Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

tak no oczywiście wybieram się do lekarza bo ten nagły lęk

 

przed komunikacją miejską jest dobijający.Ja też lekarzem nie jestem ale z tego co poczytałam o nerwicy to wydaje mi sie,że

 

może być jednak to.Nie wiedziałam tylko,że może to dopaść człowieka tak nagle i znienacka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam podobny problem..ale nie aż tak zaawansowany jak u

 

Ciebie.

Mam 5-cioro rodzeństwa i jestem pośród nich jedyną czarną owcą, która nie potrafi rozmawiać , udzielać się

 

towarzysko, opowiadac kawałów, ...myślę że pośród takich asów (wzorowi uczniowie i studenci---kiedyś)ja , osoba która

 

niezdała w 7 klasie, poprostu czuję się bardzo niepewnie , jest mi wstyd coś powiedzieć, by się nie zbłaźnić. Ale to może nie

 

być to, poniewaz w innym towarzystwie też nie jestem elokwentna, nie potrafię mówić dzień doby lub dziękuję. Klienci w mojej

 

pracy traktowani są jak zło konieczne...obsługuję ich sucho i jak najszybciej. Nie dlatego ,że nimi gardze czy chcę się ich

 

pozbyc ale dlatego , że nie chcę się zbłaźnić, zająknąc, ....cięzko wytłumaczyć. rok temu zdawałam na wieczorówce maturę. TO

 

BYŁ KOSZMAR!!!!!!!! ,żeby nie zdawać ustnie musiałam tak napisać z polskiego pisemny by dostać 5 i udało się, inaczej z

 

ustnego bym nie zdała. Ja nawet telefonu nie odbieram! Bo nie potrafię kulturalnie rozmawiać z rozmówcą. Co ciekawe --mogę

 

pisac, pisac pisać!!! i korzystam z tego jak tylko się da. Rozstałam się z moim facetem , bo nie potrafiłam sie nawet z nim

 

kłucić---ja pisałam żale i pretenaje na kartkach, listach , a on je wyżucał--mówił że jak mam coś do powiedzenia to mam mu

 

powiedzieć. Bardzo zazdroszczę elokwencji moim siostrom i szwagrom. Potrafią wywalczyć kazdą sprawę w urzędach, szkołach , ze

 

swoimi dziećmi. Mają dar mowy, przekonywania. A ja.......tylko potraię myślec i pisac. Myślałam kiedyś że jak będe czytac

 

książki to może wzbogacę swoje słownictwo...przez 11 lat czytałam co się dało( pracowałam w kiosku ruch-u)..ale to nie

 

pomogło. Nie wydaje mi się żeby nerwica miała coś wspólnego z tym. Faktycznie z ty trzeba by do psychologa. Takie jest moje

 

zdanie. Pozdrawiam i cieszę sie ze nie ma pan tego co my na tym forum . życzę powodzenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja chyba wiem co mogło to spowodować , ale nie mam tego

 

potwierdzonego przez psychologa, ani przez psychiatrę.

1) narkotyki-amfetamina-brałam .....aż zaczęły się ataki...i wtedy

 

przestałam jednocześnie i brać i palić i pić wszystko co pobudza, lub obniża ciśnienie.

2) nerwowo wyczerpany

 

organizm....3 lata wieczorówki na której musiałam bć najlepsza i zdobyć najwyższą średnią w szkole--rywalizacja zawzięta( nie

 

pomogło mi to przy moim złym wysławianiu się...dobrze że wszystko bylo na papierze)

3) aseksualizm- niecierpię seksu-a

 

musiałam się zmuszać do niego raz na jakiś czas, okłamując najbliższego że zostałam zgwałcona, zeby zbyt często się do mnie

 

nie dobierał....

JEDNYM SŁOWEM NIE MOGŁAM BYĆ SOBĄ, STRESSSSSS

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej!ja tez mialam podobne objawy, tzn bóle głowy, no i

 

oczywiscie mysli o raku , guzie, itp. myślałam, ze "głowa mi pęka", tez robiłam badania i były dobre!takze mysle ze to

 

nerwica!myśle, że psychoterapia pomoże Ci oswoic sie z tymi lekami i nauczy cie radzenia sobie w sytuacji ataku!trzymam

 

kciuki!!! :) pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie to chyba standardowo jest...lęk przed ludzmi,przed ich

 

oceną,przed rozmową z nimi,przed wyrazaniem swoich pogladow czy opinii na okreslone tematy, i jeszcze oczywiscie takie

 

miejsca jak kosciol,autobus,urzędy itp,wtedy boje sie tego aby nikt nie zauważyl ze sie denerwuje,i mam uczucie ze jak ide

 

ulicą to wszyscy zwracają na mnie uwage,obserwuja mnie,poza tym moj najgorszy horror to pocenie sie,do tego lęk przed płcią

 

przeciwną,ehhh to zycie,co to bedzie w przyszlosci...bo o przeszlosci lepiej nie mowic...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja tez mam takie same objawy jak wy wszyscy!kołatanie serca (3

 

razy juz byłam u kardiologa, oczywiscie wyniki prawidłowe), duszności, mdłości, uczucie m,że zaraz zemdleje!!!po prostu

 

koszmar!!!boje sie tez kolejnego ataku lęku!!!paranoja!!!czasami juz mam tego wszystkiego dosyć!!!wkurza mnie to, że przez tą

 

okropna chorobę moje zycie traci na wartości!!!nie moge sie normalnie rozwijać, normalnie bawić, szalec jak inni, po prostu

 

normalnie zyc!!!i to jest strasznie dołujace!!czas mija, a ja....utknęłam w miejscu i nie mogę wyjść z tego cholernego dołu

 

"nerwicy"!!!zła...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak podobnie się czuję w mojej

 

szkole (gimnazjum) czuję się napięta, dłonie mi się pocą .i właśnie młodzież dzisiaj wiadomo jaka jest cwana i bystra i

 

właśnie jakoś mnie wyczuli że mam nerwy w połowie skołatane.a zaczeło się od tego

w pierwszym gimnazjum zaczęła dokuczać

 

mi grupka osób , dlatego że stałam w jednym miejscu razem z koleżanko.koleżanki mojej nie atakowali, ponieważ była ona dobrą

 

uczennicą i czasami chcieli od niej spisać pracę domową.i zaczęło się codzienne gnębienie mojej osoby nie pomogła mawet raz

 

specjalna przeprowadzona razem z rodzicami rozmowa uwzięli się na mnie i tyle.następnie przeniosłam się do następnej klasy

 

tam mi też zaczeły w szczególności dziewczyny dokuczać i opinnia innych ludzi stała się zła -zostałam tzw.kozłem

 

ofiarnym.zaczęłam wagarować i nie chodzić do szkoły bo już miałam dosyć codziennych ataków.puźniej przepisałam się do nowego

 

gimnazjum ale i tutaj chociaż było lepiej za bardzo mnie nie akceptowali (siedziałam w jednym miejscu pod salo osamotniona

 

chociaż w ławce taka jedna dziewczyna ze mną siedziała dobra w miare)po paru miesiąca chłopak z klasy taki co sprawiał

 

problemy wychowawcze powiedział:i dalej siedź i patrz sie w jeden punkt........chociaż raz ten chłopak poprosił mnie do

 

rozmowy ale to było już pod koniec roku szkolnego ale na przerwach raczej byłam osamotniona i nazywali mnie grzyb(rozchodziło

 

sie o to ze stalam w jednym miejscu pod salo albo siedziałam)puźniej okazało się że l8ikwidujo te gimnazjum i w tym budynku

 

ma znaleźć sie muzem.opinnie no i znajduje sie teraz w 3 gimnazjum .z początku roku wszystkie dziewczyny podały mi reke aby

 

sie zapoznac.ale puźniej musiały sie dowiedzieć od kogoś na mój temat złych rzeczy bo czasami sie ze mnie nabijajo np.

 

wmawiajo mi że nauczyciel z historri nawet jak nie umiem to mi 2 postawi a to nie jest prawdą .na przerwach siedze

 

osamotniona i czuję się źle bo wiadomo ze każdy chciałby mieć kogoś bo przesiedzieć 7 godzin bez słowa to juz naprawde

 

męczące jest.jestem zwolniona z wf i zostaje w bibliotece ale tam jak jest jakas klasa to mi zaraz dokuczac zaczynają

 

dziewczyny raczej uwagi nie zwracają.w poniedziałek byłam w bibliotece i słysze muwi jeden chłopak do drugiego:patrz to twoja

 

dziewczyna-drugi na to ta czarownica i zaczał się głośno śmiac .dlatego też psycholog mi powiedziała jak mają ją tam męczyć i

 

denerwować to niech może ma indywidualne zajęcia w domu.wydaje mi sie że powód tkwi właśnie w tym że wyczuwają że jestem

 

napięta.ja już mam serdecznie dosyć tych złośliwości albo nabijania -chociaż czasami normalnie sie odezwo.teraz sobie myśle

 

jak to grupka osób może odmienić czyjeś życie zatruć je.przecież ja ich nie biję, nie przezywam to czemu czują do mnie

 

nienawiść? i co ja mam myśleć o swoich ruwieśnikach(mam prawie 16 i rok siedziałam)czy jak pójdę do szkoły średniej to też

 

będą mnie atakować albo się nabijać nie wiem samej co mam myśleć ale może jak bede miała te indywidualne to się wyciszę

 

trochę bo osób starszych nie boję się tak jak moich ruwieśników.jakaś kara mnie chyba spotkała z tymi gimnazjami patrze mama

 

już moja też nie mam takiej wesołej twarzy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Postaram

 

się opowiedzieć mojo historię(troche mi się śpieszy wiec mogo być błędy).wszystko zaczeło się w gimnazjum.trafiłam do klasy

 

która z początku wydawała mi się spoko przez 1 rok nauki nic sie nie działo.w drugiej klasie gimnazjum grupka osób zaczeła mi

 

dokuczać podejrzewam że z tego powodu że stałam w jednym miejscu pod salo z kumpelo(jej nie zaczeli dokuczać bo miała dobre

 

oceny i spisywalni od niej często pracę domową).i zaczęła sie codzienne atakowanie mojej osoby szczególnie słownie nie

 

wyzywali ale tak robili żeby tylko mnie zdenerwować.nie pomogła nawet specjalna przeprowadzona po lekcjach rozmowa z

 

pedagogiem.przepisali mnie więc do innej klasy i tam po około miesiącu(musieli wcześniej mnie obserwować)zaczęli mi znowu

 

dokuczać szczególnie dziewczyny z klasy bo chłopacy to raczej nie.i na lekcji samej siedziałam i tam dalej się naśmiewali ze

 

mnie.wydaje mi się że nie chcieli zaakceptować tego że stałam drętwo pod klaso bo wszyscy gdzieś chodzili rozmawiali ze sobą

 

i stałam się kozłem ofiarnym.nawet jak na ulicy spotkam to czasem mnie jakoś zaatakujo a reszta nawet z podstawówki(tam mi

 

nie dokuczali)to teraz nawet cześć mi nie powie.przez złych ludzi straciłam dobro opinnie jedynie z ta koleżanko co stałam

 

przed salo utrzymuję kontakt raczej w wakacje ale ona jest teraz w szkole średniej i ma też inne koleżanki(zapraszałam ją do

 

siebie ale nie przychodzi).siedze teraz w domu samej jak palec jedynie z rodzino ale ciężko mi patrzeć jak moja mama się

 

smuci.nie wiem czy pisałam ale przez dokuczanie rok siedziałam bo bałam się szkoły.teraz jestem już w 3 gimnazjum bo drugie

 

zlikwidowali i czuję się nieszczęśliwa.na przerwach samej siedze pod salo czuję się napięta a jak ide do szkoły to jestem

 

spocona .jeszcze okazało się że dziewczyny z nowej klasy znają te osoby niektóre co mi dokuczały bo mnie sie głupio pytały

 

czy ja znam tego czy tamtego.znów inni widzo że jestem osamotniona to mnie atakują z innych klas .ostatnio grupa chłopaków

 

jak byłam w bibliotece powiedziała.patrz to twoja dziewczyna:drugi na to ta czarownica i zaczęli się głośno śmiać.nie wiem

 

czy to zasługa plotek:czy tego że wyczuwają że jestem napięta ale 3 rok z rzędu nie czuję sie dobrze we własnej klasie. na

 

przewie to tylko widzę że patrzą się na mnie niektórzy i mnie obserwują.dlatego też ma mama mi załatwić nauczanie idywidualne

 

bo to 3 gimnazjum i oceny musze mieć w miare dobre żeby dostać to jakieś w szkoły.bo jak pójde do zawoduwki to w moim

 

mieście jest ona ciekawa.zastanawiam się tylko czemu mnie nienawidzą chociaż mnie nie znają?i dlaczego nikt z klasy sie nie

 

odezwie tylko czasami bo tak to lubią się ponabijać.czy w szkole średniej też nie będzie nikt pierwszy do mnie sie odzywać

 

tylko atakować?czy może powinnam się zmienić być otwartą nawet na nieznajomych ale po tych przejściach wszystkich jest mi

 

naprawde ciężko.odczuwam nawet niepokój przed wyjściem z domu.....

 

Caps

 

lock? Juz nie ; ) (edit: Lith)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz pecha po prostu ze trofilas na takie chamskie

 

towarzystwo. To jeszcze dzieciaki, zobaczysz ze z kazdym rokiem jak bedziesz dorastac to Twoi rowiesnicy spowaznieja i

 

przestana Ci dokuczac. Nie masz najmniejszych powodow by sie tym przejmowac...To oni se bleee a nie Ty:) Jestesmy z Toba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bycie świrem to można sobie dopiero przyswoić po wizycie u

 

psychiatry! :D Żart of kors ;) Wizytę sama polecam, nie po to żeby się jeszcze w lęki wkręcic, ale żeby spojrzeć prawdzie w

 

oczy i rzeczywistości na tyle strasznej na ile rzeczywiście jest, nie mniej, nie więcej :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stoje na uczelni wsrod ludi-nie ma z kim pogadac. wydaje ie ze o jakichs bzdetach wciac gadaja. a ja

 

sam, strasznie sie stresuje bo pewnie wygladam na nienormalnego...widze krzywe spojrzenia...mam ochote uciec stamtad...ciagle

 

odczuwam silne napiecie, niepokoj, strach przed ludzmi. w czasie rozmowy nie ptrafie sie wyluzowac. mam tak od kilku lat, to

 

zrujnowalo mi zycie, kiedys bylem zupelnie inny. teraz z nikim nie potrafie nawiazac kontaktu:( mam tego dosc...do tego zyje

 

w bardzo nie tolerancyjnym srodowisku...co mam robic? ma ktos pomysl? jak pojde do psychiatry to wszyscy wezma mnie za

 

swira:/ zniklo dawne szczesliwe zycie....

 

rozumiem Cie ja czuje sie podobnie ale dzis bylam u

 

psychiatry bylo naprawde dobrze, trafilam na superkompetentna babke dala mi leki i czuje ze jakos sie z tego wywloke;)

 

najwazniejsze to zaczac sie leczyc bo potem juz jakos pojdzie....

 

a co do psychaitry to w kolejce bylo pelno ludzi i

 

wcale nikt nie wygladal na swira wiekszosc ludzi z nerwica wlasnie slyszalam jak babki takie w srednim wieku gadaly sobie ze

 

zycie jest teraz akie stresujace...naprawde nic strasznego..:)

 

lekarz jak lekarz

 

choroba jak

 

choroba

 

nikt nie chce na takie cos zachorowac tak samo jak nikt nie chce na grype czy na raka zachorowac ale na to

 

jest wlasnie psychiatra zeby leczyc takie schorzenia jakie nam dolegaja nie??? po co sie meczyc jak mozna sobie pomoc!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×