Skocz do zawartości
Nerwica.com

Cześć. Mam 20 lat i studiuję.


jakub358

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć. Mam 20 lat i studiuję.

Lekarz wystawił mi przedwczoraj skierowanie do psychiatry uzasadniając, że mam zaburzenia osobowości.

Nigdy o tym tak nie myślałem. Nie wiem, czego mam się spodziewać; opiszę jak to wygląda u mnie.

 

Jestem chrześcijaninem. Regularnie od paru lat masturbuje się i oglądam pornografie, z małymi przerwami. Jestem potwornie egoistyczny. A jednocześnie myślę, że może chciałbym wstąpić do zakonu. Czuję się tak, jakby każdy kogo spotkam chciał do mnie powiedzieć ,,zamknij mordę". Od 3 lat prowadzę dzienniczek, w którym wypisuję słowa nienawiści do siebie. Chciałbym móc dawać innym miłość, jednak nie potrafię - wszystko we mnie jest spaczone i zużyte. Wszedłbym do dziury, ciemni - i nie wychodziłbym z niej. Żyłbym, ale nie istniałbym. W wakacje siedziałem 3 miesiące w domu, nigdzie się nie ruszyłem i tylko spałem i istniałem jak warzywo. Obecnie zawaliłem całkowicie studia, w ogóle nic mi się nie chce studiować, uczyć, robić. Siedzę tylko zamknięty w pokoju całymi dniami i tylko śpię, lub siedzę przed monitorem. Nawet wyjście do sklepu jest dla mnie problemem. Wizja pracy zarobkowej mnie przeraża. Już nawet nie chce mi się tego zmieniać. Jestem pasożytem, a do tego pedałem. Potrafię tylko grzeszyć.

Często myślę, że nie chce w ogóle kontaktu z innymi ludźmi - niech do mnie nic nie mówią, niech na mnie w ogóle nie patrzą. Nie potrafię z nimi być - jestem zbyt dziecinny, niemęski i robię z siebie tylko błazna; gdy coś powiem swoim sztucznym głosem, to pytają ,,czy czegoś nie brałem?". Wstydzę się kontaktu z innymi ludźmi, to co mówię i tak jest bezwartościowe. Nigdy nie miałem przyjaciela i dziewczyny też nie, bo mam odczucia homoseksualne. W sumie dziewczyny nie interesuję mnie kompletnie, są dla mnie jak boty komputerowe. A chłopaka nie chce mieć, bo jednak jestem chrześcijaninem. Nigdy nie będę gejem, jednak robię to co oni. Jestem żałosny. A do tego ciągle grzeszę i obrażam Boga. Mam powykrzywiane ciało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej. Staram sie wstrzymywac od komentarzy i dyskusji nt religii i wiary, ale co to za Bóg, który zabrania człowiekowi szczęścia? Pomyśl czasami o sobie, a nie jak on by to widział, myślę, że miłosierny Bóg w którego wierzysz wybaczy Ci chęć bycia szczęśliwym człowiekiem ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

AliceNonsense, dobrze mówisz. Ja jestem niewierząca, więc trudno mi coś powiedzieć. Może spróbowałbyś psychoterapii? Psychiatra da Ci skierowanie.

 

Jeszcze jedna ważna rzecz. Wartości człowieka nie można opierać na jego orientacji seksualnej czy na tym, jak często się masturbuje. Wiesz, co mam na myśli?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzięki

ogólnie wszystko pękło, gdy jakieś 2 tygodnie temu pierwszy raz zajarałem marihuanę - rzuciło mną w drewno na opał i byłem w czyśćcu. Byłem tam rozgniatany i rozciągany - wiem, że będę musiał ogromnie cierpieć za mojego grzechy

jednak pewnie są tu ludzie z gorszymi problemami

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już wczoraj się umówiłem na 22.01 do psychiatry, szybciej się nie dało.

Opowiem mu to wszystko co wam, chociaż wstydzę się na samą myśl - że mnie zobaczy takiego i pozna w taki sposób. Boję się też, że będzie miał na mnie wylane, powie że sobie wymyślam problemy i przepisze tylko jakieś leki. Bo w sumie tak jest, że rodzice mi mówią, że jestem po prostu bardzo leniwy. Oczywiście nikt nie wie o tym, co czuję. Wam powiedziałem, bo czuję się anonimowo...

Chyba chciałbym być na psychoterapii, ale w taki sposób, że mógłbym komuś wreszcie to wszystko opowiedzieć, kto by mnie zrozumiał i mógłbym mu zaufać.

Myślę, że o przyjacielu czy dziewczynie mogę na razie zapomnieć - dopóki aż nie będę normalniejszy; już mam sam siebie dość i mojego użalania się.

Teraz spróbuję się jakoś ogarnąć, pomodlić się chwilkę i spróbować zrobić chociaż trochę projektów na studia; bo w sumie, to jestem już na trzecim semestrze architektury - cudem, ale zawsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wygląda mi to na zaburzenia osobowości, raczej na ciężką depresję z objawami psychotycznymi.

 

Najprawdopodobniej nie jesteś ani gejem, ani nie masz powołania zakonnego, tylko lęki i urojenia w tym temacie.

 

Mi również wygląda to na prowokacje, palenie marihuany nie ma takich właściwości o jakich wspomniałeś.

U osób z zaburzeniami psychicznymi potrafi mocno nasilić objawy. Był tu chyba milion tematów o tym, jak po marihuanie u kogoś ujawniły się zaburzenia lękowe itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Opowiem mu to wszystko co wam, chociaż wstydzę się na samą myśl - że mnie zobaczy takiego i pozna w taki sposób.

W takim razie nie wstydź się, dokładne przedstawienie myśli, odczuć oraz stanów jakie miewasz będą bardzo istotne we właściwej diagnozie Twojego przypadku.

 

U osób z zaburzeniami psychicznymi potrafi mocno nasilić objawy. Był tu chyba milion tematów o tym, jak po marihuanie u kogoś ujawniły się zaburzenia lękowe itp.

Dziękuję za uzupełnienie wiedzy w tym temacie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U osób z zaburzeniami psychicznymi potrafi mocno nasilić objawy. Był tu chyba milion tematów o tym, jak po marihuanie u kogoś ujawniły się zaburzenia lękowe itp.

 

Dobrze wiedzieć, bo chciałem nie raz sprawdzić jak zadziała na mnie marihuana, ale mam nerwice lękową, więc lepiej sobie odpuszczę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, musisz rzucić masturbację i pornografie - jest to grzech ciężki. Byłem w podobnej sytuacji co ty i po uwolnieniu właśnie od tego grzechu czuje się o niebo lepiej psychicznie. Proś Boga by pomógł Ci uwolnić się z tego.

I nie pisz tych słów nienawiści do siebie - pamiętaj - Bóg mówi by kochać również SAMEGO SIEBIE.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wygląda mi to na zaburzenia osobowości, raczej na ciężką depresję z objawami psychotycznymi.

 

Najprawdopodobniej nie jesteś ani gejem, ani nie masz powołania zakonnego, tylko lęki i urojenia w tym temacie.

 

W sumie to nie wiem kim jestem. W podstawówce byłem gnojony, bo moi rodzice byli nauczycielami. Byłem bity po twarzy, też przez dziewczyny; podkładano mi nogi, popychano, robiono głupie żarty, zabierano plecak. Wylądowałem parę razy na pogotowiu, jak popychali mnie na beton. Stworzyli na mnie ,,klub antySrokowy" - tak mnie przezywano, Sroka. Mama mnie wtedy całkowicie zagarnęła do siebie, skarżyłem się jej, płakałem na kolanach i byłem jeszcze bardziej nienawidzony przez rówieśników. Z tatą nie miałem kontaktu, po wypadku, był obecny tylko fizycznie, miał depresję. W szkole nie miał szacunku wśród uczniów, szydzono z niego, rzucano gumami, palono zeszyty na lekcjach - zwolnił się w okresie, gdy już byłem w gimnazjum i do szkoły nie wrócił nigdy, siedział tylko w domu na psychotropach. W gimnazjum stałem się zniewieściały i byłem potwornie samotny. Robiłem z siebie błazna, aby zyskać jakąś uwagę. Byłem beznadziejny z WF'u. Potem, gdy poszedłem do liceum, pamiętam, że zanim wyszedłem do ludzi, to zawsze robiłem takie coś, że gadałem do siebie samego przez np 15 min różne historie jakie przyszły mi do głowy, tak żeby szybko nawijać o byle czym- żebym gdy wyszedł do ludzi to był ,,nakręcony". Czytałem w sieci różne tematy pt. jak być bardziej lubianym, jak być asertywnym, jak się komuś przypodobać itd. Już wtedy miałem bardzo niskie poczucie wartości i już wtedy miałem poważną depresję, ale wszystko było zamiatane pod dywan - bo w końcu byłem z dobrego domu, rodzice nauczyciele, co tydzień w kościele. Miałem też te odczucia homoseksualne, nieustannie porównywałem się do innych chłopaków. Czułem się od nich gorszy, jak śmieć, niemęsko. Nienawidziłem siebie, starałem się być kimś innym; naśladowałem innych chłopaków. Czytałem ich rozmowy, czy zapamiętywałem co i w jaki sposób mówią - żeby stać się nimi.

Nikogo tak naprawdę nie interesowałem. Klasę w liceum zmieniałem 3 razy, więc nie tyle że nie miałem przyjaciół, ale nawet nie miałem znajomych.

Wstydziłem się kontaktów z ludźmi - mojego ciała, wyglądu, charakteru, gestów, sposobu chodzenia, sposobu mówienia. Już sam nie wiem w jaki sposób mam mówić i jaki mam być, żeby mnie ktoś wreszcie polubił. Wszystko we mnie było sztuczne i wydawało mi się spaczone. Nie miałem komu o tym powiedzieć. Do tego dochodzi moja ogromna grzeszność i odrzucenie. Czuję, że mam ponieść karę za moje grzechy i tak wygląda sprawiedliwość; ostatnio odkryłem, że tą masturbacją trochę każę samego siebie w jakiś sposób...

A pierwszy post w tym temacie opisuje jak skończyłem teraz, czyli jak jest obecnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chociaż uważam wiarę za irracjonalną to polecam zredukować masturbację i pornografię do minimum, nie tylko ze względów religijnych lecz po prostu nie tędy droga.

Tak właściwie za co chcesz się ukarać? Za to kim jesteś, jaki się urodziłeś czy za to, że nie miałeś okazji zaznać szczęścia w żadnej z postaci?

Wydaje mi się, że pod wpływem presji innych ludzi, nacisku na Twoją osobę od dawna przestałeś skupiać się na sobie, z braku akceptacji i poczucia szczęścia nigdy nie miałeś okazji poszukać samego siebie więc nie wiesz jaki powinieneś być, jak się zachowywać, nawet jak wyglądać czy co powinno Ci się podobać. Gonisz do bycia człowiekiem którego schemat sam stworzyłeś w swojej głowie na podstawie opinii społecznej, priorytetowo bierzesz pod uwagę każdą krytykę, wierzysz w jej prawdziwość i to jest już punkt zapalny do całej reszty.

To są już głębsze problemy więc fajnie, że jesteś już umówiony na wizytę u psychiatry.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jakub666, ten ostatni post wyjaśnia dlaczego tak źle piszesz o sobie w pierwszym. To brzmi bardzo depresyjnie, że stawiasz sobie tyle zarzutów, uważasz, że zasługujesz na karę, oceniasz siebie totalnie i nie dajesz sobie sam chyba szans na polemikę z tym. Te doświadczenia ze szkoły, z dzieciństwa podkopały Twoją wiarę w siebie.

Piszesz, że nie potrafisz innym dawać miłości. Ale jak masz ją dawać, skoro nienawidzisz sam siebie? Przez brak akceptacji siebie ciężko Ci akceptować innych, a masz tyle obaw i barier, że nic dziwnego, że kontakt z innymi jest dla Ciebie trudny. Może trochę więcej wyrozumiałości dla siebie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o twoją orientację to na pewno jesteś homo ?

Pytam bo możesz być hetero ale bać się kobiet (wtedy może wydawać się, że jest się homo).

 

Od dzisiaj nie włączaj porno (albo zablokuj dostęp), nie onanizuj się zobacz ile wytrzymasz.

 

Też byłem nie lubiany w szkole (może nie tak jak Ty) i przez to byłem słaby na WF (a może odwrotnie za to, że słabo grałem to byłem lubiany) znam ten "ból". Ja miałem to szczęście, że to nie ja byłem najbardziej nielubiany tylko ktoś inny. Lęk przed podjęciem pracy jest chyba najgorszy w mojej jak i twojej sytuacji.

Nie jesteś sam. 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

quesswhy, Twoja wypowiedź mnie poruszyła - ja zawsze myślałem, że jestem bardzo egoistyczny. Chyba nigdy nie myślałem o swoim szczęściu tak naprawdę... starałem się tylko zdobyć przyjaciół; i nie myślałem, że nie miałem okazji do bycia szczęśliwym, tylko że to moja wina że nie jestem szczęśliwy, bo jestem takim ścierwem. Właśnie chyba o tej wyrozumiałości pisze refren...

Bluepb, dzięki Tobie odkryłem dzisiaj, że bardzo boję się bliższych kontaktów z kobietami...

I tak jak cyklopka pisała - żyję w urojeniach. Bo na przykład - jestem szczupły i wysoki i ktoś mi kiedyś powiedział, że jestem przystojny, jak tak teraz myślę, a mnie się ciągle wydaje, że jestem powykrzywiany, mam ohydny uśmiech, nawet kciuki mam bardzo brzydkie (zawsze je chowam w pięści). Potrafiłem godzinami analizować swój wygląd, nagrywać swój głos na mikrofon - żeby jakoś to poprawić.

 

Ta prawda mnie przeraża. Czuję się trochę tak, jakbym miał na bagażu pełny wóz gnoju, a i jeszcze teraz sobie dołożyłem na dokładkę. Jednak podobno prawda wyzwala - chociaż najlepiej chciałbym uciec w jakiś świat fantazji, gdzie by tego wszystko nie było, bo czuję się jakbym gnił wewnętrznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aha i jeśli kogoś by to interesowało, to udało mi się znaleźć mój post, który kiedyś umieściłem na jakimś forum dla nastolatków, gdy byłem jeszcze chyba w 3 gimnazjum - z tego co pamiętam, to napisałem go pod wpływem tego, że jakiś dwóch chłopaków z równoległej klasy chciało mnie pobić i w ogóle bardzo nieciekawie się wtedy działo...

 

http://nastek.pl/forum/viewtopic.php?f=69&t=38692

 

No i jak tak teraz myślę, to mój jedyny szczęśliwy czas jaki pamiętam, to było chyba przed podstawówką...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I nawet teraz jestem pieprzonym egoistą, bo pisząc to wszystko myślę sobie, że to mój problem jest największy i nikt nie ma gorzej niż ja i żeby ktoś się nade mną ultiował. Już w ogóle nie wiem jak i co powinienem myśleć. Wydaje mi się, że wszystko co ode mnie pochodzi jest złe. Wczoraj nie spałem, bo całą noc mnie to dręczyło. Tak źle jeszcze chyba nigdy nie było. I dalej jestem egoistą, bo dramatyzuje i tylko truję tyłek. Powinienem w ogóle z nikim się nie kontaktować, tak byłoby lepiej dla wszystkich.

Ja przepraszam, to jest po prostu jedyne miejsce, gdzie mogę w jakikolwiek sposób to powiedzieć. Przepraszam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

taka jazda z samooceną jak na rollercoasterze. nie można się wtopić w tłum, tylko trzeba być jakimś, albo najlepszym, a jak nie to najgorszym. no przerabiam to.

z takim bagażem doświadczeń, to nie wiem, czy nie lepiej byłoby skorzystać z fachowej pomocy. poszukuj konstruktywnych wyjść z tej sytuacji i uważaj na skrajności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I nawet teraz jestem pieprzonym egoistą, bo pisząc to wszystko myślę sobie, że to mój problem jest największy i nikt nie ma gorzej niż ja i żeby ktoś się nade mną ultiował.

 

Każdy odczuwa swój problem jako największy, bo dla niego jest największy. I każdy potrzebuje czasem, żeby ktoś się nad nim ulitował. Gdzie tu egoizm? Człowiek jest istotą społeczną, potrzebuje akceptacji, zrozumienia, ciepła. Nikt nie jest emocjonalnie samowystarczalny. A tu wszyscy piszą o swoich problemach i każdy myśli o sobie, zawsze jednak się znajdzie ktoś, kto Cię bezinteresownie wesprze i ktoś, kto Ci bezinteresownie dowali.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×