Skocz do zawartości
Nerwica.com

Boje się, że kiedyś ktoś wyciągnie coś z mojej przeszłości


Gość Szczęściara

Rekomendowane odpowiedzi

Na poczatku informacja dla moderatorów :lol: SZUKAŁAM podobnego watku ale nie znalazłam. Jeśli jestem trąba i źle szukałam, to prosze o podesłanie linku :) a jesli nie - o pozostawienie watku.

 

Jak to się nazywa - chyba nerwica natręctw ......

moim nerwicowym problemem jest taka oto sprawa - poza panicznym lękiem przed odpowiedzialnością zawodową (a to się jeszcze wzmaga teraz jak panuje ogólna atmosfera zaszczucia i podkładania świń, bo wystarczy włączyć TV i od razu - tego niesłusznie za coś posądzili, a tego chcą wrobić, a lekarze czują się zaszczuci itd itp....) mam takie głupie natręctwo polegające na tym, że czasami przypominają mi się jakieś rzeczy z przeszłości, ktore źle zrobiłam, a które obawiam sie że ktoś kiedyś wyciągnie przeciwko mnie. Są to takie głupoty, na które przeciętny człowiek nawet nie zwróciłby uwagi. Dla przykładu: ktoś kiedyś żeby nie chodzić do szkoły przez miesiąc dostał od lekarza zwolnienie bo powiedział, że się źle czuje. Gdyby to dotyczyło mnie, to pomimo że taka sprawa mogłaby mieć miejsce np. 10 lat temu to ja bym na 100 procent wpadała w panike za każdym razem gdybym sobie przypomniała o tym, że coś takiego zrobiłam i że np ktoś mógłby jakoś to wykorzystać. Mimo że nie wyobrażam sobie jak (!!!!) by to można było wykorzystac przeciw, to i tak jak sobie o tym pomyśle że mogłam zrobić coś niezgodnego z prawdą to robiłoby mi sie niedobrze. Albo np - przesadziłam kiedyś z alkoholem na imprezie, co sie przeciez może zdarzyć i niejednemu sie zdarza. Ale ktoś np miał na imprezie aparat albo kamere i ma nagranie takiego "niestosownego" zachowania. Niby nikt z tym nic nie zrobi, ale ja bym w takiej sytuacji panicznie sie ała że a może ktoś kiedyś coś....

 

To jakieś takie natręctwo, że ktoś kiedys może wykorzystac jakieś moje błędy z przeszłości (np. pomyliłam się w pracy w czymś, czego skutki wyjdą za jakis czas w czasie jakiejś tam kontroli). Mimo że wcale nie wiem czy sie pomyliłam, być może wcale, to i tak panicznie się boję że a może... i co wtedy..... i co to będzie......

 

 

To chyba jakaś nerwica perfekcyjnego zachowania? Tylko problem jest taki że ona dotyczy zdarzeń PRZESZŁYCH których nie można już zmienić (np. 7 lat temu ktoś czegoś nie zglosił do US i co to będzie jak sie wyda), mimo ze sprawa pewnie się juz dawno nawet przedawni :)

Przecietny człowiek nawet by o tym nie pamiętał, ale np nie ja. Mnie podobne rzeczy spędzają sen z powiek, to jakby przesadny legalizm, idealizm, no nie mam pojęcia jak jeszcze to by mozna nazwać......

 

Ja tez mam kilka takich rzeczy z przeszłości, które wiem że np nieświadomie zrobiłam źle, bo np. nie pomyślałam, nie znałam w pracy odpowiedniego przepisu, nie zauważyłam czegoś itd itp. Rozmawiałam o tym z bliską mi osobą i powiedziała, że 100 % z nich to głupoty, ktorymi ona w zyciu by sie nie przejmowała i nie rozumie jak można tym sobie zawracać glowę, a jeszcze będąc mną. A ja wpadam w panikę zawsze kiedy tylko sobie o tym przypomnę. I to dotyczy nie tylko życia zawodowego ale także prywatnego. Dodam tutaj jeszcze, że największy paradoks polega na tym, że z jednej strony mam takie własnie wyżuty a z drugiej uchodzę za wzór osoby nadwyraz solidnej, rzetelnej, sumiennej, skrupulatnej, uczciwej do granic i do tego jeszcze takiej co się boi jakiegokolwiek ryzyka.

 

Ja jeszcze rozumiem, jak ktoś jest politykiem, osobą medialną, takie sprawy moga mu zaszkodzić a w karierze..... ale ja jestem zwykłym czlowiekiem. Chociaz mam wrazenie że niektore osoby publiczne zupelnie sie nie przejmują sprawami, o które sa 1000000 razy cięższe gatunkowo :( a ja się martwię pierdołami.

 

to chyba nerwica natręctw polegająca nie możności odwrócenia przeszłości i tego co się źle zrobiło ??? Głupie co ..... :? Z kim nie rozmawiam to mi mowi że ja chyba chora jestem (he..he..he......) że przesadzam, że ona by w życiu nie wpadła że coś takiego można sobie przypominać. Zapewne tak jest, dlatego napisałam to na forum NERWICE, bo może tutaj ktoś to będzie w stanie zrozumieć.

 

U MNIE MIN. WŁAŚNIE TAK PRZEJAWIA SIĘ NERWICA

 

HELP!!!!! Czy ktos tak ma??????????????? Jak to zwalczyc?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ten nadmierny perfekcjonizm to w nerwicy normalka , ja n.p musiałem miec poukładane książki ( na dupnym regale ) w odpowiedniej kolejnosci : nie na podstawie tytułu , czy autora ale koloru boku książki i gdy stawałem przed regałem to widziałem całosc , gdy tylko jeden bok jakiejs ksiazki był innego koloru i stał nie na własciwym miejscu to wpadałem w panike , czułem ze to nie jest mój pokój , że cos sie w nim diametralnie zmieniło itp.Ja mam taką teorie że tresc naszych obsesji tak naprawde nie ma znaczenia.Nerwica uruchamia sie sama , a my pozniej szukamy czegos ( jakiegos natrectwa czy obieku lęku ) co mozna by do niej dopasowac.To jak zbiornik który musiamy czyms napełnic , a to czy w zbiorniku znajdzie sie woda czy mocz :lol: to tak naprawde nie ma znaczenia ( choc zgodze sie ze woda odstrasza nas mniej niz mocz ).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czasami przypominają mi się jakieś rzeczy z przeszłości, ktore źle zrobiłam, a które obawiam sie że ktoś kiedyś wyciągnie przeciwko mnie.

Mam podobnie :(. Nie wiedziałam, że to nerwica natręctw... Boję się cokolwiek mówić np. na froum klasy, bo później tylko siedzę i myślę, że pewnie kogoś zdenerwowałam i on to wykorzysta kiedyś w przeszłości. Ja boję się rozmawiać na temat innych nawet z przyjaciółką, bo wydaje mi się, że ktoś może mnie podsłuchać, coś źle usłyszeć i potem wykorzystać to przeciwko mnie. Kiedy idziemy ulicą ciągle wydaje mi się, że ktoś nas śledzi i podsłuchuje.

Ciągle rozmyślam nad swoimi czynami, czy aby na pewno dobrze zrobiłam, czy kiedyś kogoś nie uraziłam, czy to nie ściągnie na mnie kłopotów? W mojej wyobraźni powstają drastyczne sceny z moim udziałem (np. ktoś mnie bije za to co powiedziałam). Wiem, że za dużo myślę, gdybam, biorę do siebie opinie innych i krytykę. Jestem słaba psychicznie, ale czy to nerwica natręctw?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od czasu mojego postu minęło nieco czasu. Jestem po rozmowie z lekarzem który stwierdził że to nic innego jak po prostu...... (he he ..) Nerwica.

 

Ponieważ mam charakter taki że się wszystkim przejmuję i za wszelką cenę boję się krytyki i najlepiej bym chciała jej unikać na maxa w związku z tym chce robić wszystko naj naj.. to własnie NERWICA sobie tutaj uderzyła. Znalazła czuły punkt.......

 

Obecnie zwiększyłam dawkę leków i jakoś mam wrażenie że od miesiąca czuję małą poprawę. Polega ona na tym że jak nawet mi sie cos przypomni to mnie tak od razu nie "scina" i nie wpadam w popłoch i doła jak wczesniej. Nie mam tez prawie uczucia duszności, choc jeszcze czasem pozostały doznania ogólnego niepokoju.

 

czy ktos z was miał może podobne "jazdy" nerwicowe? moze jest cos jeszcze co pomaga ??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Szczęściara. Czytam Twojego posta i nie wierze, że napisał go ktoś inny niż ja.

Mam dokładnie ten sam problem, ciągle analizuję czy nie popełniłam jakiegokolwiek błędu, głównie w sferze zawodowej. Jestem bardzo dokładna w pracy ale każdemu czasami zdarza sie niewielkie przeoczenie. Niestety, jak to przeoczenie wyłuskam to rozpoczyna sie mój koszmar. Potrafie, głownie nocą, wynaleźć drobiazg popełniony nawet i 10 lat temu! Ten koszmar trwa juz dobrych pare lat a ostatnio zmienił sie juz chyba w paranoję. Moja wyobraźnia dopisuje mi scenariusz, że strace prace i zostane bez środków do życia ;(.

Dopiero teraz, gdy 3 tygodniowy urlop spędziłam na bezsennych nocach, przy kołaczącym sercu, odretwiałych konczynach, jadłowstrecie itd, skorzystałam z pomocy lekarza psychiatry. Dostałam na pierwsze 2 tygodnie xanax oraz zoloft. Na razie leczenie trwa kilka dni, wiec o efektach jeszcze nie ma mowy.

Jeśli jeszcze tu zagladasz, proszę opisz wyniki swojej terapii, bardzo mnie to interesuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej VV

 

a już myslalam ze tylko ja mam takie problemy :) no coz - moj lekarz tlumaczy to w ten sposob:

 

tego typu zachowanie to glw lek przed krytyka, chec bycia idealnym. oczywiscie wiadomo ze nikt idealny nie jest ale.... ja np wszystkim innym wybaczam wiele rzeczy ale nie sobie. np jak ktos w pracy cos zrobi nie tak to dla mnie to nie problem - mowie - co za glupota .....a sama przy dziesiec razy mniej waznych rzeczach sie zadreczam :(

 

u mnie nerwica uderzyla wlasnie w taki punkt. nie mam ani agorafobii, ani klaustrofobii ani innej typowej . mam za to bledofobie - tak sobie to nazwalam.

 

pytasz o leczenie - ponoc typowe dla nerwic :) podobno tego typu zjawisko nie rozni sie np od leku wysokosci czy cos takiego, tylko po prostu uderza w inny punkt. u mnie jest juz znacznie lepiej. krok pierwszy - stale powtarzalam sobie ze moje strachy sa WYOLBRZYMIONE. pomaga mi jak nastepujacy zabieg: jak sobie przypomne cos jakis blad, cos czego sie boje i dostaje od samego myslenia uczucia panicznego strachu, staram sie po pierwsze gleboko oddychac i mowic sobie ze to tylko jeden z typowych nerwicowych stanow, po drugie - ze na pewno za bardzo sie denerwuje po trzecie - staram sie sobie wyobrazic co bym powiedziala innej osobie gdybym byla na jej miejscu. co bym doradzila komus innemu, jak wtedy bym oceniala sprawe. czasaami ale jeszcze za rzadko stawiam czola takim sytuacjom na bieżaco - ale jest to mozliwe tylko oczywiscie do tych co sie dzieja teraz.

 

Poza tym leki oczywiscie. Aha i mysle p terapii. Doszlam do wniosku ze powinnam wiecej pracowac nad samoocena ale nie ta pokazywaną światu (bo to różnie bywa nieraz sie gra twardego człowieka a w środku ledwo sie trzyma) tylko tą wewnątrz, tą oceną którą sama sobie wystawiam.

 

Jeszcze do końca nie wiem czemu tak bardzo boje sie być niedoskonała. Myśle że jak juz to ustale to bedzie klucz do sukcesu :))

 

ps: jesli juz nie spisz po nocach to faktycznie dobrze ze sie wzielas za siebie; bedzie dobrze!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

i ja tez to odczuwam.jak bylam młodsza chcialam sprobowac co to takiego i sie masturbowalam.potem prawie sie n siebie pozygalam.tzn ze dal mnie to obrzydliwe.ale robilam to.i ostatnio doszlam do wniosku e stad moj leęk przed dotykiem.zdaje mi sie ze to okropne ze chlopka dotknie mnie .nawet posmyra po plechach.ze to grzech i wogole.

 

 

mowie wam to po to zebyscie usiiedli...i pomysleli.dlaczego chciecie byc idalne...moze dobrze licząca mlodsza siostra>?swięta babcia albo wymagający rodzice?kluczem do rozwiązania problemu jest znalezienie przyczyny.teraz ide do mojego psychiatry i musze mu o tym opowiedziec.to wstyd u dziewczyny.ogromny.ale ja chce być zdrowa!zycie przeciez po to jest zeby pożyć:* pozdrawiam. moj gg.4664842.z chęcią porozmawian.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wyciągnęłam temat sprzed 7 lat, gdyż niestety nadal on mnie dotyczy. I znów niestety dotknął mnie na urlopie, podczas błogiego leniuchowania i braku jakiegokolwiek stresu...

W czasie tych 7 lat, podczas napadu lęku związanego z obsesyjnymi myślami popełnienia jakiegoś irracjonalnego błędu, zwolniłam się z pracy; po odpoczynku i pewności, że psychicznie daję już radę- podjęłam kolejną- niestety za dwukrotnie niższą pensję.

Byłam z niej zadowolona- nowe otoczenie, zadania wpływały na moją motywację- do czasu tego cholernego urlopu. Znów sobie wmówiłam, że powinnam była zrobić coś inaczej, lepiej. Już wtedy urlop zamienił się w koszmar. Lęki wróciły ze straszną siłą, kołatanie serca i "paraliż" kończyn nie pozwoliły mi funkcjonować w dzień, a nasilające się obsesyjne myśli nie pozwalały spać w nocy. Leki, które brałam do tej pory nagle przestały działać. Przez 2 tygodnie urlopu żyłam jak zombie, podobnie było po powrocie do pracy. Na nic się dały tłumaczenia osób z działu, ze wszystko jest w jak najlepszym porządku, że podjęta decyzja jak i tryb mojego postepowania wcześniej konsultowane były zarówno z prawnikiem w firmie, jak i dyrektorem. Słowa te były rzucane jak grochem o ścianę- ja wiedziałam lepiej- jest błąd a z tego błędu będą nie lada konsekwencje, dla mnie, dla firmy jak i innych pracowników. Osoby z firmy stwierdziły, że nie widziały mnie jeszcze w takim stanie, że nie przyjmowałam żadnych argumentów, że myśli będące w mojej głowie zawładnęły mną całkowicie.

Chwilę wcześniej, przed napadem obsesji miałam wizytę u psychiatry, podczas której stwierdziłam, że czuję iż znów źle się ze mną dzieje, że zaczynam się bać swoich działań, że się boję, że popełnię błąd. Poinformowałam lekarza, że te myśli zaczęły mnie paraliżować i moja efektywność w pracy znacznie zmalała.W związku z tym została mi zwiększona dawka leku, że tak powiem podstawowego faxolet z 75 na 150 mg, do tego 2 razy dziennie 1 mg risperidonu na natręctwa w postaci ciągłego kaleczenia sobie twarzy, przez wydrapywanie dziur z nieistniejących problemów skórnych oraz rano i wieczorem po 1 mg zomirenu o przedłużonym działaniu.

Jak najbardziej stosuję się do zaleceń lekarza, biorę systematycznie leki a jednak to cholerstwo znów jest. Jak sobie dajecie z tym radę- przyjmę każdą wskazówkę, by rzeczywiście móc poczuć się lepiej. Wizytę u psychiatry mam dopiero za miesiąc.

Dziękuję za uwagę tym, którzy dotrwali do końca postu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×