Skocz do zawartości
Nerwica.com

Kiedy kończy się czas.


w1punkt

Rekomendowane odpowiedzi

Cóż... skończył się. Kończy. Mój. Temat założony w celu? Być może bez celu jakiegokolwiek. Być może odczuwam taką potrzebę. Być może. Być może to na tyle irracjonalne działanie, że nie warto się nad tym zastanawiać. Temat jednak rodzi się. Powstaje. Niech sobie żyje więc w celu niewiadomym choćby. Choćby on. Tutaj. W miejscu właściwym najbardziej, jak mniemam. Ręką osoby z życia już kajdan oswobodzoną pisanym. Wolną i wiarygodną tak bardzo. Na godziny już przed. Niech obali mity, domysły odnośnie. Kiedy? Dwie doby temu raptem myśl dojrzała. Już wiedziałem, że zamieszka tam. Pozostanie. Ta prawdziwa w odróżnieniu od wielu poprzednich. Ostateczna. Walczyć z nią na próżno. Choćby oręż instynktu najsilniejszego wytoczyć naprzeciw, pozostanie. Już do końca. Bo to ona. Przyszła. Wiesz o tym. I nie wykpisz się już. Zmierzasz ku niej od samego początku. Odkąd tam jest. Doskonale o tym wiesz, choćbyś oszukiwał się. Zaklinał rzeczywistość. Uciekał. Na chwilę. Ona czeka. Daje ci czas. Twój czas. Zegar jednak tyka. Od kiedy przyszła. Wiesz, że jest. W tobie. Czeka. Ty czekasz. Wiesz. Wiesz, że kończy się czas. Wiesz dokąd zmierzasz. Ku niej. Chcesz tego, choć nie chciałeś. Początkowo. Zastanawiałeś się. Nie wiedziałeś jeszcze. Ona wiedziała. Wykreowana przez ciebie. Nie wiedziałeś? Dylematy egzystencjonalne? Przez chwilę. Zgasły, nim na dobre zaistniały. Bardzo szybko. Moralne? Tak. Były. Odeszły. Sprawy ważne, niezakończone? Mgnienie. Bez znaczenia. Wiara, jeśli kiedykolwiek była na poważnie? Zero. Życie po życiu? Ciemność. Spotkanie z bliskimi? Być może przez moment, póki aktywność upojonego uwolnionymi substancjami w stresie umierającego mózgu. Podświadoma halucynacja, na którą wpływu nie mamy. Niekoniecznie pozytywne przeżycie. Cieszę się natomiast na spotkanie ze zmarłymi psiakami. Tu nie może być negatywnych doznań. W ostatnich godzinach spotykam osoby, których spotkać nie spodziewałbym się. Od miesięcy nie widzianych. O których myślałem. Osób bliskich, lecz w moim mniemaniu fałszywych nie spotkałem. Dziwne. Dziwne? To nieprawda, że przed chce się dokonać rzeczy wzniosłych, wielkich, szalonych. Mając już wszystko gdzieś. Nieprawda. Kolejny jałowy dzień, tyle, że w oczekowaniu na. Mam jeszcze kilka godzin...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@*Monika*[b/] Niedawno opuściłem psychiatryk ze wskazaniem na psychoterapię na wypisie. Nie skorzystałem ze względu na naciąganą diagnozę (schiza alkoholowa), co zwyczajnie pasowalo im do koncepcji przyczyna - skutek. Faktycznie przyjechałem w stanie niewesołym po ostrym schizo i ciężkiej depresji, rozwalony, złamany długotrwałą chorobą neuro. Poradziłem sobie. Pokonałem ból. Największy. Pokonałem go. Sam. Czułem się niezwyciężony. Tylko po to, żeby ostatecznie przegrać. Teraz. Nie chcę już nic. Chcę spokoju. Myśli? Zegar wciąż tyka...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Teaser: Horton (Cluster Bóle głowy) Dokument.

Nie pyta o pozwolenie.

Nie zna żadnej litości.

Będzie atak.

Będzie starał się cię złamać.

Horton - Klaster Bóle głowy - najbardziej bolesny stan znany nauce medycznej."

Tylko po to, żeby ostatecznie przegrać.

Co masz na myśli?

@ Veikko gdzie teraz jestem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w1punkt nie rób sobie nic nie warto , zawsze jest ktoś komu na nas zależy choć w takich stanach pomimo ze to wiesz wcale tego nie widzisz tylko pustka i wieczna ciemna głębia która pozera nas w całości która nie pozwala nawet na to żeby mieć nadzieje na lepsze jutro odbiera każdy jasny promień z naszego życia i pogrąża je całkowicie i bez reszty w totalnej ciemności . Ja aktualnie czuje się jak zombie , istota bez uczuć snująca się po ziemi tylko żeby być bez żadnych wzniosłych uczuć radości promieni słońca na lepsze jutro pomimo ze mam dziecko i tak wszystko jest szare i wszystko boli . Patrzysz na dziecko które uśmiecha się do Ciebie a Ty odwzajemniasz ten uśmiech ale nie ma w nim kszty radości nie tli się nawet jeden promyk i tak cały czas jak uschnięte drzewo . Najgorsze jak pamiętam jak tlilo się we mnie życie wręcz wrzało tak mocnym ogniem który mógłby poparzyć wszystkich , swym żarem zarazić chęcią do życia a teraz nic nawet malej skierki , może czasami tylko pustka szarość smutek i beznadzieja , ale wciąż jestem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Raziell I ja jestem, nie wiedząc dlaczego jeszcze. Katując się każdym kolejnym dniem. Przedłużając agonię. Bez słońca. Moje zgasło dawno. Nie czuję go. Nie czuję światła i ciepła. I twoje przygasło, lecz masz dla kogo, masz po co. Walczysz już długo. Wstawaj. Za każdym razem. Nie pytaj po co. NIGDY SIĘ NIE PODDAWAJ. Te cztery magiczne słowa. Warto i TRZEBA je sobie powtarzać. Za każdym razem. Na samym dnie dna. I wstać, kiedy jeszcze ma się siłę. Jej skrawki. Ukryte, o których nie wiemy. Kiedy nie jest za późno. Ja jej już nie mam. I choć zamknięty we własnej celi, nie uwięziony. Bez poczucia czasu już, patrząc w jeden punkt. Jestem zmęczony. Już nie wstanę. Wy możecie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też odczuwam pustkę, mógłbym od niej uciekać. np. oglądając filmy. Ale nie mogę się zmusić, mam jakiś opór. Chyba chodzi o to, że jakbym zaczął je oglądać, to nie miałbym tego asa w rękawie. Wszystkiego bym doświadczył i nie zostałby ten element wentyla bezpieczeństwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@monk.2000 Nie jest tak, że zostaje "nic" i nie ma już wyboru. W nicości, na spalone mosty nieodwracalnie, spoglądając, wszelkich dróg ucieczki się pozbawiając, pogrążajac się we własnym, destrukcyjnym pędzie w każdej minucie istnienia bardziej i bardziej wciąż masz wybór. I nikt ci tego nie zabierze. Nikt i nic cię go nie pozbawi. Bo jest tylko twój. Jedyny w pełni twój. Jedyna rzecz, o której możesz zdecydować sam. W dowolnym momencie. W pustce i nicości choćby. Wciąż możesz być wojownikiem. Nie walczyć. Być nim wciąż, bo mając ten komfort wyboru. Stajesz się nim stojąc na urwisku. Życia. Jesteś nim. Czy zdajesz sobie z tego sprawę, czy nie. Jesteś nim. Decydujesz. Niezależnie od wentyla bezpieczeństwa. Nie pozbawiaj się go jednak. Nie warto stawać nad urwiskiem, wierz mi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chmura. Też wychodząc ze szpitala z otwartymi ramionami mnie nie przyjęto. Nikt nie przyjechał. Nikt nie zadzwonił. Po powrocie zrobiono że mnie ścierwo. Nikogo nie zaciekawiło gdzie i z jakiego powodu byłem. Zero pytań. ZERO. Komentarze typu "problem sam się rozwiąże" licząc na to, że się zapierdolę. Wkręciłem sobie jednak w szpitalu jeszcze, że wyjdę silny. Na przekór wszystkim. I byłem do czasu. Potem kłody pod nogi i zlew na postanowienia. Długa historia. Wiem co czujesz. Tak myślę. Nie poddaj się. Na przekór. NSNP.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chmurko, jakkolwiek byś się obecnie czuła, jak się widziała, wiedz, że Twoje życie niczym nie różni się od życia innych. Tzw. normalnych. Normalnych w znaczeniu nieświadomych swoich zaburzeń. Ulice pełne są czubków autentycznych. Rozejrzyj się chłodnym okiem osoby, która miała siłę, wolę zrobić coś DLA SIEBIE w odróżnieniu od osób, które mijasz na codzień na chodniku... I poczuj się lepsza. BO JESTEŚ. Zaakceptuj siebie. Cokolwiek ci wkręcono złego i jak się widzisz, czujesz? Z czego to wynika? Co to zmienia? JESTEŚ silna. I LEPSZA, choć nikt o tym nie wie. Co z tego? Czas mija. JESTEŚ. Im dłużej, tym silniejsza. ZOBACZYSZ!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skoro ten "Alprozolam" tak niekorzystnie (niekorzystnie?) tak na Ciebie działa "każde wyjście kończy się koszmarem", dlaczego nie przeforujesz innego leku? Przepraszam, że się wtrącam w leczenie stricte, ale zamulanty chyba mijają się z celem?! Masz się podnieść, nie opaść zupełnie. Próbowałaś WENLI w wysokich dawkach? Czarne myśli na bok...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×