Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Zaczęło się okropnie. Pewnej nocy oglądałem horror. Po zakończeniu filmu położyłem się spać. Poczułem okropny ból nóg, następnie kłucie na twarzy, strach i lęk oraz myślałem że zemdleje. Oczywiście przyjechało pogotowie. Takie ataki powtórzyły się 3 razy. Lekarez zalecił mi wszystkie badania, ale na nich wynika, że jestem zdrowy. Powiedział mi, że to są objawy nerwowe. Po tym mi przeszły ataki, alke nadal odczuwam strach. Niedawno byłem na etapie lęku przed chorobami mózgu i psychicznymi. Cały czas się boje czy to przypadkiem nie jest jakaś psychoza, ciągle o tym mysle. Najgorsze sa czasami noce, kiedy dostaje takiego natłokuy mysli(zupełnie jakis bezsensu), ogarnia mnie strach i nie mogę spać. CZuję jakby cos mi siedziało w głowie. Bardzo się bije chorób psychicznych. Po przeczytaniu forum nabrałem trochę pewności siebie, wiem że z tym mozna wygrać :D Już nie odczuwam tak mocno dolegliwości jednak się one pojawiaja. Czy sądzicie, że to nerwica lękowa czy może coś gorszego??? Proszę o odpowiedź

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny!

Mam prawie 30 lat, rodzice planują wyjazd na wakacje na miesiąc do Francji (wyjazd za dwa dni), a mi właśnie w tym momencie wróciły ataki lekowe. Budzę się rano z poczuciem, że za moment zacznę wymiotować, cała w środku dygoczę, chce mi się płakać, że nie umiem wygrać ze sobą, czuję się przez nich opuszczona, wzięłam bezpłatny urlop w pracy – ewidentnie uciekam…

U mnie wszystko zaczęło się jeszcze w szkole – zawsze byłam nadpobudliwa i nerwowa, już w dzieciństwie traciłam przytomność, chociaż wszystko było ok. Zbadali mnie jak króliczka z każdej strony – kiedy okazało się, że jestem zdrowa – mam stwierdziła, że histeryzuję. W liceum było nieźle, na studiach miałam nadopiekuńczego chłopaka, i w zasadzie nie odczuwałam tak mocno swoich lęków. Mało tego, jego nadopiekuńczość spowodowała, nasze rozstanie. Następnie nowy chłopak (obecny mąż) – to nowe życie. Już na pierwszym wyjeździe dostałam ataku paniki. Byliśmy we Francji, z dala od rodziców, od domu, a ja zaczęłam budzić się z dreszczami, nie byłam w stanie połknąć żadnej tabletki, ponieważ wymiotowałam. W efekcie on zwiedzał, ja siedziałam w pokoju w schronisku trzęsąc się ze strachu i tak naprawdę nie wiedząc, co się dzieje. Po powrocie do Polski (byliśmy tam 2 tygodnie – a dla mnie to niemal wieczność) powoli bardzo się uspokajałam. Ale kiedy 2 lata później moja rodzina wyjechała na tydzień – ja dostałam ataku paniki – siedziałam na łóżku odliczając godziny, ba, nawet chciałam cofnąć czas :)

Wrócili, mi się polepszyło.

Poszłam na psychoterapię, bez leków. I tak 3 lata były super. W marcu terapia się skończyła, ja wracam do panicznego lęku. Mało tego zaczęłam błagać rodziców żeby zostali. Czuję się strasznie. Dobija mnie też upał, który tylko potęguje wszystkie objawy. Zapisałam się do swojej terapeutki ponownie (mama twierdzi, że to dowód mojej słabości). Zastanawiam się nad pójściem do psychiatry i poproszeniem o proszki. Najgorsze jest to, że czuję jakby moje emocje były wielką sinusoidą. W ciągu dnia potrafię być spokojna, żeby Chile później się zacząć bać. Wiem, że sama karmię swoje lęki, ale nie umiem ich opanować.

Jest mi wstyd przed rodzicami, przed bratem, przed mężem, przed przyjaciółmi.

Wstyd, że jestem taka słaba. Że nie umiem się opanować.

Moja terapeutka zawsze pytała: „Co ci daje ten lęk, że tak go w sobie pielęgnujesz?”. Nie wiem…

Czasami, kiedy to wraca, tak jak teraz – czuję, że nigdy z tego nie wyjdę, że już zawsze będę naszpikowana lękiem, że przeszkadzam, a raczej że utrudniam życie innym.

Czy kiedyś to się skończy?

Czy ten straszny upał ma wpływ na reaktywowanie się moich lęków?

Czuję się tak strasznie sama (mimo tego, że moje 2 ukochane przyjaciółki to bardzo mądre dziewczyny, z doświadczeniem terapeutycznym).

Dlaczego w chwili lęku czujemy się tacy samotni?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak kamka to sa objawy nerwicy jak wiele wiele jeszcze innych które z biegiem lat przechodziłam , z tymi lękami to jest tak ze jak juz przestalam sie bac jednej dolegliwości to wchodzilam na nastepna i tak w kółko , teraz jest ok ze mna dobrze sie czuje ale to chyba przez to ze wyczerpalam juz wszystkie choroby których sie balam no i to że znudzilo mi sie juz ciągle narzekać ze coś mnie boli. zajeło mi to pare dobtych latek ,ale to nic teraz sie ciesze ze jest ok. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czarownico Akaro!! No naprawdę, jak tak można!!! Rozumiem, że masz nerwicę, jak każdy z nas i dałaś upust swej frustracji, ale wyluzuj.Nie lekceważ problemów innych, skupiając się tylko na własnych, bo to już jest trochę egozim, co?? Jak tak można zjechać kogoś, kto się tu z nami dzieli problemami i szuka pomocy?? Chciałabyś, żeby Twoje problemy ktoś wyśmiał?? Jakbyś się czuła?? Brzydko :?

Kali, bardzo się cieszę, że ostro się wziąłeś za rozwiązanie problemów, ostatecznie chodzi o szczęście Twoje, Twojej dziewczyny i Waszego związku, a przyszłej Waszej rodziny. Uważam, ze robisz bardzo mądrze, zwłaszcza, że zauważyłeś u siebie i inne problemy oprócz zazdrości jak obnizony nastrój, myśli o smierci, problemy w kontaktach z ludźmi itd...Tu na tym forum większośćz nas ma właśnie takie problemy. I trzeba je zmienić, przepracować u psychologa. NIe można być psychologiem samego siebie, trzeba innej osoby, która ma do tego dystans i ma profesjonlą wiedzę i praktykę! Super, że to przepracujesz zanim założycie rodzinę, bo jestem wręcz pewna, że by się to na Was mściło, a co gorsza prawdopodobnie ucierpiałby na tym dzieci, które są bardzo wrażliwe na problemy w rodzinie.Zresztą, jak sam piszesz już teraz jest zagrożenie, że mogłbyś stracić dziewczynę, którą tak bardzo kochasz...Trzeba to zmienić:)

Co do dobrego psychologa, to faktycznie nie można iśc do byle kogo - jest tu takie forum MIASTA - poczytaj i popisz tam, może ktoś CI poleci kogoś.... A skąd w ogóle jesteś??

Aha, na zakończenie jeszce mi się nasunęła taka myśl po przeczytaniu Twoich postów, wydaje mi się, że to jest też pewien problem, że dla Ciebie jedynym światem jest Twoja dziewczyna, a inne kontakty z ludźmi szwnakują...że się tak kurczowo Jej trzymasz...nie wiem jak to wyrazić, bo sama MIŁOŚĆ jest ekstra, ale muszą być odpowiednie proporcje...piszę to, gdyż sama cierpiałam na ten sam problem - czułam się tak samotna, że za wszelką cene musiałam kogoś mieć...samo w sobie to pragnienie jest dobre, ale jak są zaburzone proporcje i brak innych kontaktów z ludźmi, to potem się rodzą sytuacje patologiczne...ja akurat nie byłam chorobliwie zazdrosna, miałąm inne "objawy", ale wydaje mi się, że ten motyw "kurczowgo trzymania się jedynej nadziei w życiu" mamy podobny...tzn ja już chyba z tego wyszłam ( dzięki psycholożce)

Aha, co do płci terpeuty, to nie znam się na tym, ja chodzę do kobiety akurat.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie jestem dziewczyną , ale odpowiem ;-)

 

psychoterapia się nie skończyła, lub była nieskuteczna

3 lata to za długo

trzeba pomyśleć o znalezieniu kogoś innego

chyba, że to była psychoanaliza, a ta podobno musi trwać 4 lata

 

upał nie reaktywuje raczej lęków :)

 

że jesteśmy samotni w lęku to nic dziwnego

 

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dmuchawiec, a ja Cie calkiem dobrze rozumiem... jestem na etapie bycia z chlopakiem, ktory sie mna dobrze opiekuje, ale czasami zastanawiam sie czy to dobre, bo znalazlam w nim oparcie, i jak mi go brakuje fizycznie (typu ja wyjezdzam, on wyjezdza), to tak jak bym miala sie przewrocic i juz nie wstac... dlatego caly czas sie zastanawiam czy ten zwiazek dobrze mi wrozy, a w ogole zastanawiam sie nad calkowita izolacja od ludzi mi bliskich, bo chyba tylko w ten sposob moge sama powstac i przestac sie bac...

dlatego wlasnie kazdy nasz wyjazd, lub osob nam bliskich powoduje, ze tracimy na jakis czas nasz punkt odniesienia, do ktorego sie przywiazalismy i ktory jest dla nas niezlym oparciem...

jezeli w trakcie terapii czulas sie dobrze przez 3 lata, a po zakonczeniu terapii poczulas sie gorzej, prawdopodobnie stworzylas sobie takie oparcie rowniez u psychoterapeuty...(zdarzaja sie przypadki, ze ludzie staja sie uzaleznieni od psychoterapeuty, ale to chyba nie Twoj przypadek)...

co do wakacji i upalow, ja mysle, ze maja wplyw i duzy.... wakacje, bo jest to okres wyjazdow, urlopow, i juz sama mysl o nich wzbudza w nas lek... a upaly powoduja pocenie sie, dusznosci u ludzi zdrowych, a co dopiero u nas.... musimy sobie tylko przemowic do rozsadku, ze to tylko naturalna zmiana klimatu zachodzaca co roku i nic nam zlego nie zrobi...

dlatego nie przejmuj sie, mozemy sobie pozwolic rowniez na okresy pewnej slabosci, tylko nie traktujmy ich jako powrot do tego co bylo, ale raczej jako kolejna przeszkoda do pokonania dla poczucia sie coraz lepiej,..

pozdrawiam i zycze spokoju

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzien dobry moje Nerwuski!!!!czy wy wiecie jak duzo dla mnie znaczy Wasza obecnosc tutaj!!!!az mi sie lezka w oku zakrecila.wiem mamy ogrom problemow, ale dzielac sie naszymi wspolnymi spostrzezeniami,radami i cieplym slowem mozemy duzo zdzialac.mam od niedawna postanowienie, biore sie za siebie i to konkretnie,a psychoterapeuty szukam jak szalona:))))taaakie buziaki Wam przesylam, moj ty Tancu u psychiatry, Koniczynko, Czarnulko i Dziasti!!!!!!poza buziakami......TAAAAKIE WIADRA NAJCIEPLEJSZYCH W SWIECIE USMIECHOW!!!!!!!!!mam nadzieje ze znajde jakiegos dobrego terapeute w tym Newcastle!!!!!!i bede sie tu pojawiac dosc czesto.moj mail:an.24@poczta.onet.pl!mozecie szkrobac.....jesli chcecie....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mnie tez sie nie spodobalo to co napisala Czarownica...nie mozna banalizowac problemow innych, tym bardziej, ze pisza tutaj proszac o pomoc

spodobala mi sie natomiast reakcja Kali w stosunku do Czarownicy, naprawde widac Kali ze pracujesz nad soba, i idz w tym kierunku, a bedzie dobrze

papatki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tomo, nie masz sie czym przejmowac, bo nic Ci nie jest, teraz czeka Cie tylko praca nad soba, proponuje psychologa.... tak to jest z nerwica lekowa, ze jak dostaniesz ataku paniki, to potem pojawia sie tzw. lek poprzedzajacy, bo boimy sie zeby ten stan sie nie powtorzyl, a od tego zaczynaja sie kolejne leki o choroby, o zycie, i inne... z ktorymi musimy walczyc, nie dac sie, bo to sie tworzy tylko w naszej glowie...niestety mozg ma ogromna sile, potrafi nas omotac myslami wszelkiego rodzaju, ale my mam mamy nad nim przewage, i to my mamy nim kierowac, a nie on nami...

poza tym zawsze jest przyczyna tych stanow, i najwazniejszym jest odkryc ta przyczyne i zmienic w naszym zyciu to co nam si enie podoba... bo lek to nic innego jak reakcja na krzywde jaka sobie wyrzadzamy, mowi nam ze w naszym zyciu jest cos co na sie nie zgadzamy, ale kontynuujemy nasza wegetacje...

wiec uszy do gory, i milej pracy nad soba...

to jest nawet interesujace, zapewniam. i pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"życie płyń, jesteś piękne,a wokół nikt nie chce zrobic Ci krzywdy, Ty sam ją sobie teraz wyrządzasz tak myśląc. "

Piekne slowa kropelka... jak tak wymyslilas, to znaczy ze taka mysl Ci przyszla do glowy, i samo to juz jest piekne, nie uwazasz????

 

a w zwiazku z tym ze lipiec jeszcze trwa, to nie msyl ze jest spalony, tylko wykozrystaj go na myslenie pozytywne... pomysl, ze jedziesz z dziecmi, ze ta praca Ci sie podoba, ze ich uczysz zycia, ze im pomagasz, ze Cie potrzebuje, i zobaczysz ze poczujesz sie lepiej...

spokojnych wakacji zycze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chicia!

No wiezdisz ze tak jest jak sie z kims podzilisz , to odrazu lzej czloweikowi na sumieniu niemartw sie ,nieraz sama tak mialam i püomagalo to choroba z ktoratrzaba miec kogos podzielic sie z kims , bo nieraz sama potrzebowalam sie wygadac.Jestesmy tu z toba i zawsze mozesz na nas liczyc.Trzymaj sie i mam nadzieje ze znajdziesz dobrego psychologa!

:lol::lol::lol::lol::lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jest to nerwica.To typ osobowości

Ogólnie :

Introwertyk raczej zajmuje sie sobą, swoim światem przeżyciami

Ekstrawertyka zajmują bardziej inni ludzie.Introwertyk ma kłopot z opiepszeniem kogos, ekstrawertyk przeciwnie.Usłyszałem że gdyby moja osobowość poszła tak daleko ,ale w drugą strone byłbym psychopatą.Tak zrozumiałem : to którym typem jesteś decyduje w którą strone pujdziesz.Czy będziesz miał pięć żon problemy z prawem i będziesz miał skłonności rozpychanie sie łokciami , czy będziesz wybuchowy, drażliwy, lekkomyślny, impulsywny toważyski gadatliwy aktywny beztroski itd...(ekstrawertyk).A może będziesz miał jedną kobiete przez całe życie , będziesz sie kierował wysokimi normami moralnymi, będziesz nietowarzyski , apatyczny opanowany ,depresyjny, stały ,pesymistyczny itd...To oczywiście jest dużo ,dużo bardziej skomplikowane.Prawde mówiąc to musiałbym chyba przeczytać z 5 książek rzeby mieć jako takie pojęcia na ten temat ,bo interpretacja sama w sobie bez wzięcia pod uwage innych czynników nie ma raczej sensu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Currara,

 

Bardzo dziekuje za Twoja odpowiedz. Widze sporo podobienstw miedzy Nami. Dzis wrocilam z rodzinnej imprezy i jedzenie przezylam bez problemu, mimo ze siedzialam na centralnym miejscu przy stole, ale ogolnie czuje sie wypompowana i zalekniona, ale to tez pewnie przez ten upal. No i czuje, jak lapie mnie w swoje szpony Pani Depersonalizacja.

Znow staralam sie za bardzo wypasc jak najlepiej, spinalam sie na maxa, no i mam...

 

Ja lykam Efectin ER 75mg trzecie opakowanie, ale nie czuje by lek jakos bardzo mi pomagal, choc wiem, ze bez niego bylo gorzej. Raczej bardziej licze na psychoterapie (bylam do tej pory 5x).

 

Te problemy z przelykaniem, to tak naprawde drobnostka w porownaniu z tym, co mam, ale tez ta kwestia potrafi mnie paralizowac.

 

Nerwica jest jednak niesamowita zagadka ludzkosci.

Wydaje mi sie, a raczej obawiam sie, ze medycyna i psychologia sa nadal troche bezradne wobec tego...

 

Pozdrawiam,

Ania

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odkryłam to forum i nie ukrywam, że jstem bardzo szczęsliwa z tego powodu...może wreszcie ktoś pomoże mi walczyć z moją chorobą i zrozumie, a nie będzie mi wmawiał, że "wymyślam sobie, bredze etc."

 

Moi bliscy mi ludzie mówią mi po prostu, ze jestem nieśmiałą.

Ale to nie to.

Mam oaniczny lęk przed ludzmi. Idąc ulicą, gdy spoglądam na ludzi widzę w ich spojrzeniach, że patrzą się na mnie i smieją ze mnie.

Przed waznymi sytuacjami jestem strasznie spięta, próbuuję wszystkiego..zminych prysznicy, wmawiam sobie, że będzie dobrze, ale lęk mnie ogarnia tak panicznie, że zaczyma się strasznie jakać.

Potem oczywiście jest płacz, chęc dosłownego zapadniecia się pod ziemię i yak w kółko.

Chciałam parę rzy iśc do psychitry, ale boję się czy nie bedzie się ze mnie śmiał... wiem, że nie powinni, ale jak mu opowiem i tym wszystkim...

 

Ciesze się, że tu trafiłam, bo tu jestem anonimowa, i może wreszcie ktoś mi pomoże.

 

Wiecie czasem, dy kładę się spać i zamykam oczy, czuję, że kołdra staje się taka cięzka, że omal mnie wgniata w łózko... poza tym czesto budzę się z krzykiem w nocy, ale nie pamietam co mi się śniło...

Nie wiem czy to nerwica, czy ja po prostu jestem nienoramlna... tak niektórzy też twierdzą...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to samo ci doradze , a psychiatra z pewnością nie bedzie sie smiał bo twoje objawy będa podobne do tysiecy wczesniejszych jakie słyszał od innych ludzi. A taka terapia dużo moze ci pomóc . Siedzac w domu i użalając sie na swój los i tak sobie nie pomozesz wiec co mozesz stracic udajac sie do psychiatry lub psychologa? Myśle ze mozesz tylko zyskać

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem jak wygląda życie w nerwicy, też wile straciłam. Wiele dziedzin mojego życia upadło:rodzina, przyjaźń, nauka, zdrowie, szczęście, kontakty z ludźmi. Są wakacje a ja ciągle się tylko smucę i siedzę w czterech ścianach analizując moją przeszłość, to co się zdarzyło rok temu co wszystko popsuło. Z czasem jednak przyzwycziłam się do mojej choroby, której nikt nie rozumie. Chociaż wiele straciłam nauczyłam się doceniać to co miałam kiedyś, gdy jeszcze byłam szczęśliwa. Często marzę by te czasy powróciły. Rozumiem twój ból i rozczarowanie. Mamy chociaż forum, więc nie jest jeszcze tak źle.

pozdrawiam :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×