Skocz do zawartości
Nerwica.com

Przerwy w psychoterapii


mayflower

Rekomendowane odpowiedzi

Mam doświadczenia z psychoterapeutką , ktora byla dwukrotnie w ciąży w czasie mojej rocznej terapii i teraz ciezko mi sie przed innym terapeutą otworzyc bo takie przerwy zle na mnie wplywaja. Ciekawi mnie jak wygladały wasze powroty po przerwach do tej samej terapii jesli takie były i co z relacja terapeutyczną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawi mnie jak wygladały wasze powroty po przerwach do tej samej terapii jesli takie były i co z relacja terapeutyczną.

Jestem w obecnej terapii 2 lata i jest ona dla mnie procesem, wiec nie postrzegam sesji po przerwach urlopowych czy świątecznych powrotem do terapii, bo nie została ona zerwana. Na pierwszym spotkaniu "po" czuje sie zarazem dość nieswojo i zadowolona, ze ją widzę, a potem juz po staremu ;) No ale u mnie najdłuższa przerwa to 5 tygodni.. Moja t. nigdy nie zaczyna sama z pytaniem, co u mnie, z czym przychodzę itp., patrzy na mnie życzliwie i ja po krępującej chwili ciszy zaczynam swój wywód, co sie działo przez ten czas, dziele sie uczuciami, refleksjami.. Zazwyczaj ta 1sza sesja jest dość lajtowa, a potem lecimy dalej z koksem..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myśle raczej o innej sytuacji , kiedy przerwa trwa okolo 3 miesiecy i następuje po 3-4 miesiacach od rozpoczęcia terapii ,a po wznowieniu kontaktu zaledwie po 2 miesiacach informacja o kolejnym długim urlopie

 

-- 12 lip 2014, 18:18 --

 

zastanawiam sie czy macie podobne doświadczenia bycia wyrywanymi z procesu , czy w takich warunkach ciągłych przerw relacja terapeutyczna ma szanse w ogole przetrwac a terapia , która sie na niej opiera moze zakonczyc sie sukcesem ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czy w takich warunkach ciągłych przerw relacja terapeutyczna ma szanse w ogole przetrwac a terapia , która sie na niej opiera moze zakonczyc sie sukcesem ?

Ja nie czułabym się ani bezpiecznie ani stabilnie w takiej terapii, jednak jakaś ciągłość i stałość musi być. Mnie z rytmu wybija utrata jednej nawet sesji (zdarzyło się to raz, może dwa ze strony terapeutki), a kilkutygodniowy urlop bardzo mnie rozwala. Wiadomo, że terapeutka też człowiek i ma swoje sprawy, ale przecież wiedziała, na jaką specyfikę zawodu się decyduje i powinna brać pod uwagę, jak ważna dla pacjenta jest regularność spotkań. Nie wyobrażam sobie kilkumiesięcznych przerw, które trwają dłużej niż sama terapia między nimi. Z drugiej strony jakaś relacja pewnie się już między Wami nawiązała, mogłabyś pójść i porozmawiać z nią o tym, jak Ty się z tym czujesz, jak ona to dalej widzi, jakie ma plany, czy terapia regularna wchodzi w grę. Jeśli nie to ja bym zdecydowanie podziękowała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Głownym problemem zaistaniałej sytuacji jest to ze rozpoczelam terapie nie wiedzac ze psychoterapeutka jest w ciąży .Informacje o urlopie dostałam dopiero po jakichs 2 miesiącach kiedy juz jakas więź sie wytworzyła. Nigdy bym sie nie zgodzila na ta taka wspolprace , ale niestety terapeutka mnie nie poinformowała o tym.

 

-- 12 lip 2014, 22:54 --

 

Cała sytuacja jest o wiele bardziej skomplikowana i wydarzyła sie juz jakis czas temu , teraz postanowiłam do niej wrocic bo nie daje mi spokoju.

 

-- 12 lip 2014, 23:15 --

 

Ta pierwsza przerwa była dla mnie wystarczająco trudna , po niej wszystko sie zmienilo (.Zaproponowała mi powrót do leków na czas przerwy , ktorych brałam bardzo niewiele i które odstawilam kilka miesiecy wczesniej). Relacja była inna , ona inna , ja inna. Zaczełam sie czuc znacznie gorzej nie tylko w terapii ale tez poza nią , ciągłe bóle napieciowe głowy i stale towarzyszace napięcie. Wielokrotnie z nia o tym rozmawiałam , najbardziej bałam sie chyba jej zaufac ponownie .Na tydzien przerwałam terapie , poniewaz nie byłam w stanie fizycznie na nia dotrzeć.Powiedziałam jej o tym a ona zaproponowała zebym sie zglosila gdy bede chciała kontynuowac. Po niecałych 2 tygodniach zadzowniłam do psychoterapeutki z prośbą o spotkanie ale ona juz nie była na nie chętna. Poinformowała mnie ze wybiera sie na prawie roczny urlop i lepiej bedzie dla mnie jesli pojde do kogos innego. Wysłałam mi smsem namiary na innych terapeutów i zyczyła powodzenia. Nie bylo spotkania konczacego terapie , z resztą wyczułam ze ona juz nie chce sie zajmowac moim przypadkiem wiedząc jak reaguje na przerwy. . Rozmawiałam o tej sytuacji z 2 innymi terapeutami.Kazdy z nich zajmował tej sprawie stanowisko po mojej stronie , jednak nie czuje zeby mi to w jakis sposob pomogło. Probowałam dokonczyc terapie z nimi ale ta sprawa ciągle mnie gryzie i dopiero uplywajacy czas pozwala mi patrzec na nia bardziej obiektywnym okiem. Sama nie wiem jak sie do tego odniesc pomimo tylu rozmow na ten temat. Byc moze dlatego ze terapeuci patrza na to z innej strony , a pacjenci z innej.

 

-- 12 lip 2014, 23:31 --

 

Mam jakies poczucie winy do tej pory , tym bardziej ze terapeutka tłumaczyła mi ze to ja jestem powodem mojego pogarszajacego sie stanu po powrocie z jej pierwszego urlopu. Sama pozniej doszłam do tego ze byc moze nastapilo przeniesienie w odpowiedzi na jej ciaze i urlop , tyle ze ona nie poruszała tej sprawy , nigdy nie powiedziala otwarcie ze jest w ciązy , mowiła tylko 'przerwa" , albo argumentowała to tym ze wszyscy terapeuci biora urlop na lipiec i sierpien , a ona pojdzie na niego po prostu troche wczesniej. Nawiazywałam wielokrotnie do tego przeniesienia , próbowałam delikatnie zwrocic jej uwage na to , ale ona zawsze odpierała te argumenty i nie dopuszczala mnie do tego tematu. Ja czułam sie wyjatkowo niezrecznie , jakbym pakowała sie z butami w jej zycie , a oa jakby tego nie chciala. Byłam w stanie nawet zrozumiec ze bylo to przenisienie i tak na parwde wiele emocji nie dotyczylo jej bbezposrednio gdyby tylko zechciala to ze mna omowic. Czułam blokade z jej strony i ona tylko pogarszała moje samopoczucie.Im bardziej szukalam innych przyczyn tym bardziej czulam ze oddalam sie od tej glownej. Wtedy jeszcze nie wiedzialam konkretnie o co mi chodzi ale opisujac jej przynajmniej posrednio co czuje bedac terapeutą mogła sie przeciez domyslic ze chdozi o nią. Ale niestety nie dostałam zadnej wskazówki.Nie obwiniam jej bo tak na parwde nawet nie wiem czy mam prawo.To ja czuje sie najbardziej winna w tej sytuacji. Ze nie spytalam jej czy jest w ciazy , kiedy zaczynalam terapie , ze sie nie domyslilam ze jest , ze chcialam za bardzo ingerowac w jej zycie , ze sie za bardzo przywiazalam i przerwy byly trudne dla mnie .No i cale to niepowodzenie w terapii i poczucie ze byl ze nnie zbyt problemowy pacjent .Dzis radze sobi z tym tym o wiele lepieji jestem silniejsza.:) Choc minelo kilka lat , postanowilam do tego wrocic , bo tak na parwde znam na ten temat tylko opinie terapeutów ,ale nie ludzi bedacych w sytuacji pacjentów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

May, można patrzeć na to z 2 stron.

 

Tak pozytywnie:

- jeżeli przerwa związana z porodem trwała tylko 3 m-ce, gdzie na wakacje brała wolne na 2 - to nie jest jeszcze dramat ;)

I niekoniecznie żeby miała Ciebie wcześniej uprzedzać - np na 1 spotkaniu, że jest w ciąży ... ;)

Dalej, w takim łagodnym ujęciu - jak wróciła z urlopu ... to może kolejna przerwa była czymś DLA NIEJ wcześniej NIEZAPLANOWANYM.

Terapeutom też różne - ludzkie ;) - sprawy się przydarzają, nie żyją tylko w gabinecie przecież ...

 

Z niefajnej strony - nie wiem czy było dobre zgodzenie się na przyjęcie Ciebie na 2 m-ce żeby potem zniknąć . W sumie, wg mnie nie powinna Cię przyjąć ... albo umówić się po porodzie.

 

A co do Ciebie - to jasne, że się źle czułaś.

Po 1 - terapeuta wciskał Ci że to ty sama jesteś powodem gorszego stanu, nie widząc i nie pozwalając na wypowiedzenie tego - że to ona go spowodowała

Po 2 - Jak najbardziej masz prawo ją winić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pracowała kilka miesiecy i jeszcze nie brała urlopu wakacyjnego , to byla odpowiedź w odniesieniu do innych terapeutów ("wszyscy terapeuci biora urlop na 2 miesiace") , a przy zawieraniu kontaktu terapeutycznego okreslila czas około roku nie wspominajac o tym ze planuje przerwe w tym czasie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mayflower, Oczywiście, że możesz mieć pretensje do terapeutki, nie ma w Twoim zachowaniu niczego niepokojącego. Ta właśnie sytuacja może Ci dać wiele informacji o Tobie. M.in. to, że nie potrafisz mówić jeszcze wprost i otwarcie o uczuciach związanych z rozstaniem. Masz takie prawo, wystarczy nad tym popracować. Osobiście poszukałabym kogoś innego, w takiej sytuacji też nie czułabym się dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi miesięczna przerwa mojego terapeuty bardzo ciążyła...

Czułam się jak statek zerwany z kotwicy i płynący na swoją zgubę...

Po jego pierwszym urlopie rozmawialiśmy o tym i następnym razem umówiliśmy się, że będę pisała mu mejle jak będę się źle czuć.

 

 

I sama świadomość tego, że mogłam mu napisać takiego mejla spowodowała to, że czułam się od razu lepiej.

 

Jeśli chodzi o relację i wątek terapeutyczny to nie było z tym problemu bo mnie w to wprowadzał - co czuje się w związku z przerwą, czego się obawiam itd...

Myślę, że sporo zależy od terapeuty...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedy probowałam powiedziec mojej terapeutce o moich obawach zwiazanych z przerwa , zbagatelizowała je i powiedziała tylko "z czym by pani sobie miala nie poradzic?"

 

-- 13 lip 2014, 11:08 --

 

O kontakcie mailowym tez nie bylo mowy , powiedziała ze ona juz prace skończyła przed urlopem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie, sporo zależy od terapeuty...

 

Chodzę na terapię grupową też i mi terapeutka powiedziała: Nigdy Pani nie będzie szczęśliwa

 

 

zbiło mnie to z tropu i dało długi czas takiego gnębienia się że w ogóle po co ja mam żyć i łazić na tę terapię skoro jestem tak beznadziejnym przypadkiem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Chodzę na terapię grupową też i mi terapeutka powiedziała: Nigdy Pani nie będzie szczęśliwa

 

 

zbiło mnie to z tropu i dało długi czas takiego gnębienia się że w ogóle po co ja mam żyć i łazić na tę terapię skoro jestem tak beznadziejnym przypadkiem?

 

Mogłaś zapytać co miała na myśli...

Ja wiem, że dobrze mi się doradza, ale aż samo ciśnie się na usta, żeby zapytać.

Tak jak w każdym zawodzie..., są specjaliści i pseudospecjaliści, niestety...

 

-- 13 lip 2014, 11:23 --

 

mayflower, nie miej wyrzutów z powodu takiej sytuacji. Ona się nie wywiązała i nie dała Tobie takiego wsparcia, jakiego Ty oczekiwałaś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja sytuacja jest o tyle dziwna ze ja terapie zawiesilam bo nie bylam w stanie chodzic do niej dluzej , nie skonczyłam i ona o tym wiedziała. Dlatego niebardzo rozumiem dlazego kiedy zadzownilam nie pryzjela mnie chocby po to zeby zamknąć tą terapie bo przeciez wtedy pracowała w gabinecie. Z tego co podejrzewam na urlop tez nie poszła roczny tylko na 3 miesieczny jak poprzednio bo przypadek sprawil ze trafilam do terapeuty przyjmujacego w poblizu i cesto widywalam ją i jej pacjentów wracajaychz gabinetu. To mnie szczegolnie zabolało ze mnie okłamała mowiac ze juz nie bedzie przyjmowac i ze wolała kłamac niz powiedziec ze jest w ciąży.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak tłumaczyła mi to, że to mój mechanizm masochisty, który czuwa by nie było mi zbyt dobrze.

Nawet tego nie skomentuje jak mozna komus takie brednie plesc sama chodze na psychoterapie takze z przerwami ktore wiekszego wplywu na mnie nie mialy,zawsze wracalam z czyms przepracowanym bo to moja najwieksza rola i praca by isc naprzod a terapeutka stara mi sie uswiadomic co jest we mnie tyle ...stabilizacja w procesie psychoterapii jest niezbedna jednak inaczej czlowiek moze byc wlasnie rozbity przez takie przerwy trzeba miec szczescie by trafic na kompetentna osobe .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

May, jeszcze - nie ma czegoś takiego jak stwierdzenie że terapeuci idą na 2 m-ce wakacji . Każdy z nich sam sobie określa czas wolnego - jeden 2 m-ce, a inny 2 tyg; nie ma takiej zasady jak ci powiedziała ter.

A dwa, jakoś ci baba musiała nacisnąć na odcisk bo "przypadkiem" znalazłaś kolejną terapię w pobliżu jej gabinetu ;))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×