Skocz do zawartości
Nerwica.com

CZY ZWIĄZEK Z DRUGIM CZŁOWIEKIEM ZABIERA NAM WOLNOŚĆ?


Sola

Rekomendowane odpowiedzi

A jak dobrze wiadomo, ludzie nie lubią godzić się na kompromisy.

Dlatego pisałem o tym, że musimy robić to świadomie i nie każdego stać na te kompromisy względem tego co oferuje mu związek.

 

Kobiety często nie dopuszczają w ogóle takiej możliwości, aby partner mógł mieć "chwilę dla siebie" lub żeby posiadał prywatność. Obsesyjne jednostki w każdej, podejmowanej przez partnera próbie odzyskania prywatnej przestrzeni, będą doszukiwać się aktu zdrady. Tak rozpadają się związki w ekspresowym tempie.

Ja jestem strasznym zazdrośnikiem, ale bez przesady. Na szczęście ja na nikogo takiego nie trafiłem:P

 

To podświadomy wybór i w zależności od osoby może mieć inne podłoże. Najczęściej jest to wewnętrzna potrzeba posiadania ... który podwyższy ich samoocenę.

Dominacja i ktoś kto się wszystkim zajmie ok, ale nie można tracić własnego rozumu...

Strach przed zmianami to odczuwają chyba wszyscy na świecie, ale skoro cierpiał ktoś z tego powodu to chyba nie chcesz do tego wracać ? Mi to wydaje się logiczne.

Każdy jest inny, ale to jak bardzo skomplikowana jest ludzka osobowość i to co człowiek myśli często nie jest możliwe dla innych osób. Dlatego jakoś niezbyt czuje chęć udania się do psychologa/psychiatry.

 

Ale kobiety tego nie wiedzą, bo są głupie i naiwne, dlatego obarczają winą samca. Dobrze rozumiem, że Ciebie (jako obcą osobę) boli sam widok jakiejś dziewczyny z dzieckiem, którą zostawił facet?

Nie, nie których totalnie nie znam. Mam kilka takich znajomych nie znam ich jakoś super, ale po kilku spotkaniach są "spoko", a jednak są same z dzieckiem. Trochę żal takich ludzi. Wiesz nie przejmuje się głodem w Afryce czy zamachami, szkoda ludzi, ale na to nie mam wpływu.

Co do reszty tematu to już dyskusja na dłuższą metę. Człowiek ma instynkty i często nie możemy nad nimi panować. Jednak jesteśmy istotami myślącymi wiec nie powinniśmy przesadzać. Zresztą nie mi oceniać co kto może robić jak sam mam problemy:/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Strach przed zmianami to odczuwają chyba wszyscy na świecie

 

Nie odczuwam strachu przed zmianami.

 

ale skoro cierpiał ktoś z tego powodu to chyba nie chcesz do tego wracać ?

 

Nie wiem. Nie cierpiałam z tego powodu, więc się nie wypowiem.

 

Każdy jest inny, ale to jak bardzo skomplikowana jest ludzka osobowość

 

Moim zdaniem jest całkiem prosta.

 

Co do reszty tematu to już dyskusja na dłuższą metę. Człowiek ma instynkty i często nie możemy nad nimi panować. Jednak jesteśmy istotami myślącymi wiec nie powinniśmy przesadzać. Zresztą nie mi oceniać co kto może robić jak sam mam problemy:/

 

To kto Twoim zdaniem może oceniać?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie odczuwam strachu przed zmianami.

Nawet gdybyś miała wyjechać jutro na 2 koniec świata? Myślę, że prawie każdy by się zestresował. Każdy w innym stopniu wiadomo.

To kto Twoim zdaniem może oceniać?
Każdy ma jekieś problemy.To czy możesz oceniać,czy nie zależy tylko od Ciebie.

W sumie oceniać mogę lecz jest to tylko ocena z mojego punktu widzenia i nie koniecznie jest prawidłowa jeśli jakąkolwiek ocena może taka być.

Moim zdaniem jest całkiem prosta.

Hmm z tym się nie zgodzę, ale to też tylko moja opinia. Nie znam się na tym zbytnio, lecz gdyby była prosta łatwiej byłoby leczyć ludzi czy oceniać co im dolega.

Też gdyby była prosta to sporo osób byłoby podobnych do siebie pod względem charakteru, a według mnie tak nie jest. Fakt są pewne ogólne zachowania, ale często jest to opisane tylko ogólnikami i każdy z nas jest zupełnie inny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie odczuwam strachu przed zmianami.

Nawet gdybyś miała wyjechać jutro na 2 koniec świata? Myślę, że prawie każdy by się zestresował. Każdy w innym stopniu wiadomo.

 

A z jakiego powodu drugi koniec świata ma być stresujący? Albo sama podróż? Absurdalne podejście.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A z jakiego powodu drugi koniec świata ma być stresujący? Albo sama podróż? Absurdalne podejście.

Dla każdego może to być inny powód. Dla mnie ? Mam chory żołądek oraz jelita, do tego chorobę lokomocyjną i lęk wysokości. Więc coś czuje, że w samolocie kiepsko bym się czuł. Muszę jeść odpowiednio przygotowane posiłki, raczej jedzenie w fast foodach czy coś podobnego odpada. Do tego brak znajomości przykładowo chińskiego, a podobno po eng się tam dogadasz tylko w małej części kraju. Myślę, że to wystarczy do tego żeby stresować się czymś takim.

Dla innych powodem mogłoby być zostawienie rodziny samej na jakiś czas, bądź nawet samego domu bez "opieki".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobrze, że podałeś kolejny przykład tego, jak związki pozbawiają wolności. Z drugiej strony to całkiem urocze - "rodzina pozostawiona na jakiś czas". Brzmi zabawnie.

Dla jednej osoby zabawnie dla kogoś innego pozostawienie współmałżonka i dzieci jest wyzwaniem, nawet jeśli chodzi o przykładowo 2 tygodnie. Wiem z obserwacji, że kobiety strasznie przeżywają pozostawienie dziecka pod opieką męża nawet na kilka godzin. Chociaż jak dla mnie to absurd, ale niestety dużo osób tak ma. Do tego dla jednej osoby związek z czasem staje się czymś w stylu przywiązania i normalności przez co brak tej 2 osoby powoduje niepokój.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tacy są ludzie - przywiązują się, nawiązują toksyczne relacje, pozbawiają siebie racjonalnego myślenia ze względu na wpływ osób trzecich. Mechanizmy ich zachowań często są banalne, tym samym nudne.

 

Postrzegam wszystko zupełnie inaczej, dlatego, że nie odczuwam takich emocji jak: troska, współczucie, zaufanie czy więź.

 

W moim postrzeganiu tego typu zachowania wydają się zwyczajnie żałosne, śmieszne i niedojrzałe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje się to ciekawe. Często wolałbym nie czuć tego co czuje. Przywiązanie, a jeszcze gorsze to tęsknota za kimś to tragiczna sprawa wiele przez to wycierpiałem. Przez to też straciłem zaufanie w zasadzie nie ufam nikomu. Dla mnie teraz też to wydaje się może nie banalne, ale bez sensu mimo tego pod wpływem emocji często zachowuję się zupełni inaczej niż bym tego chciał. Przykład? Kiedy rozmawiam z dziewczyna która mi się podoba gadam rzeczy których normalnie bym nie powiedział za nic w świecie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kobieta w akcie wyparcia (gdyż nie jest w stanie dopuścić do siebie prawdy) obarcza winą jego i resztę swojego otoczenia, nie dostrzegając ogromu infantylności w swoim własnym postępowaniu, które doprowadziło ją do tego punktu. Zaczyna się sądownie dochodzić o alimenty i inne zapomogi na dzieciaka, które już niedługo rozpocznie własny łańcuch nieszczęść.

Albo obarcza siebie w stylu "za bardzo go wkurzyłam, ale generalnie to bardzo dobry człowiek, który mnie kocha" i pozostaje w związku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Albo obarcza siebie w stylu "za bardzo go wkurzyłam, ale generalnie to bardzo dobry człowiek, który mnie kocha" i pozostaje w związku.

Tylko czy bardzo dobry człowiek nawet jeśli się wkurzy pobije żonę do nieprzytomności? Od wkurzenia można kogoś zwyzywać wywalić z domu, ale nie pobić i znęcać się codziennie całymi latami równocześnie wmawiając jej, że ja kocha itd. Miłość miłością, wkurzyć się można, ale od czegoś mamy rozsądek i rozum. Można się w kimś zakochać i na początku nie widzieć wad, ale z czasem zaczynamy to dostrzegać no chyba, że widzimy co chcemy, a nie to co dzieje się dookoła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Często wolałbym nie czuć tego co czuje. Przywiązanie, a jeszcze gorsze to tęsknota za kimś to tragiczna sprawa wiele przez to wycierpiałem.

 

Mogłabym napisać, że jestem w stanie sobie to wyobrazić, ale nie wiem, czy będzie to do końca zgodne z prawdą. Od wielu ludzi słyszę, że chcieliby czegoś nie czuć. Dlatego wiele z nich się upija lub odurza substancjami psychoaktywnymi. Ludzie non stop szukają zapomnienia, chcą nie pamiętać, a poprzez to nie czuć np. takich emocji jak tęsknota, którą wymieniłeś.

 

Jest to bardzo ciekawe zjawisko i jedno z tych, które zawsze mnie interesowały (podobnie jak litość i współczucie). Rozumiem, że można być do kogoś przywiązanym ze względu na np. podobne zainteresowania i cechy osobowości. Można się z kimś utożsamiać, mieć poczucie, że znalazło się w kimś siebie samego i przez to czuć się zrozumianym, co prowadzi do radości i swego rodzaju spełnienia, ale nie wiem, jak można cierpieć z powodu straty. Lub inaczej - wiem, na czym polega ten proces i rozumiem jego podłoże, ale w odniesieniu do samej siebie nie jestem w stanie wyobrazić sobie żadnej sytuacji, w której mogłabym coś takiego odczuć.

 

 

emocji często zachowuję się zupełni inaczej niż bym tego chciał. Przykład? Kiedy rozmawiam z dziewczyna która mi się podoba gadam rzeczy których normalnie bym nie powiedział za nic w świecie.

 

To normalne. Wydzielają się hormony i nie masz na to żadnego wpływu.

 

Albo obarcza siebie w stylu "za bardzo go wkurzyłam, ale generalnie to bardzo dobry człowiek, który mnie kocha" i pozostaje w związku.

 

Przerzucanie winy na siebie w przypadku, kiedy to faktycznie on spierdolił sprawę, w celu podtrzymania związku, który okazuje się być jej jedyną deską ratunku, bo co by zrobiła, gdyby go nie miała?

 

Żałosne świadectwo braku samodzielności w życiu i nieumiejętność podejmowania decyzji za siebie i często również za potomstwo, które z tego powodu zmuszone jest żyć w patologicznej rodzinie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To normalne. Wydzielają się hormony i nie masz na to żadnego wpływu.

Tak tylko kiedyś miałem nad tym jakby większą kontrolę. Nie mówię, że nad tym panowałem, ale teraz wręcz panikuję :P

 

Jest to bardzo ciekawe zjawisko i jedno z tych, które zawsze mnie interesowały (podobnie jak litość i współczucie). Rozumiem, że można być do kogoś przywiązanym ze względu na np. podobne zainteresowania i cechy osobowości. Można się z kimś utożsamiać, mieć poczucie, że znalazło się w kimś siebie samego i przez to czuć się zrozumianym, co prowadzi do radości i swego rodzaju spełnienia, ale nie wiem, jak można cierpieć z powodu straty. Lub inaczej - wiem, na czym polega ten proces i rozumiem jego podłoże, ale w odniesieniu do samej siebie nie jestem w stanie wyobrazić sobie żadnej sytuacji, w której mogłabym coś takiego odczuć.

Ja byłem w pewnym sensie w taki sposób przywiązany i zakochany/zauroczony jak zwał tak zwał. Mieliśmy bardzo zbliżone zainteresowania, pogląd na życie, gusta itd. Wiem jest opcja, że przez zauroczenie idealizowałem trochę i widziałem to tak jak chciałem, ale na bank byliśmy dość blisko siebie pod różnymi względami.

Rozstaliśmy się w sumie Ona mnie zostawiła i nagle zostałem sam. Mam rodziców itd, ale to Ona potrafiła mnie zrozumieć i to Ona zawsze słuchała mojego marudzenia itd.

Jak to sobie wyobrazić? Opisze to trochę przedmiotowo. Coś masz z czego korzystasz lubisz to i liczysz na obecność tego czegoś po czym nagle budzisz się i tego nie ma. Już tego nie produkują. Chcesz to zastąpić jednak wszystko inne to tylko marne substytuty i przez kilka lat nie możesz znaleźć nic co by Tobie pasowało. Brzmi to dziwnie, ale może tak to zrozumiesz. Ja to widzę jeszcze inaczej, ale mną kierują uczucia mimo, że minęło tyle czasu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Coś masz z czego korzystasz lubisz to i liczysz na obecność tego czegoś po czym nagle budzisz się i tego nie ma. Już tego nie produkują. Chcesz to zastąpić jednak wszystko inne to tylko marne substytuty i przez kilka lat nie możesz znaleźć nic co by Tobie pasowało.

 

Zwykłe uzależnienie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zwykłe uzależnienie.

W sumie trochę tak to wygląda, wydaje mi się, że od niczego uzależniony nie jestem ani nie byłem. Jednak coś w tym może być.

Tylko z 2 strony uzależnienie po odstawieniu na dłuższy czas, 2-3 lata w moim przypadku 4 nie powinno minąć?

 

Gdybyś był gotowy na to,że ona Cię może w każdej chwili zostawić to byś teraz nie miał problemu.

Nie warto uzależniać się od jednej osoby.Bo świat się na jednej osobie nie kręci.

Nadal ją idealizujesz.Nie pewno miała wiele wad.Wystarczy je znależć.

Na pewno nie miała tych zalet które mają inne kobiety.

Teraz pozostaję wyobrazić sobie ją jako brzydką świnię srającą na pustynii i dostrzegać w innych wartościowe dla Ciebie cechy.

Najlepiej jak najszybciej znależc nową,albo kilka.To najlepsze lekarstwo.

Tylko zwróć uwagę na to co dzieje się od dziecka. Wszyscy nam wpajają, że miłość i ta jedyna itd to świetna sprawa, że to coś wielkiego itp itd. W filmach, telewizji dosłownie prawie wszystko nam to pokazuje.

Ja ani trochę nie byłem na to gotów. Kilka dni przed rozstaniem mówiła "kocham Cie" itd.

Próbowałem sobie wyobrazić różne rzeczy i nic to nie daje niestety.

Poznać kogoś innego i tu jest problem na początku chciałem i udało się jednak z żadną się nie udało nic osiągnąć. Pewnie próbowałem szukać podobnych zachowań, porównywałem do byłej dziewczyny. Teraz mam problem bo od jakiegoś czasu coraz bardziej się zamykam i jakoś straciłem nadzieje w to, że spotkam kogoś "odpowiedniego".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem nie powinien nam zabierać wolności, bo jeśli tak jest, to znaczy, że związek jest toksyczny i dla własnego dobra najlepiej go zakończyć. Trzeba pamiętać, żeby mimo wszystko walczyć o siebie i nie zapominać o własnych potrzebach. A jeśli druga osoba tego nie rozumie, to jest jej problem i trzeba podjąć radykalne decyzje. Wiem, że na poczatku to boli, ale potem, a czasem jest zwykle coraz łatwiej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz zależy co kto rozumie przez pojęcie wolności? Już wcześniej w tym temacie się o tym wypowiadałem i wdg mnie związek zawsze po części musi polegać na mniejszym lub większym poświęceniu, a zarazem odebrać nam część "wolności". Wiadomo, że zależnie od tego jak różnią się nasze upodobania itp. Polecam przeczytanie ostatnich kilku stron tego wątku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×