Skocz do zawartości
Nerwica.com

Robienie sobie krzywdy - proszę o pomoc


Framboisee

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich. Postanowiłam założyć ten wątek, bo pilnie potrzebują porady, a wiem, że w tym miejscu można spotkać ludzi z rozmaitymi doświadczeniami. Tak naprawdę każda odpowiedź będzie dla mnie cenna, bo nie mam z kim o tym porozmawiać, a boję się, że niedługo dojdzie do jakiejś tragedii…

 

Żeby rozjaśnić sytuację, napiszę kilka słów o sobie. Mam 26 lat i od zawsze mam problemy natury psychicznej. Niemal od urodzenia miewam stany depresyjne, wahania nastrojów (napady histerii i euforii/podniecenia w ciągu kilku minut) oraz myśli samobójcze (ciągła wizualizacja własnej śmierci, szukanie sposobów na odebranie sobie życia). Sama nie wiem skąd to się wzięło. Wychowałam się w normalnej, pełnej rodzinie, bez awantur, nadużywania alkoholu i problemów finansowych. Od zawsze zmagam się z niską samooceną, nieśmiałością, poczuciem niższości wobec innych i nienawiścią do siebie samej. Do tego dochodzi nadwrażliwość, ogromna podatność na stres i ataki paniki w miejscach publicznych. Jednak od jakiegoś czasu moim największym problemem jest robienie sobie krzywdy…

 

Nie daję już rady z ciągłym napięciem psychicznym, które często bierze się z niczego. Ot, po prostu jest. Jako małe dziecko (ok. 3-4 lat) zaczęłam obgryzać paznokcie i skubać skórki do krwi, co trwało aż do 23 roku życia. Później troszkę się opamiętałam, bo zaczęłam wstydzić się swoich dłoni, choć nawyk skubania i gryzienia skórek pozostał do dzisiaj. Jak uda mi się zapanować nad tym okropnym nawykiem i doprowadzić dłonie do normalnego stanu, to pojawia się stresująca sytuacja i znowu muszę chować ręce pod stół…

 

Kilka miesięcy temu zaczęłam odreagowywać stres w inny sposób. Najpierw było to wyrywanie sobie włosów z głowy, później bicie się butelką z wodą po twarzy. Następnie przerzuciłam się na wbijanie paznokci w różne części ciała (brzuch, twarz, nogi, szyja) uderzanie w twarz pięścią lub butem z gumową podeszwą (chyba nie muszę mówić, jak okropne ślady mam po tym). Ostatnio „na topie” jest gryzienie się po rękach. Kiedy jestem zestresowana lub poirytowana, wbijam sobie zęby w rękę i mocno zaciskam szczękę. Trwa to tak długo, aż całkowicie się „rozładuję”. Czasami towarzyszy temu płacz, ba, wręcz histeria ! Warto wspomnieć o tym, że zdarza się to w rozmaitych sytuacjach. Np. jak mam stres w pracy, zawiesi mi się komputer, nie mogę czegoś znaleźć, albo nie potrafię czegoś zrobić. Bywa tak, że na zakupach w centrum handlowym, czy na spacerze z psem kumuluje się we mnie złość lub żal (bez powodu), wtedy chowam się przed ludźmi, podwijam rękaw i gryzę się po tych rękach, pozostawiając na nich bardzo głębokie, czerwone ślady. Wiem, że jeżeli tego nie zrobię, wybuchnę płaczem i ludzie będą patrzeć na mnie z politowaniem, co zresztą nie raz się zdarzyło. Nie raz, będąc w domu, złapałam za nóż i byłam gotowa pociąć sobie brzuch, nogi, albo ręce, ale zawsze się powstrzymywałam (strach przed bliznami).

 

Dodam, że jakiś czas temu zdiagnozowano u mnie Hashimoto (TSH, ft4, ft3 w normie, bardzo wysokie przeciwciała). Opowiadałam endokrynologowi o swoich problemach, które on skwitował słowami „No wie pani, dzisiaj każdy jest zestresowany, taki urok tej choroby. Jak będzie pani miała kolejny atak, musi pani sobie wytłumaczyć, że nic złego się nie dzieje, to tarczyca daje o sobie znać”. Na pytanie, czy da się coś z tym zrobić, usłyszałam „nie bardzo” i wtedy mój świat jeszcze bardziej się zawalił…

 

Powiedzcie mi proszę, czy naprawdę nie ma dla mnie ratunku ? Czy powinnam gdzieś szukać pomocy ? Robię sobie coraz gorsze rzeczy i boję się, że w końcu popełnię samobójstwo, albo zrobię krzywdę, której będę żałować do końca życia. Chorobę zdiagnozowano u mnie niedawno, a przecież moje problemy pojawiły się już w dzieciństwie. Powiedzcie mi proszę, co ja mogę zrobić ?

 

Z góry dziękuję za wszystkie odpowiedzi i serdecznie pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam serdecznie!

 

Z Hashimoto można żyć, trzeba być jednak pod stałą kontrolą endokrynologa. Jednak Twoje napady autoagresji są naprawdę niepokojące. Uważam, że powinnaś udać się do psychologa lub psychiatry, by powiedzieć o swoim problemie. Bicie się po twarzy butem czy gryzienie się to naprawdę skrajne przykłady karania siebie. Przede wszystkim musisz odpowiedzieć sobie na pytanie, skąd w Tobie tyle nienawiści do samej siebie i popracować nad samooceną.

 

Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej. Nie mam nerwicy lękowej, ale miewam różne lęki. Mam Hashimoto. Piszesz, że masz wszystkie hormony ok, więc nie wydaje mi się, że to przez Hashi. Ja nie mam takich ataków złości, a już na pewno nie na dobrej dawce hormonów.

 

Masz dużo stresów w życiu? Wydajesz się być wrażliwą osobą, podatna na stres, która ma problem z właściwym odreagowaniem.

 

Byłaś u psychiatry, co powiedział? Myślałaś o terapii?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dziękuję za odpowiedź.

 

Tak, ostatnio mam sporo stresujących sytuacji (praca) i faktycznie moje objawy się nasiliły. Ale nawet jak jest w miarę spokojnie, zawsze znajdę powód, żeby siebie ukarać (czasami jestem w stanie wywlec jakąś sytuację sprzed kilku lat). O wizycie u psychiatry oczywiście myślałam, ale jak już podejmę decyzję, że udam się na wizytę, to zostaję sprowadzona na ziemię, a to przez lekarza, bo "przecież każdy się stresuje, poza tym to na pewno wina Hashimoto i nic z tym nie zrobię", a to przez kogoś bliskiego, bo "przecież leki uzależniają i otępiają, nie pakuj się w to". Jedyną osobą, która nieśmiało zasugerowała mi wizytę u psychologa była moja gastrolog, która przez wiele miesięcy bezskutecznie próbowała złagodzić moje gastryczne dolegliwości (bardzo silne i częste bóle brzucha). Dlatego mam potworny mętlik w głowie i chciałabym, żeby ktoś mi po prostu konkretnie doradził, co mogę zrobić, żeby sobie pomóc i w końcu po wielu latach udręki zacząć żyć normalnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wizyta u psychiatry byłaby najlepszym wyjściem, ale jeśli nie leki, to może terapia? Ewentualnie możesz próbować sobie radzić sama, ale tu nic nie podpowiem, bo nigdy się nie okaleczałam (tzn. zdarzało mi się rwanie włosów z głowy czy walenie głową o ścianę, ale to pojedyncze akcje), może osoby, które miały taki problem coś podpowiedzą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×