Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy bycie skrytym przeszkadza ludziom?


Chris0706

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć wszystkim. Jestem nowy na tym forum. Pomyślałem, że może tutaj będzie dobrze popisać, znaleźć kogoś, kto pomoże mi racjonalnie myśleć :)

Otóż mam zdiagnozowaną nerwicę lękową i powiązaną z nią depresję. Wszystko trwa od jakiegoś roku. Pół roku temu zacząłem chodzić do psychologa, a ostatnio zacząłem terapię. Miałem też dwie wizyty u psychiatry, no i biorę jakieś "lekkie antydepresanty" (setaloft). Może to wam zabrzmieć jak jakaś gejowska historia, ale uwierzcie mi, wcale tak nie jest.

No więc, mam lęk przed nauczycielem WFu; młody, otwarty, wymagający ale jednocześnie zabawny; po prostu ideał nauczyciela. A los potoczył się tak, że nie miałem za dużo męskich wzorców, więc ten nauczyciel stał się moim autorytetem, idolem. Niby nic takiego, ale w pewnym momencie zacząłem pakować w relację z Nim takie emocje, że budziło to różne lęki. Bałem się, że mnie nie lubi, że jestem nachalny, że jestem słaby z WFu, że mnie nienawidzi, że wolałby, żeby mnie nie było... przez pół roku miałem tylko takie pesymistyczne myśli, wracałem do domu po szkole i ryczałem, nie mogłem się skupić na lekcjach. Jednak kiedy przyszedł czerwiec, nie wytrzymałem, poszedłem do wychowawczyni i się wyżaliłem. Owa wychowawczyni szybko zareagowała, powiedziała, że muszę porozmawiać z nauczycielem i to jak najszybciej, więc kilka dni później doszło do rozmowy, w której okazało się jednoznacznie, że wszystkie moje obawy siedziały cały czas tylko w mojej głowie, że tak naprawdę nigdy nie sprawiałem mojemu idolowi problemów. I tym sposobem zostałem w tej szkole, w której jestem, a z nowym rokiem szkolnym wróciły moje lęki. Przez wakacje zresztą zdążyłem ochłonąć z chwilowego optymizmu i znowuż bałem się wyjść z domu, bo nie daj Boże spotkam na ulicy mojego nauczyciela, który pewnie nie chce mnie oglądać. Ale kiedy rok szkolny się zaczął, wszystko zdawało się być w porządku. Przez kilka pierwszych tygodni było naprawdę pięknie. Po prostu normalnie, bez stresu. Mówiłem nauczycielowi "dzień dobry", On mi odpowiadał i podawał rękę = czułem się spełniony i mogłem umrzeć szczęśliwy. Jednak po jakimś miesiącu zacząłem na nowo analizować wszystkie swoje zachowania, myślałem: "czy wystarczająco głośno się przywitałem? czy powiedziałem coś nie tak? a dlaczego się do mnie wtedy a wtedy nie uśmiechnął? dlaczego nie mogłem się odezwać, jakoś zagadać, kiedy szliśmy na WF?" i tak dalej... I mimo, że chodzę do psychologa, rozmawiam o swoich problemach i biorę leki, mam wrażenie że jest coraz gorzej... Kiedy byłem u psychiatry, powiedziano mi wprost, że nie ma absolutnie żadnego problemu w rzeczywistości, wszystko, czego się boję jest tylko w mojej głowie. Ale mam ten problem, że przez depresję i nerwicę coraz bardziej się zamykam. Na widok tego nauczyciela odchodzi mi chęć do życia, nagle zatrzymuję się i stoję jak wryty, z realnym fizycznym bólem, czasem dochodzą trudności z oddychaniem. A potem mam wyrzuty sumienia, że byłem taki cichy, kiedy mogłem zagadać. Jednocześnie czuję się czasem lepiej, kiedy zrobię jakiś dobry uczynek względem mojego idola (np. pomogę pozbierać piłki po WFie albo pozbieram "paski" na basenie). Nie jestem nachalny, nie łażę, za nikim jak pies, jestem raczej tak przerażony na myśl o odrzuceniu, którego jestem pewien, że przyczepiam się raczej za mało. Stąd też zwracam się tutaj z prośbą. Mógłby mi ktoś pomóc to zwyczajnie jakoś rozkminić z perspektywy trzeciej osoby? No i odpowiedzieć na pytanie zadane w temacie: czy takie bycie skrytym, cichym, bez przyczepiania się, daje powód mojemu nauczycielowi, by mnie nie lubił? Wiem, że brzmi to strasznie dziecinnie, ale w głowie mam same czarne myśli, czasem nawet samobójcze, więc sam nie potrafię racjonalnie myśleć. Z góry dziękuję za pomoc :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mógłby mi ktoś pomóc to zwyczajnie jakoś rozkminić z perspektywy trzeciej osoby?

 

Znaleźć sobie innego idola...... Może teraz na igrzyskach, by ktoś się znalazł, też młodzi pewni siebie i zabawni.

 

Takie uczucia ma prawdopodobnie większość uczniów, tak samo jak większość nawet i w podstawówce platonicznie "zakochuje" się w jakimś nauczycielu ;) Prawdę mówiąc jak chodziłam do szkoły (klasy poniżej liceum) też miałam takich idolów (właściwie to autorytetów) w danej dziedzinie, stylu etc. odczucia miałam podobne, z tym, że mi nigdy nie zależało na tym aby dany nauczyciel mnie lubił (ja po prostu obserwowałam, jego poczynania, zachowanie) ale moje doświadczenie mówi mi, że to przechodzi z czasem (w sensie te odczucia). Zmienisz szkołę i będzie dobrze, ale faktycznie na tą chwilę najlepiej byłoby znaleźć sobie innego idola.

 

 

czy takie bycie skrytym, cichym, bez przyczepiania się, daje powód mojemu nauczycielowi, by mnie nie lubił?

 

Nie. Fajnie byłoby, gdybyś tak myślał raczej o rówieśnikach (niż w kategorii lubi/nie lubi o nauczycielu). Nauczyciel nie ma lubić, a ma uczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czy takie bycie skrytym, cichym, bez przyczepiania się, daje powód mojemu nauczycielowi, by mnie nie lubił?

Sądzę że nie ma tu nic do rzeczy twoja skrytość, cichość itd. Raczej prosta kwestia: powiedziałeś o sprawie wychowawczyni i nauczycielowi. Teraz facet będzie "na wszelki wypadek" trzymał dystans bo w dzisiejszych czasach jedno źle zinterpretowane słowo czy gest i już cię linczują jako pedofila.

 

Znaleźć sobie innego idola...... Może teraz na igrzyskach, by ktoś się znalazł, też młodzi pewni siebie i zabawni.

Sądzę że nie chodzi o wzorzec do naśladowania typu sportowiec czy rockman z TV, lecz bardziej potrzebę relacji osobistej. OP nie podał szczegółów, ale stawiałbym na to że wychowywał się bez ojca bądź miał ojca bardzo nieinteresującego się swoim synem, stąd szuka swego rodzaju substytutu, którego jednak nie zapewni osoba którą widzi się tylko na plakatach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie. Fajnie byłoby, gdybyś tak myślał raczej o rówieśnikach (niż w kategorii lubi/nie lubi o nauczycielu). Nauczyciel nie ma lubić, a ma uczyć.

Tak, wiem. Myślę też o rówieśnikach. Bardzo chcę się im pokazać od najlepszej strony, i nawet czasem mi to wychodzi. W piątki, kiedy ten nauczyciel nie ma lekcji i nie ma Go w szkole, wtedy czuję się trochę lepiej, jestem nieco spokojniejszy, potrafię nieraz rozbawić całą klasę, rozmawiać z każdym jak z kumplem itd. ale kiedy pojawia się ten nauczyciel, dostaję paraliżu. Wszystkiego mi się odechciewa, nagle milknę, nie reaguję na to, co mówią ludzie do mnie, tylko siedzę i wpatruję się w jakiś punkt i próbuję jakoś się uspokoić a w skrajnych wypadkach myślę o samobójstwie. A zanim się uspokoję, mija godzina albo dwie. Mimo wszystko, te natrętne myśli dotyczą w większości albo tylko nauczyciela. Z innymi ludźmi nie mam problemów. Z kolegami z klasy i innymi nauczycielami potrafię się dogadać.

Sądzę że nie ma tu nic do rzeczy twoja skrytość, cichość itd. Raczej prosta kwestia: powiedziałeś o sprawie wychowawczyni i nauczycielowi. Teraz facet będzie "na wszelki wypadek" trzymał dystans bo w dzisiejszych czasach jedno źle zinterpretowane słowo czy gest i już cię linczują jako pedofila.

Nie wydaje mi się. Nie wspomniałem wcześniej, że chodzę do małej szkoły katolickiej, gdzie relacje między nauczycielami i uczniami są zupełnie inne, niż w większych szkołach. Tutaj każdy nauczyciel ma możliwość poświęcić ci uwagę i porozmawiać. Poza tym, nie napisałem, że kiedy było już po rozmowie, to po kilku tygodniach, kiedy przyszedł koniec roku szkolnego, ten nauczyciel mnie przytulił. Gdybym miał jakieś wątpliwości, zapewne już by siedział w więzieniu. Zresztą nie wygląda na to, że mnie unika, bo podaje mi rękę, kiedy się widzimy na ulicy to nie jest to tylko "dzień dobry, dzień dobry" tylko jakaś tam kilkuminutowa rozmowa. Po tym dniu w szkole wydaje mi się, że może to też kwestia tego, jak ja do tego podchodzę. Pewnie powinienem się sam bardziej uśmiechać, bo przy moim idolu mam wyraz twarzy mniej więcej taki daf61feb1d277dae9f0062622495271a_original.jpg?1353940034 no i dużo dochodzi mojego bezsensownego analizowania każdego gestu, słowa itp.

OP nie podał szczegółów, ale stawiałbym na to że wychowywał się bez ojca bądź miał ojca bardzo nieinteresującego się swoim synem, stąd szuka swego rodzaju substytutu, którego jednak nie zapewni osoba którą widzi się tylko na plakatach.

Dokładnie tak. Ojciec raczej zbytnio się mną nie interesował, ja też nie darzyłem go wielką sympatią, no a teraz pojawił się facet, który z charakteru jest idealną wersją mnie, tzn. chciałbym być dokładnie taki jak On. No i rzeczywiście trudno jest znaleźć sobie taki wzorzec, którego nie znam bardziej osobiście, tj. nie rozmawiam z nim, tylko oglądam z nim wywiady i mam z nim plakat. Tu właśnie chodzi o jakąś taką relację, akceptację i poczucie, że mogę być facetem, takim jakim chcę być i że nikomu nie będzie to przeszkadzać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×