Skocz do zawartości
Nerwica.com

Brak opanowania w jedzeniu... zaburzenia, czy nerwica...


Lisa_

Rekomendowane odpowiedzi

​Mam 168 cm wzrostu. Marzec zaczęłam z wagą 71 kg, maj zaczynam, ważąc 77 kg... To, co przeżywam, to istny dramat. Nie panuję nad niczym w tym momencie. Czuję się załamana, a co gorsza, ciągle bym tylko jadła. Jak widzę jedzenie, mam wrażenie, że cała w środku aż drżę i czekam, żeby się na nie rzucić i je pochłonąć. Jem bez opamiętania, ciągle i bez przerwy... Jestem w stanie zjeść duże śniadanie, potem jogurt, potem coś słodkiego, potem jakieś ciastka, potem obiad, potem kisiel, batonik, ciasto, znowu jogurt, kolację, czekoladę... Jem w kółko... Nawet 10 razy dziennie i ciągle jestem głodna ! Jak tak dalej pójdzie, zamiast zobaczyć upragnione 6 z przodu na wadze, znów zobaczę 8, bo jestem tego bardzo bliska. Nie panuję nad tym, co się ze mną dzieje...

Od początku marca, kiedy zaczęło się to załamanie, leczę się na nerwicę lękową. Może leki mają z tym coś wspólnego? Ale mam je brać jeszcze 4 miesiące minimum... Jak tak dalej pójdzie to do tego czasu nie będę w stanie podnieść się z kanapy chyba... -,-

Biorę escitalopram 10 mg, skończyłam drugie opakowanie, przede mną na razie cztery jeszcze.

 

Poza tym, studiuję dietetykę... Nie mogę pozwalać sobie na powrót do otyłości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lisa_, tak, niektóre leki mogą powodować tycie. Na następnej wizycie u psychiatry powiedz mu o tym i postaraj się je zmienić. A dobrze przynajmniej działa na lęki?

Zanim zaczęłaś brać leki to nie miałaś problemu z jedzeniem? Bo inne czynniki też mogą powodować wzrost apetytu, zwłaszcza jeśli już wcześniej miałaś takie skłonności. Wydaje mi się że sama nerwica może zmniejszać siły na cokolwiek innego niż spanie i jedzenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

vifi, Zanim zaczęłam brać leki, miałam problemy z napadami jedzenia, ale były one rzadkie, raz w tygodniu, raz na dwa... Poza tym trzymałam się względnie dobrych porcji i trzymałam wagę, która się wahała między 71 a 73 kg, nigdy mniej, nigdy więcej, od ponad roku. Teraz skoczyło do góry jak głupie.

Następna wizyta w sierpniu... Albo się opanuję do tego czasu, albo przyjdę gruba jak nigdy

Tak, na lęki działa świetnie. W końcu, pierwszy raz od wielu miesięcy przestałam być taka niepozbierana... Trochę zaczęłam żyć ; )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ja też nie kupuję słodyczy, bo jak są w domu to sprawa przegrana. Jedzenie chowam w szafkach, żeby nie było na oczach i żebym musiał sięgać. Kupuję płatki z błonnikiem (czy czymśtam - jak za dużo zjem to mnie zaraz boli brzuch). No i w miarę regularnie się ruszam i jakoś trzymam wagę (przynajmniej przestała rosnąć).

Jak mnie nachodzi to piję wodę (dużo), pożeram jabłka, chleb, ewentualnie płatki czy jogurty i jakoś idzie przeżyć. Bez słodyczy nie odbija się to na wadze. Pewnie nie mam tak intensywnych napadów jak ty, ale tak sobie radzę (o ile radzę) z nadmiernym apetytem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też mam z tym problem! Żrę, po prostu żrę nie jem, z łakomstwa, a nie z głodu.

Staram się nie kupować słodyczy, ale potrafię nawet wrąbać suchy chleb byle coś mielić w ustach.

Czytałam kiedyś o zastępowaniu sobie pewnych uczuć i wrażeń jedzeniem, chyba to mam :(

 

Myślę o zapisaniu sie do anonimowych żarłoków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też mam od jakiegoś czasu ten problem, ja jednak nie biorę leków więc nie mam zielonego pojęcia skąd to się bierze.

 

Polecam Ci w takim razie tak jak już ktoś wyżej tu pisał zajadać się właśnie produktami z błonnikiem lub gdy masz ochotę na słodkie robić sobie np. jogurt z kawałkami owoców i otrębami. Nie jest to łatwe, ja sama wiem, gdyż jestem uzależniona od słodyczy, jednak staram się z tym walczyć właśnie trochę "oszukując" swój organizm. :smile:

 

Do tego warto żebyś zaczęła się ruszać, jeżeli nie biegać to przynajmniej robić jakieś cardio albo aeroby, których masz mnóstwo na YouTube i waga powinna się zmniejszyć mimo tego ile jesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej. musze sie wyzalic. Też jestem w stanie zjeść suchy chleb, ostatnio jest właśnie moim przysmakiem, zimne pierogi z zamrażlnika, aż takie zmrożone na lód, ja pierdzielę, też było tak że nie kupowałam słodyczy ale potrafiłam w środku nocy iść do 24 godzinnego i wtedy się obkupić już po wyjściu zacząć wpieprzać. to że boli mnie brzuch, jakbym miała jeść coś z błonnikiem żeby spowodować ból brzucha nie jest żadną hm pomocą. boli mnie, no i co z tego, nawet lepiej, a niech mnie boli. kupiłam sobie liście gymnea sylvestre, ponoć miały hamować odczuwanie cukru, ale nic mi to nie dawało, jak jadłam słodycze tak jadłam. przehulałam nawet całe pieniądze teraz, na słodycze głównie, w tej chwili kwiczę ale mam jeszcze ten suchy chleb w lodówce więc git. a jogurt, no nie wiem, to są smaczne rzeczy, ale ja chyba już nie umiem się tak delektować jedzeniem czy co. ponoć hazardzistom się zmienia chemia w mózgu i nie umieją czerpać przyjemności z normalnej gry towarzyskiej, może ja mam coś podobnego. nienawidzę jedzenia nienawidzę go, podtrzymuje mnie przy życiu. och boże, jest mi smutno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lisa_,

 

wiesz kiedy mam problem z nadmiernym jedzeniem? Jak mi serotoniny zaczyna brakować. Muszę brać stale lek z grupy SSRI aby nie jeść na potęgę, choć w czasie okresu (a więc hormony) na niewiele to się zdaje. W opanowaniu jedzenia pomaga też znalezienie jakiegoś zajęcia. Przy wzroście 168 (też mam ten sam) waga 71 nie jest jakaś dramatyczna, chociaż 77 to już faktycznie sporo, ale ja też rok temu miałam podobną wagę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Annie_Wilkes, z tą sreotoniną to chyba masz rację. Zawsze byłam przy kości i zawsze byłam lękliwa do czasu - do moich pierwszych antydepreseantów (Seronilu) 3 lata temu. O jak ja schudłam po 3 miesiącach ich brania. Chyba pierwszy raz w życiu ładnie wyglądałam. Później się zepsuło - tak gdzieś po roku czasu. Zaczęłam spać po 16 godz dziennie i przytyłam 8 kg w 3 miechy. Zmieniałam antydepresanty ale to nic nie pomogło. Okazało się. że niedoczynność tarczycy i hashimoto. A więc hormony - tak jak mówisz. Teraz nie biorę antydepresantów, mam apetyt, leczę niedoczynność i dalej jestem gruba. A i depresje mam dalej. Myślę o powrocie do antydepresantów ale boję się, bo hashimoto może być skutkiem ubocznym brania SSRI.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Luktar

Myślę o powrocie do antydepresantów ale boję się, bo hashimoto może być skutkiem ubocznym brania SSRI

 

Na pewno nie, biorę SSRI 3 lata , nic takiego nie zaobserwowałam. Hashimoto to ponoić może mieć podłoże genetyczne

 

My kobiety zawsze się widzimy jako grube. Ja mam 168 i 64 kg też siebie widzę jako grubą, choć otoczenie twierdzi inaczej. Taka "natura" kobiet ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Annie_Wilkes, lekarze pierwszego kantaktu mi to powiedzieli - że niedoczynność tarczycy i hashimoto mogę mieć po antydepresantach. Tak zareagował mój organizm. Teraz mam 172 cm i 78kg wagi. Dużo jak dla mnie. Bardzo. Nie lubię się w tej wadze. Poza tym nadal mam depresję i marzę o Seronilu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×