychoterapia nie pomaga, to trzeba wziac antydepresanty.

 

Brałem różne leki, tak na szybko te które pamiętam to - Seronil, Bioxetin, Fevarin, Setaloft, Propranolol, Perazin, Sulpiryd. Nic mi nie pomagały te leki. Po niektórych czułem się bardziej senny, przytłumiony, inny powodował bóle brzucha, zero pozytywnego działania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

proszeopomoc23,

a ile brałes zeby miec pewnosc ze lek nie działa trzeba brać koło 2 miesięcy i dopiero odstawiac, a jak bierze ktos z miesiac i odstawia to za szybko a skutki uboczne czyli pogorszenie stanu na poczatku to zupełnie normalne, nierozumiem ludzi, którzy biora let dwa , trzy tygodnie i odstawiaja, jak to ejszcze za wczesnie , biora tylko po to zeby chyba pobrac sobie bo o skutkach działania nie mozna tutaj mowic, mi sie jeden lek wkrecił własnie dopiero po 2 miechach

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

proszeopomoc23, ja mam nerwice z mocniejszymi somatykami niz Ty i wiecej lat niz Ty. Tez latałam po neurologach itd. typowe. Mnie w ogole wykluczyli z psychoterapii, natomiast antydepresanty pomagaja na somatyki. Jak psychoterapia nie pomaga, to trzeba wziac antydepresanty.

 

Brałem różne leki, tak na szybko te które pamiętam to - Seronil, Bioxetin, Fevarin, Setaloft, Propranolol, Perazin, Sulpiryd. Nic mi nie pomagały te leki. Po niektórych czułem się bardziej senny, przytłumiony, inny powodował bóle brzucha, zero pozytywnego działania.

w niektorych przypadkach kiedy somatyki sa nasilone trzeba brac i z kilka mcy zeby było złagodzenie objawów, skutki uboczne sa niestety i trzeba czasami kilku prob by lek dopasowac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie...chyba natrafiłam w końcu na dobrą stronę..poszukuję wsparcia juz 6 lat,szukam,czytam...o co chodzi.....borykam się od 6 lat z bardzo podobnymi objawami do was,po prostu coś się stało jednego dnia,zaczęłam odczuwać dziwne falowanie, niestabilnosc, i takie dziwne niby zawroty głowy....od tego wszystko się zaczęło i trwa do dziś....zaczęło się to następnego dnia jak wróciłam z synem że szpitala ponieważ zachorował na zapalenie płuc....bardzo się martwilam,syn wyzdrowial lecz we mnie coś pękło....zaczęłam więc wędrówkę po lekarzach,bałam się nie wiedziałam co mi jest...pierwsze tomografia głowy że jakiś guz czy ucisk lecz badania tego nie potwierdziły, d alsze poszukiwania...neurolog,vadania ogólne z krwi,dobre...potem rezonans głowy..ok,przeswietlenie kręgosłupa, klatki piersiowej,rezonans kręgosłupa, dooplery i nic nie wychodziło, z mieniem neurologa też nic nie znalazł...kazał iść do dobrego psychologa bo powiedział że jestem zdrowa tylko mam zaburzenia neurasteniczne,nerwicowe,nie umiałam tego pojąć, jak to przecież mam takie ciężkie objawy i nic mi nie jest,robią ze mnie wariatke,zbywaja mnie a ja tak źle się czyje.opisze kilka moich codziennych objawów..najgorsze są niby zawroty głowy, u czucie chwiania, upadania,czuje się jakbym kaca miała codziennie....pocenie się bardzo,boli mnie kręgosłup przewlekłe, często objawy się nasilaja wtedy jest bardzo źle muszę się położyć bo mam wrażenie że umrę....czuję okropny uścisk w oczach i skroniach co powoduje otumanienie i brak koncentracji...oczy mam wtedy załatwione i czerwone....boję się z domu wyjść z tymi objawami bo nie da się normalne funkcjonować, w kolejkach wszystko się nasila,marketach,urzędach...ciągle czuje ze upadam i że mi podłoga się odsuwa...z domu wychodzę jak czuje się trochę lepiej wtedy korzystam i szybko załatwiam potrzebne sprawy,do dziś nie mogę się pogodzić że mam nerwice i ciągle się zastanawiam co to....jem daxepine ale nie czuje poprawy chodzę na psychoterapię ale ciężko mi się przełamać i zaufać psychologia bo czuje ze to nie tedy droga...ze niby lecze nerwice a nic tak na prawdę nie robię by znaleźć przyczynę moich objawów i rdzenia skąd to pochodzi i co takiego w moim organizmie zaburza....może komuś da to jakaś wskazówkę w sumie ja sama jej potrzebuje....może ktoś też się pod tym podpisze i powie....cholerateż mam podobnie...i może zacznie się zastanawiac...kurcze...

coś z psychiki w tym widocznie jest skoro nie jestem sam....chętnie z kimś pokonwersuje w sumie jakby nie było jestem juz weteranka w tej dziedzinie....widzicie żyje od 6 lat z tymi objawami więc one nie zabijają....tylko czemu są......po co i skąd......?powiedziałam sobie kiedyś że jeśli z tego wyjdę to książkę i bloga napisze......i będę 100.% przykładem na to iż nerwica tak paskudnie może oddziaływać na nasze ciało i robić z nas tak ciężko niby chorych....niby bo tak naprawdę podobno jesteśmy zdrowi....niech ten wątek komuś pomoże w swoich zwątpienia i chwilach słabości,bo naprawdę nie jesteście sami z takimi przypadlosciami jedni mają inne objawy ale w sumie jazdy z nas cierpi.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

02:07

Ja nerwice lekowa mam od 9 lat, zawsze powracala z nasilenien na jesien. Moje wakacje 2016 byly najlepszymi wakacjami jakie moglam dostac od Boga. Gdy nadchodzila jesien, strasznie sie stresowalam, ze to koniec, nie ma juz lata, ciepla, idzie zima, momenty melancholii. Na ,,poprawe,, zycia, bylam zmuszona zakupic e-papierosa, po pierwszym pociagnieciu zrobilo mi sie slabo, pod wieczor zapulsowala mi zyla na skroni i mnikiedy kladlam sie spac snilam na jawie, przebudzilam sie o 4 z trzeszczacymi zebami i poczuciem ,,gdzie ja jestem,, zaraz bede wymiotowac. Za kilka dni pod wieczor dostalam uczucia wzrostu cisnienia do glowy, mimo ze zaczelam unikac tej fajki (okazalo sie ze jest spalona) tydzienz pozniej uczucie jakby mi ktos szarpal glowe nozem trwajace sekundy, kilka takich napadow zwlasza pod wieczor kiedy ruszalam karkiem bo mam dziwny nawyk. Na 2 dni mnie opuscilo to uczucie, pewnego dnia siedze w wannie, nalalam goracej wody i poczulam sie jakbyn miala zaslabnac, znowu uczucie pieczenia na glowie, zaczela mi sie w dodatku kurczyc, jakby zyly sie kurczyly. Kilka dni bole raz lewa strona glowy jakby mi ktos zelazko przytkal na drugi dzien strona prawa, te bole przeszly bo melisie. Kilka dni pozniej rozblysk w oku, bole twarzy- okazalo sie wyrzynaja sie osemki wszystkie cztery. Pod koniec pazdziernika dostalam uczucia ciezkiej glowy, nie moglam jej utrzymac, przeszlo miesiac pozniej, w tym czasie przeszlam dwa katary tzn wmawialam sobie ze to od zatok i dostalam katar na drugi dzien. Pozniej to bylo tak(listopad) wyczytalam w necie klucia ciala-dostalam 10mint pozniej i zaczely sie laczyc z moimi mroczkami przed oczami. To bylo tak mroczka w oku i zadudnila mi zyla w glowie i serce przyspieszalo prace(tak mam do dzis 9msc) albo miesien mi podskoczyl, czasami klucie gdzies na ciele i serce 100na minute. Do tego wyczytywane objawy z netu wszystkich chorob. Zomiren i xanax rozkurczaly mi glowe. Aktualnie bedzie 9miesiac tego wszystkiego i dzisaj nadal nam glowe spieta jakby kask i boli mnie w roznych stronach glowy i serce przyspiesza. Objawy na zime jak sobie tlumaczylam ze to nerwica, ustepowaly nawet we lbie mi sie przemienilo bo nie wyjezdzalam nigdzie z domu rok a teraz wszedzie mnie pelno. Ostatnio skrecilam noge to zas klucia mialam w nodze i rozblysk towarzyszacy i serce przyspieszalo, zatkalo mi sie ucho-klucie w uchu, rozblysk i serce przyspieszylo..dolegliwosci mi z lekka ustepuja jak gdzies sie wyrwe, znajomi przyklad sylwesrer zima kiedy juz mialam te objawy ale przyszli znajomi i trzeba bylo sie bawic-przysiegam ani jednego objawu wtedy nie doswiadczylam, jak sie opilam to juz w ogole zycie bez bolu i dolegliwosci. Ale czasami mam te objawy nawet jesli sie nie stresuje. Troche mi sie wydaje, ze to byly dolegliwosci od fajki ale nerwica je podlapala tak jak kazda inna moja dolegliwosc typu skrecona noga(pisalam wyzej jak to sie dzieje), jestem mloda osoba jesZcze przed 18nastka, jakiekolwiek choroby dla starszych raczej mnie nie dotycza. Aktualnie siedze, ze spietym karkiem, sekundowymi bolami glowy w rozbych miescach, rozblsykami i przyspieszonym sercem przy kazdym bolu albo rozblysku. No coz...a i dodam, ze glowa sama w sobie rzadko mnie boli to nie sa bole takie zeby mi przeszkadzaly w zyciu wiec je ignoruje z lekka i wcyhodze na swiat ale jeszcze musze w pelni sie przylozyc. Moj psychiatra jedynie kazal wykupic magnez jak opowiedzialam to wszystko, interrista-skierowanie do psychiatry.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie, to znowu ja autor tematu. Minęło 5 miesięcy od napisania tematu i znowu tu wracam. W czerwcu miałem ponowne EEG, badanie potencjałów wzrokowych i jeszcze inne badanie wzroku wszystko wyszło poprawnie. Leków od czerwca żadnych nie biorę bo lekarze stwierdzili że leki nie dawały poprawy więc nie było sensu dalej ich brać. Przez te 5 miesięcy na zmianę czułem się źle i średnio, czasem trochę lepiej. Najbardziej dokuczają mi problemy z widzeniem, z koncentracją, ciągle zmęczenie i uczucie bycia pijanym. Mam już tego dość. Ciągle się myle, zapominam o czymś, idąc czasami o coś zawadzę, samochód mam już cały poobijany, ostatnio nawet uderzyłem u sąsiada w bramę. Bardzo chciałbym żeby mi się poprawiło i żebym mógł żyć jak inni. Zauważyłem zależność że kiedy wypocznę, robię spokojne rzeczy to jest znacznie lepiej. Np wstanę o 9 i np robię porządek w domu to jest w miarę dobrze. Kiedy mam trochę zajęć, coś się dzieje na około to wysiadam całkowicie. Jak mam kilka rzeczy nawet prostych do zrobienia to po jakimś czasie czuje się jakbym sobie nieźle wypił. Bardzo trudno się żyje z takimi objawami. Staram się trochę pracować u siebie ale i to nie jest łatwe. Każdy mówi że muszę jakoś starać się żyć i coraz więcej każdy wymaga jednak nie jestem w stanie temu sprostać. Ciągle jestem wśród ludzi, nawet zapisałem się ostatnio na pewien kurs, objawów folii społecznej jak 10 lat temu nie mam praktycznie żadnych. Te problemy które opisałem wcześniej jednak tak komplikują mi życie że coraz bardziej mam tego dość. Proszę o jakąkolwiek poradę. Z góry dzięki wszystkim.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kolo, ja żadnym lekarzem nie jestem, ale dla mnie ewidentnie i jak na dłoni widać że masz problem z psychiką. Psychika może dać takie objawy fizyczne, że w życiu byś nie przypuścił. Zresztą sam to sobie udowadniasz pisząc że w pewnych sytuacjach jest lepiej w innych gorzej. Gdybyś miał schorzenie oczu, to miałbyś je niezależnie od nastroju w jakim akurat tego dnia jesteś.

Mnie bardzo martwi fakt, że Ty się sam nakręcasz. Coraz częściej myślisz o swoich dolegliwościach, o tym, że coś Ci jest i w ten sposób dokręcasz sobie śrubę i pozwalasz na to, żeby objawy się u Ciebie nasilały. A nasilają się, sądząc po historii Twoich wpisów tutaj. Zbyt obsesyjne to się staje, a takie postępowanie jest doskonałą pożywka dla nerwicy.

Jak dla mnie, powinieneś się leczyć u lekarza psychiatry. Zakładając, że faktycznie wszystkie wyniki badań masz prawidłowe, a miałeś ich widzę sporo, nie widzę innej możliwości. Jak sytuacja rodzinna u ciebie? Miałeś jakieś traumy w życiu? Jak spędzasz czas? Dużo biegasz po internetach? Coś mi się nie bardzo chce wierzyć, że lekarze tak po prostu zostawili Cię na pastwę losu. Ktoś tutaj napisał, że być może za szybko oczekujesz efektów od leków i za szybko je zmieniasz i jestem skłonny się z tym zgodzić. Poza tym uderza mnie fakt, że tak wielu lekarzy się radziłeś. Trzeba znaleźć jednego konkretnego i zaufanego i z nim borykać się z chorobą. Wiem że to może dla Ciebie puste słowa teraz i nierealne, bo jesteś w rozsypce, Ale uwierz mi, że wszyscy tutaj przechodzili swoje małe prywatne piekiełka, i wszyscy byli w rozsypce. Masz nerwicę i trzeba ją leczyć. nikt Ci tutaj złotego środka na ozdrowienie nie poda i nie napisze wiele więcej niż ja teraz. Trzymaj się gościu i powodzenia w codziennych zmaganiach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To że z psychiką to ja wiem. U lekarza psychiatry się leczę od 2009 roku, nawet u 3 już byłem. Sytuacje rodzinną mam bardzo dobrą. Traumy... Jako dziecko ciągle chorowałem, kilka razy byłem w szpitalu, a jeszcze więcej razy byłem na różnych badaniach, wiadomo dzieci chorują ale ja jakoś wyjątkowo. Kolejna sytuacja którą pamiętam to bardzo bałem się lekcji basenu w 4 klasie podstawówki do tego stopnia że dzień już wcześniej odczuwałem podobne objawy jak teraz przy nerwicy. Rodzice, nauczyciele zamiast mi odpuścić i np pozwolić uczyć się w swoim tempie to stwierdzili że muszę się nauczyć i chodziłem 2 razy w tygodniu dodatkowo. Nauczyłem się w miarę pływać i już w 5 i 6 klasie było w miarę w porządku ale jakim kosztem. Później jak już w szkole był nieobowiązkowy nie chodziłem dalej, jedynie kilka razy już później byłem na luzie. Czas spędzam różnie, przy komputerze siedzę niezbyt dużo może 2 godziny dziennie, pracuje trochę u siebie, jestem sporo na powietrzu, wśród ludzi, codziennie gdzieś jadę samochodem, w wolnym czasie trochę rowerem jeżdżę lub majsterkuje. Z lekarzami to było u mnie tak, na początku każdy dawał nadzieję, psycholog stwierdził że pomoże, psychiatra że leki zadziałają. Po pewnym czasie każdy stwierdzał że leczenie, terapia nie daje efektów, że wręcz jest gorzej. Każdemu opisywałem jak tylko mogłem szczegółowo co się ze mną dzieje. Pani psycholog stwierdziła że terapia nic nie daje, rozmawiamy, dostaje różne wskazówki, rady, pomoc a moje problemy się dalej rozwijają, jest gorzej, nie ma efektu, że sam nie wiem od czego tak się dzieję i że ona nie potrafi mi pomóc. Psychiatrzy to samo, jak usłyszą jakie leki brałem, jakie miałem badania że leczę się od 2009 to rozkładają ręce i twierdzą że więcej nie mogą. Sam czasami pytam się o jakieś nietypowe metody, byle by tylko pomogły. Prawie rok byłem w związku z dziewczyną ale się rozstaliśmy bo kompletnie nie rozumiała co się ze mną dzieje, twierdziła że udaje, że muszę się wsiąść za siebie. Jeszcze dodam że jak żyje "wolniej" to daję radę ale każdy na około wymaga ode mnie jednak abym starał się żyć jak inni, nie zwalniał tempa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Finlandia, doskonale znam te objawy od 2 lat. Oto jakie miałam:

 

- ucisk w glowie, wrażenie kasku na głowie , ciśnienia

- zawroty glowy non stop jakby ruszał się chodnik, jakbym wpadała w ziemię, jak na statku

- bóle głowy

- wrażenie odrealnienia

- wibrowanie w ciele, w stopach, uczucie mrowienia

- drgania mieśni i powiek

-czeste infekcje

 

Po leki Escitil wiekszosć ustało. To nerwica. Diagnozowałam sie w kierunku guza mozgu, stwardnienia rozsianego i zanikowego. Byłam u neurologa, okulisty, psychiatry, laryngologa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To że z psychiką to ja wiem. U lekarza psychiatry się leczę od 2009 roku, nawet u 3 już byłem. Sytuacje rodzinną mam bardzo dobrą. Traumy... Jako dziecko ciągle chorowałem, kilka razy byłem w szpitalu, a jeszcze więcej razy byłem na różnych badaniach, wiadomo dzieci chorują ale ja jakoś wyjątkowo. Kolejna sytuacja którą pamiętam to bardzo bałem się lekcji basenu w 4 klasie podstawówki do tego stopnia że dzień już wcześniej odczuwałem podobne objawy jak teraz przy nerwicy. Rodzice, nauczyciele zamiast mi odpuścić i np pozwolić uczyć się w swoim tempie to stwierdzili że muszę się nauczyć i chodziłem 2 razy w tygodniu dodatkowo. Nauczyłem się w miarę pływać i już w 5 i 6 klasie było w miarę w porządku ale jakim kosztem. Później jak już w szkole był nieobowiązkowy nie chodziłem dalej, jedynie kilka razy już później byłem na luzie. Czas spędzam różnie, przy komputerze siedzę niezbyt dużo może 2 godziny dziennie, pracuje trochę u siebie, jestem sporo na powietrzu, wśród ludzi, codziennie gdzieś jadę samochodem, w wolnym czasie trochę rowerem jeżdżę lub majsterkuje. Z lekarzami to było u mnie tak, na początku każdy dawał nadzieję, psycholog stwierdził że pomoże, psychiatra że leki zadziałają. Po pewnym czasie każdy stwierdzał że leczenie, terapia nie daje efektów, że wręcz jest gorzej. Każdemu opisywałem jak tylko mogłem szczegółowo co się ze mną dzieje. Pani psycholog stwierdziła że terapia nic nie daje, rozmawiamy, dostaje różne wskazówki, rady, pomoc a moje problemy się dalej rozwijają, jest gorzej, nie ma efektu, że sam nie wiem od czego tak się dzieję i że ona nie potrafi mi pomóc. Psychiatrzy to samo, jak usłyszą jakie leki brałem, jakie miałem badania że leczę się od 2009 to rozkładają ręce i twierdzą że więcej nie mogą. Sam czasami pytam się o jakieś nietypowe metody, byle by tylko pomogły. Prawie rok byłem w związku z dziewczyną ale się rozstaliśmy bo kompletnie nie rozumiała co się ze mną dzieje, twierdziła że udaje, że muszę się wsiąść za siebie. Jeszcze dodam że jak żyje "wolniej" to daję radę ale każdy na około wymaga ode mnie jednak abym starał się żyć jak inni, nie zwalniał tempa.

 

Nie napiszę Ci nic więcej ponadto co wcześniej. Wiem jednak, że problemy nie biorą się znikąd. Coś je u Ciebie powoduje. Psychoterapia, jeśli będzie trzeba to nawet trwająca wiele miesięcy i lat jest wskazana. A leki jakies na Ciebie działać muszą, trzeba je tylko dobrze dobrać. Masz jakichś znajomych, przyjaciół? Hobby? Ja u siebie zauważyłem, że jeśli jesteś czyms zajęty, to zapominam o problemach. Dlatego staram się nie być bezczynnym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie napiszę Ci nic więcej ponadto co wcześniej. Wiem jednak, że problemy nie biorą się znikąd. Coś je u Ciebie powoduje. Psychoterapia, jeśli będzie trzeba to nawet trwająca wiele miesięcy i lat jest wskazana. A leki jakies na Ciebie działać muszą, trzeba je tylko dobrze dobrać. Masz jakichś znajomych, przyjaciół? Hobby? Ja u siebie zauważyłem, że jeśli jesteś czyms zajęty, to zapominam o problemach. Dlatego staram się nie być bezczynnym.

 

Nie wiem co u mnie powoduje problemy. Każdy z psychologów chciał do tego dojść ale jemu się nie udało. Całe dzieciństwo, szkołę, znajomych z każdym omówiłem i nie znaleźli nic takiego co mogłoby powodować moje problemy. Niektórzy myśleli że z czasem to wszystko się uspokoi, skończę szkołę, dam sobie na luz i będzie lepiej a staje się odwrotnie. Pamiętam np czasy podstawówki czy gimnazjum kiedy to wracałem ze szkoły i miałem energię na pozostałą część dnia. Wracając jeszcze do psychologów to przeszedłem ich kilku i zawsze był ten sam schemat - poznanie problemu, kilkadziesiąt spotkań i stwierdzenie że nie może mi pomóc bo nie wie w czym jest problem. Niektórzy mówią że muszę się przełamywać ale ile można, problemy mam 11 lat - szkoła, praktyki, praca, imprezy rodzinne, nowe osoby, wizyty u lekarzy, praca u siebie, zajęcia dodatkowe, hobby to wszystko powinno mi pomóc a tak nie jest. Jedna czy druga osoba stwierdziła że te problemy z widzeniem, z koncentracją, zmęczenie uczucia bycia pijanym są efektem właśnie mojej silnej nerwicy, musiałem się męczyć z różnymi objawami nerwicowymi wiele lat i to dało efekt w postaci kolejnych objawów już w innych nawet spokojnych sytuacjach . Mam jakiś przyjaciół, hobby, sporo mam znajomych internetowych związanych z hobby albo moją pracą bo też sprzedaje przez internet.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nikt nie napisał więc odświeżam temat. Coraz gorzej się czuje ostatnio. Bardzo dokuczają mi moje problemy, objawy. Coraz mniej rzeczy mnie cieszy. Czuje się jak robot któremu daje się polecenia typu: wstań, zrób śniadanie, napraw coś, idź do urzędu, idź na zakupy, uśmiechnij się bo tak wypada, ciesz się z zarobionych pieniędzy bo inni się cieszą, wstań z uśmiechem bo jest ładny słoneczny dzień i zapowiada się bardzo mile spędzony. Inni robią coś "bo takie jest życie", bo mają energię do pracy, bo daje im to zadowolenie, satysfakcje, bo czymś są zainteresowani a ja nie czuje tego wszystkiego pozytywnego. Robię dobrą minę do złej gry. Chciałbym w końcu czuć się normalnie, mieć energię do pracy, cieszyć się z rozmowy z poznanymi ludźmi, mieć kogoś kto faktycznie chce pomóc i ma na to jakiś plan a nie rady typu weź się za siebie, wyjdź do ludzi, zmień się... Jak pisałem wcześniej próbowałem robić tak jak ludzie radzili czyli nie unikać ludzi, w szkole miałem cały czas kontakt z kolegami, później jedna, druga praca, teraz własna działalność w pewnym sensie. Spotkałem się z kilkoma dziewczynami poznanymi przez internet, z jedną byłem w związku, poznałem trochę jej rodziny. Chodzę na pewien kurs, z racji wykonywanej pracy mam kontakt z wieloma osobami realnie i przez internet. Lecz wcale to nie pomaga, ciągle czuje się tak samo źle. Jak byłem w związku próbowałem się zmienić, nawet jak mi się nie chciało spotykaliśmy się, dbałem o siebie, o porządek, wtedy też postanowiłem że ruszam z własną działalnością, próbowałem walczyć sam z sobą. Lecz taki sposób życia mnie wykończył i w końcu się rozstaliśmy. Jak to Pani psycholog powiedziała robię ciągle krok do przodu i dwa do tyłu. Im bardziej chce tym gorzej jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam...wracam ponownie.Niestety bez zmian jesli chodzi o objawy:zawroty glowy 24/h,uczucie zaburzenia rownowagi,ciagle wydaje mi sie przepadne,jestem słaba,bez energi,mam uderzenia goraca i ogromna potliwosc podczas roznych sytuacji np.gdy wstaje rano i zaczynam codzienne obowiazki-jestem mokra,jak zaprpwadzam syna do szkoly i chwile zamienie slowko np z nauczycielka-jestem oblana od razu,jak stoje w kolejce-spocona i leje sie po karku itd...takich sytuacji w ciagu dnia jest mnostwo,nie moge zwyczajnie wyjsc z domu i zalatwic spraw,bo jestem zlana potem a wydaje mi sie ze niczym sie przeciez nie denerwuje,to jest chyba poza moja swiadomoscia...nie wiem sama....w sklepach mam momenty ze bardzo robi mi Sie slabo,musze szybko wyjsc ,bo okropnie zaczynam sie czuc(ucisk w glowie,zawroty glowy,uczucie ze juz sie wywracam,poty straszne,uczucie ze slabne,ze trace koncentracje,dziwne oszolomienie, nie moge sie skupic na danej rzeczy na półce ,wszystko sie zlewa w jedno i zaczynam sie bac i jak najszybciej koncze zakupy.Okropne to jest dla mnie i takie bezsilne bo nie mam na to wplywu,nie umiem sobie pomoc.Mowiac to psychologowi,jest przekonany ze to wszystko to zaburzenia nerwicowe,a ja ciagle nie daje sobie przemowic,ciagle nie wierze i szukam szukam ale juz nie wiem gdzie isc do lekarza,jakiego?tak bym chiala jeszcze sie przebadac ale nie wiem co i gdzie....Ogolnie zaczelo sie szystko 7 lat temu i zyje z tym do dzis ,codziennie tak sie czujac,czasem tylko mam tzw.lepszy dzien ale bardzo sporadyczne.Powtarzalam ostatnio rezonans i znow sie potwierdzilo ze szystko ok,nie pociesz mnie to zbytnio bo objawy dalej sa a ja nie wiem skad.Nerwica????nie WIERZE!!!!!i chyba nie uwierze juz.Chodzilam 1,5 roku na terapie i psycholog do mnie nie przemowila,zapewniala mnie ze to nerwica ale ja zrezygnowalam bo szkoda bylo czasu i pieniedzy jedno i tosamo walkowalam...i co jic nie pomoglo-objawy zostaly...Leki tez bralam 2 lata-doxepin,seronil,parogen i kilka innych bo zmieniaam czesto.Nic sie nie zmienilo leki tez nie pomogly co mnie utwierdza w tym ze to nie nerwica,bo czemu skoro poszlam w kierunku psychiki i postanowilam sie w tym kierunku leczyc ,to mimo staran nic nie poskutkowalo.Dla mnie jest jedno wyjscie ,.......nie wyleczylam sie bo nie lecze tego co powinnam.I mimo szczerych staran i checi nic sie nie zmienilo i objawy nie ustapily.Wnioskuje ze to nie nerwica i szukam dalej ale na prawde nie wiem gdzie i co badac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziwne to dla mnie bardzo ze po tak dlugim czasie objawy nie ustapily,nic sie nie zmienilo,kazdy dzien taki sam,nie mam juz nadzieji na zmiane ale dlaczego nie moge znalezc przyczyny,przeciez ludzie sa diagnozowani i wychodz z roznych chorob i leki im pomagaja a umnie nic ani diagnozy ani leki co jest cholera ze mna nie tak?Tyle podjetych prob,tylu lekarzy,badan i nic z tego nie wynika,to jakas walka z wiatrakami.....nie ogarniam tego i boje sie ze juz do konca zycia tak bede musiala zyc.Tylko czemu nikt nie potrafi trafic w moj problem,przeciez sa dobrzy lekarze a ja mam wrazenie ze ci wszyscy potraktowali mnie jak hipochondryczke,mm straszny zal,ze nie traktuja mlodych ludzi powaznie,to tyle z moich codziennych problemow,moze ktos kto przeczyta moj post choc w jakims procencie mnie zrozumie i bedzie wiedzial o czym mowie.Pozdrawim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

proszeopomoc23,

A wydarzyło sie cos w twoim zyciu te 3 lata temu czy 4 kiedy nastapiła zmiana objawów? To co piszez to raczej newrica a z nerwica jest tak ,ze nie da sie do końca jej wyleczyc, z tego co piszesz to zyjesz jednak w napieciu, jak zwalniasz tempo to jest lepiej. byc moze po prostu nie nadajesz sie dotakiego zycia, chcesz bo sobie postawiłęs to za cel i zalezy ci na tym ,ale twoja psychika tego nie wytrzymuje i tak reaguje a później pojawiaja sie objawy takie jak sie pojawiaja. Czasem trzeba po prostu odpuscic ,zyc wolniej i mieć to w dupie, tylko jedno zycie iszkoda marnowac .Pozbyc nerwicy sie nie da złagodzic sie da odstawiajac czynnik powodujacy stresogenne zycie, innego sposobu raczej NIE MA.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

finlandia, a robiłas dokładne badania hormonalne, bo to co piszesz moze byc rozregulowaną gospodarką hormnalną a chormony to jedna zaleznosc z druga, potrafia rozregulowac cały organizm i psychike a czasem do leczenia sa jeszcze trudniejsza i do wykrycia niz nerwica

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

problem jest w tym ze ja nie czuje ze m,am nerwice, cierpie czysto fizycznie na cholerne objawy nie wiem czym spowodowane,to fakt terax przez te moje objawy jestem w ciaglym napieciu,bo wiem ze gdyby ich nie bylo moje zycie zupelnie inaczej by wygladalo,a ja nie mam na nie(te objawy) wplywy niezaleznie czy jestem szczesliwa czy tez nie one sa ze mna.....jak tylko wstane,skoro swit

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×