Skocz do zawartości
Nerwica.com

[MIĘDZYRZECZ]


Rekomendowane odpowiedzi

:D

WITAM WSZYSTKICH SERDECZNIE

JAK KIEDYS PISALEM NA FORUM CHORUJE NA NERWICE OD 5 LAT ,

CHODZILEM DO PSYCHIATRY I BRALEM ROZNE LEKI JAKIE TYLKO MOZNA BYLO , OCZYWISCIE LEKI POMAGALY ALE TYLKO JAKIS CZAS BO PRZECIEZ NIE MOZNA CALE ZYCIE BRAC LEKOW.

W KONCU POSTANOWILEM ZE JUZ DOSC TEGO CHOROWANIA , POPROSILEM MOJEGO PSYCHIATRE O WYPISANIE MI SKIEROWANIA DO "CALODOBOWEGO ODDZIALU LECZENIA NERWIC" W MIĘDZYRZECZU.OKRES LECZENIA NA TYM ODDZIALE TRWA 12 TYGODNI I KOSZT TEGO LECZENIA JEST W 100% POKRYWANY PRZEZ NFZ.

I POWIEM WAM ZE PO TYM LECZENIU CZUJE SIE NAPRAWDE DOBRZE.

SĄ TAM PROWADZONE ROZNEGO RODZAJU TERAPIE PRZEZ WYKFALIFIKOWANYCH SPECJALISTOW ,PSYCHOTERAPEUTOW.

JEZELI BYLBY KTOS ZAINTERESOWANY ZAPRASZAM NA POGAWEDKE NA GG-1411911 LUM MAILA AREK177@TLEN.PL

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czy są osoby które tam były?

Podbijam pytanie.

 

Zostałam zakwalifikowana na leczenie w SAMODZIELNYM PUBLICZNYM SZPITALU DLA NERWOWO I PSYCHICZNIE CHORYCH W MIĘDZYRZECZU na CAŁODOBOWY ODDZIAŁ REHABILITACJI PSYCHIATRYCZNEJ. Terapia ma trwać do pół roku. Mam na tym Oddziale ustabilizować swoją poprawę po przebytej ostrej fazie leczenia depresji psychotycznej. Później będę się ponownie ubiegać o przyjęcie na CAŁODOBOWY ODDZIAŁ LECZENIA ZABURZEŃ NERWICOWYCH I OSOBOWOŚCI ze względu na współistniejące zaburzenie osobowości unikającej.

Fajnie by było żeby wypowiedział się ktoś kto był na którymś z tych oddziałów, zna personel, mógłby wypowiedzieć się na temat lekarzy, psychologów...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

osobiście powiem tak, moi rodzice pracują w tym zakładzie. Zakład jest w Obrzycach ( jeden wielki szpital psychiatryczny) z większości ludzi którzy się tam leczyli nie polecają i ja również, ponieważ wiem jak ludzie są tam trakrowani. Jeden rzut leków prawie dla wszystkich, terapeuci do dup... Oczywiście to jest moja opinia, ale jeśli chcecie się porządnie wyleczyć szukajcie gdzie indziej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fajnie by było żeby wypowiedział się ktoś kto był na którymś z tych oddziałów, zna personel, mógłby wypowiedzieć się na temat lekarzy, psychologów...

Ja byłam. Wpisz w wyszukiwarkę "wyleczyć słowem", to cały mój wątek na temat pobytu w tym szpitalu.

 

-- 30 lip 2014, 20:19 --

 

osobiście powiem tak, moi rodzice pracują w tym zakładzie. Zakład jest w Obrzycach ( jeden wielki szpital psychiatryczny) z większości ludzi którzy się tam leczyli nie polecają i ja również, ponieważ wiem jak ludzie są tam trakrowani. Jeden rzut leków prawie dla wszystkich, terapeuci do dup... Oczywiście to jest moja opinia, ale jeśli chcecie się porządnie wyleczyć szukajcie gdzie indziej.

Mówisz zapewne o oddziałach zamkniętych?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nobody25,

 

skoro Twoi rodzice pracują w zakładzie psychiatrycznym, to czemu niedawno chciałeś wydębić od jakiegoś forumowicza Stilnox ? I jak się ma Krakozja do Międzyrzecza ? Chyba, ze Krakozja nie ma nic wspólnego z Krakowem, albo wyfrunąłeś z rodzinnego gniazdka :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nobody25,

 

skoro Twoi rodzice pracują w zakładzie psychiatrycznym, to czemu niedawno chciałeś wydębić od jakiegoś forumowicza Stilnox ? I jak się ma Krakozja do Międzyrzecza ? Chyba, ze Krakozja nie ma nic wspólnego z Krakowem, albo wyfrunąłeś z rodzinnego gniazdka :P

 

"wydębić" ? heh jak to brzmi. Jadę do szpitala na operację wycięcia guza przysadki( reszty guza) i dlatego prośba została skierowana tu na forum, gdzie ludzie mają podobne problemy. Poza tym od nikogo nic nie wymuszałem, jeśli ktoś chciał mi pomóc to zrobił by to dobrowolnie lub nie. Moi rodzice nigdy nie brali i nie biorą żadnych leków z oddziału. Miałem wątpliwości czy lekarz rodzinny wypisał by mi receptę ponieważ różnie patrzą na ludzi którzy chcą takie leki. Moje miejsce zamieszkania jest moją prywatną sprawą i będę podawał je kiedy chcę i jak chcę.

Skąd się bierze taka zawiść u Ciebie ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

betii, tak. To jest kompleks budynków różnych. Jest punkt leczenia nerwic ( oddział 10) no i dodatkowo są jeszcze oddziały detoksykacji,dla młodych chłopaków ( do 17 lat) za ogrodzeniem i drutem z kamerami, terapia uzależnień, no i całą resztę wrzucają na inne oddziały.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a jaka to bajka :))) wybieram się tam, tzn szukam miejsca gdzie bedzie fajna bogata oferta terap. gł. z terapia indyw. krakow odpada, w komorowie byłam- tez wchodzi w gre, ale ten międzyrzecz- to co piszą jest fajne, ale jaka jest prawda? skoro taki dobry oddzial to czmeu tam nikt nie był?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

betii, Jesli chodzi o oferte terapeutyczna i porownanie z Krakowem to wypowiadalam sie na ten temat w watku o odddziale 7F na str. 153 i 154 ;)

W Polsce raczej trudno o bogate oferty na NFZ.

skoro taki dobry oddzial to czmeu tam nikt nie był?

Generalnie cale woj. lubuskie jest jakos slabo obstawiane nawet tu na forum jest malo ludzi, co mnie dziwi. Np. nasz Gorzow Wlkp. ma prawie 130.000 mieszkancow a tutaj nikogo :bezradny: Nie wiem z czego to wynika.

 

Jesli chodzi o oddzial 10 w Miedzyrzeczu, to kolejki sa spore i jest duzo chetnych, sama czekalam na przyjecie. A czy dobry to kazdy sam powinien ocenic. Ja jestem zadowolona. Co prawda warunki powinny byc lepsze, ale w Krakowie wcale lepiej nie jest pod tym wzgledem, bo i nawet pokoje 5-osobowe sie zdarzaja, czego w Miedzyrzeczu nie ma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wielkie dzięki ala1983 za wypowiedzenie się. Jestem zakwalifikowana do przyjęcia na Oddział nr 10 po pobycie na Oddziale Rehabilitacyjnym tegoż Szpitala i rozwiałaś mi wiele wątpliwości czy decydować się na taką formę terapii. Mam zab. osobowości unikającej i bardzo się boję funkcjonowania w ramach społeczności terapeutycznej, mam duże problemy z przystosowywaniem się do nowych warunków życia. Ale pociesza mnie fakt, że Ty ala1983 z zab. osobowości schizoidalnej dałaś radę to i ja dam :yeah:

 

Jeśli jest ktokolwiek kto posiada jak najbardziej aktualne informacje na temat Oddziału nr 10 to bardzo proszę o wypowiedzenie się, dzielenie się doświadczeniami pomaga innym w podjęciu tak trudnej decyzji jak przyjęcie się na Oddział :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam serdecznie !

 

Chciałam się podzielić moją historią. Mam zdiagnozowaną schizofrenie paranoidalną, z czym się nie zgadzam. Byłam już czteroktrotnie w szpitalu, ale chciałabym opowiedzieć jak się dostałam i jak było w ostatnim szpitalu w którym byłam.

 

No więc. Na co dzień mieszkam sama w mieszkaniu moich rodziców, ale w wakacje niespodziewanie przyjechała moja mama i przez dwa dni mnie prowokowała. W końcu podczas powrotu samochodem z jeziora tak się na nią wkurzyłam, że kazałam jej wypier.... z samochodu, nazwałam ja suką je... i nawet spoliczkowałam lekko. Ona mi oddała i z auta nie wysiadła więc urządziłam mały rajdzik do domu. W aucie wtedy też siedziała moja ciocia i do dziś uważa, że to w samochodzie to była wina mojej matki. Po powrocie do domu z tej przejażdżki poszłam grzecznie do swojego pokoju i nie odzywałam się do matki. Ale ona na drugi dzień wezwała pogotowie.

 

Przyjechało dwóch sanitariuszy. Próbowałam uciec więc siłą zaciągnęli mnie do karetki i w tej karetce czekałam na drugą karetkę, która miał przyjechać lekarz i wypisać skierowanie do szpitala. Lekarz przyjechał i nawet ze mną nie porozmawiał. Potem czekaliśmy na trzecią karetkę - ponoć transportową. Ta ostatnia karetka zawiozła mnie do szpitala w Międzyrzeczu, trafiłam na oddział 15, którego ordynatorką jest dr Przybylska.

 

Na izbie przyjęć nie chciałam rozmawiać z lekarzem co nie przeszkodziło doktórce zlecić mi dwóch zastrzyków już na oddziale. Nie podpisałam zgody na leczenie, co akurat nikogo nie obchodzi. Przyszedł do mnie niby biegły, z którym też nie rozmawiałam, była też rzekomo pani sędzia - z nią też nie rozmawiałam. W ogóle nie rozmawiałam z żadnym lekarzem, nikogo to nie obchodziło, nikt nawet nie starał się ze mną rozmawiać - pakowali tylko we mnie leki.

 

Sanitariusze złapali mnie tak jak stałam, a matka nie spakowała mi nawet żadnej torby więc przez pierwsze dni w szpitalu nie miałam nawet jak się umyć. Nie miałam nawet papieru toaletowego, a w szpitalu tym dawali papier toaletowy do wc raz w tygodniu i jak się skończył to miały to gdzieś. Nikogo nic nie obchodziło. Na oddział trafił nawet chłopak bez butów i tak na boso cały czas chodził i nikt się tym nie zainteresował

 

Ogólnie dzień wyglądał następująco. o 6:30 darły się, żeby wstawać, bo mierzyły ciśnienie wszystkim, to ciśnienie zresztą było mierzone rano i wieczorem, nie wiem po co. O 8 było śniadanie, potem leki, a potem salowa myła podłogi w sali i na czas wyschnięcia podłogi zamykała sale i nie było gdzie się podziać. O 9 był obchód i dr chodziła i zadawała pytanie jak się dziś czuje i tyle.

 

Łazienka na dzień była zamykana, otwierali tylko rano i wieczorem, więc kapanie czy jakieś pranie tylko w tym czasie. Jak już ktoś wyprał sobie gatki to nie można było ich suszyć na kaloryferach i nie można było nic kłaść na parapetach. Więc jak się te mokre gatki powiesiło na poręczy od łóżka to piguły latały przed obchodem i kazały je na ten obchód chować. W salach były szafki przy łóżkach i szafki na rzeczy osobiste, ale były zamykane na klucz i otwierane tylko dwa razy na dzień, więc nie można było nawet dostać się do swoich rzeczy. Telefony tez ładowały tylko dwa razy na dobę. Piguły się wiecznie darły i straszyły pasami i zastrzykami.

 

W środy był tzw. psychorysunek z psychologiem, ale nie uczestniczyli w nim wszyscy, tylko te osoby, które "zaprosił" pan psycholog. Ja byłam 2 miesiące i dopiero w ostatnim tygodniu szanowany pan psycholog łaskawie mnie "zaprosił".

 

Z racji tego, że nie podpisałam zgody na leczenie odbyła się bez mojej obecności rozprawa, na której ustalono, że moje przyjęcie do szpitala było zasadne, mimo, iż jak już wcześniej wspominałam z nikim nie rozmawiałam.

 

Przez sześć tygodni byłam całkowicie zamknięta - nie mogłam chodzić nawet na spacery w grupie. A przez 2 miesiące zaledwie trzy razy terapeutka przyniosła do robienia jakieś kwiatki z bibuły i kilka razy zrobiła muzykoterapie - czyli przez 20 minut puszczała muzykę.

 

Czy ktoś z Was trafił też do szpitala, w kórym są aż tak chore "zasady"?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kassam, szpital psychiatryczny to nie sanatorium niestety... ale współczuję ci bardzo. Wiem jak to jest jak lekarze mają cię gdzieś i postępują tak jak w twoim przypadku. Psychologowie w tym szpitalu to jakieś nieporozumienie, a lekarze mają gdzieś pacjentów, jak w większości szpitalach, dla nich jesteś kolejnym "pionkiem". Życzę zdrowia i pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×