Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dzień dobry wszystkim...


Rtoip

Rekomendowane odpowiedzi

:roll:

Witajcie

Na wstępie wybaczcie chaos który pewnie wkradnie się w mój wpis...

 

Siedzę i piszę a w głowie męczące myśli - a co to za zawrót głowy był przed chwilą? A ten dziwny ból glowy? A ten ból mięśni nóg? A to, a tamto, a siamto? I tak prawie cały czas. I tak od wielu lat... Wykańczające...

 

Mam 34 lata, wspaniałą żonę, dwójkę cudownych dzieciaków i tą pieprzoną nerwicę z którą zmagam się lekko 16 lat.

Zaczęło się od napadu paniki po mocno zakrapianej imprezie - wtedy pomogła mi śp. Mama - i to zaczęło moje "uzaleznienie" od rodziny i przeświadczenie że w sytuacji kryzysowej jedynie w ich obecności odnajdę ratunek.

I tak sobie w tym trwałem uciekając od wszelkich sytuacji mogących wywołać napad paniki. Zero wyjazdów ( chyba że z rodziną ), relacje na tym cierpiały bo jak inaczej. Na porządku dziennym były kłamstwa żeby unikać wszystkiego co przeraża...

Były leki - najpierw ziołowe, później Paroxetyna teraz Escitalopram, Trazodon i Sulpiryd.

Zaczęła się praca a z nią kolejne wyzwania i dodatkowe lęki.

 

Ale były momenty lepsze gdzie jeździłem nie tylko po Polsce, ( nawet latałem), chodziłem na siłownię, biegałem nawet 10 km - po prostu prowadziłem normalne życie - niestety po nich wracały te gorsze, za każdym razem gorsze, silniejsze, dłuższe i jeszcze bardziej niszczące życie.

I tak jest właśnie teraz.

Jeszcze 5 miesięcy temu byłem we Włoszech, leciałem do USA na szkolenie, regularnie ćwiczyłem - wszystko cacy... A teraz... Ten wykańczający wolnopłynący lęk.

Boli głowa - pewnie wylew, udar albo guz. Kręci się w głowie - na pewno umieram. Dziwny ból mięśni - SM na 100% i tak non-stop

Zero aktywności, zero przyjemności i tylko ten lęk i telefon pod ręką żeby w razie czego dzwonić do siostry którą upatrywać zacząłem jako jedyną deskę ratunku...

Masakra jakaś.

Dlatego cieszę się że jest takie miejsce jak to forum gdzie człowiek nie jest sam i może liczyć na dobre słowo...

Zatem Dzień dobry Wszystkim :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej:-) Fajnie wszystko opisałeś, jesteś świadomy swoich lęków, zaburzeń, bierzesz jakieś leki które średnio myślę pomagają skoro nadal masz problem. Czas dojrzeć do psychoterapii. Masz fajną rodzinę dzieciaki jak piszesz, potrzebują Cię zdrowego. Jak nie popracujesz nad sobą przeniesiesz część swoich lęków na dzieciaki i będą miały one z kolei ze sobą problem. :? Działaj :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Kaja123 :)

Owszem mam pewien dystans do tego wszystkiego bo inaczej byłoby jeszcze gorzej :)

Nie zmienia to jednak faktu że czasami po ścianach chodzę :)

Do psychoterapii dojrzałem jak najbardziej i z niej korzystam - niestety to po pierwsze wymaga czasu, a po drugie z psychoterapeutami jest trochę jak z lekami - trzeba znaleźć ten działający - wydaje mi się że teraz trafiłem na odpowiednią osobę ale to dopiero były 3 spotkania.

Więc działam, działam :)

A co do rodziny - to dodatkowy stress point dla mnie - właśnie świadomość że oni też uczestniczą poniekąd w moim problemie dodatkowo mnie stresuje...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój tata miał podobny problem i aktualnie stara go się rozwiązać w taki sposób: nie zrzuca swoich problemów na żonę, bo wie że nie znajdzie w niej swojej tożsamości - musi o nią sam zawalczyć. A swoje dzieci, czyli mnie, brata i siostrę, traktuje jak normalny tata. Trzeba pamiętać o tej granicy rodzic -dziecko, żeby jej nie przekroczyć ze swoimi problemami

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×