Skocz do zawartości
Nerwica.com

Związek z osobą wierzącą


niseel

Rekomendowane odpowiedzi

Nie czaję pytania, tymbardziej wątpliwości związkowych z kwestiami wiary/moralności zwiazanych. Tak samo można zacząć się zastanawiać czy wege jest w stanie stworzyć związek z mięsożercą. Gdyby kwestia wiary/niewiary kogoś miałaby decydować o mojej miłości, czułabym sie spaczona moralnie całkiem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy zdrowy związek osoby "mocno"wierzącej z partnerem wierzącym, ale nie praktykującym jest możliwy?

jestesmy małżenstwem ponad 20 lat ;) mąż jest nieochrzczony, niewierzacy, z grzecznosci troche praktykujacy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj! :D

 

Myślę,że to kwestia dogadania się i przede wszystkim tolerancji, szukania kompromisu, by spotkać się gdzieś "po środku"..Podzielam pogląd,że może nie być łatwo, a czasami może być trudno (przynajmniej moim zdaniem)..Pytanie jak głębokie jest uczucie i czy jesteście w stanie zaakceptować swoją odmienność, bo jeśli Ty jesteś tą osobą mocno wierzącą, możesz mieć pokusy, by chcieć zmieniać swojego partnera/partnerkę, chcieć go/ją nawracać na "dobrą drogę", co może go zwyczajnie wkurzyć lub odwrotnie, ta osoba nie będzie chciała szanować twojej wiary i przekonań, podchodzić do tego zbyt "lekko" i też mogą być konflikty..a jeszcze stosunek rodziny osoby mocno wierzącej do partnera, która być może też być mocno wierząca to też może być czasem problem..

 

Może zabrzmi to jakoś patetycznie, ale moim zdaniem najważniejsze, żeby partner był człowiekiem dobrym i uczciwym, sądzę,że dla takich ludzi też znajdzie się miejsce w niebie :D

 

Świat nie jest czarno- biały i znajdzie się wiele ludzi mocno wierzących, ale wrednych, zawistnych ,dwulicowych, którzy nie zasługują na zbawienia, to moim zdaniem Pan Bóg jako ktoś wszechmądry i sprawiedliwy będzie miał na to oko..

 

Czasem w życiu jest przecież tak,że nie zawsze mamy wpływ na to, czy jesteśmy wierzący, czy nie, determinuje to często rodzina i środkowisko w jakim się wychowywaliśmy, a co ma powiedzieć Japończyk, który akurat urodził się po drugiej stronie półkuli i od dziecka modlił się do Buddy (?)..:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie nie wyszło, on był mocno wierzacy i prawicowy ja mocno lewicowa.konflikt mogł powstac z jednego słowa na jakies głupie wydarzenie polityczne i kończyło sie kłotnia, wywaliłam całkiem jak sie dowiedziałam ,ze zwolennicy aborcji to mordercy ja w moim odczuciu morderca nie jestem.Nie dało sie nawet jak czlowiek sie starał tak 1,5 roku to trwało.

Wiem,ze zbieżne poglądy i wspólne patrzenie na swiat bardzo łacza a inne poglady oddalają i poteguja róznice, wiecej tego nie zrobie .Teraz czasem sie spotykamy jako koledzy, raz na jakis czas jest dobrze, nawet gdzies czasem jeździmy,ale na co dzień prowadziło to do konfliktów i to mocnych.Ogólnie czowiek dobry, inteligentny ,z wiedza, oczytany.Jego wiara i prawicowosc wykluczyła sie z moja lewicowoscia i duza niechecią do koscioła.

Wiem,ze musze miec przy sobie kogos kto wyznaje wartosci bardziej do mnie podobne ,wtedy czuje sie dobrze blisko takiej osoby, nie mowie ,ze identyczne ,ale podobne, wiem ,ze cos powiem i ta osoba mysli w miare podobnie wtedy mam komfort psychiczny, to dla mnie wazne bardzo jest, bo ja nie zamierzam sie zmieniać dla kogos , tylko mam wypracowane swoje patrzenie na swiat i chce obok mnie miec kogoś podobnego w tej sferze.Nie chce tez sie denerwować jak ktos mowi mi pewne rzeczy na pewne tematy a mi sie noz w kieszeni otwiera na te słowa.Wartosci sa moja wykładnia w zyciu i sa jedna z najwazniejszych sfer zycia, wartosci nas kreuja i czynia z nas jednostki swiadome a moja swiadosmosc sobie cenie ponad wszystko.

 

-- 03 cze 2014, 19:51 --

 

Zdaje sobie sprawe tez ,,ze moja bezkompromisowosc utrudnia mi zwiazki bo o ile kolegowac moge sie z z kazdym bo widze raz na jakis czas o tyle w domu na co dzień che miec oosbe , która spełnia moje wymagania pogładowe,w wartosciach, charakteru, nie che sie kłocic na co dzień i za wszelka cene stawiac na swoim albo ustapic, ale czuc przy tym duzy dyskomfort. Wole kogos takiego ,ze jak cos powie to ja jestem w stanie to zakceptowac po prostu co mowi i jakos bardzo mnie to nie denerwuje, trudno o kogos takiego, raz spotkałam kto jako tako,w miare spełniał moje oczekiwania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

J-23, i dlaczego znowu wchodzisz w moje wartosci i jakim prawem, nie nie zmieniłabym, moze ty bys zmienił poglądy gdybys spotkał prawdziwie etyczna osobe nie wierzaca, która nie potrzebuje nikogo kto jej mówi jak zyc bo wie to sama,

to co napisałes to juz jest dla mnie ingerencja i próba zmiany a nie akceptacja i to jest właśnie w was wierzacych najgorsze,ze na pewno, nie szanujecie innych od was,

w ogóle jakim prawem do mnie mowisz ,ze ja bym zmieniła poglady ,jakie masz prawo by mi powiedziec cos takiego , sorry ,ale żadnego , bo na pewno to nie ma nic,twoja wiara tez jest niepewna i ty pierwszy uderzyłes we mnie, wy zawsze chcecie przekonac bezpodstawnie do swoich racji

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uważam, że taki związek jest trudny. Ja osobiście nie bardzo sobie wyobrażam, bo jednak ta zasadnicza róznica światopoglądowa może stanowić problem w zwyklych dyskusjach, decyzjach. Wiem, z własnego doświadczenia, że nawet między znajomymi, może to być punkt zapalny...niestety. Jak obserwuję /nieskromnie/, ja- ateistka jestem w stanie wykazać więcej zrozumienia, tolerancji, niż moja dobra znajoma-katoliczka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem po takim związku. Nie było problemów dopóki bez bezdyskusyjnie godziłem się na wszystko co wynikało z wiary dziewczyny. A potem - kiedy zacząłem coraz częściej otwarcie mówić o pewnych rzeczach które mi się nie podobały - nastąpiło jedno wielkie "dup"!

Krótko mówiąc, wiem że takie związki są możliwe, ale nigdy więcej nie wpakowałbym się w coś takiego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jasaw, na_leśnik, NO ZGADZAM SIE , Z TYM ,ZE JA OD POCZATKU MOWIŁAM CO MYSLE GŁOSNO I KONFLIKTY SIE POGŁEBIAŁY Z KAZDYM DNIEM, KADA DYSKUSJA NA ZAPALNY TEMAT, NAWET PORUSZONA PRZEZ PRZYPADEK kończyła sie kłotnia,

dodatkowo dowiedziałam sie ,ze moj ulubiony poeta to zdrajca ojczyzny ja miałam inne zdanie i zupełnie inaczej myslałam i oceniałam, ale z takimi osobami nie ma dyskusji a ja nie miałam zamiaru wysłuchiwac rzeczy , które mi sie nie podobały

 

-- 03 cze 2014, 21:56 --

 

tahela, takie poglądy nie koniecznie ma osoba wierząca

ateista też może

ale jakie doprecyzuj?

 

-- 03 cze 2014, 21:57 --

 

PS. wierzacy niepraktykujacy to sprzecznosc sama w sobie

 

Wcale że nie!

Dlaczego wszyscy praktykujący katolicy uważają, że żeby wierzyć to trzeba chodzić do kościoła? :time:

Poniewaz maja zamkniete umysły na inne mozliwosci:), niz te które sami soba reprezentuja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ferdynand k, ale to była jedna z wielu podobnych spraw i te poglady sa raczej zbieżne z mocna wiara, pewnie sa odstepstwa od normy jak wszedzie,ale raczej idzie to w razem ,aborcja, poglądy na gospodarke, poglądy na inne grupy seksualne, brak tolerancji, ksenofobia, nie znosze tego i weszenie wszedzie spisków wykłady o zdrajcach ojczyzny i uwielbienie dla beznadziejnej Rzeczypospolitej szlacheckiej i wiara w to ,ze jestesmy lepsi od rosji i Rosja moze nam naskoczyc etc...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×